W 2018 roku obchodzimy 100-lecie odzyskania niepodległości Polski. Odrodzenie państwa polskiego stało się możliwym dzięki wysiłkowi tysięcy patriotów, zarówno na polach bitew, jak i w salonach dyplomatycznych. Wszystkich ich łączyła miłość do ojczyzny. Rok 2018 to czas refleksji nad naszą historią, przypominania tych wszystkich znanych i nieznanych, którzy o wolną Polskę walczyli i ją budowali. Zaczynam więc ten rok, publikacją o człowieku, który był jedną z „cegiełek” w fundamencie niepodległości.
Józef Białoś urodził się w 1894 roku w Kołomyi w rodzinie Wojciecha i Karoliny z Kossowskich. W tej kresowej miejscowości uczęszczał do szkoły podstawowej i seminarium nauczycielskiego. Brał udział w polskim ruchu patriotycznym. W 1912 roku wstąpił do Związku Strzeleckiego.
Po wybuchu I wojny światowej został wcielony przez austriacką komisję poborową do batalionu zapasowego 35 Pułku Piechoty k.k. Landwehry (obrony krajowej), stacjonującego w Karcagu na Węgrzech. W czasie służby na własną prośbę został dopuszczony do matury w polskim seminarium nauczycielskim w Wiedniu, a po jej zdaniu skierowany do szkoły oficerskiej w Waradynie Wielkim (obecnie Oradea, Rumunia). W stopniu kaprala powrócił do pułku, który przeniesiono do Judenburgu w austriackiej Styrii. Po odbyciu praktyki wraz z jednostką wyruszył na front rosyjski. 1 stycznia 1916 roku Józef Białoś otrzymał stopień podchorążego (fähnrich). W tym samym roku, po przełamaniu frontu w wyniku ofensywy dowodzonej przez gen. A. Brusiłowa, dostał się pod Złotą Lipą do niewoli rosyjskiej. Wraz z transportem jeńców został wywieziony do Carycyna (obecnie Wołgograd, Rosja), a w 1917 r. do Astrachania w delcie Wołgi. W 1918 roku zdołał powrócić z ogarniętej rewolucją Rosji do Kołomyi, gdzie od razu wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej. Doświadczenie wojskowe wyniesione z armii austriackiej przydało się podczas walk z bandytami terroryzującymi polskie wsie w Galicji.
W odrodzonej Rzeczypospolitej Józef Białoś kontynuował służbę wojskową w szeregach Wojska Polskiego. Oficerowie i podoficerowie z armii zaborców byli przyjmowani do WP na podstawie procedury weryfikacyjnej: komisje weryfikacyjne sprawdzały dokumenty, weryfikowały stopnie wojskowe, układały listy starszeństwa oficerów. Proces weryfikacji kończył się publikacją w Dzienniku Personalnym Wojska Polskiego. Józef Białoś został zweryfikowany w stopniu podporucznika. Otrzymał przydział do 40 Pułku Piechoty Strzelców Lwowskich, a następnie przeniesiony do Dowództwa Okręgu Generalnego Lwów – terenowej jednostki administracji wojskowej jako zastępca dowódcy kompanii sztabowej.
Kolejną jednostką, w której służył, był nowo sformowany 78 Pułk Strzelców Słuckich. Jako oficer mundurowy i broni w 4 batalionie zapasowym 78 p.p. brał udział w walkach z bolszewikami. Po wyjeździe pułku z Grodna batalion wystawiał posterunki i placówki na drogach i wzdłuż linii dawnych okopów niemieckich na wschód od Baranowicz. Do 1 lipca 1920 roku kierował grupami uchodźców, przechwytywał dezerterów oraz oddziały, które odłączyły się od macierzystych jednostek. 18 lipca batalion wymaszerował w kierunku Słonimia, staczając po drodze krwawe, zwycięskie walki z bolszewikami. Podczas jednej z tych potyczek ppor. Józef Białoś został ranny. W rodzinnym archiwum zachowało się jego zdjęcie z odznaką za odniesione rany.
Wojna nie przeszkodziła jednak w normalnym życiu i w miłości. 27 kwietnia1920 roku młody, przystojny oficer ożenił się z Anną z Pochwałowskich. Wojskową zgodę na ślub, bo taka była wówczas wymagana, otrzymał na osiem dni przed nim. Para wzięła ślub w Kołomyi, w kościele farnym pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Tu też został ochrzczony ich najstarszy syn Czesław. W międzywojniu urodziło się jeszcze dwoje dzieci – syn Benon oraz córka Eulalia.
Po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej Józef Białoś jeszcze przez kilka lat pełnił służbę jako zawodowy oficer. W 1921 roku został zatwierdzony w stopniu porucznika. Po krótkiej służbie na stanowisku oficera do ściągania kontyngentu w Modlinie, przeniesiono go do Rakowa przy granicy polsko-sowieckiej, gdzie służył jako oficer prowiantowy w 32 Batalionie Straży Granicznej. Służbę na wschodnim pograniczu pełnił w jednym z najtrudniejszych okresów, kiedy to okolice Rakowa były prawdziwym rajem dla przemytników, a zbrojne bandy terroryzowały okoliczną ludność.
W 1923 roku w stopniu porucznika został zwolniony z wojska na własną prośbę. Został odznaczony Medalem Pamiątkowym za Wojnę 1918–1921 (Polska Swemu Obrońcy), a w 1928 roku Medalem Dziesięciolecia Odzyskania Niepodległości. W opinii służbowej sporządzonej wtedy w Powiatowej Komendzie Uzupełnień Konin został tak scharakteryzowany przez swego dowódcę: Porucznik Białoś był wyjątkowo jednym z tych oficerów, na którego mogłem liczyć i który w tym ciężkim czasie zrozumiał całkowicie jako już doświadczony oficer swe służbowe obowiązki. Był stale nadzwyczaj punktualnym, gorliwym i pracowitym oficerem – przez podwładnych bardzo lubiany, bardzo dobry oficer i kolega. Posiada wszelkie zalety by zostać oficerem zawodowym.
Wolał jednak służyć ojczyźnie nie z karabinem, lecz z podręcznikiem w ręku – z zawodu był przecież nauczycielem. Po przeniesieniu do rezerwy został nauczycielem, a później dyrektorem szkoły powszechnej w Osieczy w powiecie konińskim w Wielkopolsce. W tej samej szkole pracowała też jego żona Anna. W 1938 roku Józef i Anna Białosiowie zostali nagrodzeni srebrnymi medalami i dyplomami za długoletnią pracę nauczycielską.
Rok 1938 był burzliwym okresem w historii Polski. Tylko te państwa i narody odnoszą dzisiaj sukcesy i zwycięstwa, które umieją maszerować – tak po wkroczeniu polskiego wojska na czeskie Zaolzie napisano jesienią 1938 roku w Kurierze Czerwonym. W całym kraju rozpoczęto formowanie tzw. Ochotniczego Korpusu Zaolziańskiego. Przed punktami werbunkowymi ustawiały się kolejki, w prasie zamieszczano entuzjastyczne reportaże. Zwerbowano 70 tys. ochotników którzy, zgodnie z zapowiedziami propagandy, mieli pomaszerować na Zaolzie. W archiwum rodzinnym zachowało się zaświadczenie o ochotniczym zgłoszeniu do Korpusu Zaolziańskiego.
Po wybuchu II wojny światowej Józef Białoś wraz z najstarszym synem Czesławem zgłosili się w punkcie mobilizacyjnym. Do wojska jednak nie trafili. Młodszy syn Benon tak to wspominał: Ojciec – oficer i brat Czesław lotnik, uroczyście żegnani idą na punkt zbiorczy, następnego dnia wracają, mają czekać, [a] 3 czy 4 dni [później] były już w terenie wojska niemieckie.
W czasie okupacji niemieckiej Józef Białoś pracował jako inkasent komornego w Koninie. Jako oficer rezerwy zwrócił na siebie uwagę Gestapo. Aresztowany w czerwcu 1942 roku, trafił do obozu koncentracyjnego w Inowrocławiu. Powrócił do domu w 1945 roku, według swoich słów schorowany i niezdolny do żadnej pracy. Przedwojenne doświadczenie pedagogiczne przydało się w odradzającej się Polsce. W Osieczy zorganizował naukę w szkole podstawowej i jako kierownik pracował tam do przejścia na emeryturę.
Dymitr Zagacki