15 października 1942 roku w historii Brześcia zapamiętamy jako tragiczną datę, w którym to dniu jednym podpisem wydano wyrok unicystwienia całej wielotysięcznej diaspory jego mieszkańców, która w ciągu wielu stuleci odgrywała ważną rolę w rozwoju niegdyś kwitnącego miasta. W mieście nad skryżowaniem Muchawca i Bugu, gdzie przez wieki dbano o tradycję religijnej i etnicznej tolerancji, został całkowicie zlikwidowany naród, szanujący Torę. Brzeskie getto – to jedno z tysiąca miejsc, gdzie zgodnie ze szczegółowo opracowanym przez nazistowskie Niemcy planem „ostatecznego załatwienia żydowskiego pytania”, w sposób zaplanowany i celowy odbywała się masowa zagłada Żydów. Brześć pamięta o tej tragedii. Pamięta i wciąż o tym mówi. Niniejsza książka jest poświęcona właśnie tej czarnej karcie kroniki miejskiej.

DATA JAK PUNKT WYJŚCIA

15 października 2022 roku minęło już 80. lat od czasu likwidacji Brzeskiego getta. Wydarzeniu temu poświęciłem lekcję o formacie otwartym pt. „Brzeskie getto. Wspomnienia i dokumenty”. Zainteresowanych osób, którzy przyszli by zapoznać się z moimi poszukiwaniami, dokumentami i fotografiami, okazało się bardzo duzo. Z przebiegu lekcji także został nagrany film wideo, dostępny na serwisie Youtube.

Wydawać by się mogło, że jako iniciator i autor przedsięwzięcia, mógłbym już spokojnie odetchnąć, bez względu nawet że temat okazał się ciężki i skomplikowany, który wymagał pełnego poświęcenia i empatii. Jednak mimo pewnej satysfakcji okazało się że wcale zamknięty nie jest. – Dostałem propozycję wznowienia poszukiwań i rozbudowania tematu „Brzeskiego getta” do formatu pełnowartościowej książki. Zrozumiałem, że nie mam wyboru i sumienie mnie zmusza to zrobić. W ten sposób rozpocząłem pracę nad książką, nazwę której zapożyczyłem z tytułu lelcji – „Brzeskie getto. Wspomnienia i dokumenty”.

Rozkaz dotyczący korekty zasad obrotu nieruchomościami, podpisany przez komendanta Brześcia generala von Unruh, 5 sierpnnia 1941 r.

„PRZYMIERZYĆ NA SIEBIE” TEN STRASZNY CZAS…

Gdy tak sobie tylko patrzysz na cyfry – to jedno. Ja jednak starałem się swoją uwagę skupiać na ludziach. Nie ważne, czy to była lista pracowników, czy Książka ewidencji – nie mogłem zrozumieć i zaakceptować, jak można było zabijać ludzi tylko z powodu przynależności do innej nacji? Przecież nikt sobie rodziców nie wybiera, a wina tysięcy staruszków, dzieci, męszczyzn i kobiet była zawarta w napisie „JUDE”, zaznaczonym w protokołach władz okupacyjnych. Na wszystko patrzysz przez twarze, losy, wykształcenie, zawód… One są niejako zakodowane przez własne pochodzenie. Nie przez przypadek w książce na każdej stronie widnieje murowanka z cegły – podkreślamy w ten sposób, że wszystko było zamkniete. I getto – to plac zamkniety, który stał się fabryką śmierci dla uwięzionych w nim brześcian.

Podanie i protokół wydania paszportu na imię Berngarda Kalwaryjskiego (narodowość „Polak” poprawiona na „Żyd”)

Fragment z książki: „W Brzeskim getto 11 żydowskich lekarzy dostało oficjalne pozwolenie prywatnej praktyki lekarskiej, które dawało możliwość leczyć nie tylko Żydów. Z tych 11 lekarzy 6 mieli pozwolenia zamieszkania poza terenem getta. Wśród lekarzy byli i tacy, którzy nie zgłaszali wniosków o pozwolenie na pracę, m.in. psychiatra Berngard Kalwaryjski. Wg. wspomnień Głuzmana, któremu udało się uratować z getta, kiedy niemieccy żandarmi przyprowadzili Berngarda do getta, wywołało to sensację, gdyż nikt nie wiedział, że on jest Żydem. Został zdradzony przez własną żonę po małżeńskiej kłótni. Kalwaryjskiemu nie pomogło nawet wystawione przez księdza zaświadczenie że przyjął wiarę chrześcijańską, – został zmuszony zamieszkać w getto, ale tam nie pracował, a wspierał go kościół katolicki. Głuzman wspomina, że po pewnym czasie spotkał Kalwaryjskiego w okolicach Brześcia, na kolejowym peronie w Małaszewiczach, kiedy jemu udało się szczęśliwie z getta i z Brześcia uciec, kierując się do Warszawy. Natomiast kto dopomógł doktorowi uratować się podczas likwidacji getta, kto jego chował i dopomógł wydostać się do Małaszewicz oraz jaki los dalej go spotkał – nie jest wiadomo”.

CENNE ZNALEZISKA I ODKRYCIA, PODRÓŻ DO BEREZY i SKARBNICA BRZESKIEGO OBWODOWEGO MUZEUM KRAJOZNAWCZEGO

Materiałem źródłowym do napisania książki „Brzeskie getto. Wspomnienia i dokumenty” posłużyły dokumenty Państwowego Archiwum Obwodu Brzeskiego. Druga rzecz – to zdjęcia. Zwróciliśmy ze stosowną prośbą do niemieckiego muzeum „Berlin-Karlshorst” – i choć nie odrazu, ale nasza prośba została załatwiona pozytywnie. W podziękowaniu za pomoc już gotową książkę wysłaliśmy do ww. Muzeum.

Jak jest powszechnie wiadomo, życie wielu więźniów Brzeskiego getta skonczyło się w miejscu kaźni na Bronnej Górze w okolicach Berezy Kartuskiej. W poszukiwaniu materiałów dla książki udałem się, wiec, do miejscowego muzeum historyczno-krajoznawczego, gdzie zdobyłem unikatowe zdjęcia – m.in. Gebitskomisarza Franca Burata, który na Liście Państwowej Komisji Nadzwyczajnej d/s badania hitlerowskich przestępstw wojennych figuruje pod numerem 1. Umieściłem to zdjęcie w książce obok foto szefa policji i kuratora getto majora SS Frydrycha Wilhelma Rode. Obydwa ci oficerowie mają bezpośrednie doczynienie do likwidacji brzeskich Żydów w 1942 roku. I nie tylko w naszym mieście. Czy stosownie było pokazywać wizerunki oprawców obok tragicznych wspomnień ich ofiar? Myślę, biorąc pod uwagę kontekst przawdy historyczej – zdecydowanie tak.

Frydrych-Wilhelm Rode podczas wodno-sportowej imprezy na rz. Muchawiec w Brześciu. Lato 1942 r.
Po likwidacji Brzeskiego getta mianowany do Sztabu gruppy Kurta von Gottberga, gdzie należał  do składu grup bojowych SS, zwalczających ruch partyzanski. Nie jest wiadomo, czy po wojnie poniósł odpowiedzialność za dokonane zbrodnie. Zmarł w 1975 r.

Większość potrzebnych mnie zdjęć dla książki, na których można zobaczyć widoki Brześcia z zabudowaniami w granicach dużego i małego getta, miałem szczęście odnaleźć właśnie w Brzeskim Obwodowym Muzeum Krajoznawczym. Znalazłem tam także zdjęcie z uroczystości otwarcia pierwszej tablicy memorialnej, poświęconej 49. Rocznicy tragedii Brzeskiego getta, którą ufundowali przedstawiciele społeczności żydowskiej (dokładnie rok po tym wydarzeniu w Brześciu ustawiono już pomnik).

KONCEPCJA KSIĄŻKI I WALKA Z EMOCJAMI

By uzmysłowić sobie, jak powinna wyglądać książka, nie ukrywam, że sięgałem po doświadczenie moich poprzedników, którzy pisali o życiu społeczności żydowskiej na naszych terenach. Moim jednak celem było skupienie uwagi właśnie na Brzeskim getcie, by pokazać cały tragizm sytuacji Żydów w Brześciu podczas wojny, a że emocji przy tym nie raz górowały nad pracą – czy da rady zachować zimną krew, czytając np. wspomnienia Alfreda Brekmana, naocznego świadka zagłady Żydów na Bronnej Górze? Oto jak to wyglądało: „Po drewnianych pomostach rozebranych do naga Żydów spędzano do wykopanych dołów, układano w szeregi twarzem w dół i zabijano strzałem w tył głowy; dalej – następna partia, dalej – nastepna, aż dół się wypełni…”. Nie było żadnych wyjątków, nawet dla dzieci. Nagle pomyślałem o tym, a co i jak odczuwali ci Żydzi z ostatnich kolejek, stąpając po wielometrowej warstwie trupów swoich rodaków… . Jak to? Do słowa, w 2019 roku podobny „Dół śmierci” wykryto także na terenie Brześcia, w książce jest jego zdjęcie.

KTO ON, CZYTELNIK KSIĄŻKI O BRZESKIM GETCIE?

Kiedy książka już została podpisana do druku, spojrzeliśmy na siebie z redaktorem wydania z niemym zapytaniem – i to już po wszystkim? Mimo wielu trudów, zwąpień, przeszkód, ogólnie rzecz biorąc, książka o zagładzie brzeskich Żydów narodziła się spokojnie…  Informacją o tej nowej książce jak do tej pory widnieje jedynie w sieciach społecznościowych, i naturalnie, że w pierwszej kolejności wzbudziła zainteresowanie u mieszkańców Brześcia.  Z pewnością, nie jest to lekka i przyjemna lektura, ale tak sądzę – nie koniecznie trzeba być Żydem, by tą książkę przeczytać.

Po II wonie światowej powoli i stopniowo  społeczność żydowska w Brześciu odrodziła się na nowo. I mimo że obecnie jest nie zbyt liczna, wciąż jest aktywna, kultywując swoje tradycję narodowe i dbając o pamięć minionych pokoleń. Brześć natomiast zawsze będzie pamiętać o wszystkich swoich mieszkańcach, bez względu na narodowość czy wyznanie religijne, gdyż jesteśmy wszyscy związani z jego wielowiekową historią i duchowością. I łączność ta jest darem bezcennym.

Iwan Czajczyc

Udostępnij na: