Oficerowie II RP mieli bardzo wysoko podniesioną poprzeczkę. Nie tylko musieli być dobrymi żołnierzami i dowódcami, ale także musieli swoją osobą reprezentować najwyższe standardy dobrego wychowania.

Stąd też zachowanie oficerów w miejscach publicznych było ograniczone wieloma zasadami. Dzisiaj pozwalają one nam wyobrazić sobie ówczesny ideał gentlemana.

Najważniejszy był fakt, że na pierwszy rzut oka było widać, że oficer jest oficerem. Obowiązywało go bowiem noszenie munduru. W Polsce nie przyjął się zwyczaj zdejmowania stroju wojskowego po godzinach pracy. Oficer miał być tak dumny ze swojej służby, że nie ukrywał jej nigdy, a wręcz eksponował ją. Dlatego też oficerowie byli nieustannie przedstawicielami korpusu oficerskiego, armii, społecznych elit, a w efekcie całego kraju. To uzasadniało rygorystyczne podejście do ich zachowania. W tym artykule przedstawię zasady oficerów zachowania na ulicy.

 

MUNDUR

Zasady obejmowały już sam mundur. Niedopuszczalnym było, by oficer chodził po ulicy w mundurze brudnym, przetartym, czy źle założonym. Zawsze przed wyjściem z domu musiał sprawdzać czy jego strój jest idealny. Nie mógł sobie pozwolić na luźne ubranie. Był nawet zobligowany do codziennego noszenia rękawiczek. Wyjątkiem były upały, kiedy rękawiczki mógł trzymać w ręce.

 

GRZECZNOŚĆ

Oficer musiał reprezentować sobą najwyższą klasę. Obowiązywała go zawsze grzeczność i uprzejmość w stosunku innych osób. Miał być uczynny zwłaszcza dla osób starszych, kobiet i dzieci. Cechowała go jednak przede wszystkim godność, więc i grzeczność miała swoje granice. Z jednej strony nie mógł wypaść przesadnie uprzejmie, a z drugiej stanowczo i kategorycznie umiał odeprzeć każdą zaczepkę. Potrafił też zachować zimną krew i nie dać się sprowokować. To jedna z najbardziej przydatnych cech gentlemana!

 

POWITANIA I WOLNE RĘCE

Oficerowie często musieli się witać i kłonić na ulicy. Bywali bowiem na salonach, więc ich grono znajomych było zawsze szerokie. Dodatkowo zobowiązani byli do oddawania ukłonów wojskowych innym oficerom. Z tej przyczyny oficer musiał mieć zawsze jedną rękę wolną. Nie mógł więc trzymać rąk w kieszeniach, najlepiej jak nie palił na ulicy, a nawet powinien unikać chodzenia z kimś pod rękę.

Odradzano także oficerom całowania się na powitanie z mężczyznami (jak widać funkcjonowało to już przed okresem PRL). Natomiast panie w rękę wypadało całować jedynie gdy były osobami starszymi, mężatkami i nie nosiły rękawiczek. W każdym innym wypadku należało się od pocałunku dłoni powstrzymać. Oficer nie mógł też, pod żadnym pozorem, inicjować zawierania znajomości na ulicy. Dobrym obyczajem było salutowanie mijanym konduktom pogrzebowym, bez względu na wyznanie czy religię. W ten sposób bowiem oddawało się honor powadze śmierci.

 

WIZERUNEK

Wojskowi musieli także uważać na to z kim są widziani. Podejrzane towarzystwo, czy przebywanie w podejrzanych lokalach, a już z pewnością pokazywanie się w stanie nietrzeźwym poważnie nadwyrężało dobrą opinię o oficerze. Musiał się wystrzegać nawet chodzenia bez celu, tak zwanego „szlifowania bruku”, czy przesiadywania na ławkach ulicznych. Oficer musiał zawsze wiedzieć co i dlaczego robi.

Nie wypadało mu również nosić wielkich i ciężkich pakunków. Od tego bowiem byli tragarze i dorożki. Nawet mała paczka, ale nieestetyczna (na przykład zapakowane w gazetę jedzenie) była niemile widziana. Co więcej oficer nie mógł chodzić po ulicy niosąc dziecko na rękach, ani popychając wózek!

Według podręcznika wojskowy nie powinien czytać na ulicy, jeść, ani rzucać odpadków. Nie wolno mu było też nic kupować od ulicznych sprzedawców, prócz gazet i papierosów. Niegrzecznym było wołanie i „psykanie” na znajomych, a tym bardziej głośne uwagi pod adresem przechodniów. Bez ważnej przyczyny oficer nie mógł też biec ulicą. Taką przyczyną nie była chęć zdążenia na tramwaj!

 

TRAMWAJE

Tramwajami oficerowie jeździli z konieczności. Zawsze lepiej było wybrać mniej publiczny środek transportu. Zdecydowanie musieli zaś unikać przejazdów wozami taborowymi. Oficer nie wsiadał jako pierwszy, tylko czekał aż tłok minie i wchodził ze spokojem. Ustępował pierwszeństwa kobietom, a osobom starszym pomagał wsiąść.

Nie zajmował miejsc najwygodniejszych, pozostawiając je dla osób słabszych. Zwalniał natomiast miejsce kobietom, staruszkom i oficerom starszym stopniem. Ponieważ mogły wyniknąć dylematy czy danej osobie należy się miejsce, zalecano albo w ogóle nie siadanie, albo wstawanie gdy tylko tramwaj się zapełni. Oficerom nie wypadało także jechać stojąc na stopniu tramwaju.

Jadąc dorożką nie targował się z dorożkarzem czy tragarzem, żeby nie robić publicznej sceny. W razie nieporozumień po prostu spisywał numer dorożki i dochodził swoich racji później inną drogą.

 

ZBIEGOWISKA

Oficerowie musieli unikać wszelkich wątpliwych sytuacji, żeby nie łączono ich z tymi wydarzeniami. Nie powinny go interesować „sprawy gawiedzi”. Jednak w razie potrzeby powinien interweniować z całą stanowczością. Jego pomoc mogła się okazać niezbędna na przykład przy zatrzymaniu zbiegłych koni czy przeprowadzeniu starszej osoby przez ulicę albo dziecka.

Nie powinien jednak czekać na jakieś specjalne podziękowania, tylko zwyczajnie wrócić do swoich spraw. Gdy natomiast zwrócił na siebie uwagę ludzi na ulicy, powinien jak najszybciej odejść w cień i „wyjść poza obręb zainteresowania gawiedzi”.

 

WSPÓŁCZESNY GENTLEMAN

Wiele z tych zasad wydaje się być aż nazbyt rygorystycznych. Pamiętać jednak musimy, że dotyczyły one osoby reprezentującej jedną z najważniejszych instytucji w ówczesnej Polsce. Wojsko cieszyło się wielkim prestiżem i oficerom zależało na utrzymaniu tego stanu. Z drugiej strony wiele z tych zasad to tylko typowe dobre obyczaje, które każdy z nas może wprowadzić w swoje życie. Powyższe reguły tyczą się tylko wąskiego fragmentu z życia oficerów. Niebawem napiszę o innych aspektach.

Przedstawione tutaj zasady pochodzą głównie z podręcznika Oficer napisanego przez Zygmunta Henryka Berlinga, Stanisława Mariana Próchnickiego oraz Stanisława Kramara. Wydano go w 1931 roku.

Łukasz Kielban

Źródło: http://czasgentlemanow.pl/

 

Udostępnij na: