23 stycznia br. mija okrągła, 150. rocznica śmierci błogosławionych unickich męczenników z Pratulina, którzy zostali zabici za wierność swej wierze. Natomiast ich historia świadczy o tym, że wiara nigdy nie może być „monetą przetargową” w igrzyskach politycznych możnych tego świata.

Likwidacja Unii i prześladowania

Po rozbiorach Rzeczypospolitej cały teren współczesnej Białorusi znalazł się w składzie Rosyjskiego imperium, które na zagrabionych ziemiach zaczęło ustanawiać swoje porządki. W tym celu, nie przebierający w środkach rosyjscy urzednicy pragnęli wykorzystać także Kościół, przetwarzając go na zręczne narzędzie swojej polityki.

Jednym z czynów władz okupacyjnych w tym kierunku stała się likwidacja w 1839 r. Unii brzeskiej i gwałtowne podporządkowanie wszystkich greko-katolików kontrolowanemu przez carat prawosławiu. Temu procesowi towarzyszyły represję przeciwko osobom stanu duchownego oraz wiernym, którzy nie chcieli zrzec się swojej wiary i nadal uperali się, by pozostać we wspólnocie z Kościołem Katolickim.

W regionach zachodnich Rosyjskiego imperium, w tym na Podlasiu, Unia przetrwała jeszcze kilkadziesiąt lat od czasu jej formalnej likwidacji. Celowe jej wyniszczenie tam zaczęło sie dopiero w 1874 roku. Towarzyszyły temu srogie, nieraz krwawe represję. Trwał bowiem sprzeciw greko-katolików „nowym” porządkom religijnym, które miały wyraźne podłoże polityczne, za co wielu z nich było represjonowanych poprzez wygórowane podatki, areszty, wysyłki w głąb Rosji i tp.

Wiara greko-katolików pratulińskiej parafii

W niewielkim nadbużańskim miasteczku Pratulin (położonym na lewej stronie Bugu nieco w dół z prądem rzeki od Brześcia – red. EP), należącym do Patockich, w tamtym niespokojnym czasie było dwie świątynie: kościół katolicki pw. św. Apostołów Piotra i Pawła oraz drewniana cerkiew greko-katolicka pw. Św. Trójcy.

Parafia obrządku wschodniego w 1860 r. liczyła 1223 osoby, jednak w samym Pratulinie mieszkało tylko 5 parafian, a reszta zamieszkiwała okoliczne wsie: Bohukały, Zaczopki, Kołczyn, Warablin, Derło, Ługi.

Na początku stycznia 1874 r. dawny proboszcz pratylińskiej parafii greko-katolickiej Osip Kurmanowicz poprzez swoją uporczywą odmowę dostosowania się do nowych porządków został aresztowany i uwięziony. Cała parafia ze łzami w oczach odprowadzała zakutego w łańcuchy pastora, który mimo to zdążył na pożegmanie udzielić błogosławieństwa swoim wiernym, wzywając ich do zachowania swijej wiary.

Dlatego z usług nowego, lojalnego wobec władz carskich proboszcza – popa prawosławnego, pratulińskie parafianie zdecydowanie zrezygnowali: podczas świąt Bożego Narodzenia kobiety zamknęli cerkiew i ukryły kluczę. Nowomianowany „proboszcz” parafii nie omieszkał o tym incydencie zawiadomić władzę, która nakazała każdym sposobem przekazać świątynie dla „swojego” kapłana.

Obrona wiary

23 stycznia ponad 500 wiernych greko-katolickiej parafii zebrało się obok swojej świątyni, by nie wpuścić do niej prawosławnego popa. Po tragicznym wydarzeniu w Drelowie, gdzie 17 stycznia 1874 r. podczas obrony świątyni 5 parafian zginęło, 10 zostało ciężko rannych, a ok. 200 – pobito przez Kozaków, pratulińscy wierni zdawali sobie sprawe, jaka na nich czeka próba za oddanie swojej wierzę.

Kiedy do Pratulina nadciągnęli Kozacy, nie patrząc na śmiertelne zagrożenie, pratulińscy greko-katolicy mimo wszystko staneli w obronie swojej świątyni. Wiara była ich największym skarbem. Żegnali sie z bliźnimi, ubierali się w odzież świąteczną, – gdyż jak mówili – szli na sprawę świętą.

Od rana dwie kompanie Kozaków okrążyły cerkiew i cmentarz, gdzie już od kilku godzin trwało na czuwaniu modlitewnym kilkudziesięciu wiernych. Dostali rozkaz przyjąć nowego proboszcza i rozejścia się po swoich domach. Także cynicznie zaproponowano im odwiedzić Drelowo, by na własne oczy przekonać się, co kosztuje opór wobec rozkazów władzy.

Po cóż mamy gdzieś chodzić, – odpowiadały wieśniacy, – niech do nas przyjdą, by przekonać się, iż ten sam duch, co w nich żyje, i że ta sama wiara co w nich żyje, i nas ożywia, i że ta sama wiara i dla nich, i dla nas jest droga

Męczeństwo zwykłych wieśniaków

Kiedy carskie siepacze zdali sobie sprawę, że nie da rady złamać wiary i uporu wieśniaków, postanowili zdobyć świątynie siłowo, za pomocą bagnetów i kolb karabinów. Ale ta próba się nie powiodła, gdyż wieśniacy w starciu bezpośrednim za pomocą kijów i kamieni ten szturm odparli. Po południu oficer rozkazał ustawić szyki bojowe wzdłuż muru cerkiewnego i przygotować się do strzelania. Wiernych to jednak nie wystraszyło, – bowiem wszyscy byli gotowi umrzeć w obronie swojej świątyni i wiary.

Gdy oficer wydał rozkaz strzelać do zgromadzonych wiernych, wszyscy oni odłożyli na bok swoją „broń” i zaczęli śpiewać pieśni religijne. Gruchnęła pierwsza salwa, upadli pierwsi zabici i ranni, reszta ludzi jednak pozostała na miejscu. Bezbronnych ludzi Kozacy kłuli bagnetami, kijami bili po głowach, kolbami karabinów wybijano zęby, leżących na ziemi bito nogami, za włosy targano po ziemi… Obok cerkwi pozostało leżeć dziewięciu zabitych, 14 zostało ciężko rannych, ponad 180 osób brutalnie pobito i okaleczono.

Następnego dnia wszystkich zdrowych męszczyzn z pratulińskiej parafii wywieziono do więzień w Białej Podlaskiej, Siedlec i Brześcia. Kobiet i dzieci rozpędzono od cerkwi biczowaniem, a tych, co zginęli podczas obrony świątyni, bez żadnego szacunku pochowali w ogólnym dole żołdacy rosyjscy. – Na ten pochówek nie wpuszczono nawet bliską rodzinę poległych, a mogiłę zrównano z ziemią, by ta pamięć o mężnym wyznaniu wiary została pochowana razem z nimi. W okolicznych wsiach zostało obwieszczono, że taki los czeka na wszystkich, którzy sprzeciwią się woli cara.

Nieśmiertelne świadectwo wiary

O tych tragicznych wydarzeniach na Podlasiu niebawem rozeszła się wieść po całym chrześcijańskim świecie. Rozgłos międzynarodowy zmusił władzę carskie zaprzestać zabójstwa greko-katolików. Ale represję nadal trwały…

Około 100 lat temu, w 1918 roku, miejsce pochówku pratulińskich męczenników zostało uporządkowane. Rok później zostały spisane świadectwa męczeństwa greko-katolików z Pratulina, a w 1938 roku został oficjalnie rozpoczęty proces beatyfikacyjny męczenników pratulińskich, – przerwany, niestety, przez wojnę i nastepne rządy komunistyczne w Polsce. Proces ten wznowiono dopiero w 1964 roku.

18 maja 1990 r. resztki ciał męczęnników uroczyście przeniesiono do pratulińskiej świątyni rzymsko-katolickiej, a 6 października 1996 roku Papierz Jan Paweł II ogłosił greko-katolickich męczenników z Pratulina błogosławionymi.

Dzień pamięci podlaskich męczenników obchodzony jest w Kościele w dniu 23 stycznia.

Opr. red.

Źródło: catholic.by

Udostępnij na: