Wybuch drugiej wojny światowej 1 wrześnie 1939 roku spowodował powstanie realnych zagrożeń dla całej ludności, a Polski w szczególności. Zajęcie terenów Łuniniecczyzny przez armię czerwoną w dniu 18 września 1939 roku postawiło ludność polską w bardzo trudnej sytuacji politycznej, moralnej, psychologicznej a nawet materialnej. Polityczne dlatego, że ludność polska utraciła swoje państwo, a ludność niepolska w Armii Czerwonej widziała swojego nowego opiekuna. Trudności moralne wynikały z tych względów, że Polacy całkowicie utracili wiarę w przyszłość. Trudności psychologiczne wynikały z tych samych przesłanek, co względy moralne. Trudności materialne pojawiły się, przede wszystkim, w tej części społeczności Polski, która nie miała własnego zaplecza gospodarczego. Odnosiło się do głownie do pracowników państwowych, oświatowych i grup urzędniczych.

Chciałbym przypomnieć fakt, że żołnierze brygady KOP Polesia, w składzie których był batalion z Sienkiewicz, dowodzony przez kapitana Otłowskiego, wycofywali się przez Łuniniec-Pińsk przed nawałą sił sowieckich i dotarli do Kobrynia, żeby dołączyć do Grupy Operacyjnej „Polesie” generała Kleberga. Pod Kamieniem Koszyrskim siły polskie zostały otoczone przez wojska sowieckie i po krótkiej walce, wzięci do niewoli. Natomiast dowódca kpt. Otłowski i oficerowie dowództwa zostali rozstrzeleni przez oprawców sowieckich. Relacje z tego tragicznego wydarzenia pochodzą od syna kpt. Otłowskiego – Jerzego – byłego wychowanka gimnazjum Łuninieckiego im. Króla Jagiełły, który to Jerzy Otłowski w 1940 roku przedostał się przez Węgry do Syrii, by wstąpić do Armii Polskiej na Bliskim Wschodzie. Później jako żołnierz i oficer Brygady Strzelców Karpackich, brał udział w walkach o Tobruk w północnej Afryce. Po wojnie, osiedlił się w Australii, daleko od kraju ojczystego.

Władzy sowieckie w Polakach widziały swoich groźnych przeciwników. Chociaż również ludności miejscowej, tzw. Poleszuków białoruskich, którzy byli zamożniejsi i za czasów Polski pozytywnie się odnosili do państwa Polskiego. Represje jakie stosowały władzy sowieckie odnosiły się głównie do Polaków. Najgorsze było to, że już jesienią 1939 roku, na mocy dekretu Prezydium Rady Najwyższej ZSRR, Polacy nie tylko zostali pozbawieni obywatelstwa polskiego, nadane zostało im obywatelstwo Związku Radzieckiego. Ten fakt radykalnie zmienił sytuację ludności polskiej na gorsze. Już na przełomie roku 1939-1940 zostały przygotowane plany aresztowań i wywózek ludności na Syberię. Wiosną roku 1940 nastąpiły pierwsze aresztowania i wywózki. Aresztowano, między innymi: Wincentego Woźniaka – wójta gminy Łuninieckiej, Klemensa Chilkiewicza i jego syna Józefa z Kożangródku, Mikołaja Ławrynowicza i Feliksa Białostockiego z Łachwy, Władysława Mikulskiego z Łunińca, Genowefę i Tamarę Niewzorowych z Mikaszewicz oraz wielu innych osób i rodzin. W roku 1940, wywieziono rodzinę Arabskich z Łachwy. Arabski był kierownikiem szkoły powszechnej w Łachwie. Główną przyczyną tych aresztowań było uznanie przez władzę, że ktoś był wrogiem władzy radzieckiej.

Wobec działalności władz, zaczął się rodzić naturalny opór ludności polskiej wobec poczynań władz sowieckich. Powstała organizacja o charakterze wojskowym Polska Organizacja Wojskowa, członkiem której na terenie Łuniniecczyzny w Mikaszewiczach był Władysław Mikulski – żołnierz jednostki KOP w Sienkiewiczach. Do tej organizacji należały m.in. siostry Eugenia i Tamara Niewzorowy z Mikaszewicz.

Jak już wspominałem poprzednio, zostały one aresztowane 25 marca 1940 roku wraz z 4 innymi dziewczynami i 25 chłopcami. Oto ich imiona: Franciszka Tatur, Janina Okińczyc, Regina Łukaszonek, Halina Jankowska, Jan Kamiński, Jan Strzelec, Władysław Strzelec, Dulejko, Cieszewicz, Opoliński, Karaś, Władysław Mikulski i inni. Była to patriotyczna młodzież, która mimo dużego niebezpieczeństwa, podejmowała działania organizacyjne. Wszyscy oni zostali skazani wyrokami i w październiku tegoż roku osadzeni w łagrach na dalekiej Syberii na 5 lat. W tym samym czasie, ofiarą represji stał się działacz Związku Strzeleckiego w Mikaszewiczach pracownik zakładów „Olza” Szymon Romanowicz, który osadzony był pierwotnie w więzieniu w Pińsku, później wiosną 1941 wyrokiem sądu skazany na pobyt w łagrach na Kołymie. Zmarł po wojnie na tej nieludzkiej ziemi.

Szymon Romanowicz w Lidią Truss. Mikaszewicze. 1938r.

Zamiarem władz sowieckich, w zasadzie wszyscy Polacy z Łuniniecczyzny mieli być wywiezieni w głąb ZSRR.

Dnia 22 czerwca 1941 roku Niemcy hitlerowskie potężnymi siłami zaatakowały Związek Radziecki – niedawnego sprzymierzeńca i wspólnika przy rozbiorze Polski. Rozpoczęła się karta nowych dziejów, także ludu poleskiego. Wybuch tej wojny najpierw rodził nadzieję, że przerwane zostanie przynajmniej pasmo prześladowań dotychczasowego okupanta. Tymczasem za zwycięskimi armiami niemieckimi, szybko się posuwającymi za wycofującymi się wojskami sowieckimi, wkraczała okupacyjna niemiecka administracja – Gestapo, Odziały Żandarmerii, wprowadzając tzw. „neue ordunung”, siejąc terror i pogardę wobec mieszkańców. Zamknięte zostały szkoły, ograniczając naukę jedynie w ramach 4 klas podstawowych. Zaczęła się eksterminacja, przede wszystkim Żydów, zamykając wszystkich w gettach. Oprawcy z SS rozstrzeliwali wszystkich, nie tylko Żydów, ale także tych, którzy byli podejrzani o współpracę z tworzącą się partyzantką, czy jakimkolwiek odłamem ruchu oporu.

W praktyce, okupant niemiecki niszczył ludność w szerszym niż sowieci zakresie, bo po za ludnością polską, również wyniszczał ludność białoruską i żydowską. Na tym tle, zaczęła się organizować partyzantka i organizacje ruchu oporu, obejmujące ludność polską i poleszucko-białoruską. W tym mniej więcej czasie powstały lub też wzmacniały i rozszerzały swoją działalność organizacje polskie. Niemcy na terenach Łuninieckich nie mieli łatwego życia. Ludność polska Łuniniecczyzny dawała dobitnie znać o swoim istnieniu, a świadczyło to o tym, że ludność polska potrafi się mobilizować w warunkach swojego zagrożenia i traktuje ziemie, na których walczy jako swoje dziedzictwo.

Cechą charakterystyczną sytuacji Polaków na Łuniniecczyźnie w okresie drugiej wojny światowej było to, że mimo dużego poniżenia, doznawanego od władz sowieckich i niemieckich, potrafiła zachować swoją godność oraz wykazać wysoki patriotyzm narodowy. I z tą postawą, Polacy ziemi Łuninieckiej wytrwali do końca. Ten fakt nie powinien być nigdy zapomniany przez obecnie żyjące pokolenia i ich następców, będących w Polsce i pozostających na Łuniniecczyźnie. Ważnym elementem, określającym sytuację Polaków, zamieszkujących ziemię Łuniniecką w okresie II w. św. był stosunek Poleszuków-Białorusinów i Rosjan do Polaków. Należy stwierdzić, że był on dobry i wysoce pozytywny. Świadczyć o tym mogą, m.in. te dwa fakty, że księdza Wilhelma Kubsza i Jakuba Raja, kiedy było zagrożone ich życie, przyjęto do białoruskich oddziałów partyzanckich w Lasach Hryczyńskich. Niewątpliwie, takich przypadków było o wiele więcej. Partyzanci białoruscy, razem z AK ratowali życie profesorowi Goldbergowi, uchodźcy z Warszawy, który pracował w szpitalu Łuninieckim. Widzimy więc, że wspólne zagrożenie powoduje wspólne działanie. Można z tych zjawisk wyciągnąć taki wniosek, że Polacy byli widziani przez ludność niepolską jako równi partnerzy w walce, co dawało nam poczucie większego bezpieczeństwa w okresie wojny i po wojnie.

W okresie okupacji sowieckiej, a szczególnie niemieckiej, rozwinął się ruch oporu na Polesiu i również w Łunińcu i Łuniniecczyźnie. Za tą aktywnością w polskim ruchu oporu w Łunińcu stali konkretni ludzie. O tych ludziach kilka informacji. W Łunińcu zostali organizowani pod kryptonimami „Łyko” i „Łoza” ogniwa III okręgu Amii Krajowej w Brześciu nad Bugiem.

Głównymi organizatorami obwodu Łuninieckiego byli pan Witoszyński – przed wojną naczelnik Urzędu Skarbowego w Łunińcu oraz oficerowie III Batalionu 84 Pułku Strzelców Poleskich – porucznicy Władysław Czaja i Wróblewski. Komendantem obwodu Łuninieckiego był Witoszyński. Porucznik Władysław Czaja, pseudonim „Marianna”, był prawdopodobnie czołowym organizatorem obwodu Łuninieckiego ZWZ-AK. Władysław Czaja był skierowany przez Komendę Główną AK z Warszawy do Łunińca jako znający teren do zorganizowania obwodu AK.

W samym obwodzie Łuninieckim AK było zaprzysiężonych 52 członków tej wojskowej organizacji. Spośród tej ilości działaczy konspiracyjnych należy wymienić nazwiska: Baranowskiego – tłumacza języka niemieckiego na stacji w Łunińcu, Maruszczaka, Jankowskiego, Apolonię Polkowską, Władysławę Michalską (pseudonim „Sam”), która zajmowała się wywiadem oraz wykonywaniem spraw zleconych przez porucznika Czaję. Również chciałbym przypomnieć o tak zacnych postaciach, jak Mieczysław Ławrynowicz – łącznik AK w trakcie okupacji w Łachwie oraz o wielu bojownikach o sprawy polskie na Polesiu.

Należy przytoczyć nazwisko księdza dziekana Fabiana Poczobutta-Odlanickiego ze słynnego rodu książąt Poczobutt-Odlanickich. Był on delegatem rządu londyńskiego na obszarach Polesia Wschodniego. Sam fakt, że księdzu dziekanowi powierzono tak odpowiedzialne zadanie w polskim Państwie Podziemnym, tym bardziej jego sylwetka zasługuje na serdeczną pamięć Łunińczan.

Na pamięć zasługuje również doktor Panin, który był dyrektorem szpitala w Łunińcu. Pan Panin nie był Polakiem, ale pomagał całym sercem ludności polskiej, jak i innym ludziom, bez względu na narodowość i wyzwanie i z tego tytułu należy mu się pamięć ludzi, pochodzących z Łunińca. Dyrektor Panin został wywieziony do Niemiec, skąd już po wojnie nie powrócił.

Jednym z tragiczniejszych wydarzeń okresu okupacji niemieckiej było aresztowanie i rozstrzelanie przez Gestapo księdza Poczobutta-Odlanickiego. Ponadto działaczy struktur podziemia porucznika Wróblewskiego i Witoszyńskiego. Aresztowani i rozstrzelani zostali za przynależność do organizacji podziemnej Mirosław Karpow – wychowanek gimnazjum Łuninieckiego, a także pracownik kolejowy w Łachwie – Piekarski.

Z dalszych dramatycznych przykładów okrucieństwa niemieckich okupantów jest tragedia mieszkańców wsi Sitnicki Dwór, położony na terenie gminy Sosnkowicze (dawniej Lenin) i wsi Białe Jezioro gminy Łuniniec. W dniu 13.11.1942 zupełnie nieoczekiwanie jednostki niemieckie policji otoczyły wieś Sitnicki Dwór i około 480 mieszkańców wsi bestialsko wymordowali, ofiary zostały spalone we wspólnej mogile, a całą wieś spalono. Tragedia miała miejsce z powodu udzielania pomocy partyzantce sowieckiej przez mieszkańców tej wsi. W 1994 roku staraniem ludzi, rozsianych po Polsce i świecie, a związanych z Sitnickim Dworem ufundowano pomnik ku czci ofiar tej zbrodni. Organizatorami tego szlachetnego czynu byli: Alicja Wrabiec z domu Komorowska oraz Mieczysław Borkowski urodzeni w Sitnickim Dworze, a po wojnie zamieszkali we Wrocławiu. Analogiczna tragedia wsi Białe Jezioro, gdzie wymordowana została połowa mieszkańców, większość z których stanowili Polacy, za pomoc AK.

SITNICKI DWÓR. ZBIOROWA MOGIŁA 480 POLAKÓW, POMORDOWANYCH PRZEZ HITLEROWCÓW PODCZAS II WŚ. Foto: echapolesia.pl

Na Polesiu działało wiele innych różnych ugrupowań i oddziałów partyzanckich. Była także ugrupowania lewicowe. Dużą aktywnością zasłynęły oddziały Roberta Satanowskiego pod nazwą „Jeszcze Polska nie zginęła”, nieprzechylnie nastawione do walczących oddziałów AK. Dużą aktywność partyzancką przejawiały także liczne radzieckie ugrupowania.

Na przełomie roku 1943-1944, w okresie okupacji niemieckiej, Łuniniec był wielokrotnie silnie bombardowany przez lotnictwo radzieckie. Najdotkliwsze naloty miały miejsce wiosną i na początku lata 1944 roku. Zniszczone zostały prawie wszystkie drewniane budynki kolejowe wzdłuż torów stacyjnych. Wiele budynków mieszkalnych spłonęło w Śródmieściu i na Zalesiu. Najbardziej ucierpiały zabudowania przy ulicy Piłsudskiego, Niepodległości i Starosielskiej. Całkowitemu zburzeniu uległ budynek Straży Pożarnej z salą widowiskową. Uszkodzona została cerkiew prawosławna i budynek starostwa. Cofające się wojska niemieckie przed ofensywą radziecką dodatkowo zniszczyły tory kolejowe, wysadzili dworzec kolejowy, obiekty publiczne: szkołę podstawową, budynki gminy i magistratu, nowy budynek gimnazjum, wieży ciśnień i niektóre budynki mieszkalne. Tak więc dziś, Łuniniec nie jest taki sam, jak w latach naszej młodości, przepełnionej urokiem dawnych czasów.

 

Epilog

W zakończeniu krótkiej charakterystyki Łunińca, ujętej historycznie, zależy obiektywnie stwierdzić, że ten ośrodek urbanistyczny i ludzki za czasów państwowości Polski (1921-1939) poważnie się rozwijał i umocnił jako miasto i powiat na mapie państwa polskiego. Pokazane fakty i zdjęcia mogą świadczyć o tym, że Łuniniec być ośrodkiem tak rozwiniętym, jak powiatowe miasta tego typu i znaczenia w całej Polsce.

Michał Romanowicz

Udostępnij na: