Słonecznym majowym popołudniem dojechalismy do Florianowa. To nie jest zwykła wies, lecz dawny dwór w dawnym powiecie nowogródzkim niedaleko Lachowicz – byłe gniazdo rodowe Bochwiców.

Idziemy przez pozostałosci alei lipowej – tak mało ocalało dawnych okazałych drzew z parku krajobrazowego i sadu, z których Bochwicowie słynęły na całą okolice. W parku tym za to przetrwał próbę czasu Dąb Orzeszkowej, posadzony przez pisarkę w 1909 roku, o czym informuje tabliczka w języku białoruskim.

Przed domem nas spotytka jego obecna właścicielka – Łarisa  Trzeciak, była nauczycielka miejscowej szkoły. Jest w żałobie: jej ukochany mąż, właściciel, miłośnik Florianowa  Henryk Trzeciak zmarł 2 tygodnie temu. Henryk Trzeciak z małżonką jak mógł ratował florianowski dwór. Pochodził z rodziny polskiej z Darewa. Jego ojciec Michał Trzeciak ukończył gimnazjum w Lachowiczach i przed wojną był wójtem gminy. We Florianowie Henryk był najpierw agronomem, później przewodniczącym kołchozu.

Rodzina Trzeciaków. Lata 60-te XX w.

Los nie był łaskawy dla Florianowa jak i dla większości dworów polskich na Kresach. Bolszewicy, którzy tu wkroczyli we wrześniu 1939 r. zdewastowali dwór, zniszczyli  bibliotekę, sad, kwiaty, kort tenisowy i plac krykietowy. Z budynków dworskich przetrwały jedynie oficyna i serowarnia. Co dotyczy samego dworu, to po zakończeniu II wojny światowej był on zamieszkiwany przez 20 rodzin kołchoźników. Potem we dworze aż do 1997 r. mieściło się biuro miejscowego kołchozu, a w przybudówce urządzono stołówkę. Po opuszczeniu przez zarząd kołchozu, budynek w ciągu kolejnych 14 lat powoli popadał w ruinę. Kupił budynek pan Henryk za symboliczną kwotę i wraz z żoną Łarysą powoli zajmował się jego odnowieniem, inwestując w remont swoje skromne środki prywatne. Samodzielnie zajmował się naprawą i konserwacją budynku: naprawił dach i wieżyczki, wzmocnił fundamenty, wstawił okna i brakujące drzwi, odmalował ściany, stale prowadził  różnorakie prace remontowe. Mimo skromnych możliwości starał się zachować atmosferę dworu, ocalić autentyczne detale wyposażenia.

Pan Henryk Trzeciak z kobietami w polu

We Florianowie nie ma bogatej ekspozycji muzealnej. Dom liczy 19 pokojów, lecz tylko w jednym z nich zebrano rzeczy przyniesione przez mieszkańców Florianowa i okolicznych wsi. Zobaczyć tu można m. in. buty furmana państwa Bochwiców, różne narzędzia, kołyskę podarowana małżeństwu z pobliskiej wsi Bożki przez córkę Tadeusza Bochwica.

Pozostały tam jednak elementy, pamiętające dawne życie, – oryginalne parkiety, dębowe drzwi, piec kaflowy z autentycznymi drzwiczkami, drewniany sufit salonika. Są tu zdjęcia dawnych właścicieli, fragmenty listów autorki „Nad Niemnem” do Tadeusza Bochwica oraz fotografie wykonane we Florianowie przez turystów.

Na poddaszu, w nieremontowanych jeszcze pomieszczeniach można znaleźć inne artefakty pamiętające tamten świat, np. fragmenty dachówki wyprodukowanej w fabryce Edmunda Świętorzeckiego w podwileńskich Jaszunach. Dachówka pojawiła się we Florianowie prawdopodobnie na początku XX w., kiedy to do dworu dobudowano neogotycki korpus z wieżyczkami. Jednym z najciekawszych miejsc domu była jego piwnica. Dawniej służyła przede wszystkim jako spiżarnia. W czasach bez elektryczności i lodówek nieogrzewane i umieszczone w ziemi pomieszczenie zachowywało doskonały mikroklimat o stałej, niskiej temperaturze. W dworach w piwnicach trzymano bryły lodu, które chłodziły przechowywane tam produkty – lodówek wtedy nie było. Państwo Trzeciakowie zdołali na razie oczyścić od śmieci tylko część pomieszczeń w piwnicy.

Pani Larysa oprowadza nas po parku i po salach, opowiadając o dawnych gospodarzach jak o swojej rodzinie, o kimś bardzo bliskim.

 W Waszkowcach – korzenie Bochwiców

Florianów powstał na terenach, które należały do dóbr z ośrodkiem w pobliskich Waszkowcach, znanych od 1586 roku. (Oddalone od Florianowa o 2,5 km Waszkowce po 1945 r. przemianowano na Urażajnoje). W 1838 r. majątek w Waszkowcach od pani Czarnowskiej odkupił Florian Bochwic (1799-1856) herbu Radwan, znany prawnik, pisarz, filozof i filantrop. Jego żoną była Paulina Majewska, siostra cioteczna Adama Mickiewicza. Bochwicowie to ród, osiadły w Polsce na początku XVI w. Wywodzi się od budowniczego królewskiego Szymona Bochwica (1515-1571). Według tradycji rodzinnej Bochwicowie pochodzili ze Szwecji. Pierwszym właścicielem Waszkowców był Romuald Bochwic (zm.1802 r.). Jego żoną była Anela z Bożobohatych. Ich syn Florian pracował w Nowogródku jako adwokat. Po ślubie przeniósł sie do Waszkowców. Był tam XVII-wieczny dom, wzniesiony z drzewa  modrzewiowego, na planie prostokąta o wymiarach 28 m x 16 m. Przy jego budowie stosowano jedynie drewniane gwoździe. Od frontu domu był czterokolumnowy  ganek  z trójkątnym szczytem. Podobny, mniejszy ganek od strony ogrodowej miał dwie kolumienki. Dom był przykryty wysokim, gładkim  czterospadowym dachem  gontowym. We wnętrzu było 12 pokoi w układzie dwutraktowym.

W okalającym dwór parku krajobrazowym znajdowało się duże  rozarium z wielką liczbą gatunków róż.

Jako ostatni dobra w Waszkowcach odziedziczył Witold Bochwic (1891-1960), który przyjął je po przyrodnim bracie Czesławie zamordowanym przez bolszewików. W okresie międzywojennym Bochicowie w Waszkowcach prowadzili pensjonat dla letników. Drewniany dwór z XVII w. w 2010 r. został rozebrany, a stary młyn spłonął w 2013 r.. Prawie nie zostało parku krajobrazowego w Waszkowcach, tylko pojedyńcze  stare klony, jesiony czy lipy.

Z historii Florianowa

Florianów, pocz.XX w. Foto: radzima.org

Swój majątek Florian Bochwc podzielił w następujący sposób. Waszkowce Stare, wraz ze starym dworem i 167  dziesięcinami  ziemi, otrzymał syn Roman (1845–1894). Drugą część, z siedzibą w Bielczycach, otrzymał syn Lucjusz (1835–1864) – ten majątek został skonfiskowany przez władze carskie w ramach represji za udział   Lucjusza w  powstaniu styczniowym. Wschodnią część majątku, nazwaną Waszkowcami Nowymi, bez siedziby, otrzymał syn  Jan Otto Bochwic (1835–1915), który wybudował tu w szczerym polu obszerny, ładnie i elegancko urządzony dom w stylu neogotyckim  z wielką jadalnią, sprawiającą wrażenie namiotu. Nowy dwór nazwał Florianów na cześć ojca.

Jan Otto był również naczelnikiem okręgowym w powstaniu styczniowym, więźniem twierdzy w Dyneburgu, skazanym na śmierć i później ułaskawionym. Jan Otto po powrocie z więzienia założył w Florianowie ogromny sad. Propagował nowoczesne rolnictwo, a zwłaszcza sadownictwo. Wydał dwie fachowe książki na ten temat, z których polscy gospodarzy korzystali  jeszcze w latach 30-ch XX w. Kontynuował też działalność społeczną i podnosił kulturę rolną okolic, między innymi publikując artykuły w fachowych czasopismach rolniczych.

„Dwór florianowski  wybudował   około 1870 roku,  a potem   rozbudowywał   w następnych latach. Budowla składa się z trzech części. Najstarszy jest drewniany korpus środkowy, parterowy, z piętrową częścią centralną i werandą od strony ogrodu. Nieco później dobudowano do niego dwa prostopadłe skrzydła boczne. Prawe ma postać niedużej murowanej przybudówki. Najciekawszą częścią dworu jest jego piętrowe lewe skrzydło, utrzymane w stylu neogotyckim, zbudowane z nietynkowanej czerwonej cegły, z fasadą zwieńczoną schodkowym krenelażem z ośmioma zębatymi wieżyczkami, i dużymi ostrołukowymi oknami oraz takimiż porte-fenetrami w drugiej kondygnacji” (Grzegorz Rąkowski).


Florianów, dzięki wytrwałej pracy i społecznej działalności Jana Ottona, stał się w trudnych latach rosyjskiego zaboru wzorowym gospodarstwem rolnym i ważnym ośrodkiem kultury polskiej. Działalność Jana Ottona kontynuował jego syn Tadeusz Bochwic.

W 1897 r. Jan Otto wybudował nowy majątek – Paulinów i przeniósł się tam na stałe, a Florianów przekazał synowi Tadeuszowi (1863-1938), absolwentowi gimnazjum w Słucku. Jego żoną była Bronisława z Cywińśkich.  Ozdobą dworu florianowskiego była duża i cenna biblioteka (kilka tysięcy tomów), do której wchodził także pokaźny zbiór czasopism polskich (gromadzone całymi ciągami) i prasy światowej. Bibliotekę gromadził najpierw Jan Otton, a póżniej uzupełniał Tadeusz. Z chwilą wybuchu I wojny światowej zbiory te zostały przewiezione do zamku Radziwiłłów w Nieświeżu, gdzie później podzieliły losy zbiorów radziwiłłowskich. Florianów pozostawał w rękach Bochwiców do 1939 roku. Znajdowało sie tam  kilka obrazów Aleksandra Orłowskiego, Franciszka Felińskiego  i nieliczne portrety rodzinne.

Tadeusz Bochwic – wysoki, przystojny i charyzmatyczny męszczyzna, był człowiekiem ogromnej wiedzy i kultury. Przed I wojną światową Florianów dzięki niemu zasłynął jako populatny salon towarzyski. Często odwiedzali Florianów Radziwiłłowie z Nieświeża, Kazimierz Zdziechowski z Rakowa i Rejtanowie z Hruszówki, dr Henryk Nusbaum, artysta dramatyczny i reżyser Janusz Strachocki i in. Wśród gości Florianowa byli także Łopottówie z Korzeniowszczyzny, prof. Witold Czeczot z Petersburga oraz liczni krewni Bochwiców. Florianów stał się także ulubionym miejscem wakacji szeregu polskich pisarzy i ludzi nauki. Np. w 1909 roku gośćmi Tadeusza Bochwica byli jednocześnie Eliza Orzeszkowa, Władysław Reymont i Józef Kotarbiński. Eliza Orzeszkowa była tu także w 1908 i 1909 roku. Echa dyskusji florianowskich odnotowane są w literaturze polskiej.

Jak wspomina Marta Osecimska, która  gościła w domu Bochwiców i bawiłą gości grając na fortepianie, obiad zwykle podawano o godzinie 15, goście zostawali na werandzie i spędzali czas w rozmowach i dyskusjach. Potem szli na długi spacer do florianowskiego parku. Eliza Ozeszkowa z powodu swojego słabego stanu zdrowia nie mogła opuszczać werandy, wtedy Tadeusz Bochwic, gospodarz i miłośnik jej twórczości,  zaprzęgał starego konia Białonóżka i woził pisarkę po alejach parku. Orzeszkowa bardzo lubiła te przejażdżki, wracała zawsze radosna i ożywiona. W tym czasie młodzież grała w modne w tamtych latach krykiet i tenisa na polach krykietowych i tenisowych. W deszczowe dni kobiety wzorem Elizy Ożeszkowej haftowały jedwabiem papierowe zakładki  do  książek, a potem obdarowywały tymi zakładkami innych gości i siebie nawzajem.

Władysław Reymont we Florianowie. Foto: radzima.org

Tadeusz Bochwic oraz jego dzieci cieszyli się dużym szacunkiem wśród miejscowej ludności. Wspominano o nich jako o ludziach kulturalnych i dobrze wykształconych. Dawali ludziom pracę, za którą dobrze płacili, podczas świąt urządzali we dworze zabawy dla młodzieży, częstowali owocami.

Pani Larysa pokazała nam także stary piec kaflowy, elementy przedwojennej stolarki, drewniane plafony. A za dworem zobaczyliśmy starą zdewastowaną serowarnię z gliny, nakrytą dachem naczółkowym. Są tam oryginalne drzwi, zbite z grubych klepek w układzie geometrycznym. Dalej – stara lodowarnia – wieloboczny niewielki budynek z gliny, nakryty dachem namiotowym. Wychodzimy znowu do parku. Schylają  się nad domem stuletnie, bardzo wysokie  ale jednak kwitnące akacje. Na północ od dworu  widzimy stare lipy, wiązy, klony, dęby, sosny i świerki. Pamiętają one swoich gospodarzy, dawne dzieje i wszystkich gości Florianowa – byli tu szczęśliwi, zapominali o troskach i problemach, spacerując po floriańskim parku, pijąc herbatę na przytulnej werandzie.   – Tyle miłości i ciepła włożyli Bochwicowie w tworzenie tej oazy piękna, dobra i twórczości. Szukając śladów dawnej historii, podróżując szlakami wybitnych Polaków Polesia i Ziemi Nowogródzkiej, coraz częściej  przekonujemy się, że pamięć o naszej przeszłości chronią już tylko stare drzewa i kamienie, gdyż dworów, folwarków, i nawet budynków gospodarczych już prawie nie zostało, jak i większości grobów  dawnych polskich mieszkańców. Tym większa jest wartość takich miejsc jak Florianów. Dzięki śp.Henrykowi i Larysie Trzeciakom dom nie zginął, nie popadł w ruinę jak inne, choć i wymaga  fachowego remontu, konserwacji, stałej troski. Wracając z Florianowa  odwiedziliśmy groby Bochwiców na cmentarzu w pobliskim Darewie. Są zapomniane i zdewastowane, wymagają fachowej konserwacji i opieki. Groby Floriana i jego syna Ottona nie zachowały się. Ocalały tylko groby Pauliny z Majewskich, Łucjusza i jego żony Ksawery z Szalewiczów oraz Romana Bochwica (1874-1888).

Groby Bochwiców na cmentarzu w Darewie

Pamięć o naszej przeszłości chronią już tylko stare drzewa i kamienie…„, – być może, świadomi tego przemijania, pani Łarysa i Henryk Trzeciakowie odruchowo naśladując sławną pisarkę E. Orzeszkową, w 2009 r. – po stu latach od czasu, kiedy ona zasadziła w majątku Florianowo dąb pamiątkowy, – na cześć jubileuszu tego wydarzenia i ku pamięci dawnych właścicieli majątku wysadzili w pustej części parku dworskiego kolejnych 100 dębów!

Red.

Udostępnij na: