ksiadz_WoronieckiWysłuchał tysięcy spowiedzi, przeprowadził kilkanaście serii rekolekcji oraz wygłosił wiele konferencji i kazań w latach najtrudniejszych. Zawsze przystępny i uśmiechnięty, gotów był służyć pomocą każdemu potrzebującemu. Wytrwale, ale bez rozgłosu pełnił swą służbę dla bliźnich.

Niczego nie lekceważył. Miał wymierzony każdy krok, ruch i każdą jednostkę czasu. Wszystkie swoje zadania wykonywał sumiennie, gorliwie i z wielką roztropnością. Był wielkim miłośnikiem ubóstwa i człowiekiem ogromnego umartwienia. Wykazywał wielkie zdolności pedagogiczne.

Jako wykładowca stosował urozmaicone metody dydaktyczne. Był ceniony i lubiany przez kleryków. Po prostu był „urodzonym” wychowawcą. Radował się wszystkim co dobre i piękne, był rysownikiem , fotografem, opanował sztukę wycinanki i przekazywał tę wiedzę dzieciom i młodzieży. Był też historykiem i krajoznawcą, przez 40 lat pisał kronikę parafii, historii ziemi różańskiej.

Zawsze panujący nad sobą, zawsze uśmiechnięty i życzliwy dla otoczenia. Cechowało go wewnętrzne wyciszenie i równowaga. Żadna sytuacja nie potrafiła zgasić jego pogody ducha. Wobec siebie był wymagający i krytyczny. Był człowiekiem, który o niczym nie decydował pochopnie. Każdą sprawę starał się dobrze zrozumieć, przemodlić i dobrowolnie przyjąć. Kiedy zaś uznał coś za wartość, wówczas angażował się całkowicie i nieodwracalnie. Posiadał dar dojrzałego zrozumienia obowiązków. Żył skromnie i ubogo. Gardził przepychem.

Dzieciństwo i dom rodzinny

Michał Woroniecki, syn Wiktora i Heleny (z domu Balińska), urodził się tuż przed świętami Bożego Narodzenia – 23 grudnia 1908 roku Pańskiego w Nowej Wilejce koło Wilna. W tamtejszym kościele pw. Św. Kazimierza poprzez Sakrament Chrztu świętego, udzielony zaledwie w dwa dni później przez księdza kanonika Edwarda Budkiewicza w obecności świadków Franciszka Naniewicza i Stefanii Balińskiej, włączono go w rodzinę dzieci Bożych.

Po zakończonej uroczystości mama położyła niemowlę na ołtarzu, ofiarując je Bogu. Pragnieniem matki było, by jej pierworodny syn został księdzem. Właśnie tym pierworodnym był Michał. To gorące pragnienie nie opuszczało jej przez długie lata aż do dnia, kiedy ono zostało urzeczywistnione. Matka Helena, bardzo pobożna kobieta, w młodości pragnęła zostać zakonnicą. Marzenie to nie spełniło się, za to wymodliła powołanie kapłańskie Michałowi.

Przyszły „ksiądz” tymczasem, już jako 4–5-letni chłopiec, urządzał „procesje” ze śpiewaniem. Nie miał łatwego dzieciństwa. Już jako siedmioletni chłopiec w 1915 roku wraz z rodzicami musiał opuścić rodzinną miejscowość.

Zawierucha wojenna dała znać o sobie i w tych stronach. Zbliżał się front niemiecki. Car wydał nakaz ewakuacji wszystkich urzędników państwowych wraz z rodzinami w głąb Rosji. Ojciec przyszłego kapłana był naczelnikiem poczty, która mieściła się w ich domu. I oni więc musieli podzielić tułaczy los, wyruszając w nieznane.

Po wybuchu I wojny światowej w 1915 r. razem z matką, bratem i siostrą wyjeżdża więc wgłąb Rosji do Samary nad Wołgą, potem do Penzy na północy Rosji.  Od 1916 r. roku mieszka z rodzicami w Petersburgu.  W tych czasach, jako dziesięcioletni chłopak, zaznał także głodu. W Petersburgu rozpoczął naukę w polskiej szkole.

W 1917 r. wybucha tam rewolucja październikowa. W tym czasie Michał przeżywał o wiele łagodniejszą rewolucję – duchową – po raz pierwszy mógł w pełni uczestniczyć we Mszy Świętej, przyjmując Sakrament Eucharystii, w kościele Św. Stanisława. Później będzie wspominał te chwile rewolucji październikowej:

„Przypominam niepokoje, trwogi, strach i opowiadania o różnych zbrodniach, dokonywanych na carskich oficerach, urzędnikach, o polowaniu na burżujów po piwnicach i strychach. Pamiętam pogrzeb zabitych, niesionych w czerwonych trumnach w wielotysięcznym pochodzie przy śpiewie „Вставай поднимайся рабочий народ”. Oglądałem ten pochód z niewielkiej odległości”.

 Młodość

Po podpisaniu Traktatu Wersalskiego można było wracać do swoich rodzinnych stron, do Ojczyzny, która odzyskała wolność. Po trzech latach pobytu na obczyźnie ich rodzina mogła powrócić do rodzinnej Nowej Wilejki. Było to zimą 1918 roku.

Wiosną 1919 roku wrócił z Rosji ojciec, ale niedługo, 13 września tego samego roku, zmarł na tyfus. Michał chodził już wtedy do szkoły powszechnej, której kierowniczką była pani Ludwika Ussowiczówna.

Lata 1919–1920. Na Wileńszczyźnie niepokoje wojenne. Znowu przyszło cierpieć głód i zbierać pokrzywę do jedzenia kilka kilometrów od domu.

Michał został posłany do szkoły powszechnej w Wilnie, którą prowadzili Księża Misjonarze ze Zgromadzenia Świętego Wincentego á Paulo. Szybko dał się poznać jako niezwykle uzdolniony i nader pobożny uczeń. Niestety, trudności finansowe, jakie wówczas przeżywała jego rodzina, stały się wielką przeszkodą w kontynuowaniu nauki.

Niespodziewanie z pomocą w tej sytuacji przyszedł przełożony zakonu Księży Misjonarzy, któremu podczas wizytacji szkoły przedstawiono uzdolnionego ucznia, twierdząc, że być może kiedyś w przyszłości będzie on księdzem.

Powołanie do kapłaństwa

Przeczucia księży nauczycieli spełniły się. Po ukończeniu szkoły w Nowej Wilejce w 1924 roku Michał zgłosił się do Niższego Seminarium Księży Misjonarzy w Wilnie. Jak mówił sam: „To były najpiękniejsze lata mojej młodości. Entuzjazm był do wszystkiego. Niezapomniany okres, niezapomniane lata życia”.

Wycinanka autorstw ks. Michała
Wycinanka autorstw ks. Michała

Później wstąpił w 1927 roku do Wyższego Seminarium Księży Misjonarzy w Krakowie. Nowicjat odbył w Krzeszowicach i Krakowie. Po dwóch latach nauki złożył śluby zakonne 8 grudnia 1929 roku w Krakowie. W latach 1931–1935 uczy się w krakowskim Instytucie Filozoficzno-Teologicznym Księży Misjonarzy (Wyższe Seminarium Duchowne Księży Misjonarzy).

Po ukończeniu Instytutu, w dniu 16 czerwca 1935 roku odbyło się największe wydarzenie w życiu Michała Woronieckiego – z rąk biskupa Stanisława Rozponda, biskupa sufragana krakowskiego otrzymał święcenia kapłańskie. Uroczystość odbyła się w kościele pw. Nawrócenia Świętego Pawła Apostoła na Stradomiu w Krakowie.

Mszę świętą prymicyjną ksiądz Michał celebrował w Wołkowysku 29 czerwca 1935 roku, gdzie mieszkała jego matka z bratem Henrykiem i rodziną wujka Pieślaka. Kazanie prymicyjne wygłosił ksiądz Franciszek Matelski, superior Łyskowski.

Pierwsze duszpasterstwo

W latach 1935–1936 ks. Michał pracuje jako wikariusz przy kościele Świętego Krzyża w Warszawie, a także jako prefekt nauki religii w rzemieślniczej szkole wieczorowej. W latach 1936-37 zostaje przeniesiony do Krakowa. Miał tam wykłady z matematyki i geografii w Małym Seminarium Księży Misjonarzy na Nowej Wsi.

W roku 1937 r. został przeniesiony do Lwowa, gdzie pracował jako kapelan w Państwowym Szpitalu Powszechnym przy ul. Głowińskiego 7. Miał bardzo dużo pracy w duszpasterstwie z chorymi. Nocne dyżury. Czasochłonne prowadzenie metrykalnych ksiąg. Wrzesień 1939 roku – wojna została Księdza Michała we Lwowie.

W 1941 roku – wojna między Niemcami a Związkiem Radzieckim. Nastała okupacja hitlerowska. Łapanki. Aresztowania. Do skończenia wojny w 1945 roku Ksiądz Michał był kapelanem przy szpitalu, lecz teraz jego praca była z ograniczoną swobodą i terytorium i zabroniona przez dyrekcję szpitala

Proboszcz w Łyskowie

23 grudnia 1945 r. z rozbitego przez bombardowania dworca kolejowego we Lwowie, z dobowym prawie opóźnieniem, w wagonach w większości bez okien, przepełnionych zdemobilizowanymi żołnierzami wracającymi do domów Ksiądz Michał wyjeżdża z mamą ze Lwowa do Łyskowa.

Spełnia tam obowiązki administratora misjonarskiej parafii, należącej do dekanatu wołkowyskiego. Parafia łyskowska, zdziesiątkowana wywozami i wojnami była nieliczna. Ludność katolicka była rozsiana po futorach i prawosławnych wsiach. Nauczanie dzieci religii było zabronione. Księdzu surowo zabroniono nauczać religii dzieci i młodzież i o tym często mu przypominano.

Olbrzymie podatki za kościół, za ziemię, za gospodarstwo plebanijne były bardzo dokuczliwe, wyczerpywały pieniężne zapasy kościoła i parafian. W 1947 r. pełnomocnik do spraw religii w Brześciu kazał podpisać deklarację, że księża nie będą uczyli systematycznie religii. Kto nie podpisze, ten nie otrzyma „sprawki” rejestracyjnej i będzie pozbawiony administrowania parafią. Zdaniem władz sowieckich, tylko rodzice mieli prawo uczyć swoich dzieci pacierza i katechizmu.

Parafianie łyskowscy byli bardzo życzliwi i ofiarni: pomagali pieniędzmi spłacać bardzo duże podatki za kościół. Chodzili do kościoła, korzystali z sakramentów św. i nabożeństw. Dzieci i młodzież chodzili do kościoła, chłopcy mogli usługiwać do mszy św., dziewczynki chętnie brały udział w białej procesji. Na razie nie było to zabronione.

Dzięki względnej tolerancji władz lokalnych, a szczególnie przychylnego milicjanta dzielnicowego („uczastkowego”), udawało się księdzu Michałowi gromadzić starszą młodzież do chóru, a nawet urządzać przedstawienia i tradycyjnego „Heroda” – samodzielnie zorganizowanego przez młodzież z osad Chorowszczyzny i Łubianki. Udawało się też prowadzenie co roku katechizacji i przygotowania do pierwszej spowiedzi i Komunii Świętej.

Któregoś jesiennego dnia 1948 r. przyjechała z Różany do Łyskowa rejonowa komisja i przejrzała bibliotekę domową księdza Michała oraz książki przechowywane w kościele. W niektórych numerach czasopism sprzed 1939 r. („Rycerz Niepokalanej”, „Posłaniec Serca Jezusowego”, „Homo Dei”) znaleziono antykomunistyczne artykuły. Spisano protokół.

Po pewnym czasie komisja znowu przejrzała książki i czasopisma przechowywane w skrzyniach w zakrystii. Był to sygnał. Zbierano materiały do oskarżenia, „dowody”, jakiego jest ducha i nastawienia do władzy „właściciel” tej antyradzieckiej literatury. W wyniku powiadomiono księdza Michała, że wzywa go pełnomocnik do spraw religii do Brześcia.

Śledztwo i wyrok

Z chwilą aresztowania w dniu 25 maja 1949 roku ksiądz Michał utracił wolność, stał się więźniem, „przestępcą” – według władz sowieckich. Zaprowadzono go do podziemia.

Tam musiał oddać ręczny zegarek, pieniądze jakie jeszcze miał, płaszcz, teczkę z drobiazgami. Dozorca poprowadził na korytarz, gdzie znajdywały się cele zamykane żelaznymi drzwiami, opatrzone zasuwami, zamkami i okienkiem – judaszem do podpatrywania więźniów.

Weszli do celi numer 7. Wysoko było małe, okratowane okienko wychodzące na dwór. Drewniane nary pokryte derkami. Nieznajomi więźniowie, starsi i młodsi, jedni stali w milczeniu inni siedli na nary. Po prawej stronie od drzwi w kącie stała drewniana beczka nakryta przykrywą – wychodek (parasza). Po lewej stronie małe półki na chleb, produkty, kubki. Między narami – wolna przestrzeń, gdzie można było postać.

Śledztwo prowadzono przeważnie nocami. Przeciągano je czasem do rana. Przed Wojskowym Trybunałem Wojsk MWD w Brześciu 13 lipca 1949 roku wyprowadzono księdza Michała i grupę sześciu ludzi, z którą związał go sędzia śledczy Matwiejew.

Wprowadzono ich do sali sądowej przed Wojskowy Trybunał Wojsk MWD Okręgu Brzeskiego. Sąd odbywał się przed kolegium pod przewodnictwem majora Kazancewa. Sędzia przesłuchiwał oskarżonych: Szkulepa, Kołogriw, Kozodoj, Stasiukiewicz, Wolny, Panasik i na końcu Woroniecki. To była właśnie rzekoma „podziemna” organizacja, której ksiądz Michał miał przewodzić, do której miał werbować i dawać zlecenia.

Kilku chłopców z owej grupy, Kozodoja, Kołogriwa, Stasiukiewicza i Panasika ksiądz Michał prawie nie znał, może spotkał ich przypadkowo. Obce chłopaki, w dodatku wyznania prawosławnego, oprócz Panasika, mało mu znanego parafianina.

Księdzu Michałowi „udowodniono” prowadzenie antysowieckiej organizacji. Sześć osób skazano na 25 lat obozów pracy, 5 lat pozbawienia praw obywatelskich i konfiskatę całego osobistego mienia. Siódmy z tej grupy – Stasiukiewicz został skazany na 10 lat obozów i 3 lata pozbawienia praw obywatelskich.

Dżezkazgan Rudnik (sowiecki Kazachstan 1949–1955)

W kilku obozach dżezkazgańskich znajdowali się więźniowie wyłącznie polityczni. Władze wojskowe, które ich strzegły, uważały tych więźniów za szczególnie niebezpiecznych. „Żołnierze! Pamiętajcie, że strzeżecie najgorszych wrogów państwa” – przypominali codziennie oficerowie żołnierzom, którzy konwojowali więźniów do pracy.

W dżezkazgańskich łagrach w owym czasie znajdowało się 12 księży Polaków: ks. Władysław M. z Łotwy, ks. Antoni Kujawa z Żołudka, ojcowie Paweł i Beniamin Kozera, karmelici bosi z Wilna, o. Antoni Ząbek SJ, ks. Michał Woroniecki z Łyskowa, ks. Władysław Bukowiński ze Słucka, o. Kamil Władysław Wełymański, franciszkanin z Wilna, ks. Wacław Piątkowski z Brześcia, ks. Stanisław Bohatkiewicz z Pelikan, o. Stanisław Ryszard Grabski, kapucyn, ks. Wacław Sekisz.

Księża starali się korzystać z wolnego czasu, aby dla gromadki wierzących odprawić Mszę Świętą, przeczytać im Słowo Boże, powiedzieć naukę. Trzeba było jednak uważać, żeby nie nadszedł w tym czasie „nadzieratiel” – dyżurny podoficer. Modlitewne zebrania były zabronione. Można się było modlić tylko pojedynczo. Napotkana przez „nadzieratiela” gromadka modlących się była rozganiana: „Tutaj nie kościół”.

Autoportret o. Michała Woronieckiego na zesłaniu
Autoportret o. Michała Woronieckiego na zesłaniu

Pierwszą Mszę Świętą w dżezkazgańskim obozie ksiądz Michał odprawił 25 grudnia 1949 r. w uroczystość Bożego Narodzenia. Jako ołtarz służyła nocna szafka stojąca między piętrowymi narami. Jako mszał – tekst laciński De Beata przepisany w zeszyciku przez ks. Władysława N., który użyczył też na początek trochę wina i opłatków. Spowiedź i Komunia Święta odbywały się w miejscu podobnym raczej do stajni niż do świątyni. Jako kielicha użył ksiądz Michał zwykłego kubeczka.

W lipcu 1956 r. łagry w Dżezkazganie-Rudniku zostały zlikwidowane. Więźniowie otrzymali wolność na podstawie postanowienia Najwyższej Rady ZSSR, której pełnomocni przedstawiciele przeglądali na miejscu, w obozie, sądowe sprawy każdego i wydawali dokumenty zwolnienia z obozu: świadectwo pracy, paszport, bilet na drogę i prowiant (chleb, cukier i ryba). W ciągu trzech dni należało opuścić obóz. Wolność otrzymał ksiądz Michał 14 lipca 1956 r.

Różana

Rok 1956 przyniósł stopniową polityczną „odwilż”. Rozpoczęły się procesy rehabilitacyjne wielu więźniów politycznych, którzy nareszcie mogli się cieszyć upragnioną wolnością. Także czas zesłania księdza Michała został skrócony.

Nie mógł już jednak powrócić do swojej parafii. Po powrocie z przymusowej izolacji, na polecenie ks. Wacława Piątkowskiego, wikariusza generalnego pińskiego, objął ksiądz Michał parafię w Różanie w sierpniu 1956 roku, jak się okazało – aż na trzydzieści cztery lata.

Wcześniej parafia różańska – po wyjeździe poprzedniego proboszcza do Polski w roku 1945 – była bez opieki duszpasterskiej przez 10 lat. Od czasu do czasu pozwalano tylko księdzu Izydorowi Borysowi z Kosowa dojeżdżać na pogrzeby lub – za pozwoleniem pełnomocnika okręgowego – na odprawianie nabożeństwa.

Kościół pw. Świętej Trójcy w Różanie w okresie międzywojennym
Kościół pw. Świętej Trójcy w Różanie w okresie międzywojennym

Po przyjeździe do Różany ksiądz Michał był nieustannie szpiegowany przez sowiecką bezpiekę. W czasie rejestracji do pracy w rejonie różańskim przypomniano księdzu Michałowi, co może, a czego nie. Szczególnie surowe były uwagi dotyczące pracy z dziećmi i młodzieżą. Tylko rodzice mieli prawo uczyć religii swoich dzieci.

W czasie 30 lat z posługi księdza Michała w Różanie korzystało 12 parafii w promieniu ok. 60 km (od Puszczy Białowieskiej aż po Słonim), gdyż nie było tam innych kapłanów. Wolno było Księdzu Michałowi dojeżdżać zaledwie do kilku parafii – Słonimia, Kosowa, Porozowa, Szereszewa.

W latach 1968–1970 r. ksiądz Michał dojeżdża do Kosowa z posługą kapłańską po śmierci tamtejszego proboszcza Księdza Izydora Borysa. W latach 1976-1988 dojeżdża z posługą kapłańską do parafii Porozowo oraz do parafii w Słonimiu, odległej o 40 km od Różany. Kościół parafialny pw. św. Andrzeja był zniszczony, działał jednak kościół pw. Niepokalanego Poczęcia NMP, choć nie było proboszcza.

Obowiązywał wtedy surowy zakaz przyprowadzania dzieci do kościoła, nawet małych, na rękach matek. Członkom komitetu parafialnego kazano stać przy drzwiach kościoła i pilnować przestrzegania tego zakazu. Wierzący odrzucili jednak ten zakaz władz – niech sama władza postawi milicjantów przy drzwiach kościelnych, albo niech urzędowe rozporządzenie na piśmie naklei na drzwi kościoła. Władze ustąpiły.

W urzędzie rady miejskiej – wbrew prawu – przetrzymywano księgi metrykalne chrztów i ślubów. W końcu lokalne władze sowieckie w Prużanie nakazały księdzu oddać klucze od kościoła stróżowi i zabroniły codziennego odprawiania mszy. Można to było robić tylko w niedzielę, w dni uroczystości oraz jeden dzień w tygodniu. Ksiądz miał podlegać nie władzy Watykanu, ale patriarsze moskiewskiemu. Na szczęście, po tygodniu pełnomocnik do spraw religii w Brześciu te zarządzenia „niedoświadczonego” i nadgorliwego w ateizmie urzędnika zniósł i przywrócił dawny porządek.

Po na staniu „głasnosti” w czasach Gorbaczowa sytuacja Kościoła poprawiła się, pozostały jednak fatalne następstwa 72 lat, a więc trzech pokoleń ludzi wychowanych w duchu doktryn marksistowskich.

W 1985 r. ksiądz Michał obchodził Jubileusz 50-lecia święceń kapłańskich. Była to wielka uroczystość, na którą przybyło wielu księży, siostry zakonne i tłumy wiernych z różnych parafii. Wszyscy, kto znał księdza, spieszyli złożyć mu serdeczne życzenia i podziękować za posługę.

28 sierpnia 1990 r. ksiądz Michał, dekretem księdza biskupa Tadeusza Kondrusiewicza, został zwolniony z obowiązków proboszcza w Różanie i wyznaczony na Ojca Duchownego Wyższego Seminarium Duchownego w Grodnie. Tę zmianę ogłosił ówczesny ksiądz-prałat Kazimierz Świątek, wikariusz generalny piński, który przewodniczył pożegnalnemu nabożeństwu w kościele różańskim.

Po Mszy Świętej odbyło się przekazanie parafii nowomianowanemu proboszczowi różańskiemu – księdzu Tadeuszowi Tumasowi. Po 34 latach posługi kapłańskiej w parafii, ksiądz Michał opuścił Różanę 3 września 1990 roku i przeniósł się do Grodna.

Grodno

26 stycznia 1990 roku ks. prałat Kazimierz Świątek oznajmił decyzję ks. bpa Tadeusza Kondrusiewicza o utworzeniu Sądu Kościelnego, a księdza Michała mianował Oficjałem Sądu Biskupiego w Grodnie. 3 czerwca 1990 roku, w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, w Katedrze Pińskiej ksiądz Michał otrzymał papieski dokument, zaliczający go do grona Kapelanów Jego Świątobliwości Papieża Jana Pawła II. O ten honorowy tytuł prałata postarał się ks. bp Władysław Jędruszuk, biskup w Drohiczynie.

W tym samym roku w Grodnie powstało Wyższe Seminarium Duchowne. Po otwarciu Seminarium ówczesny biskup Tadeusz Kondrusiewicz mianował księdza Michała Ojcem Duchownym Seminarium i wyznaczył również wykłady: Lekturę Biblijną, Historię Zbawienia, Wstęp do Teologii Duchowości i język grecki.

Ksiądz Michał stał się wychowawcą seminarzystów, spowiednikiem i kierownikiem duchowym. Darzył swoich wychowanków prawdziwą miłością ojcowską, zwracając bacznie uwagę na ich duchowy rozwój. Odznaczał się nie tylko młodością ducha, niezwykłą pogodą i żywotnością, ale także doskonałą pamięcią. Był nauczycielem, który własnym przykładem potwierdzał prawdziwość głoszonej nauki.

Na polecenie Nuncjatury Apostolskiej w Moskwie ksiądz prałat Michał udał się do Rzymu na Synod Biskupów Europy, uczestniczył w Synodzie w roli audytora. Synod ten trwał od 28 listopada do 14 grudnia 1991 roku w Watykanie.

6 grudnia tego samego roku ksiądz Michał wygłosił referat w obecności Ojca Świętego Jana Pawła II w języku polskim: „Powołania Kapłańskie i formacja w krajach postkomunistycznych”. Kilkakrotnie spotkał się z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Również 8 grudnia był na obiedzie z biskupami z ZSRR u Jana Pawła II.

W dniach 19–23 sierpnia 1992 roku brał udział w Zjeździe Polonii i Polaków z zagranicy w Krakowie. Dnia 14 stycznia 1995 roku został nominowany przez księdza biskupa Aleksandra Kaszkiewicza, ordynariusza diecezji grodzieńskiej, na członka Kolegium Konsultorów, a od roku 1996 – na Wikariusza Generalnego Diecezji Grodzieńskiej.

Odchodząc do wieczności

W ostatnich godzinach życia księdza Michała alumni dzień i noc czuwali na modlitwie przy łożu dotkniętego cierpieniem swojego Ojca Duchownego. Jakże wymowną była ta ostatnia już udzielana przez niego lekcja. – Jestem gotowy na spotkanie z Chrystusem, nie módlcie się dla mnie o zdrowie, módlcie się o to, by wypełniła się Wola Boża względem mnie, w cierpieniu nie trzeba zadawać sobie pytania: dlaczego, ale: dla Kogo? – mówił ciężko chory.  – Jestem niezmiernie szczęśliwy, że Pan Bóg obdarzył mnie łaską cierpienia – dodawał.

Grób księdza Michała Woronieckiego
Grób księdza Michała Woronieckiego

Ksiądz Michał zakończył swoją ziemską pielgrzymkę dokładnie w tym samym czasie, kiedy jego wychowankowie, odprawiając swoje pierwsze Msze Święte, zaczynali zapisywać karty kapłańskiego życia. W przeddzień uroczystości Bożego Ciała przekroczył próg wieczności, odszedł do Pana po wieczną nagrodę. Niestrudzony apostoł, człowiek i kapłan wiary, mąż niezachwianej nadziei i miłości, którego życie wpisane zostało w wielką kartę Kościoła tej ziemi – śp. Ksiądz Michał Woroniecki.

12 czerwca o godz. 15.00 odprawiona została Msza Święta pogrzebowa, której przewodniczył JE ksiądz Kazimierz Świątek.

grodnensis.by

Udostępnij na: