W lipcu 2016 roku spędziłam urlop w Baranowiczach, gdzie zostałam zaproszona przez Ciocię Czesławę i Ewelinę Wańkowiczówne, cioteczne siostry mojego Tatusia Józefa Nowickiego (siostrzeniec Bronisława). Gdy przebywałam w Baranowiczach, zobaczyłam Echo Polesia, które mnie zauroczyło. Chociaż na Białorusi byłam kilka razy (1957, 1968, 1971 lata), do obecnego pobytu chyba dojrzałam. Wiele rozmów Rodziców i kuzynostwa pozostało w moich wspomnieniach; miałam wielką duchową potrzebę odwiedzenia Lachowicz, Baranowicz, Nieświeża, gdzie spoczywają bliscy z naszych rodzin. Odnaleźliśmy z Włodzimierzem i Marynką jeszcze żyjących naszych kuzynów. Wypełniłam obietnicę daną w 2003 roku w ostatnich chwilach życia mojego Taty i odwiedziłam Kowale koło Lachowicz i inne miejsca na Białorusi, które były we wspomnieniach. Obecnym pobytem na Białorusi jestem zauroczona. Z młodzieńczych lat zapamiętałam piękne nenufary w okolicy Lachowicz, zasypane śniegiem domy Kowalów i piec w domu moich Dziadków Chmarów w Kowalach nr 2, który i teraz ucieszył moje oczy. Stada wędrujących po łąkach bocianów to chyba więcej, niż widziałam przez całe swoje 70 lat. Poznałam w czasie pobytu wiele wspaniałych ludzi p. Jadwigę Szustał, panią Danutę (śpiewają w baranowickim «Kraju Rodzinnym») oraz wiele wspierających moje Ciocie osób.

Szanowna Pani Alino, artykuły w Echu Polesia, otworzyły mi oczy na wiele tematów. Jestem członkinią Koła Kresowian, chociaż urodziłam się na Dolnym Śląsku, ale Kresy są dla mnie czymś bliskim, kochanym, miejscem gdzie urodzili się, wychowali, pracowali, bawili się i o nich opowiadali i płakali moi Rodzice, Dziadkowie. Pani Alino, w naszym miasteczku wśród kresowian również wydajemy «Echo» w którym publikujemy wspomnienia kresowian.

Helena Szułkowska

Foto Anna Godunowa

Udostępnij na: