W roku 2001 w wydawnictwie “Białoruska encyklopedia” został wydany przewodnik “Katolickie kościoły na Białorusi” (autor A.M. Kaługin), który zawiera informacje na temat dawnej i współczesnej architektury sakralnej.

Niestety, informacji dotyczącej kościołów Łunińca jest niedużo. Nie wspomina się o zrujnowanym po wojnie kościele w Łuninie, zostało napisane tylko parę słów w rozdziale “Utracona spuścizna” o kościele pw. Świętej Trójcy w Lachwie,  zbudowanym w 1746 roku dzięki funduszom Radziwiłłów,  a w rozdziale “Rejestr” – o kościele św. Józefa w Łunińcu.

Kościół w Lunińcu

To zmusiło mnie zwrócić się do znajomego pracownika kościoła w m. Rybnik (Polska), Mariana Lewandowskiego, z prośbą o pomoc w poszukiwaniu informacji. Historyczne świadectwo o parafii łuninieckiej zostało znalezione w Archiwum Diecezjalnym  w Drohiczynie  nad Bugiem  przez jego dyrektora księdza E. Borowskiego.

Przedmiotem szczególnego zainteresowania jest opis inwentarzowy parafialnego kościoła rzymsko-katolickiego w Łunińcu, który ułożył w lipcu 1938 r. ówczesny ksiądz i proboszcz Fabian Poczobutt-Odlanicki. Ten opis zawiera 13 punktów i jest swoistą historyczną kroniką parafii i kościoła. Archiwum zawiera 7 spraw o Łunińcu: księga małżeństw z lat 1926, 1938-1944, księga zmarłych 1925-1926, 1938-1944, księga urodzenia 1925, 1937-1944; 2 sprawy z Łunina, 9 spraw z Mikszewicz.

Łuniniecka katolicka parafia została wydzielona w roku 1903 z pińskiej. Powstanie parafii wiąże się z datą budowy na cmentarzu katolickim na końcu ulicy Czerwonej niedużej kaplicy pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Świątynia została zbudowana z drewna na niewielkim podwyższeniu w centrum cmentarza, upiększona rzeźbami świętych, aniołów, głowami cherubów oraz motywami roślinnymi. W roku 1922 kaplica otrzymała status kościoła parafialnego.

W kwietniu 1922 r. Łuniniec odwiedził Naczelnik Państwa Polskiego Józef Piłsudski.  W kościele celebrowano Mszę Świętą, podczas której zgromadziło się wielu wiernych z Łunińca, Pińska, Mikaszewicz, Hancewicz, Osowca i innych miasteczek. Głowa państwa wysłuchał wyjaśnień ks. kanonika Henryka Gugnickiego o kościele i parafii, wyraził zmartwienie z powodu ubóstwa i biedy świętych miejsc i życzył udanej budowy nowego kościoła w mieście. We wrześniu kościół na cmentarzu po raz pierwszy odwiedził biskup Zygmunt Łoziński.

Prace przygotowawcze trwały prawie 10 lat. W 1931 r. został założony kamienny kościół pw. św. Józefa. Mieszkańcy Łunińca złożyli ofiarę na budowę świątyni, ale większą część środków wydało państwo w osobie ministra Stawoj-Składowskiego. W tym samym roku kościół został poświęcony przez biskupa Zygmunta Łozińskiego i przekazany wiernym. Budowę zakończono w 1935 roku. 11 lipca Łuniniecki rzymsko-katolicki kościół został poświęcony przez biskupa Kazimierza Bukrabę.

Budynek wzniesiono na miejscu przebudowanej szkoły kolejowej. Do budowy wykorzystano część cegły na wpół zniszczonej podczas I wojny światowej fabryki impregnacji podkładów. Budową kierował ksiądz proboszcz Józef Moniuszko.

Kościół został zbudowany w nieco zniekształconym neoromańskim stylu, wymiary budynku 29,60×11,72 m – z jedną wieżą, na której został zamontowany krzyż. Początkowo kościół był pokryty czerwoną ogniotrwałą dachówką, wieża – czerwoną blachą. Budynek miał 7 dużych okien (5,75×2,5 m), 2 małe (1,65×0,87 m) oraz 2 okrągłe okna, dwoje drzwi, jedne duże wejściowe miejscowego wyrobu i drugie – pół szklane, a także małe boczne z lewej strony. Ołtarz został zbudowany w stylu barokowym z 4 kolumnami z marmuru kieleckiego. Koszt budowy wyniósł 97245 złotych.

 

Opis został ułożony 22 czerwca 1938 roku przez księdza Fabiana Poczobuta-Odlanickiego, dziekana łuninieckiego. Jego imię wspomina się w polskiej powieści historycznej o działaniach Armii Krajowej w okolicach Łunińca. W nadesłanym liście motywacyjnym dyrektor archiwum pisze: „…Zorganizował w Łunińcu i okolicach pomoc Żydom oraz partyzantom, został aresztowany przez Niemców i 4 lipca 1944 roku rozstrzelany w Kozlakowiczach koło Pińska”.

 

 Cmentarz katolicki został założony w końcu XIX w. Znajdował się 2,5 km od kościoła na zachodzie miasta, jego powierzchnia wynosiła 2,5 ha. Cmentarz nie był podzielony na kwatery, lecz zawierał miejsca dla dzieci i niezidentyfikowanych zmarłych. W tamtych latach nie prowadzono księgi cmentarnej. Przy bramie na cmentarzu został zbudowany dom, który w momencie ułożenia opisu potrzebował remontu. Przez długie lata w tym domu mieszkała rodzina dozorcy cmentarza Konomplickiego.

W 1937 roku kaplica oraz dom zostały kapitalnie wyremontowane. Na remont, który przeprowadzono dzięki staraniom proboszcza kościoła Fabiana Poczobutta-Odlanickiego, wydano 1873 złote.

Obok katolickiego cmentarza znajdował się cmentarz wojenny, gdzie zostali pochowani żołnierze różnych armii z okresu I wojny światowej, domowej oraz polsko-bolszewickiej. Po wojnie większość katolickich rodzin wyjechała z Łunińca, przeprowadziła się do Polski, także  i rodzina dozorcy cmentarza. Stopniowo cmentarz chylił się do upadku, zburzono dom dozorcy, spalono kaplicę, zniszczono najdostojniejsze groby. Po wojnie z cmentarzy nie korzystano, więc postanowiono je zrównać z ziemią.

W inwentarzowym opisie są również dane o łuninieckich szkołach. W roku 1938 miasto liczyło 2 szkoły początkowe: żeńska i męska – razem 417 uczniów katolickiego wyznania; jedno gimnazjum koedukacyjne – 207 uczniów-katolików, szkołę techniczną – 73 katolików; szkołę kroju i szycia oraz szkołę haftu – 67 uczennic katolickiego wyznania, a także szkolny akademik (bursa) dla 55-60 osób.

Przy parafii łuninieckiej istniały towarzystwa religijne: Bractwo Honorowej Straży Najświętszego Serca Pana Jezusa, które liczyło 34 osoby; Caritas – 117 członków; Towarzystwo Wiedzy Chrześcijańskiej – 23 osoby; Bractwo Żywego Różańca – 5 niedużych kółek, razem 15 osób; Zjednoczenie Kobiet – 57 osób. Wszystkie te zjednoczenia i stowarzyszenia powstały w latach 1937-1938 dzięki pomocy księdza Fabiana Poczobutta-Odlanickiego.

Inwentarzowy opis zawiera rozkład niedzielnych Mszy Świętych oraz procesji, kazań, postów, odpustów itd. Pełna nazwa kościoła brzmi następująco: „Kościół Świętego Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny Królowej Korony Polskiej”. Tę nazwę nadano świątyni w stolicy apostolskiej (Watykanie) 18 listopada 1937 roku rozporządzeniem nr 8905/37 na okres 7 lat.

Proboszcz Rzymsko-katolickiego kościoła parafialnego w Łunińcu miał celebrować dwie Msze Święte za dusze zmarłych: w marcu za duszę zmarłej Józefy Baturyckiej, w maju – Zofii Jeżykowicz. Najprawdopodobniej te kobiety złożyły wysoką ofiarę na kościół.

W roku 1938 katolicka parafia w Łunińcu liczyła 3678 wiernych. Byli to zarówno mieszkańcy Łunińca, jak i Bostynia, Lubożerdzi, budek drożniczych od Łunińca do Prypeci – do stacji Wolańskie mosty.

W czasach radzieckich (1939-1941) kościół w Łunińcu nie był zamknięty. W latach 1941-1944 podczas okupacji kościół również funkcjonował. Po wojnie w świątyni zostało mniej wiernych. Stopniowo władza sowiecka zaczęła zwalczać religię.  Do niedużej liczby wiernych w Łunińcu przyjeżdżał ksiądz z Hancewicz.

W 1991 roku została wydana książka Adama Glebowicza „Kościół w niewoli”. Autor opowiada o tamtych czasach. Ksiądz Ryżko wspominał o tym, jak jeździł do Łunińca, jak domagał się pozwolenia na celebrację Mszy Świętych, jak sekretarz rejkomu zabraniał ich prowadzenia. „Narastały fale represji – odbierano wiernym kościoły i robiono z nich magazyny ziarna oraz kluby. Tak zrobiono w Dawidgródku, Łunińcu, Hancewiczach, Janowie, Lachwie oraz Mikaszewiczach”.

Ostatecznie kościół w Łunińcu został zamknięty w 1948 roku.  Kiedy pojawiły się pogłoski o zamiarze władz zamknąć kościół, wierni zaczęli ratować dobytek. Wszystkiego nie dało się uratować: ławki ze spiżowymi tabliczkami z nazwiskami posiadaczy miejsc zostały wyrzucone. Jeden z miejscowych mieszkańców zachował te tabliczki i przekazał je krewnym, znajomym oraz wiernym.

Później świątynię zrekonstruowano i otworzono w niej rejonowy dom kultury (RDK), w którym pracowały różne kółka, podczas świąt odbywały się uroczyste zebrania, konferencje, tańce, na plebanii była biblioteka. Przez pewien czas w kościele pracowała szkoła muzyczna oraz pierwsze muzeum krajoznawcze. Dopiero w roku 1997 kościół został oddany z powrotem wiernym.

W roku 2003 otrzymałem list z Warszawy od pani Haliny Waszczuk-Bazylewskiej, która kiedyś mieszkała w Łunińcu. W tym liście pani Halina opowiada o wydarzeniach dziejących się na terenie Łunińca w latach 30. i 40. ubiegłego stulecia, między innymi o budowie kościoła.

Konieczność wzniesienia nowego dużego kościoła w mieście stała się przyczyną powstania „Komitetu budowy kościoła w Łunińcu”, na czele którego stał ojciec pani Haliny – Edward Waszczuk.  W rodzinie zachowała się pocztówka z odciskiem pieczęci tego komitetu.

Budowa kościoła i wewnętrzna obróbka trwały prawie do początku II wojny światowej.

Edward Waszczuk- budowniczy Kościoła w Łunińcu, foto z początku lat 20-ch.

Autorka listu pisze, że jej ojciec często dokądś jeździł i kupował niezbędne rzeczy dla kościoła. Między innymi przywiózł do Łunińca dwie niewielkie figurki zrobione ze srebra – klęczące anioły, które stały po obu stronach naczyń liturgicznych. Po wojnie zaginęły.

Edward Waszczuk koło namiotów w okolicach Bagdadu

Za budowę kościoła ksiądz F. Poczobutt-Odlanicki i przewodniczący komitetu E.Waszczuk otrzymali od papieża Piusa XI dziękczynny list. Po wkroczeniu Armii Czerwonej w 1939 roku w mieście rozpoczęły się aresztowania. 28 września 1939 r. Edward Waszczuk został aresztowany przez NKWD. Podczas wojny wstąpił w szeregi armii generała Andersa. Po wyjściu z ZSRR armia została przemieszczona do Iraku, gdzie nastąpiła jej wielka reorganizacja. Tu, w Iraku, z inicjatywy i pod kierownictwem Edwarda Waszczuka postawiono dwa pomniki. Pierwszy – swoisty ołtarz z napisem „Wróć nas, Panie, na Ojczyzny łono”, drugi – kamienna mapaPolski z zaznaczonymi miastami, z których pochodzili żołnierze. Wśród tych miast znalazł się i Łuniniec.

Pomnik –ołtarz z napisem „Wróć nas Panie na Ojczyzny łono”, który Edward Waszczuk wraz z kolegami wybudował nad jeziorem Habanija na pustyni

Po aresztowaniu E. Waszczuka jego list dziękczynny rodzina postanowiła oddać na przechowanie księdzu. W 1944 roku ksiądz został aresztowany przez gestapo, a później rozstrzelany. Ksiądz Fabian Poczobutt-Odlanicki miał tytuł hrabiego. Był delegatem na wschodnie tereny kraju Rządu Polskiego na uchodźstwie w Londynie.

Drugi pomnik, wybudowany z inicjatywy i pod kierownictwem Edwarda Waszczuka nad jeziorem Habanija. Na pomniku – mapa Polski, na której są zaznaczone miasta, z których pochodzą żołnierze, także Łuniniec

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Figurka Chrystusa z kościoła łuninieckiego, przechowywana przez pół wieku w studni

W latach 90. pani Halina Waszczuk-Bazylewska odwiedziła Łuniniec:

„Naszą grupę, składającą się z 8 osób, zaproszono potajemnie do mieszkania. Było tam kilka osób, same kobiety. Przyjechał ksiądz z innej miejscowości. Raz w miesiącu celebrował w Łunińcu Mszę Świętą. Przed Mszą wręczono księdzu figurę ukrzyżowanego Chrystusa, która przed wojną znajdowała się w kościele. Figura ta nie miała rąk. Prawie w ciągu 50 lat była przechowywana przez wiernych w studni.

Wielkie wrażenie wywarła na mnie ta Msza, figura Chrystusa, to, że my po kilka osób starałyśmy się po kryjomu wyjść z tego mieszkania”.

Autor listu opowiedziała także o losie łuninieckiego księdza, nauczyciela Praw Bożych – Mieczysława Bohatkiewicza, który mieszkał u Waszczuków. W gimnazjach i szkołach miasta zorganizował Mariańskie Bractwo, do którego należały wszystkie uczennice katolickiego wyznania.

 

1939 r. Na wycieczce – uczennice klasy III, członkowie Sodalicji Mariańskiej z prefektem ks. Mieczysławem Bohatkiewiczem. Pierwsza z prawej klęczy Halina Waszczuk

 

 

Przed 17 września 1939 r. ksiądz wyjechał z Łunińca w głąb Polski. W styczniu 1942 r. został aresztowany przez gestapo jako członek podziemnej polskiej grupy.  Najprawdopodobniej, jakiś czas znajdował się w Berezweckim obozie śmierci niedaleko miasta Głębokie w obwodzie witebskim.

 

Ten stalag nr 351 obok byłego Berezweczskiego klasztoru powstał w 1941 roku dla sowieckich jeńców. Zgładzono tu ok. 27 tys. osób. W marcu 1942 r. ksiądz Mieczysław Bohatkiewicz został rozstrzelany w uroczysku Borok. Dzisiaj na miejscu rozstrzelań jest obelisk.

Przed kaźnią ksiądz napisał list do swojej rodziny i znajomych. List ten otrzymała rodzina Waszczuków. Pani Halina Waszczuk-Bazylewska w swoim liście cytuje ostatnie słowa prałata:

 

Przed plutonem egzekucyjnym w ostatniej chwili zawołał:

„Niech żyje Polska! Niech żyje Chrystus Król!”

W brewiarzu ks. Bohatkiewicz napisał do Matki i rodzeństwa:

„Idę dzisiejszą noc na śmierć, ja i moi konfratrzy. Idę spokojnie i mam w Bogu nadzieję, że moje cierpienia i moja krew wysłużą mnie zbawienie. Widocznie taka wola Boża, bo mogłem z Dryssy uciekać też tak samo, ale bałem się, żeby wola Boża nie była w ten sposób pogwałcona i żeby później przy śmierci nie mieć wyrzutów sumienia. Dziękuję Wam – Mamo droga i Wam Bracia i Siostry za wszystko. Nie płaczcie po mnie, a cieszcie się, że Wasz potomek i brat zdał egzamin. Proszę Was tylko o modlitwy, a także innych konfratrów znajomych i mych przyjaciół. Jeśli można odprawcie wspólnymi siłami gregoriankę. Powiadomić proszę mego i swego Biskupa o mej śmierci. Wszystkim moim wrogom przebaczam z całego serca, chciałbym im wszystkim wysłużyć niebo. Moim przyjaciołom jak w pelikańskiej parafii tak i drysieńskiej serdeczne pozdrowienia przesyłam i proszę ich o modlitwy”. … List ten kończył się słowami: Niech żyje Chrystus Król.

 

Inna nasza rodaczka, Danuta Ellert, opowiedziała o losach jeszcze jednego księdza, który miał do czynienia z łuniniecką parafią.

Ksiądz wikariusz Wilhelm Kubsz w 1939 r. został skierowany do Łunina. Później pełnił funkcje księdza w Sosnkowicach koło Mikaszewicz. W marcu 1942 roku został aresztowany przez gestapo i skazany na śmierć. Ale udało mu się nakłonić strażnika więziennego w Baranowiczach, który pochodził z Austrii i był katolikiem, żeby pomógł mu w ucieczce.

Później ksiądz trafił do sowieckiego oddziału partyzanckiego, który działał w rejonie łuninieckim, a potem został wywieziony samolotem w głąb ZSRR do 1 Polskiej Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki.  W czerwcu 1943 r. został  jej kapelanem. Przeszedł cały szlak bojowy: Lenino, Chełm Lubelski, Lublin aż do warszawskiej Pragi, gdzie błogosławił nielicznych żołnierzy próbujących przez Wisłę przedostać się do powstańców.

Po wojnie został Generalnym Kapelanem Wojska Polskiego. Odznaczony m.in. Krzyżami Kawalerskim, Oficerskim i Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Grunwaldu i Walecznych, a także (pośmiertnie) Krzyżem Virtuti Militari IV klasy. Zmarł w 1978 roku w Jeleniej Górze.

Jak już wcześniej pisałem, na początku lat 20. za łuniniecki parafialny kościół uważano kapliczkę na katolickim cmentarzu. Z Zalesia do kapliczki było daleko. A za mostem mieszkało dużo rodzin katolickich kolejarzy.  Dlatego postanowiono założyć swój kościół.

Autor drugiego listu pisze:

„Obok torów przy pomocy kolejarzy został założony nieduży kościół w drewnianym domku. Po jakimś czasie został przeniesiony do starego kamiennego budynku, na dachu którego została zamontowana wieżyczka z krzyżem (później otworzono tu polskie gimnazjum im. Władysława Jagiełły, potem Szkołę kolejową nr 5 i w końcu szpital kolejowy. – L.K.)…”

Istniała w Łunińcu katolicko-prawosławna kaplica. Moim zdaniem, taka kaplica mogła istnieć tylko w zajezdni kolejowej, gdzie pracowali zarówno katolicy, tak i prawosławni. Do 1921 roku w zajezdni, w niedużym pokoju przy głównym wejściu, w kiocie z czarnego drewna stała prawosławna ikona św. Mikołaja Cudotwórcy, kupiona za pieniądze kolejarzy jeszcze na początku XX w. Później władze polskie obok ikony postawiły obraz Matki Boskiej. Kaplica istniała niedługo. Prawosławna ikona została przekazana cerkwi pw. Podwyższenia Krzyża Pańskiego, gdzie znajduje się do dnia dzisiejszego.

 

Leon Kołosow, Łuniniec-Mińsk  

Foto pochodzą z archiwum Leona Kołosowa

Tłum. Julia Marczuk

Udostępnij na: