Drodzy Czytelnicy,

Prezentujemy dziś pracę laureatki tegorocznego Konkursu literacko-fotograficznego „Historia w zwierciadle rodzinnej fotografii” Elżbiety Miniuk, uczennicy XI klasy Polskiej Szkoły Społecznej im. I.Domeyki w Brześciu. Inicjatorem i organizatorem Konkursu w roku 2008 był wykładowca historii dr Piotr Boroń, który został skierowany do nas, do Polskiej Szkoły Społecznej im. I.Domeyki. Szeroka wiedza merytoryczna i wysokie umiejętności pedagogiczne sprawiły, że był autorytetem wśród uczniów i nauczycieli. Realizował dziesiątki pomysłów, projektów historycznych i kulturotwórczych. Po deportacji wybitnego pedagoga przez władze białoruskie w styczniu 2009 r. „Konkurs Boronia” organizujemy co roku, jest to świadectwo wierności naszym ideałom i wartościom, jest wyrazem naszej wdzięczności wybitnemu Nauczycielowi. Konkurs jest przeznaczony dla uczniów klas 8-11 na Białorusi pragnących zaprezentować erudycję historyczną i językową. Zadaniem uczniów było ukazanie w formie komentarza do wybranych fotografii rodzinnych wydarzenia historycznego, klimatu epoki, w której zdjęcie zostało wykonane.

Celem Konkursu jest upowszechnianie wiedzy historycznej poprzez bezpośredni kontakt ze źródłem historycznym, uzupełnienie tradycyjnej lekcji poprzez „żywy” kontakt z przeszłością. Projekt będzie też służył szerszemu wdrażaniu czynników motywujących do nauki języka polskiego i historii.

Najlepsze prace uczniów tradycyjnie publikujemy na łamach naszego pisma, które patronuje wielu konkursom, przyznaje nagrody zwycięzcom, wspomaga młodzież maturalną, ubiegającą się o studia humanistyczne w Polsce.

Red.

Historia w zwierciadle rodzinnej fotografii

Każda rodzina ma swoje tajemnice i swoje historie. Historia rodziny zawsze odzwierciedla historię epoki, a każdy dramat kraju i narodu zostawia ślady w losach konkretnych ludzi i w ich sercach.

Pochodzę z rodziny polskiej. Ze strony mamy były to rodziny Majewskich i Osepskich. Obecnie niektórzy krewni mojej mamy mieszkają w Polsce. Po stronie ojca jest też wielu Polaków, ale jest także Ukrainiec – mój dziadek Grzegorz Bulba.
Wojny, konflikty polityczne przeszkadzały ludziom być częścią swojej kultury i kraju. Jednakże, patriotyzm i wiara zachowały się w naszej rodzinie wbrew wszystkiemu.
Z powodu częstych wojen, rewolucji, ewakuacji, zachowało się niewiele zdjęć.

Lidia, Anna i Helena Kowalczykówny

 

Ta fotografia pokazuje młode dziewczęta, wśród których moja prababcia (z lewej) Lidia Kowalczyk i jej siostry. W tym czasie (początek XX wieku) rodziny były wielkie. Moja babcia, na przykład, miała 4 braci i 4 siostry, ale niektórzy z nich zmarli w młodym wieku. Moja prababcia urodziła się 16 kwietnia 1915 – według oficjalnych danych (w rzeczywistości 16 kwietnia 1913) w zamożnej rodzinie. Jej rodzice (moi praprababcia i prapradziadek) Dominika Kowalczyk i Konrad Kowalczyk. Byli to ludzie pobożni i pracowici. Mieli we własności 60 hektarów ziemi, na terenie których był las, jezioro, stajnia i inne. Podczas I wojny światowej rodzina Kowalczyków była zmuszona do ewakuacji do Ługańska. Mieszkali tam jakiś czas. Ale po zwycięstwie wojsk polskich 15 sierpnia 1920 („Cud nad Wisłą”) i po podpisaniu Traktatu Ryskiego (1921) rodzina wróciła do swoich rodzinnych stron (Wołkowicze, niedaleko Brześcia, teraz rejon kamieniecki), które w tym czasie należały do Rzeczypospolitej Polskiej (II Rzeczpospolita).

Ewpraksja Koc, zakonnica rzymskokatolicka. Dokładna data i miejsce nie są znane).

Tato przekazał mi wspomnienia praprababci z tego okresu „To było spokojne życie. Ludzie pracowali na roli, prowadzili gospodarkę, tworząc rodzinę; była wiara w przyszłość, w lepsze jutro. Było nawet później takie porzekadło:”Kiedy Polacy rządzili, drzwi kiełbasą były związane”. Jednak wydarzenia po 17 września 1939 całkowicie zmieniły nasze życie. Wszystkie ziemie, gospodarstwo i bydło – wszystko było zabrane przez komunistów! Jeszcze brat mojej prababci Roman powiedział: „Patrzę na tych komunistów – uzda ich koni jest z lin spleciona, ale przecież nasze konie mają uzdę z całej skóry… Stoję sobie i myślę: co mogą tacy dla nas dobrego zrobić?”

Po dwóch latach, 22 czerwca 1941 roku, wojska hitlerowskie napadły na Związek Radziecki. Niemcy ustanowili swoją władzę w wielu miejscowościach. Wieś Wołkowicze, gdzie mieszkała rodzina Kowalczyków, w tym czasie też należała do Niemców. Był to czas wojny, życie było trudne. A jednak to Niemcy zwrócili nam ziemię i, w przeciwieństwie do komunistów, pozwolili chodzić do kościoła. Było to ważne dla rodziny Kowalczyków i dla wielu ludzi, ponieważ byli oni ludźmi religijnymi. Ciotka mojej prababci Ewpraksja Koc w czasach II RP była zakonnicą katolicką.

Brat mojej prababci Roman ożenił się w 1927 roku z dziewczyną ze wsi Riasna. A od 1927 roku zamieszkali oni w Wysokim. Jednym z głównych celów hitlerowców w czasie II wojny światowej była zagłada Żydów. W lipcu 1941 roku wczesnym rankiem Niemcy wypędzili mieszkańców Wysokiego narodowości żydowskiej na rozstrzał. Niemcy prowadzili mieszkańców wzdłuż drogi przed kościołem. Brat mojej prababci Roman szedł w swoich sprawach po tej drodze i spotkał tłum Żydów pędzonych przez hitlerowców. Niemcy kazali mu, by natychmiast wrócił do domu. Roman był świadkiem ostatniej drogi Żydów z Wysokiego.

 

Michał Lasiuk. Zdjęcie ze szpitala (dokładna data i miejsce nie są znane)

Moja rodzina też uczestniczyła w wojnie. A dokładniej, w walce o niepodległość Polski i istnienie jej jako państwa. Mąż siostry mojej prababci był żołnierzem Armii Krajowej. Nazywał się Michał Lasiuk.

Po zwycięstwie ZSRR w II wojnie światowej wieś Wołkowicze znowu znalazła się w rękach komunistów. Władza po raz kolejny zabrała ziemię Kowalczykom. Zostali oni zwykłymi rolnikami: pracowali za „pracodnie” – za każdy dzień wpisywano im po jednej kresce. Został wprowadzony system kartek na produkty żywnościowe. Aż do 1964 roku nikt z rodziny mojej prababci, choć wszyscy oni mieszkali na terenach sowieckich, nie mógł mieć paszportu. Dopiero po 1964 roku chłopi (członkowie kołchozu) zaczęli dostawać paszporty i mogli wyjechać gdzieś do pracy czy zmienić miejsce zamieszkania. W 1949 roku prababcia wyszła za mąż, urodziła dzieci. Życie było ciężkie, ale dzięki Bogu i sile ducha, wszystkie trudności zostały przezwyciężone.

Przez pryzmat historii naszej rodziny można zobaczyć historię tej części Europy. I mimo tego, że życie było ciężkie dla mojej rodziny, jestem dumna z moich przodków za ich odwagę i siłę! Za zachowanie wiary i wierność wartościom, za posiadanie honoru i szanowanie tradycji.

Każda rodzina ma własne historie.

Święta, chrzciny, rocznice.

A my śpiewamy Hymn Dąbrowskiego,

Chronimy własne tradycje!

Elżbieta Miniuk, uczennica kl. 11 Polskiej Szkoły Społecznej im. I.Domeyki, laureatka konkursu literacko-fotograficznego „Historia w zwierciadle rodzinnej fotografii.”

Brześć, listopad 2016

Udostępnij na: