сканирование009331% Polaków wie, że Powstanie Styczniowe było w XIX wieku, ale dopiero 19% potrafi podać datę: 1863 r. lub 1864 r. Z kolei 63% na pytanie: kiedy było powstanie odpowiada, że nie wie. Niektórzy są przekonani, że powstańcy walczyli przeciwko ZSRR – wynika z sondażu przeprowadzonego przez TNS Polska. 31%. respondentów nie wie, jak zakończyło się Powstanie Styczniowe… Dziś, w roku jubileuszowym, parlamentarna większość Sejmu VII kadencji III Rzeczypospolitej nie zdobyła się na odwagę, by w sposób godny uczcić 150. rocznicę najważniejszego zrywu niepodległościowego rozbiorowej Polski, oficjalnie ogłosić rok 2013 Rokiem Powstania Styczniowego. Wypowiedzi niektórych rządowych publicystów niczym się nie różnią od wykładni obowiązującej po Powstaniu i prezentowanej przez carskich urzędników. Za to na wysokości zadania stanął Komitet Społeczny obchodów Powstania, konsulaty polskie, większość polskich samorządów, szkoły i organizacje społeczne. Na Białorusi nie było w ogóle oficjalnych obchodów, były tylko antyhistoryczne publikacje w centralnej prasie, zaś organizacje opozycyjne ograniczyły się do obchodów „fragmentu” Powstania – „powstania Kastusia Kalinouskaga”, wyrywając go z całego kontekstu i przekłamując historię. W tym czasie nauczyciel języka polskiego i kultury z Lidy z dziesięcioma uczniami przyszedł 22 stycznia 2013 r. ze zniczami i kwiatami pod pomnik powstańca Falkowskiego, by uczcić bohatera-rodaka i pomodlić się przed krzyżem – wszyscy zostali zatrzymani przez milicję i czekają obecnie na rozprawę sądową – za „niesankcjonowane zgromadzenie”. To wszystko świadczy o tym, jak żywe jest dzisiaj przesłanie Powstańców, ile budzi pytań i kontrowersji, jak wielkie jest to zagadnienie, to niepojęte polskie Misterium, uczestnikami którego byli nasi przodkowie 150 lat temu.

My o bohaterskich czynach naszych pradziadów pamiętamy i pamiętać będziemy, będziemy obchodzić kolejne rocznice, odnawiać krzyże powstańcze na Polesiu i stawiać nowe, odsłaniać tablice pamiątkowe, organizować akademie i konkursy dla młodzieży, opowiadać o bohaterach Powstania, odkrywać i odświeżać legendy powstańcze, śpiewać ich pieśni… W roku okrągłego jubileuszu Powstania Styczniowego będziemy o tym pisać we wszystkich numerach naszego pisma. Skłaniamy nasze głowy i serca przed bohaterstwem i determinacją Powstańców.

Szli walczyć w te styczniowe dni – mroźne, śnieżne dni 1863 roku, zostawiając swoje rodziny i majątki, pobłogosławieni przez matki i żony. Oni nie byli naiwni i głupi. Wiedzieli, jaka była skala ryzyka, czym jest walka z imperium zła, przecież żyli wśród terroru porozbiorowego i pamięci o Powstaniu Listopadowym. Niektórzy nie popierali idei Powstania, ale kiedy się zaczęło, dołączyli do Powstańców, nie mogli inaczej. Była to elita społeczeństwa – wykształconego dzięki dziedzictwu Komisji Edukacji Narodowej, dzięki działalności ks. Adama Jerzego Czartoryskiego, dbającego o oświatę i wychowanie patriotyczne. Byli to absolwenci Uniwersytetu Wileńskiego i Liceum Krzemienieckiego, był to kwiat ziemiaństwa polskiego, byli lekarze, prawnicy, duchowni, dużo wojskowych, byłych oficerów armii rosyjskiej. Czytamy dziś o tysiącach przykładów niesłychanego bohaterstwa i poświęcenia, którego by starczyło na wszystkie narody europejskie, które mają tylko pojedyncze przykłady w swoich dziejach, my – dziesiątki tysięcy. O niektórych opowiemy w naszych tegorocznych „Echach Polesia”.

Drodzy Czytelnicy, musimy pamiętać, ilu było ich, naszych bohaterów. Do roku 1866 za udział w Powstaniu Rosjanie zesłali na Syberię ok. 250 tys. Polaków. Dodajmy do tej liczby ich ojców i matki, ich rodzeństwo i rodziny , którzy byli z nimi solidarni, żyli w bólu strat i bezradności, często umierali nie doczekawszy swoich synów zesłańców. Nasi pradziadkowie wspominali, jak do końca życia nasze babcie i matki zakładały czarne suknie i nawet kwefy, a ojcowie i dziadkowie – żałobne czamary. Nigdy już tego do samej śmierci nie zdejmowali.

Wysyłali do końca swoim dzieciom na Syberię paczki, pisali listy, opiekowali się rodzinami biedniejszych zesłańców. Konfiskaty carskie objęły 4.254 majątki ziemskie, nie licząc jeszcze większej ilości zaścianków i mienia ludności miejskiej. Ocenia się, że w wyniku konfiskat po obu powstaniach zaborcy przejęli ok. 500 tys. ha. Każdy majątek – dorobek życia i pracy kilku pokoleń, to Nasza ziemia, skropiona potem Naszych przodków.

Jak dziś opowiedzieć młodzieży o tamtych latach, o krajobrazie przed i po Powstaniu? Młodzież z przerażeniem słucha opowieści o tym, czym była w owych czasach carska branka. Przytoczyłam im przykład tylko z jednego powiatu piotrkowskiego. Stamtąd, w latach 1833-1856 do wojska w głąb Rosji wzięto 11 tys. osób. Wróciło 498 osób: zniszczonych, okaleczonych. Zgoda na brankę w roku 1863 była dla wielu zgodą na śmierć i upokorzenie na obcej ziemi, zgodą na drenaż narodu. Jak powiedział historyk Henryk Wereszycki: „Wola wolności musi być manifestowana, bo niemanifestowanie zbyt długo prowadzi do jej zaniku. A zanik woli wolności przesądza sprawę samego narodu”. Rekrutów, którzy mieli trafić na 25-letnią służbę do armii carskiej, nie losowano jak dotąd, a wybierano przez administrację – by wybrać najlepszych, tych niezależnych, pełnych godności.

Nie można było z tym się pogodzić. Terror i rusyfikacja trwały już ponad 50 lat. Aleksander II mówił Polakom w 1856 roku: „żadnych marzeń!” Powstanie stało się koniecznością, aby przetrwać terror, tłumienie ducha narodowego.

Opowiemy naszej młodzieży o postaciach bohaterów: Mariana Langiewicza, Zygmunta Chmielewskiego, Walerego Wróblewskiego, ks. Stanisława Brzóski, który zginął niedaleko Twierdzy Brzeskiej i do dziś nie doczekał się choćby symbolicznego krzyża. O ostatnim dyktatorze, naszym wielkim Rodaku, urodzonym obok nas, w pobliskim Szostakowie. O świętych Powstania – Rafale Kalinowskim i Adamie Chmielowskim, o niezłomnym i wiernym prawdzie abp Zygmuncie Szczęsnym Felińskim, metropolicie warszawskim, o ks. Onufrym Syrwidzie spod Lidy, skazanym na 12 lat ciężkich robót w kopalniach za odczytanie z ambony Manifestu Rządu Narodowego. Czy wiedzą o nich nasi obecni hierarchowie – „pragmatycy”, odmawiający nam pozwolenia na odsłonięcie tablicy ku czci Powstańców w kościele?

O męczennicach powstania – Helenie z Majewskich Kirkorowej, „pięknej Bałamutce” i symbolu polskiego Sybiru – Józefie Grudzińskiej.Opowiemy też o zesłanych polskich lekarzach, legendarnych Wacławie Lasockim, Florentym Orzeszko, zamieszkałym przed Powstaniem w podkobryńskim Ludwinowie. O upartym, brawurowym uciekinierze Józefie Szlenkierze można byłoby nakręcić nie jeden serial filmowy. O Witalisie Szpakowskim z Pińska, wyrzuconym z gimnazjum za śpiewanie „Boże, coś Polskę”, bohaterze partii Traugutta, o jego pięknej postawie po powrocie z zesłania.

Cóż to było za Powstanie, w którym brały udział wszystkie ziemie starej historycznej Rzeczypospolitej: od Łotwy przez Litwę, Białoruś i Ukrainę. W którym liczną grupę – ok. 300, stanowili oficerowie i żołnierze armii rosyjskiej: Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini. Niektórzy z nich jak Andrzej Potiebnia należeli do organizacji konspiracyjnej w wojsku, który walczył o wolność Polski i Rosji i zginął pod Skałą, prowadząc do ataku kosynierów. Sposród 50 oficerów armii rosyjskiej, którzy walczyli w polskich szeregach najwybitniejszą rolę odegrali Matwiej Bezkiszkin, Paweł Bogdanow, Jakub Lowkin, kozak Mitrofan Podhaluzin, wszyscy straceni przez Rosjan. „Na prześladowców wolności zawsze znajdzie się wielka siła – tych, którzy gotowi są oddać swoje życie za wolność. Na bezmyślną pokorę tych, których pozbawiono godności osobistej i honoru, dumy narodowej i sumienia – zawsze znajdzie się żarliwa pamięć, innych, żyjących, którzy nie są w stanie zapomnieć ani o wolności, ani o tym, za jaką krwawą cenę została zdobyta; ani o tym, do czego to ich, żywych, zobowiązuje”. Tak pisał Aleksander Hercen. Tylko w 1863 roku opublikował on 22 obszerne artykuły poświęcone walce Polaków o niepodległość oraz znaczeniu i cenie tej walki Główna idea londyńskiego emigranta, uważanego wtedy w Rosji za „zbrodniarza państwowego”, brzmiała: „Wszystkie nasze starania, wszystkie nasze wysiłki sprowadzają się do tego, by zapewnić niepodległość narodu polskiego i wolność narodu rosyjskiego w oparciu o wspólne, braterskie działania przeciwko petersburskiemu despotyzmowi. Pierwszą rzeczą, która będzie konieczna – to bliski sojusz, to wzajemne zaufanie i szacunek między tymi dwoma narodami… I w imię tego, zaklinamy rosyjskich żołnierzy, by prędzej oddali swoje życie na polskiej ziemi, niż strzelali do Polaków” (z artykułu „Odpowiedź dla pana Polaka”). Cóż to było za powstanie, którego szlachetne cele i idee zawładnęły sercami oficerów różnych narodowości: z Francji przybyło kilkudziesięciu oficerów, dobrymi dowódcami większych oddziałów byli: organizator żuawów śmierci, generał powstańczy Francois Rochebrune, płk Leon Young de Blankenhejm i Joseph Chabriolle. W Powstaniu walczyło kilkudziesięciu włoskich garibaldczyków: płk Francesco Nullo zginął w bitwie pod Krzykawką, płk Stanislao Bechi został rozstrzelany pod Włocławkiem. W szeregach powstańców walczyło kilkudziesięciu Węgrów, dla których motywem głównym była pamięć o wspólnej walce z Rosją w 1849 r. Wiadomo o udziale kilkunastu Szwedów z kpt. Juliusem Mankellem. W walce też uczestniczyli Serbowie, Czesi, Słowacy, Niemcy, Szwajcarzy i Anglicy.

Dziś nie można sobie wyobrazić, że w Królestwie Polskim pod okiem żandarmów i licznych agentów skutecznie tworzyło się i funkcjonowało tajemne państwo z Rządem Narodowym na czele, w którym były własne organy władzy, policja, drukarnie, urzędy pocztowe, żandarmerie, szpitale… Kolportaż tajnej prasy, zbieranie składek, obchodzenie rocznic wydarzeń historycznych, organizacja stacji pocztowych, gromadzenie broni, werbowanie nowych członków – oto tak wyglądała codzienność podziemnego państwa. To niesłychany przykład w historii narodów i krajów, przykład doskonałej organizacji, determinacji i solidarności setek tysięcy naszych Rodaków, wszystkich warstw społecznych, który został powtórzony i rozbudowany przez nasz Naród w czasie II wojny światowej.

Oczywiście, podczas Powstania byli też ludzie, którzy całkowicie zaprzedali się carowi – zdrajcy, jak płk Władysław Dobrowolski, który sprzedał ważne informacje powstańcze. Była też duża część ludzi obojętnych – żyli wygodnie, nie narażeni na represje. Tak było zawsze, od początku dziejów ludzkości. Także od początku dziejów byli ci, dla których przynależność do wspólnoty oznaczała konieczność poświęcenia, dokonania wyboru. Dlatego jest niemądre i nieprawdziwe dziś powiedzenie ludzi władzy, że ktoś dzieli społeczeństwo. Społeczeństwo zawsze jest i będzie podzielone. Przychodzi na myśl przykład z naszych stron – podczas Powstania ci, co z różnych przyczyn sami nie mogli dołączyć do szeregów powstańców, wspierali walkę finansowo; szlachta homelska podczas tylko jednego tajnego spotkania zebrała dla powstańców 20 tys. rubli (na tamte czasy za taką kwotę można było kupić ponad 5 tysięcy funtów czarnego kawioru. W Gurzufie pisarz Antoni Czechow za 3 tys. rubli kupił swoją słynną Buchtę) Homelscy szlachcice dokonali swojego wyboru – po czyjej być stronie.

Jak objąć dziś umysłem i sercem niesłychane bohaterstwo setek naszych polskich kobiet – , które opuściły swoje dwory, Ojczyznę i wyruszyły do Usola, Tobolska, do syberyjskiej tajgi na zesłanie do swoich mężów i narzeczonych by być razem, by dzielić zesłańczy los. Historie naszych rodzin znają też przykłady kobiet, matek, które nie mogły zostawić dzieci i rodziców, w ciągu 20 lat odwiedzały kilkakrotnie swoich mężów, a po powrocie rodziły dzieci, wychowywały je w miłości do Rodziny, Boga i Ojczyzny – wbrew wszystkiemu. Można sobie tylko wyobrazić, jak długo trwały te podróże, jaką cenę płaciły za swoją „niepragmatyczną” postawę, świadomie wybierając życie żony zesłańca. W Rosji i ZSRR był żywy i jest do dzisiaj kult kilku żon dekabrystów, pięknych dam rosyjskiej historii, które zawsze były w romantycznej aureoli – w tysiącach książek, w dziesiątkach kultowych filmów, w pieśniach i balladach, w świadomości wszystkich pokoleń. Mamy stokroć więcej „Dobrych Pani” ( tak napisali miejscowi chłopi na grobie żony powstańca Stefanii Żuk), wielkich dam polskiej historii i kultury, tylko jak zawsze wstydzimy się niesłychanej wielkości zagadnienia, wstydzimy się swoich bohaterów. Nie stworzyliśmy dla nich godnego miejsca w naszej świadomości ani w kulturze, nie mamy filmów, pieśni, wierszy… To można i warto naprawić!

Tak, niełatwo mówić o Powstaniu dzisiaj, w czasach, kiedy zniszczone są autorytety , kiedy cynizm i obojętność stały się normą życia. Kiedy zginęli 10 kwietnia na posterunku Ojczyzny generałowie polskości. Kiedy patriotyzm jest wyśmiewany, a najwierniejszych obywateli, którzy wywalczyli i wymodlili niezależną Polskę, spisują na straty. Nasze kochane babcie ludzie władzy publicznie upokarzają, nazywając „moherami”. Jak opisać dzisiejszej młodzieży 500 publicznych egzekucji na placach naszych miast? Jak opowiedzieć o 8 tys. naszych Rodaków, młodych chłopców z naszych miast i wsi wcielonych do okrutnych rot aresztanckich? A ponad 4 tys. rodzin szlacheckich, którym odebrano za udział w Powstaniu majątki i wyrzucono z rodzinnych domów. A zwykła zmiana szyldów w urzędach, czy zmiana języka zapisu w metrykach. Nawet świadectwa chrztu księża mieli obowiązek wypisywać po rosyjsku. Jak zawsze bywało, szczególnie surowe represje spadły po Powstaniu na Litwę i Białoruś, na nasze ziemie i naszych przodków. Rosjanie pozbywali się każdego, kto w ich mniemaniu mógł zagrażać rosyjskim porządkom. Często zsyłano ludzi mimo braku dowodów prawnych. Kary były zróżnicowane: ciężkie roboty na Syberii, osiedlenie lub osadzenie na Syberii, zamieszkanie na Syberii lub w głębi Rosji, wcielenie karne do armii rosyjskiej. Po Powstaniu władze rosyjskie wprowadzili w Polsce stan wojenny, który trwał do początku I wojny światowej, do 1914 roku! Jak można zapomnieć o tym!

W odezwie do ludów Europy najwybitniejszy z przywódców Powstania Romuald Traugutt, pisał: „Nie przystoi jęczeć i błagać temu, kto występuje w imię obrażonych i podeptanych praw ludzkości, kto z niezachwianą wiarą w Najświętszą Sprawiedliwość, bezbronny, przeszło od pół roku walczy z rozwścieklonym wrogiem, nie zważając na liczbę sił i band jego, ale na świętość swej sprawy i bronionych przez siebie zasad”. „Setki tysięcy naszych Rodaków walczyło w Powstaniu z niewzruszoną wiarą w świętość sprawy i bronionych zasad.”

„Zachowanie godności, to życie zgodne z sumieniem. To budzenie i kształtowanie w sobie sumienia prawego. To dbanie o sumienie narodowe. Bo wiemy, że gdy sumienie narodowe zawodziło, dochodziło do wielkich nieszczęść w naszej historii. Jednak, gdy sumienie narodowe zaczynało się budzić, ożywiać się poczuciem odpowiedzialności za dom ojczysty, wtedy następowało odrodzenie narodu. Tak było w czasie zrywów powstańczych. Tak było podczas powstania styczniowego, tak było w czasie „Solidarności”. „Polacy – tu znowu zacytuję zmarłego Prymasa – mają wyrobione sumienie narodowe, umieją walczyć o ład w swojej Ojczyźnie, o obowiązkowość, o pokój Boży i o możność korzystania z wolności, która nam się wszystkim należy». My musimy w sobie tę umiejętność walki pielęgnować, jeżeli chcemy pozostać narodem, który choć z krzyżem na ramionach, ale z godnością kroczy ku zmartwychwstaniu.” – tak mówił w swoim słynnym kazaniu z 29 stycznia 1984 r. “Zło dobrem zwyciężaj” bł. ksiądz Jerzy Popiełuszko. Drodzy Czytelnicy, Powstanie Styczniowe obroniło i umocniło polską tożsamość. Gdyby go nie było, nabierająca ekonomicznego rozpędu Rosja wchłonęłaby już w końcu XIX wieku Polskę i zrusyfikowałaby bez reszty naród polski. Mogłoby też nie być na mapie Białorusi, Ukrainy czy Litwy. I dziś musimy nie ulegać sugestiom i podszeptom „wewnętrznych Moskali”. Polska będzie suwerenna i silna jeżeli zachowa swoje wspaniałe duchowe, kulturowe i materialne dziedzictwo. Jeżeli będzie budowała na nim swoją przyszłość. Tymczasem dzisiaj oficjalny dyskurs narzuca nam odgórnie odrzucenie wartości wyższych, jakimi pozostaje bezinteresowna miłość do ojczyzny, sprawiająca, iż nawet klęska w powstaniu przynosi wartość samą w sobie – stając się źródłem siły i wsparciem dla przyszłych pokoleń, która czerpie z tego doświadczenia moc ducha i wzór męstwa. Nie zawsze nasze działania muszą obrócić się w materialną korzyść abyśmy odczuli pozytywy naszych czynów. Czasem korzyścią jest świadomość, że można zdobyć się na bezinteresowny dar z siebie, właśnie na rzucenie swego życia na stos, że można poświęcić swoje siły, majątek, wygody tylko po to, aby obronić w sobie cząstkę siebie nazwaną Polską.

Dziś, po 150 latach , trzeba nie tylko zrozumieć, ale i docenić polską dumę, która nakazywała powstać z kolan i podjąć kolejną próbę odzyskania niepodległości. Z tej dumy zrodziła się walka o niepodległość na początku XX w., postawa Polaków w czasie II wojny światowej, a później walk „Solidarności” -, powiedział Bp polowy WP Józef Guzdek. Drodzy Czytelnicy, Drodzy Nasi Nauczyciele i Uczniowie, gdyby nie Powstanie Styczniowe, nie nasze zrywy i kolejne ofiary, nie byłoby nas, ok. 50% Polaków w Polsce i ok.70% za granicami RP, „narodowców”, wiernych naszym odwiecznym wartościom, pamięci historycznej, naszym bohaterom i świętym. Powstania i zrywy zachowały Archetyp Narodu – wbrew mocy i niesłychanej perfidii potężnych sąsiadów, wbrew licznym rozbiorom – jawnym i „cichym”, wbrew postawom „smoków” i „lemurów”, wbrew zdradom degradującej cywilizacji europejskiej… Nie wstydźmy się jednego z największych Misteriów naszej historii!

Dziękujemy wszystkim, którzy w tym roku jubileuszowym uczcili naszych Powstańców, oddali im hołd – naprawiając tablice i krzyże, opowiadając o Powstaniu swoim uczniom, dzieciom czy wnukom, kto odświeżył wiedzę i przekazał ją komuś , kto modlił się za naszych bohaterów, z których wielu nie doczekało się grobu lub krzyża – obejmiemy Ich wszystkich naszą miłością, szacunkiem i wdzięczną pamięcią.

Alina Jaroszewicz 

(„Echa Polesia_1(37)_2013”)

 

Udostępnij na: