Pod koniec maja 1917 r., a dokładniej 26 dnia tego miesiąca w rodzinie Adama Ciuchaj-Lipskiego urodził się syn Ignacy. Wydarzenie to z pewnością nie było czymś znaczącym dla mieszkańców znanej na Polesiu wioski Olpień, ale dla każdej rodziny było radosnym. Tylko rodzice Ignacego nie wiedzieli, jakie życie przygotował los ich synowi. Czas był niespokojny: trwała wojna i to bardzo blisko – pod Pińskiem. Potomkowie pińskiej szlachty, która zainspirowała Dunina-Marcinkiewicza, nie wiedzieli, co dzieje się w Piotrogrodzie, ale domyślali się, że w krótkim czasie nadejdą zmiany. I się nie mylili: nie zdążył Ignacy skończyć czterech lat, jak ziemia stolińska wraz z wioską znalazła się w składzie innego państwa – Polski. Dzieciństwo chłopca niczym się nie różniło od życia jego rówieśników, tyle tylko, że Ignacy otrzymał dobre siedmioletnie wykształcenie. Praca na roli była taka sama, jak u wszystkich chłopów.

Nadszedł czas i w 1938 r. Ignacy został powołany do Wojska Polskiego. Musiał służyć w pobliżu swojej rodzinnej Olpeni w Pińsku. Zaciągnięto go do Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej RP. Miał dobre wykształcenie, więc szybko ukończył szkołę kierowców Marynarki Wojennej, która mieściła się w Pińsku, i został skierowany zgodnie ze swoją specjalizacją na łódź pancerną. Służba nie była trudna dla młodego chłopaka. Prawdopodobnie, płynąc wzdłuż Prypeci i Goryni można było odwiedzić krewnych i bliskich. Ale w Europie było burzliwie – wszyscy przygotowywali się do wojny. I przyszła. 1 września 1939 r. Niemcy zaatakowały Polskę – nasz dom w tamtym czasie –  i rozpoczęła się II wojna światowa. Głównym zadaniem wojskowym flotylli była ochrona wschodniej granicy Polski. 17 września 1939 r. Armia Czerwona rozpoczęła „kampanię wyzwolenia” Zachodniej Białorusi. Naczelny wódz Polski marszałek Rydz-Śmigły wydał rozkaz: nie angażować się w starcia bojowe z Armią Czerwoną, zatapiać statki i wycofywać się na Węgry. Ignacy i jego rodacy ruszyli do rodzinnej wioski, ale wkrótce zostali zatrzymani przez czerwonoarmistów. Ignacy został przeniesiony do obozu jenieckiego nad jeziorem Seliger, wówczas znajdującym się w obwodzie kalinińskim w Rosji. Miał szczęście – nie zginął, po przesłuchaniu przez śledczych NKWD został zwolniony.

Trzeba było teraz mieszkać w nowym państwie – ZSRR. Po prawie 20 latach życia w Polsce konieczne było przyzwyczajenie się do nowego stylu życia. Nowe państwo gwarantowało równe prawa wszystkim mieszkańcom BSRR, więc w sierpniu 1940 r. Ignacy został ponownie powołany do armii – tym razem „czerwonej”. Na zdjęciu, które prawdopodobnie zostało zrobione na początku 1941 r., widać ośmiu tubylców regionu stolińskiego, w tym sześciu z  Olpeni, którzy służyli w 121. pułku artylerii haubicowej Armii Czerwonej (pierwszy z prawej Ignacy Lipski), stacjonującym w Dniepropietrowsku na Ukrainie. Ignacy został wyznaczony do pracy jako kierowca ciągnika o ładowności 120 mm. haubicy (przydała się specjalizacja uzyskana w Wojsku Polskim). Z początkiem wojny 121. pułk artylerii haubicowej przydzielono do 30. Dywizji Strzelców Górskich, która stała na granicy z Rumunią wzdłuż rzeki Prut. Dywizja toczyła ciężkie bitwy obronne i na 11 lipca 1941 r. jej skład osobowy liczył nie więcej osób, niż w pułku strzelców. Ignacy został wzięty do niewoli w obwodzie chmielnickim, a w sierpniu był już w obozie w pobliżu Białej Cerkwi, skąd jeńców wojennych przeniesiono do Żytomierza. To właśnie stąd ze swoim rodakiem Ignacy uciekł z niemieckiej niewoli, a kilka miesięcy później udało mu się dotrzeć do swojej rodzinnej  Olpieni.

Podczas okupacji mieszkał w rodzinnej wiosce, musiał przetrwać w trudnych okolicznościach. Młodość jednak zwyciężała i w 1944 r. Ignacy poślubił Tatianę z rodziny Leszkiewicz-Zinowicz-Alpeńskich. Młodzi ludzie nie mieli czasu na zabawę, ponieważ w sierpniu 1944 r. Ignacy został powołany po raz trzeci do służby wojskowej, znów do Wojska Polskiego. Armia Czerwona liczyła na szybkie wyzwolenie Polski z rąk okupantów i zbudowanie nowej republiki socjalistycznej. Biorąc pod uwagę przedwojenną służbę Ignacego w pińskiej flotylli rzecznej, został wysłany do Polskiej Marynarki Wojennej, która musiała powstać w ekstremalnych warunkach. Służba Ignacego w Gdyni nad Morzem Bałtyckim trwała prawie półtora roku. Pod koniec 1945 roku Ignacy został zdemobilizowany i wrócił do  Olpieni.

Rozpoczęło się spokojne życie. Ignacy pracował w kołchozie jako brygadier brygady myśliwskiej i wraz z żoną wychował czworo dzieci, zapewniając im dobre wykształcenie. Najstarszy syn Iwan został elektrykiem, mieszka w Soligorsku; córka Walentyna ukończyła Wydział Fizyki i Matematyki Instytutu Pedagogicznego w Równem, mieszka na Ukrainie; druga córka Anna ukończyła Pińska Szkołę Medyczną i pracuję w zawodzie; najmłodszy syn Wasilij ukończył Instytut Medyczny w Grodnie i nadal pracuje jako lekarz w Republikańskim Szpitalu dla Weteranów Wojny.

Z biegiem czasu wojna stawała się historią, a władze nie spieszyły się z uznaniem Ignacego za uczestnika wojny – mało walczył i był w niewoli, choć nie długo, ale był. Ignacy nie doczekał się chwili, kiedy Polska nagradzała swoich obrońców medalami i przyznawała im emeryturę za służbę wojskową. 7 marca 1989 r. Ignacy Lipski – żołnierz trzech wojsk – zmarł.

 Eugeniusz Górewski, Pińsk

Tłum.Helena Żmińko

Udostępnij na: