A kto bez prawa żyje temu Pan Bóg błogosławił nie będzie….

Koncepcja losu, zasad jakimi kierowały sie społeczności żyjące na wsiach, nie tylko na terenie Białorusi, ale i na przyległych obszarach pogranicza Polski są tak fascynującę, że warto im poświęcić nieco więcej atencji.

Świat w przekonaniu społeczności tradycyjnych nie należał wyłącznie do ludzi, ale był nierozerwalnie spleciony z tym, który nazywamy już nadprzyrodzonym. Z tej przyczyny zabezpieczano w sposób magiczny wejścia do wsi, zagród, domostw, tak by nieproszeni goście, także ci niewidzialni, nie zakłócali spokoju żyjącym. Rozpoznawano też sfery ich aktywności identyfikowane także z ich siedzibami i mocami. Niektóre z miejsc uznawano za święte – jak np. Jezioro w Olemanach na Polesiu, inne za przeklęte –jak np. tzw. Bużysko w Kostomłotach.

Zarówno te dobre, jak i szkodzące jestestwa w przekonaniu żyjących mogły wywierać na ludzi– dobroczynny, bądź szkodliwy wpływ. To, co ważne: ludzie by utrzymać równowagę w świecie zobowiązani byli do przestrzegania praw i zasad regulujących także relacje ze światem nadprzyrodzonym. Z boskim prawem utożsamiano również to, które było dziedziczone po przodkach. Były one równie ważne jak przykazania kościelne, a może nawet ważniejsze, bowiem we wspólnotach oralnych to one właśnie regulowały każdą sferę życia codziennego. Trzeba nam podkreślić, że życie zgodne z prawami Boga i przodków niosło nadzieję na otrzymanie błogosławieństw, a przez to i szczęśliwszy los. Przestrzeganie prawa chroniło przed nieszczęściem, a za takowe uznawano m.in. chorobę i nagłą niespodziewaną śmierć (kategoria złej śmierci). O reakcjach ludu białoruskiego świadczy zapis z 1912 roku, ukazujący nam jak bardzo obawiano się chorób i śmierci:

„… wypływa z tej nadwrażliwości przesada… Tu, byle ktoś przybladł, w skutek dajmy na to kilkudniowej biegunki, już o nim wieść obiega, że jest w suchotach, .. lub poskarży się na lekki ból głowy – chory ciężko, „nieczoho z jaho nia budzia” – już umierający! A byle tylko przyłożył głowę do poduszki gwałt, płacz: czsto umior!wodz deleńka umior! I „wyczytywanie” jak po nieboszczyku!- w relacji M. F. , 1912, s. 686-687

By zwiększyć szansę zachowania zdrowia i dobrego życia ludzi przestrzegano zwłaszcza ściśle tych praw –które regulowały kontakt z sacrum. Do tej kategorii należało prawo konieczności dotrzymania „danego słowa”:

Dane komuś słowo (złożenie przysięgi) dawniej było dla człowieka święte31.

Jeszcze w latach 30-tych XX wieku świadczą o tym publiczne sądy jak np. ten, że:

Białorusin nie kłamie, tak jak Mazur, ale wykrętnie rzeczy tai lub nie -domawia. Nie czuje się w obowiązku mówić o tem, co może wywoływać pewne dlań nieprzyjemności, jak najmniej o tem, czego się dobrze nie wie. Pochlebstwo, tak grasujące nad Wisłą, a przypisywane niekiedy i Białorusinom, rzadko tu trafia; za bystry jest Białorusin, aby się na niem nie poznał, brzydi się niem, a pochlebców zawsze ma w pogardzie1.

Krzywoprzysięstwo było równoznaczne ze świętokradztwem. Z tym wiąże się silne przekonanie (nawet współcześnie), że winy przodków mogą spaść nie tylko na grzesznika, który je popełnił, ale i na jego potomstwoa nawet i na kolejne generacje. W przypadku tych najcięższych wykroczeń, do których należało złamanie przysięgi zawartej z wezwaniem Boga, poręczonej życiem własnych dzieci, pojawiało się przekonanie, że za krzywoprzysięzcę potomkowie ponoszą winę nawet przez następnych kilka pokoleń. Dzieci rodzą się chore, obciążone niepełnosprawnością, co może być interpretowane jako kara za grzechy przodków. Zjawisko to dobrze jest jeszcze czytelne na terenach pogranicza Polski z Białorusią:

– różnie mówili, że szło dalej z pokolenia na pokolenie, żeby tak nie robić….ktoś kogoś przeklnie, to nie będzie się jemu wiodło.. byli tacy ludzie, może jeszcze są, że mają jakąś taką siłę, że jak źle tobie życzy to się sprawdzi …2.. Kiedyś u nas taki był owce pasł, taki był nieduży, ale jemu coś jak matka jego posadziła tak ostro coś w kręgosłupie trzasło i taki garb mu urósł i wie pani, on miał na nazwisko Lipko i on pasł we wsi owce i wie pani kiedyś ludzie byli gorsze przeklinali się sądzili się i fałszywe przysięgali a to broń Boże fałszywie przysięgać.. to wszystko jego brali na przysięgę do sądu i on mówił już mi garb wyrósł drugi nie wyrośnie i płacili mu za to, i on przysięgał g… wiedział i przysięgał, a krzyż leży na stole, a później on się ożenił miał 2 chłopaczki i nie było przyrodzenia, jednak coś było, tylko tyle by wysikać się i tyle….3

To klątwa rodzinna, a w takich wypadkach człowiek nie rodzi się z czystą kartą losu, ale jego los jest już od urodzenia uwarunkowany czynami przodków….

W tak krótkim zarysie jedynie zaznaczyliśmy niezwykle głęboką i złożoną problematykę dotyczącą wagi systemów aksjonormatywnych dla społeczności żyjących w silnych więziach wspólnotowych, tradycyjnych. Życie ludzi zależało od siebie, a złamanie prawa przez jednostkę mogło sprowadzić nieszczęście na całą wspólnotę. Dlatego, tak ważne było przekazanie dziedzictwa i życie zgodne z prawem otrzymanym od Boga, ale i od swych przodków.

Dr Bożena Józefów-Czerwińska

Akademia Humanistyczna, im. Aleksandra Gieysztora

1 M.Federowski 1912, Witebsk i Witebszczyzna, w: Ziemia rpk III, nr 42 s. 686

2 Mikołaj Masiuk, Kostomłoty, 2.08. 2013 r zapis WS112532

3 p. Karolcia Popławska, Okczyn, 2013

Udostępnij na: