Fundacja im. T. Goniewicza in corpore wraz z autorami i Przyjaciółmi
Fundacja im. T. Goniewicza in corpore wraz z autorami i Przyjaciółmi

 

Powstanie Fundacji Pomocy Szkołom Polskim na Wschodzie poprzedziły od roku 1979 liczne doświadczenia w niesieniu pomocy szkołom polskim na Wileńszczyźnie.

Na większą skalę naszą pracę rozpoczęliśmy dostawą 27 ton elementarzy i innych pomocy metodyczno-dydaktycznych w dniu 15 lipca 1990 roku. Od tej pory wydaliśmy ponad 250 tytułów podręczników, czasopism, śpiewników, kalendarzy i innych pozycji zwartych w ogólnym nakładzie 3,2 milionów egzemplarzy o łącznej masie 1150 ton.

Nieodpłatne dostawy realizowaliśmy i nadal wykonujemy własnym lub wynajętym transportem. Były i są to wydawnictwa z elementarną wiedzą o polskim języku, kulturze, historii, religii itd., osadzone w polskiej tradycji kultury chrześcijańskiej.

Równolegle z działalnością edytorską organizowaliśmy wypoczynek wakacyjny dla ponad 3 tysięcy dzieci, setki spotkań z nauczycielami, koncerty na Wschodzie, w Polsce, Europie i na świecie, włącznie z Australią. Ponadto organizowaliśmy wymianę międzyszkolną, konferencje naukowe, sympozja, wystawy, spektakle teatralne.

Niestety, od 12 lat pozbawieni jesteśmy jakichkolwiek dotacji państwowych lub innych, mimo, że zadania przez nas realizowane mają charakter zadań państwowych. Prawda jest następująca – ostatnim i niezwykle wytężonym wysiłkiem społecznym wyręczamy agendy państwowe w niesieniu pomocy oświatowej dla nauczycieli i młodzieży polskiej mieszkającej za Bugiem.

Nasza 34-letnia działalność w zakresie niesienia pomocy oświacie i polskiej kulturze na Wschodzie oraz w innych częściach świata nie była do tej pory należycie dostrzeżona, opisana, czy uhonorowana. Nie dosyć tego – wobec stosowanej przez nas preferencji treści patriotycznych w naszej działalności od 12 lat jesteśmy poddawani nieustannym próbom wyeliminowania naszej Fundacji z życia społecznego, o czym świadczą bardzo liczne dowody.

Od 12 lat, nie mając jakichkolwiek dotacji, działamy w oparciu li tylko o „wdowi grosz” ludzi „gorących serc”, którzy nam pomagają, darząc zaufaniem. Niestety, tego faktu nikt nie dostrzega, choć należałoby nieustannie ukazywać takie przykłady do naśladowania, szczególnie młodemu pokoleniu Polaków.

Marginalną działalnością w naszej pracy było pozyskiwanie i przekazywanie używanych książek dla Polaków na Kresach Wschodnich. Dlaczego marginalnym? Od początku założyliśmy cele pracy pozytywistycznej u podstaw poprzez całkowicie nowe i pionierskie rozwiązania kompletnego zestawu podręczników, specjalistycznych czasopism (kwartalniki: „Rota”, „Ziemia Lidzka”, „Echa Polesia”), nagrań, kończąc na wyposażeniu klas, czy zespołów w stroje ludowe i narodowe, sztandary dla szkół, czy obsadzanie budynków szkolnych roślinami ozdobnymi.

Nie mogliśmy sobie pozwolić na przypadkowość zbieranej literatury, pokonywanie barier granicznych itp. Z całej Polski oraz od Polonii zachodniej otrzymywaliśmy propozycje takich dostaw, przed którymi musieliśmy się bronić… Zbieraliśmy jedynie: encyklopedie, atlasy, literaturę dziecięcą, modlitewniki, śpiewniki, nagrania, zaś książki z literatury polskiej musiały być „z górnej półki”.

Realia, w jakich żyją nasi rodacy na Wschodzie nie są tak idealne, jak by się wydawało, a są podyktowane m.in. brakiem odpowiedniej ilości bibliotek, nieznajomością alfabetu łacińskiego, coraz większą utratą języka polskiego itd. Naturalnym wyjątkiem tutaj jest obszar Wileńszczyzny.

Depolonizacja – szczególnie w ostatnich trzech pokoleniach – była znacznie szersza i głębsza niż w okresie caratu. Dotknęła ona w sposób szczególnie bolesny także życie religijne w Kościele katolickim. Równolegle obserwuje się nasilenie rusyfikacji, litwinizacji i ukrainizacji oświaty polskiej z coraz większą mocą podporządkowywanej administracji państwowej. Towarzyszy temu wroga dla nas propaganda, przekłamania, przemilczanie przykładów dobrych, a eksponowanie złych.

O ratunek w postaci właściwego podręcznika historycznego proszą nas wszyscy świadomi tych zagrożeń. Ze Wschodu łatwiej wyjechać turystycznie do krajów zamorskich niż do Polski, a to ze względu na bariery wizowe, graniczne itd. Także z Polski wyjazd np. na Białoruś czy do innych dawnych republik ZSRR jest co najmniej uciążliwy i zniechęca nasze szkoły oraz rodaków do takich ekskursji.

Wszelkie ślady kultury polskiej na Wschodzie są nadal likwidowane, miejsca pamięci narodowej utrwalane w postaci krzyży, tablic, renowacji i in. są niszczone, gdyż ze strony Polski brak odpowiednich reakcji, czyli jest przyzwolenie na takie postępowanie!

Co czynić? Z perspektywy mojej 34-letniej pracy na Wschodzie mogę stwierdzić, że powinniśmy zadbać o właściwe i fachowe zaopatrzenie w narzędzia szkolne, a nie odsyłać zainteresowanych wyłącznie do Internetu. Na pierwsze miejsce wybija się brak odpowiedniego podręcznika historii Polski, który mógłby stanowić źródło informacji o naszej wspólnej przeszłości.

Poza tym trzeba dążyć do częstych kontaktów z kresowymi nauczycielami, działaczami społecznymi, szkołami z podobnymi w Polsce, a nie ograniczać ich do elitarnych i efekciarskich spotkań, służących osobistej karierze.

Trzeba likwidować sztuczne przeszkody wizowe i graniczne w naszej współpracy, zaś służby graniczne RP muszą pracować sprawniej i zaprzestać wszelkich form „strajków włoskich”. Należy poddawać kontroli społecznej dysponowanie środkami finansowymi, których są pozbawiane doskonale pracujące organizacje społeczne, programy edukacyjno-wychowawcze o treściach patriotycznych winny być przywrócone, a „Politykę wschodnią” trzeba dostosować do oczekiwań naszych rodaków oraz interesów polskich.

Trwa szybko postępujący proces wynaradawiania Polaków, którzy w swych wysiłkach najczęściej są osamotnieni. Za Bugiem mieszka dziś wiele Siłaczek i Judymów, których Macierz nie dostrzega, nie docenia, a nawet o nich zapomina. Odchodzą do przeszłości, nawet bez symbolicznego uhonorowania, w poczuciu zapomnienia i doznanej krzywdy! Dawali przykłady i nadal nas uczą bezcennych wartości, takich, jak właściwie pojęty patriotyzm, więź rodzinna, troska o język ojczysty i tradycję, religijność, szacunek do Macierzy.

Często słyszymy, że prawdziwych Polaków miłujących Ojczyznę można znaleźć na Wschodzie. Podobną ocenę odnosimy do naszych Darczyńców i Społeczników. Warto o tym pamiętać i… inwestować! Wobec rosnących barier biurokratycznych i ograniczeń w dysponowaniu środkami budżetowymi dla Polaków na Wschodzie, rola i znaczenie Fundacji Pomocy Szkołom Polskim winna wzrastać.

Inwestowanie w oświatę i kulturę zawsze było i jest kosztowne, dlatego świadomi jesteśmy wagi wsparcia materialnego Rodaków w dalsze wysiłki dla odrodzenia i wzmacniania tożsamości narodowej i więzi z Macierzą młodego polskiego pokolenia na Wschodzie.

Józef Adamski, Lublin

Udostępnij na: