Doktor Tadeusz Gierasimczyk
Doktor Tadeusz Gierasimczyk

Na dzisiejszym obszarze obwodu brzeskiego żyje pokaźna liczba ludności polskiej, która świadomie deklaruje polską narodowość. Język polski pozostaje znakiem rozpoznawczym tożsamości narodowej Polaków, środkiem identyfikacji osobowej i społecznej. Nie ulega wątpliwości, że Kresy północno-wschodnie, jako obszar współistnienia kilku etnosów i języków, kultur i religii są bardzo owocnym terenem dla badań. Kresy są pojęciem niejednoznacznym. Termin ten funkcjonuje jako określenie państwa, pojęcie kulturowe związane ze specyficzną odmianą języka oraz literaturą, a także innymi formami twórczości, jak choćby architekturą.

Kresy to wyraz dla Polaków ogromnie pojemny i wiele dla nich znaczący, ale nieprzetłumaczalny na języki obce i trudno zrozumiały dla cudzoziemców. Pogranicze jest łącznikiem kilku kultur. Występuje w każdym społeczeństwie i jest miejscem kontaktu rozmaitych grup ludzkich, które charakteryzują się innymi tradycjami kulturowymi, systemami wartości, różnymi językami, a niekiedy także wyznaniem3. Jako przestrzeń znajdująca się blisko granicy administracyjno-państwowej lub kulturowej, pogranicze jest często terenem konfrontacji odmiennych wartości społecznych i postaw życiowych.

W niniejszym artykule chcę opowiedzieć o Polakach zamieszkujących tereny Brześcia, często pozbawionych możliwości bliższych kontaktów z ojczyzną, z rodziną, porozumiewania się w języku rodzimym. Właściwie przedmiotem moich dociekań będzie postać Polaka, „Polskiego Doktora”, jak go nazywają miejscowi, zasłużonego człowieka Brześcia Pana Tadeusza Gierasimczyka.

Urodził się w r. 1949 na Grodzieńszczyźnie, niedaleko Szczuczyna, na wsi Zarzecze. Matka zmarła kiedy miał 4 lata i ojciec sam wychowywał dwójkę dzieci, małego Tadeusza i starszą siostrę Wandę. Po śmierci matki ojciec drugi raz się nie ożenił. Pan Tadeusz wychowywał się w duchu tradycji katolickich, w duchu wiary i prawdy. Dookoła również znajdowały się wsie katolickie, w których zachowały się wszystkie tradycje, a ludzie zamieszkujący pobliskie wsie deklarowali polską narodowość.

W Szczuczynie funkcjonował pijarski kościół, do którego uczęszczał Pan Tadeusz. W 1964 r. kościół zamknięto, księdza przeniesiono do Kamionki, ale wierni, wśród których był i Pan Tadeusz nadal chodzili do kościoła. W latach 1955-56 zaczęła się repatriacja, podczas której większość Polaków wyjechała do Polski, natomiast rodzinie Pana Tadeusza nie dali pozwolenia na wyjazd i oni musieli zostać na Białorusi.

Pan Tadeusz chodził do szkoły w sąsiedniej wsi, uczył się dobrze, zajmował pierwsze miejsca na olimpiadach z chemii, fizyki, matematyki. Klasa była bardzo spójna, wszystkie dzieci były z rodzin katolickich, co było przyczyną prześladowań.

Ze wspomnień Pana Tadeusza: „Pamiętam na wjeździe do wsi stał zgniły drewniany krzyż, przed którym zbieraliśmy się na nabożeństwo majowe i w nocy na 1 maja zamieniliśmy ten krzyż, a rano nas wszystkich ukarano za to. Władze chciały wyciągnąć krzyż traktorem, ale traktorzysta się nie zgodził i tak ten krzyż został”.

W roku 1966 skończył 10-klasową szkołę w Grodnie i dostał się na studia medyczne do Grodzieńskiego Instytutu Medycznego. Wówczas w Grodnie funkcjonowały dwa kościoły, do których chodził na msze święte. „W Grodnie żyło się łatwiej, to większe miasto i nie tak widoczne było pochodzenie polskie i wiara katolicka”.

W roku 1972 po ukończeniu studiów przez rok był na stażu w Brzeskim Szpitalu Obwodowym, później pracował jako internista w Ż abince. W 1981 roku zajął stanowisko kierownika oddziału. Wśród mieszkańców był znany jak doktor-katolik. W roku 1981 zaproponowano mu pracę w B rzeskim Szpitalu Obwodowym i już w 1982 roku zajął tu stanowisko kierownika Oddziału Pulmonologii, którym kierował do roku 2003.

Na uwagę zasługuje fakt, że Pan Tadeusz nie był członkiem partii, a na studiach nie był w komsomole. Wspomina:„(…) gdy przyjechałem do Brześcia, zacząłem od szukania mieszkania. Dowiedziałem się gdzie mieszkają Polacy, powiedziano mi, że na Grajówce i właśnie tam poszedłem. U Pani Orłowskiej wynajmowałem mieszkanie, ona mi podpowiedziała, że na Kijówce jest kaplica, w której odprawiają się msze i tak zacząłem tam chodzić”.

Będąc osobą mocno związaną z religią, wiarą, tradycjami i polskością, nie mógł nie brać udziału w życiu kościoła katolickiego i Polaków w tym regionie, dlatego też dużo pomagał ludziom, m.in. leczył miejscowych księży w tym ks. Grzybowskiego z Czernawczyc. Miał dobre kontakty z ks. Łazarem.

Na początku „pierestrojki” wraz z Janem Kondraciukiem, Michałem Dobryninem, Aliną Jaroszewicz, Andrzejem Orzechowskim postanowili stworzyć Stowarzyszenie polskie im. Romualda Traugutta. Pierwszym prezesem został wybrany prof. Dobrynin. Wówczas kaplica na Kijówce nie mieściła już wszystkich wiernych, a do tego była jedynym miejscem, gdzie Polacy mogli słyszeć język polski oraz przyczynić się do kultury polskiej i polskich tradycji.

Zaczęła się walka o zwrot kościoła przy ul. Lenina, w której również Pan Tadeusz brał aktywny udział, chodził z chorągwiami do muzeum, wraz z innymi modlił się przed muzeum, pisał listy do władz z prośbami o zwrot kościoła wiernym. Z panią Jadwigą Czerwińską i jeszcze dwiema kobietami został zaproszony na posiedzenie Komitetu Wykonawczego, po czym oddano parter muzeum pod kościół. Zarzucano im, że kradną kulturę, naruszają muzeum, jednak później zwrócono wiernym cały kościół.

W roku 2003, mając 53 lata, zajął stanowisko zastępcy dyrektora Brzeskiego Obwodowego Szpitala. Każde nowe stanowisko poprzedzały rozmowy z kierownikiem oraz funkcjonariuszami władz specjalnych, podczas których proponowano mu zmienić swoje poglądy, odstąpić od polskości oraz kościoła katolickiego, proponowano mu również pomoc w nabyciu samochodu osobowego, natomiast Pan Tadeusz zawsze zostawał wierny swoim poglądom, wierze i polskości, o czym mówił wprost.

Nie ukrywa on jednak, że przez całe życie, nawet zajmując wysokie stanowiska, odczuwał swoją drugorzędność i wrogość w zespole roboczym. Mimo to nigdy nie zdradził siebie, nie udawał i nie ukrywał, że jest katolikiem i Polakiem. Nawet krewni mówili, że może nie warto tak otwarcie mówić o swoich przekonaniach, jednak wychowanie nie pozwalało mu inaczej postępować.

W roku 2013 wrócił do Oddziału Pulmonologii i obecnie zajmuje stanowisko kierownika Oddziału Pilnego i Planowego Doradztwa, choć jest czwarty rok na emeryturze. Dopiero teraz mógł zrobić Kartę Polaka, wyrobić wizę i swobodnie przemieszczać się przez granicę, odwiedzić rodzinę i ojczysty kraj.

Pan Tadeusz Gierasimczyk jest żonaty, ma syna. Syn nie chciał być lekarzem, jest po studiach historycznych, ma swoją firmę. Jako ojciec Pan Tadeusz nie jest rozczarowany wyborem syna, uważa, że „…nie można być lekarzem bez powołania. Trzeba umieć z każdym znaleźć wspólny język, nie dzielić na swoich i obcych, do wszystkich mieć taki sam stosunek, nie dzielić ludzi ze względu na wyznanie czy kolor skóry. Trzeba po prostu im pomagać, posiadając pewny nawyk i wiedzę. Mnie się podoba moja praca, lubię pomagać ludziom”.

Po rozmowie z Panem Tadeuszem jestem pod wrażeniem tak silnej osobowości, podziwiam wierność wierze, wychowaniu i swoim przekonaniom. Jest to bardzo szczery i otwarty człowiek, chętny do pomocy i współpracy. Dziękuję Mu za rozmowę i stworzenie tak miłej atmosfery podczas wywiadu.

Dr Julia Chodyniuk PSS im. I. Domeyki, Brześć

Doktor Tadeusz Gierasimczyk
Doktor Tadeusz Gierasimczyk

Ps. „Polski Doktor” – tak nazywają Go miejscowi Polacy i Białorusini, dla wielu jest niekswestionowanym autorytetem, kimś, do kogo zwracają się o poradę, o pomoc, o wsparcie w sprawach trudnych. „Polskiego Doktora” Tadeusza Gerasimczyka można nazwać człowiekiem sukcesu. Nie dorobił się bogactwa ani majątku, ale posiada ogromną wiedzę, doświadczenie, którymi całe życie nie ustaje dzielić się z innymi.

Potrafił w każdych warunkach zachować siebie, swoją duszę, nie zmienić swoich wartości ani przekonań. Nigdy nie odmówił pomocy starszym parafianom, biednym, słabszym, potrzebującym. Nasza Redakcja oraz Polska Szkoła Społeczna im. I. Domeyki życzą Panu Tadeuszowi Bożego Błogosławieństwa na dalszą drogę życia, opieki Matki Najświętszej, dobrego zdrowia i spokoju serca, satysfakcji z pracy i radości z każdego przeżytego dnia.

Alina Jaroszewicz

Udostępnij na: