5 sierpnia b.r. już po raz drugi w Horodyszczu w okolicach Pińska odbył się festyn ludowy pod nazwą „Poleski wjun”.

 „Wjun” – to miejscowa poleska (także białoruska) nazwa piskorza (Misgurnus fossilis). Niepozorna ta ryba jeszcze do niedawna występowała w wielkiej obfitości na całym Polesiu. Dzięki swoim unikatowym możliwościom piskorze potrafiły przeżyć w najniedogodniejszych warunkach, tam – gdzie inne ryby (np. z powodu braku tlenu w zamulonej wodzie) nie były w stanie. To właśnie zawdzięczając obfitości piskorzy w wodach poleskich oraz ich dostępności i łatwego połowu, w minione czasy piskorze stanowiły znaczące urozmaicenie jadłospisu Poleszuków, nieraz ratując ich od głodu w okresach nieurodzaju lub zawieruchy wojennej. Niestety, po przeprowadzonej pod koniec XX wieku totalnej melioracji Polesia, piskorze stały sie gatunkiem ryb, zagrożonych wyginięciem.

Właśnie przez ten fakt oraz nawiązując do ludowych tradycji Poleszuków główni organizatorzy festynu – administracja rezerwatów przyrody „Środkowa Prypeć” i „Prostyr” obrali jego nazwę – „Poleski wjun”, pragnąc zwrócić uwagę na stan ekologii regionu.

Mimo to jednak głównym akcentem festynu stała się jego część kulinarna, podczas której goście mogły skosztować przysmaków poleskich (wśród których szczególnym wzięciem cieszyły się smażone wg. przeróżnych receptur placki ziemniaczane) oraz zabawić się podczas występów miejscowych zespołów artystycznych.

 Red.

Udostępnij na: