Prezentujemy Drogim Czytelnikom nowy utwór poetycki księdza Józefa Dziekońskiego Ksiądz Józef Dziekoński niemal 16 lat przebywał w strefie czarnobylskiej, w Mozyrzu, pozostawiając kościoły w Mozyrzu(odremontowany) i w Chojnikach (nowy). Przyjaźnił się poetycko z ks. J. Twardowskim. Pełnił posługę kapłańską w Baranowiczach. Tam, w katolickim miesięczniku „Dialog” , pisał eseje, przybliżając nauczanie papieskie dwu ostatnich pontyfikatów. Wydał tomiki wierszy pt. „Bóg nie pisze doktoratów”, „Najjaśniejsza”, „Póki my żyjemy”. Jest autorem kilkunastu zbiorów poetyckich. Nowy poemat „Jedenaście klęczników” przybliża nam i przypomina opowieść o naszych Siostrach z Nowogródka, to jedna z tych kart historii nazaretanek, która w słuchających wywołuje zwykle silne emocje. Siostry nazaretanki do końca wypełniły polecenie bp. Zygmunta Łozińskiego: „Nowogródka nie opuszczać, na stanowisku trwać, taka jest wola Boża i moja”. Słowa te skierował biskup do sióstr w roku 1929, gdy z powodu niechętnego przyjęcia nie mogły otworzyć w Nowogródku „Domu Chrystusa Króla” i chciały opuścić miasto. W obliczu męczeńskiej śmierci siostry pozostały im wierne. Do wybuchu II wojny światowej mocno wrosły one w nowogródzką ziemię. Jak wspomina kapelan nazaretanek, ks. Aleksander Zienkiewicz, przekształciły podupadłą farę w ośrodek promieniujący na całe miasteczko. W 1931 r. siostry założyły w Nowogródku szkołę powszechną, do której dzieci zgłaszały się tak chętnie, że po dwóch latach trzeba było rozpocząć budowę nowego gmachu placówki. W owym czasie mieszkańcy Nowogródka nie wyobrażali sobie już miasta bez sióstr, które ujęły ich prostotą i ofiarnością. Tuż przed wojną posługiwało w Nowogródku 14 sióstr. Po jej wybuchu siostry Celina i Veritas w obawie przed NKWD wyjechały do Wilna. Do tragicznego końca w mieście pozostały siostry: Stella, Imelda, Rajmunda, Daniela, Kanuta, Sergia, Gwidona, Felicyta, Heliodora, Kanizja, Boromea i Małgorzata. Po zajęciu Nowogródka Sowieci nie aresztowali zakonnic, ale odebrali im szkołę i dom.

Siostry musiały zdjąć habity, zamieszkać u ludzi i znaleźć pracę. Trzy z nich, jako sprzątaczki zatrudnił w szkole nowy rosyjski dyrektor. S. Heliodorę przyjął do domu jako służącą, uważając, że „monaszkom można zaufać – dobrze pracują i nie kradną”. Rozproszone siostry spotykały się codziennie na porannej Mszy św. i wieczornym Różańcu. Władze sowieckie z pewnością bacznie się im przyglądały, ale nie poddały żadnym represjom, mimo iż ich działalność w połączeniu z posługą ks. Aleksandra Zienkiewicza niewątpliwie przyczyniała się do wzrostu religijności w miasteczku. Sowieci mówili nawet z przekąsem, że znajdujące się w nim kościoły pracują na dwie zmiany, podczas gdy fabryki tylko na jedną. Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej i zajęciu Nowogródka przez hitlerowców siostry wróciły do swojego domu i ponownie mogły nosić habity. Nie mogły jednak otworzyć szkoły, zamienionej na koszary. Z biegiem czasu Niemcy zaczęli popierać białoruskich nacjonalistów i realizować antypolską politykę. Skasowali wszelkie przejawy życia polskiego. Nazaretanki od początku były dla nich solą w oku. Nie tylko udzielały duchowego wsparcia ludności polskiej, ale jedna z nich, siostra Kanizja, zorganizowała na prośbę rodziców tajne nauczanie języka polskiego i historii. W 1943 r. przygotowała też aż trzy tury dzieci do I Komunii św. Początkowo działania białoruskich kolaboracjonistów przeciwko siostrom nie były skuteczne. Niemiecki komisarz okręgowy Traub nie cenił zbytnio Białorusinów. W 1943 r. ubolewał, że „usunięcie Polaków z zajmowanych stanowisk wyrządziło znaczne trudności, ponieważ stanowili oni inteligentniejszą i daleko użyteczniejszą dla nas [Niemców] część ludności”. Gdy jednak w 1943 r. AK i partyzantka sowiecka opanowały praktycznie cały teren, Niemcy stali się nerwowi i przystąpili do ostrych represji przeciw ludności polskiej. W nocy z 17 na 18 lipca gestapo z Baranowicz dokonało w Nowogródku aresztowań praktycznie w każdym domu. Siostry modliły się o uratowanie aresztowanych. Siostra Stella wyznała ks. Zienkiewiczowi: „Mój Boże, jeżeli potrzebna jest ofiara z życia, niech raczej nas rozstrzelają, aniżeli tych, którzy mają rodziny — modlimy się nawet o to”. 31 lipca 1943 r. siostry zostały wezwane na komisariat policji i już stamtąd nie wróciły. W mieście pozostała tylko siostra Małgorzata, która zajmowała się gospodarstwem zakonnic i pracowała w szpitalu. Dlatego też jako jedyna nie nosiła habitu. Po kilku dniach okazało się, że aresztowane nazaretanki krzyzzostały rozstrzelane. W lesie za miastem s. Małgorzata wraz z kilkoma kobietami odnalazła ich grób. Ksiądz Zienkiewicz usiłował dociec, dlaczego hitlerowcy zamordowali siostry, ale niczego nie udało mu się ustalić. Dowiedział się jedynie, że siostry na pewno były na czarnych listach białoruskich kolaboracjonistów. Uznał więc, że siostry złożyły ofiarę ze swego życia w zamian za ocalenie swego kapelana. Po zakończeniu działań wojennych ciała sióstr zostały ekshumowane i złożone we wspólnej mogile pod murami nowogródzkiej fary. Krew męczenników zawsze wydaje owoce. Dzieło nazaretanek trwało. Nowogródzka fara była po wojnie nieprzerwanie czynna i władze sowieckie nie odważyły się jej zamknąć. Siostra Małgorzata dbała o nowogródzką farę i grób swych sióstr, aż do śmierci w 1966 roku, przyczyniając się znacznie do podtrzymywania katolicyzmu na ziemi nowogródzkiej, a także przetrwania zgromadzenia sióstr nazaretanek na Białorusi. Białoruskie dziewczęta wstępowały do ich tajnej placówki w Grodnie, dzięki czemu zachowała ona ciągłość przez cały okres sowiecki. Obecnie nazaretanki są jedynym zarejestrowanym zgromadzeniem zakonnym na Białorusi. Na nowo otworzyły też dom w Nowogródku.

Red.

Jedenaście klęczników

* * *

Biebrzo – domowa rzeko – gdzie są twoje wody

Gdy cię w bród przekraczałem jako chłopiec młody

Jak daleko ich szukać – w którym oceanie

Czyż nie z deszczem opadłym w prerii lub sawannie?

Może żubry je piją – w puszczy – z ranną rosą

Albo chmury wciąż nowe na kraj świata niosą

Tyle was nie ceniłem ile dzisiaj cenię:

W rezerwacie biebrzańskim łoś w ostępie drzemie

Tam ja kiedyś jak bocian – jak żuraw – brodziłem…

Słońce ostatnich krańców nieba dochodziło

Drzewa w ciszy wieczoru szumią na jedlinie

Z promieniami złotymi rozstać się nie mogą

Czasem złoty światłocień gałąź którąś minie

Jakiś odgłos ściszony słychać gdzieś w oddali…

Ludzie kończą obrządek – wkrótce będą spali…

Tak się dzień im zakończy – kto doczeka ranka…

Dusza może uleci jak w niebo cyranka…

Panno Święta… co gród nowogródzki ochraniasz

W tym kościele przy farze – gdzie był chrzest Adama…

Gdzie sióstr nazaretanek spoczywają kości…

Znak świadectwa – że nie ma większej już miłości…

(Jedenaście klęczników wzywa do wdzięczności)

Jedenaście sióstr Niemcy wzięli wczesnym rankiem

I wywieźli do lasu – jeszcze jedną brankę…

Tam wśród jodeł i sosen do jednego dołu

Wszystkie salwą przebite leciały pospołu.

Na tym miejscu dziś stoi nowy krzyż dębowy

Pamięć miejsca krwi danej – żertwy – Chrystusowi…

Kiedy pielgrzym tam staje ptak tak pięknie śpiewa

Że wtórują mu listki brzozowego drzewa

Pielgrzym kamień swój kładzie na pielgrzymi szaniec

(Tutaj pary małżeńskie mają swój Różaniec)

Jadę do tej świątyni razem z rodzinami

Do tych szczątków siostrzanych co dziś relikwiami

Śmiercią wyratowały ojców od zagłady

Niech nam żywym udzielą z nieba zbożnej rady

Z dziećmi jadę – z babciami – pędzę tysiąc razy

By nas krew ich ustrzegła od grzechowej zmazy

No bo te co nie chciały krwi swojej żałować

Mogą wszystkie rodziny teraz wyratować

Co w świątyni tej wziąłem tego chętnie uczę

Temu kto chce być świętym trzeba podać klucze

Kto im to podpowiedział – kto dał siłę męstwa

Że gdy krew ofiarujesz – masz wieniec zwycięstwa

Kiedy Bogu oddajesz wszystkie swoje siły

Będziesz Jemu i ludziom w całym życiu miły

Adam być może – wieszcz – to przepowiedział

Gdy o cudach Maryi w księdze swej powiedział

Kto wieszczowi dał światło – jak nie Święta Panna

(Łaskę może mu dała modlitwa poranna)

Jakie często zanosił przez Nią dziękczynienie

Za to swoje cudowne z śmierci uzdrowienie

(Wszakże w tamtej świątyni chrzest duszę oczyścił

Żeby cud ożywienia dwakroć tam się ziścił)

To tam właśnie te siostry do krwi dojrzewały

(W tym obrazie Maryi przykład doskonały)

Dziś ich przykład wspaniały aż na niebie świeci

Niech on miłość do Boga taką w ludziach wznieci

Niechaj dobro i pokój serca ich zwycięża

Jak krzyż zajaśniał siostrom stając się orężem

Bo i nas mogą wzruszyć te klęczniki stare

W nich to sióstr się zaczęła najwyższa ofiara

Zżyłem się ze Świtezią – z Nowogródkiem zżyłem…

Zamku prawie już nie ma – najazd był wandali…

Czas pogardy trwał właśnie… – ludzi czyż nie brali ?…)

Soplicowa też nie ma – tylko tkwią ruiny

Dalej cmentarz – grób Zosi – dzikie w nim maliny…

A na miedzy uschnięta stoi cicha grusza…

Ona może pamiętać Pana Tadeusza

Jednej nocy tam wokół Świtezi brodziłem…

A wśród ruin zamkowych duszę łzą poiłem…

Dokąd to mnie niesiecie Biebrzy mojej wody ?

Czy do raju ? Bo dusza nie chce doznać szkody…

2013 r.

pomnik

Powiązane artykuły:

Udostępnij na: