Filatelistyka dała mnie nie tylko wiedzę o świecie i wydarzeniach, lecz także dzięki tej pasji poznałem wielu wybitnych osobowości. Dzięki niej byłem w przyjaznych stosunkach z członkami Białoruskiej Akademii Nauk – m.in. z akademikiem M. Tominym, członkiem-korespondentem tej że Akademii B.Smolskim i innymi. Korespondowałem z radzieckimi pisarzami  J.Erenburgiem i M. Szołochowym, od których otrzymywałem znaczki pocztowe. Jednak z tego kręgu moich znajomych bez wątpienia najwybitniejszą postacią był ksiądz Kazimierz Świątek.

Jestem członkiem Rady Artystycznej d/s wydania znaczków pocztowych, kopert i kasowników okolicznościowych Ministerstwa Łączności i Informatyki RB. Kiedy na posiedzeniu Rady w 2013 roku powstała propozycja  wydania kartki pocztowej, poświęconej 100-leciu urodzin Kardynała Kazimierza Świątka, poparłem ją z wielką satysfakcją. Ponieważ lepiej od innych członków Rady zdawałem sobie sprawę, że ten człowiek na to jak najbardziej zasłużył.

17 października 2014 roku Ministerstwo Łączności  Białorusi wprowadziło do obiegu kartkę pocztową z okolicznościowym znaczkiem, poświęconym 100-leciu urodzin Kardynała Kazimierza Świątka. Na kartce umieszczono wizerunek Kardynała na tle kościołów katolickich w Pińsku. Na znaczku umieszczono napis w j. białoruskim: “Kazimierz Świątek/100 lat z dnia urodzin”. Kartka została wydrukowana  w drukarni państwowej w Bobrujsku nakładem 30 tys. egzemplarzy. 21 października na głównej Poczcie Mińska zastosowano pamiątkowego okolicznościowego kasownika – promieniujący Krzyż katolicki i tekst: “K.Świątek – 100 lat”. I kartkę, i kasownik zaprojektował artysta W.Wasiuk. “Шукайце таго, што у вышынях” – taki podpis umieszczono pod wizerunkiem Kardynała na kartce.

Kazimierz Świątek urodził się w Estonii w mieście Valga w 1914 roku. Jego ojciec walczył w legionach J.Piłsudskiego i zginął podczas obrony Wilna przed bolszewikami w 1920 roku. W wieku 3 lat K.Świątek z rodziną był zesłany na Syberię. Po powrocie do Polski w 1922 roku osiadł w Baranowiczach, gdzie uczęstrzał do Gimnazjum. W roku 1932 wstąpił do Seminarium w Pińsku, gdzie w kwietniu 1939 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Został skierowany na stanowisko wikariusza parafii rz.-kat. do Prużany na Polesiu. Od września 1939 bierze udział w działalności konspiracyjnej. 21 kwietnia 1941 roku został aresztowany przez NKWD, uwięziony w Brześciu i skazany na karę śmierci. Wykonanie wyroku uniemożliwiło wkroczenie wojsk niemieckich. K.Świątek powrócił do parafii w Prużanie, gdzie pracował podczas okupacji niemieckiej. W roku 1944 po wkroczeniu na Polesie Armii Czerwonej został ponownie aresztowany i w lipcu 1945 roku został skazany na 10 lat łagrów o zaostrzonym rygorze. Na Syberii pracował przy wyrębie tajgi. W roku 1947 został zesłany do łagru w okolicach Workuty. W lipcu 1954 roku został zwolniony i powrócił do Pińska. W czasach radzieckiej “pierestrojki” aktywnie włączył się w tworzenie Związku Polaków na Białorusi. Pełnił funkcje zastępcy Prezesa tego Związku. W roku 1991 został mianowany arcybiskupem archidiecezji mińsko-mohylewskiej. W 1994 roku został podniesiony do godności kardynalskiej. 14 czerwca 2006 przeszedł na emeryturę. Pozostał jednak administratorem apostolskim diecezji pińskiej do 14 czerwca 2011. Po długiej chorobie zmarł 21 lipca 2011 w Pińsku.

Dlaczego ja to wszystko opisuję? – No bo chciałbym opowiedzieć o innej stronie życia tego kapłana, o której prawie nikt nie wie. Ponieważ ksiądz Kazimierz był m.in. filatelistą, a także był moim dobrym znajomym. Posiadał piękny zbiór znaczków: Watykanu, Polski z okresu międzywojennego i z lat 1945-1960, jenieckich obozów oficerskich – Woldenbergu, Murnau i in., Poczty Polowej II Korpusu, osiedli polskich we Włoszech i Bawarii oraz wiele innych. Dowiedziałem się o tym przypadkiem. Mój kolega szykował zbiór znaczków na Wystawę “Poznań – 73”. Brakowało mu bloczku poczty obozowej o Koperniku. Ktoś mu powiedział, że w Pińsku jest filatelista, który ma taki bloczek. Pojechał więc – i kupił. A mnie powiedział, że ten filatelista sprzedaje znaczki Polski z lat 1920-1939. Napisałem list do Pinska. Przyjechałem. Spotkaliśmy się w skwerze obok kościoła. Wtedy też dowiedziałem się, że ten filatelista – jest księdzem. Podczas spotkania wyjaśniło się, że sprzedaje tylko cały zbiór. Nabyć całości jednak nie byłem w stanie. W trakcie rozmowy (która toczyła się w j.polskim) zapytał mnie, czy mógłbym dopomóc jemu w pewnej sprawie. Chodziło o to, że posiadał kamerę filmową, lecz w Pińsku nabycie do niej błon fotograficznych stanowiło wielki problem, tym bardziej gdy to dotyczyło błon kolorowych produkowanych w NRD. Ponieważ w tym okresie pracowałem w instytucie naukowo-badawczym, wyposażonym także w laboratorium fotograficzne, więc dopomóc księdzu mogłem. Uzgodniliśmy, że będę kupować dla księdza kolorowe i czarno-białe błony oraz niezbędne do ich obróbki chemikalia – wywoływacze, utleniacze oraz wszystko, co będzie mu potrzebne. Na pożegnanie otrzymałem od księdza podarunek-niespodziankę: zbiór znaczków obozowych, kilka klaserów znaczków Polski międzywojennej oraz z lat 1945-1960.

Po tym spotkaniu w ciągu wielu lat wysyłałem lub przywoziłem księdzu wszystko, co potrzebował. Nigdy natomiast nie pytałem u niego, jakie filmy nakręca oraz dlaczego pozbywa się swoich zbiorów filatelistycznych. Jeden tylko raz podczas rozmowy o filatelistyce i teraźniejszych filatelistach ks. Kazimierz powiedział, że zainteresował się “markami”, gdy jeszcze był uczniem Gimnazjum. Gdy potrzebował czegoś terminowo – wysyłał krótki list do mnie. Nigdy nie telefonował. Przy tym na kopercie zazwyczaj nie podawał adresu nadawcy, tylko czasami nazwę ulicy przy której mieszkał – Szewczenko. Pewnego razu, gdy przyjechałem do Pińska z dużym pakunkiem błon i chemikaliów, nagle zapytał u mnie: “Panie Leonie, a czy nie boi się Pan tych spotkań ze mną, czy nie boi się Pan że będzie śledzony przez KGB oraz że będzie miał Pan nieprzyjemności w pracy, czy wie Pan, kim jestem i z kim Pan spotyka się tutaj w Pińsku?” Odpowiedziałem, że wiem dużo o księdzu, ponieważ w Pińsku też mieszka moja ciocia, która wiele mnie o księdzu opowiadała oraz że nie boje się, że będę śledzony, bo już takie doświadczenie przeżyłem. Brat mojej mamy, mój wujek, był w 1946 roku aresztowany, otrzymał 10 lat łagrów, odbywał karę na Uralu. W 1956 roku został uwolniony i wyjechał do Polski, do rodziny. A aresztowano jego za to, że “współpracował z okupantem” – pracował w miejskim Urzędzie d/s mieszkaniowych, Więc wiem, co to jest NKWD-KGB, – byłem i śledzony, i całą rodzinę wiele razy poddawano przesłuchaniom, wiedziałem nawet, co to jest “SMERSZ”. Ponieważ kiedy wracaliśmy z rodziną z robót przymusowych z Niemiec w 1945 roku do Łunińca, w każdym łagrze przejściowym zadawano nam bardzo dużo nieprzyjemnych pytań i zarzucano wiele różnych oskarżeń. Jako 13-letni chłopiec też byłem przesłuchiwany i musiałem odpowiadać na stawiane zarzuty; w twarz mnie rzucano: “Ty pracowałeś na Niemców, a my przelewaliśmy krew za towarzysza Stalina”. Przy tym stwierdzeniu uderzano zaciśniętą pięścią o blat stołu. Ksiądz Kazimierz więc był nieco zdziwiony moją odpowiedzią. Zadał jeszcze kilka pytań, ale w przyszłości więcej do tego tematu już nigdy nie wracaliśmy.

Od czasu, kiedy ks.K.Świątka przeniesiono do Mińska, nasze spotkania oraz korespondencja urwały się. Z natury nigdy nie byłem dokuczliwym, więc i tym razem nie szukałem specjalnie okazji do spotkania z moim przyjacielem-księdzem. Tylko kilka razy otrzymałem od ks.K.Świątka okolicznościowe kartki z okazji Bożego Narodzenia lub Świąt Wielkanocnych. Nieraz chodziłem specjalnie do kościoła na mszę Św., by otrzymać od księdza błogosławieństwo. I tylko tyle. Ta dość krótka, ale dostojna przyjaźń z księdzem Kazimierzem zakończyła się…

Po śmierci Księdza-Kardynała zdecydowałem że jest moim obowiązkiem być na jego pogrzebie. Pojechałem więc do Pińska, by pożegnać tego niezwykłego Człowieka.

Zawsze byłem (i wciąż jestem) dumny z tego, że byłem bliskim znajomym Kardynała – osobą znaną i szanowaną nie tylko u nas na Białorusi i że łączyła nas wspólna pasja.

 

Leon Kołosow

Udostępnij na: