Historia Szereszewa, jego powstania, rozwoju i upadku – równie jak i wielu innych miejscowości, np. Sielca czy Różany w dawnym powiecie Prużańskim, jest ściśle związana z historią Wielkiego Księstwa Litewskiego. Położony nad rzeką Lewą Leśną, na skrzyżowaniu dwóch najstarszych dróg w kraju łączących wschód z zachodem – przez Różany-Prużany-Szereszów-Bielsk – i północ z południem – przez Nowy Dwór-Szereszów-Kamieniec Litewski – szczególnie tej drugiej drodze Szereszów zawdzięcza swój rozwój po podpisaniu Unii w Krewie pomiędzy Polską i Litwą, łączącej dwie ówczesne stolicy – Wilno i Kraków. Droga ta przebiegała ulicami najpierw wioski, a od czasu Królowej Bony – już miasteczka z nadanymi przez nią Szereszewowi prawami miejskimi. Przywilej ten potwierdził Król Zygmunt August, a o wiele później odnowił go po kasacie Stanisław August Poniatowski w 1792 r. Zasoby okolicznej natury i dogodne położenie Szereszewa stanowiły bowiem decydujący wpływ na rozwój rzemiosła i handlu. Oprócz istniejących traktów korzystano również z dróg wodnych przez Lewą Leśną – Bug – Wisłę do Bałtyku; urządzono tutaj także stację wymiany koni na trakcie królewskim (po lub przed uciążliwą przeprawą przez groblę „Żołobate Mosty” na błocie Dzikim na północ od Szereszewa). Otoczony z jednej strony gęstymi Borami Szereszewskimi łączącymi się z Puszczą Białowieską, a z innych stron nieprzebytymi bagnami, Szereszów miał również duże znaczenie obronne. Niestety, nie uchroniło to go przed najazdami i grabieżą zbuntowanych Kozaków Chmielnickiego, szczególnie okrutnych wobec ludności katolickiej i żydowskiej, przed nawałą szwedzką i moskiewską w drugiej połowie XVII i na początku XVIII wieków. Szereszów jednak mimo wszystko wciąż odbudowuje się. Dopiero po rozbiorach Rzeczypospolitej następuje jego powolna degradacja od centrum starostwa do centrum włości za czasów panowania Rosji oraz wiejskiej gminy w prużańskim powiecie w okresie II Rzeczpopolitej. W „Przewodniku po Polesiu” jego autor dr Michał Marczak posługuje się Szereszewem biorąc go za przykład by „…przedstawić typ przeciętnej tutejszej osady miejskiej…”.

Widok na Szereszów wieczorem
Widok na Szereszów wieczorem
Dzwonnica (1799r.) przy dawnej cerkwi unickiej (nie istnieje) w Szereszewie na dawnym Trakcie Królewskim z Wilna do Krakowa
Dzwonnica (1799r.) przy dawnej cerkwi unickiej (nie istnieje) w Szereszewie na dawnym Trakcie Królewskim z Wilna do Krakowa

Obecnie miasteczko Szereszów ma status „osiedla typu miejskiego” w rejonie prużańskim obwodu brzeskiego. Jak i dawniej w „Przewodniku” dr Marczaka, jest to „ciche, spokojne miasteczko”, które paradoksalnie, miało szczęście okazać się nieco na uboczu planów i ambicji nowych gospodarzy kraju – budowniczych „świetlanej przyszłości”, przez co Szereszów prawie nie dotknęła socjalistyczna przebudowa i pozostał on jak dawniej sam sobą – drewniany, ale autentyczny, dostojny i piękny, pełen uroku i niepowtarzalnego klimatu minionych epok.

Ośmielamy się twierdzić, że to „ciche”, „przeciętne” miasteczko Szereszów z tak bogatą jednak historią, razem z najlepiej bodaj że zachowanym odcinkiem dawnego Traktu Królewskiego pomiędzy Nowym Dworem a Kamieńcem Litewskim, stanowi w całości jeden z cenniejszych zabytków naszej historii i kultury o skali nie tylko regionalnej. Zapraszamy Państwa w podróż do Szereszewa!

Wspomnienia z lat dziecięcych

Wspomnienia te sięgają lat sześćdziesiątych ubiegłego już wieku… Urodziłem się, wyrosłem i wychowałem we wsi Starowola, należącej do parafii Szereszewskiej, a dawniej – również i do Dworu Szereszewskiego.

Chyba że w odpowiedzi na moje pytania, mówili mi moi rodzice, że odnalazł mnie bocian na jakiejś suchej kępie na błocie Szereszewskim, po czym przyniósł mnie do nich, do naszego domku na skraju wioski, położonej w jej dzielnicy zwanej „Księży”. W to tak w moim życiu doniosłe wydarzenie święcie wierzyłem, nie zważając nawet na podejrzany zagadkowy uśmiech przy tym opowiadaniu na twarzach ojca i mamy, i przyznać się muszę, że byłem tą wiadomością wielce zafascynowany. Nieraz pasąc krowy na brzegu błota Osina spoglądałem na zachód, w stronę oddalonego o kilka wiorst Szereszewa, rozmyślając nad tym. Dziecięca fantazja rysowała mi biało-czarnego bociana z czerwonym dziobem, nieśpiesznie kroczącego Szereszewskim błotem w poszukiwaniu zdobyczy dla swoich piskląt, i jakieś zagadkowe zawiniątko w białej chuście na kępie… Na horyzoncie w oddali wyłaniało się pasmo lasu za błotem za wioską Obrąb, przed którym nieco bliżej błota rosła olbrzymia krzaczasta sosna, na której jak twierdził mój przyjaciel Włodek siedział sam Pan Bóg i obserwował, co dzieje się w okolicy.

W porę letnią obserwacje te i fantazje, szczególnie w godzinach po-południowych bliżej wieczoru, przerywały często wyłaniające się zza Obrąbskiego lasu ciemne chmury burzowe. Straszne, ale i piękne było to widowisko, kiedy pioruny nie odnalazłszy wyższego punktu na płaskiej równinie z trzaskiem uderzały wprost do obficie nawodnionego błota, wywołując fontanny wody. „Nie bój się, wnuczku, – mówił mój dziadek Teofil, naoczny zresztą świadek i uczestnik wszystkich burz dziejowych XX wieku, – przecież od pioruna to najlżejsza śmierć!” Przyznam, że wówczas dziadka rozumiałem niezbyt dobrze, choć owszem, jego prosta i niezakłamana filozofia życia działała na mnie uspokajająco.

… Kiedy też zwyczajnie porą letnią jechało się z mamą w niedzielę lub święta do Szereszewa starą, obsadzoną rozłożystymi wierzbami brukowaną drogą, coraz bliżej miasteczka szyja moja stawała się dłuższa, wypatrując na błocie w dolinie rz. Leśnej „tę kępę”. Podróże takie, lekkie i przyjemne, odbywaliśmy dość często. Bo zdewastowany kościół w Prużanie został zamieniony na „Dom Kultury”, od Różany natomiast dzieliła spora odległość, i tam jechaliśmy tylko w największe święta. Szereszów wówczas przypominał nie to bardzo dużą wieś, nie to mniejsze, lecz bardzo swojskie miasto. Oficjalnie jechało się tam na groby swoich bliskich na cmentarz znajdujący się obok zamkniętego, przerobionego na kołchozowy magazyn zboża kościoła. Nieoficjalnie mieszkańcy Szereszewa oraz ludność ze wsi okolicznych po zwiedzeniu cmentarza gromadziła się na wspólnej modlitwie na schodkach obok zamkniętych starych zabytkowych drzwi kościoła.

Po tej, raczej obowiązkowej, części „programu” zwiedzania Szereszewa następowała część dowolna, wypełniona zwiedzaniem sklepów i sklepików oraz obiad  u kuzynki mamy, cioci Haliny, mieszkającej z rodziną tuż przy miejskim rynku.

Widok ze skrzyżowania na dawnym Trakcie Królewskim na ul. Wileńską (obecnie Prużańską); w lewo kierunek na Białowież, w prawo - na Kamieniec Lit.
Widok ze skrzyżowania na dawnym Trakcie Królewskim na ul. Wileńską (obecnie Prużańską); w lewo kierunek na Białowież, w prawo – na Kamieniec Lit.

Szereszów w takie dnie świąteczne bywał ludny i gwarny z powodu napływu mieszkańców z okolicznych wsi i wioseczek: najbliżej położonych Waśków, Janowszczyzny, Mańców, Pacynicz, Przedzielska, Wielkiego Sioła, Starowoli… Ludność z tych wiosek, korzystając z okazji wolnego czasu, ściągała do Szereszewa w różnych potrzebach, lecz najczęściej jak i my – odwiedzić groby bliskich i kościół oraz by dokonać niezbędnych zakupów. Poważni starsi mężczyźni w szerokich od kolan granatowych spodniach z grubego sukna zwanych „golife”, w wypucowanych do blasku czarnych wysokich skórzanych butach i mimo upału (do którego jak i do mrozu w zimie nawykł i wcale nie przejmował się tym lud poleski) w czapkach na głowach, o opalonych do ciemnego brązu twarzach, prowadzili ze sobą nieśpieszne rozmowy trzymając w spracowanych żylastych rękach kufle z piwem lub szklanki z winem przy bufecie obok miejskiego rynku; kobiety w ciemnych, najczęściej długich spódnicach i w kolorowych chustach, zwanych po miejscowemu „szelówki” na głowach, stały w kolejkach po sklepach lub w małych gromadkach prowadziły ożywione rozmowy pomiędzy sobą; rozmaicie bardzo i raczej skromnie ubrana ciesząca się życiem dziatwa, oblizująca drewniane pałeczki do lodów w kartonowych kubeczkach… Dookoła życzliwe spojrzenia, spokojne i dostojne, jak majestatyczny puszczański bór postacie, pogoda ducha i uśmiechy na twarzach u ludzi. …Prawosławni i katolicy, Polacy i Białorusini, rzadziej przemykająca placem rynkowym postać Żyda, a wszyscy razem „tutejsi”, swoi – żyjący w zgodzie pomiędzy sobą i z własnym sumieniem, prości, niezamożni i najczęściej niewykształceni ludzie, mający w sobie jednak godność, mądrość życiową i głęboką wiarę. Nie musieli gdziekolwiek się śpieszyć, gonić po zaszczyty czy pieniądze, bo Pan Bóg był wśród nich lub na pewno był bardzo blisko – spoglądając z dobrotliwym uśmiechem na twarzy na ten spokój, ład i porządek z olbrzymiej sosny na skraju błota Osina.

…Po upływie już ponad pół wieku raczej niewiele się tutaj zmieniło. Tylko, niestety, wyludniały okoliczne wsie oraz same miasteczko, skąd pouciekała w świat młodzież, nie chcąc budować „świetlanej przyszłości” za marne grosze w miejscowych kołchozach. W bliżej położonych Waśkach np. z niegdyś 180 domów mieszkalnych zostało jedynie 8. Opuszczone domy Obrąba, Przedzielska często zajmują węże, znajdując w nich sobie bardzo wygodne siedliska, a na szereszewskich cmentarzach – katolickim i prawosławnym, przybyło krzyży.

Szereszów jednak pozostał ten sam, pełny swoistego bardzo uroku z prawie nietkniętą, niepowtarzalną architekturą, stanowiącą perełkę drewnianego budownictwa, po za Dawid Gródkiem, na Polesiu i nie tylko w takiej skali raczej nie spotykanej. O wiele mniej i w nim już mieszkańców, lecz jak i dawniej nikt tutaj nigdzie się nie śpieszy.

Dziwne jest to zjawisko, ale są w tym zgodni wszyscy przybywające choćby na krótko do Szereszewa, że po upływie już nawet kilku godzin ogarnia ich jakiś spokój wewnętrzny. Czy tę błogość ducha wywołuje specyficzny klimat miasteczka, czy jego drewniana architektura, czy zachodni wiaterek niosący z Puszczy zapach rozgrzanej żywicy, szepczący o dziejach dawnej przeszłości tego kraju, harmonii Wielkiego Księstwa Litewskiego czy majestacie Rzeczpospolitej Obojga Narodów? Odpowiedź na to pytanie chyba nie jest aż tak istotna. Ważne, że tak jest! Przyjeżdżajcie do Szereszewa by to zobaczyć i odczuć, przyjeżdżajcie – dopóki czas.

Eugeniusz Lickiewicz

 

Szanowni Czytelnicy, obecnie rozwój Internetu i mediów zdecydowanie ułatwia nam zdobywanie informacji na każdy interesujący temat, dotyczy też to wiedzy o naszej historii. Jesteśmy nawet obciążeni nadmiarem informacji. Dlatego dzisiaj z przyjemnością proponujemy uwadze Państwa opowieść o historii Szereszewa, która zachowała się na plebanii kościoła pw. Świętej Trójcy w tym miasteczku, spisana przez nieznanego autora do zwykłego zeszytu. Niestety, nie sposób jest ustalić jego nazwiska. Jest napisana prostym, niewyszukanym językiem – tym nie mniej, zawiera fakty z historii Szereszewa, o których w innych dostępnych źródłach nie zawsze znajdziesz, ponieważ jak łatwo zrozumieć – jest to opracowanie „historii mówionej” oparte na wspomnieniach starszych mieszkańców. Publikujemy to bez zmian w formie oryginału.

 

 

Zarys historii Szereszewa ze starego zeszytu

Książę litewski Witold darował Szereszów, wieś z lasami okolicznymi w 1380 roku Mikołajowi Nasucie Szemportowi. Na początku XVI wieku właścicielem jest starosta brzeski Jerzy Ilinicz z Czernawczyc. Jego zięć brzeski dziedzic Jan Abramowicz sprzedaje Szereszów z włościami w 1536 roku polskiej królowej Bonie za 240 tys. groszy polskich. Królowa nadaje prawa miejskie. Miasteczko rozwija się, bo leży na trakcie z Krakowa przez Brześć, Wołkowysk do Wilna.сканирование0008

W 1793 roku były ulice Kamieniecka, Wileńska (obecnie Prużańska), Ostrowiecka, Nowa i dwa rynki z ratuszem. Domów 616. Był wójt, burmistrz, 16 sklepów, 61 rzemieślników.

W pierwszej połowie XIX wieku było trzy garbarnie, wyrabiali 6-7 tys. skór w roku. Były dwa zakłady do falowania, zbijania sukna domowego wyrobu. W 1850 roku było 9196 mieszkańców, po I wojnie światowej 3576.

Tyle mówi historia drukowana w gazecie z cyklu „Historia kraju” po rosyjsku.сканирование0002

W urzędzie miejskim były przechowywane dokumenty w skrzyni okutej żelazem. Dokumenty były pisane na pergaminie z pieczęciami królów polskich:

  1. Zezwolenie na budowę kościoła z roku 1470;
  2. Zezwolenie na budowę cerkwi z podpisem króla Zygmunta r. 1540;
  3. Zezwolenie na targi r.1549;
  4. Zezwolenie na jarmarki 1554r.

W r. 1550 królowa Bona przejeżdżała przez Szereszów, wtedy mieszkańcy wyprosili, potem król nadał ziemie i las na północ od miasteczka tzw. Zamoście ok. 2200 ha do rzeki Klekotnicy niedaleko Starowoli.

Najważniejszym dokumentem był „Przywilej Miasta Szereszów” z 1791 r. podpisany przez króla. Król potwierdził prawa miejskie i zniósł pańszczyznę.

W XVIII wieku dwór Szereszewski przechodzi na własność Czartoryskich. To książę Adam dostał w posągu po małżeństwie z Izabellą Fleming córką podskarbiego litewskiego z Terespola.

Synagoga
Synagoga

Za ulicą Lipową w stronę Pacynicz był dwór i zabudowania. Były dwa browary, młyn wodny na rzece Leśnej. Do dworu należały wioski Murawa, Suchopol, Wielkie Sioło, Liche Sioło, Przedzielsk, Starowola, Wisznia, Gruszka, Szereszewo.

Do czasu nadania przywileju z roku 1791 dokumenty mieszkańców były podpisywane przez zarząd dworu, a potem przez zarząd miejski.

Spokojne życie mieszkańców zostało zakłócone likwidacją dworu. Za udział w powstaniu listopadowym zabrano dwór i dobra Czartoryskiemu. On sam uciekł do Turcji. Kupił tam kawałek ziemi dla polskich żołnierzy-uciekinierów. Założono wioskę nazwaną Adampol – od imienia Czartoryskiego. Turcy nazwali ją „Polonesko” – polska wioska. Dobra Czartoryskich sprzedano na licytacji. Pałac i zabudowania sprzedano „na wynos”. Browar kupił Żyd Judelewski, olejarnię kupiła Czajka. Z gruntów ornych 40 morgów dano dla księdza, 60 dla cerkwi. Żydzi kupili niedokończony budynek klasztorny przy rynku i zrobili synagogę. Z tamtych czasów została kapliczka z figurą św. Jana (Niepomucena –red.) nad rzeką.

Wśród błot nad rzeką Leśną była tzw. Wyspa, było to usypane wzgórze, które służyło za plażę panom. Latem opalali się tam panowie i ich goście. Jednym z gości był Tadeusz Kościuszko, który sprawował nadzór nad wojskiem Czartoryskiego.

сканирование0011W roku 1760 zbudowano cerkiew przy ulicy Kamienieckiej . Była to cerkiew unicka, ale po powstaniu styczniowym 1863 roku zamieniona na prawosławną. Teraz została tylko kaplica na cmentarzu prawosławnym z napisem „1820 rok” oraz dzwonnica (1799 r. – red.) przy cerkwi z krzyżem katolickim. Obecny kościół zbudowano w 1848 roku. Materiał na budowę dawał Kiernożycki oraz inni panowie; mieszczanie oraz ludność okolicznych wsi ofiarowała swoją przy budowie pracę. Nową murowaną cerkiew zbudował car.

Po powstaniu styczniowym zapanowały nowe porządki. Zamknięto kościół na dwa lata. Księdza Mackiewicza wywieziono na Sybir. Wszyscy unici i małżeństwa mieszane musiały iść do cerkwi. Za rzekomą pomoc powstańcom mieszczanie musieli zapłacić dużą karę. Za czasów carskich chodził po domach Karol Mikulik, który służył w wojsku 25 lat i był na wojnie z Turkami – uczył czytać po polsku, za co był karany sądownie.

Proboszczowie szereszewscy:

Pieczęć miejska «MIASTO WOLNE SZERESZÓW» z wizerunkiem Archanioła Gabryela na dokumencie z 1806 roku
Pieczęć miejska «MIASTO WOLNE SZERESZÓW» z wizerunkiem Archanioła Gabryela na dokumencie z 1806 roku

Mackiewicz – w czasie powstania styczniowego pomagał powstańcom – na Sybir;

Serwan Bołtuć – pochowany za kościołem w Szereszewie ok. 1895r.;

Grzybowicz – do 1905r.;

Wrungel – dobry gospodarz;

Nieczyporowicz;

Chadyko;

Romejko – w czasie I wojny światowej;

Stalewski;

Władysław Markowicz do 1933r., pochowany w Dzietkowicach między Boćkami a Siemiatyczami;

Albert Bakinowski1933-1948, zesłany na Sybir.

 

Autor nieznany

 

Jak wynika z powyższego opracowania o historii miasteczka, zostało spisane ono już w drugiej połowie XX wieku, a kończy się okresem Powstania Styczniowego. Dlaczego nieznany nam Autor postanowił swoją opowieść skończyć właśnie w tym miejscu? Możemy jedynie przypuszczać, że w ten sposób wyraził swój sprzeciw wobec „nowych porządków”, kiedy po upadku Powstania definitywnie się kończy wszelka nadzieja na powrót „MIASTA WOLNEGO SZERESZÓW”, a następuje jego powolna, lecz nieuchronna degradacja. „Nowe porządki” bowiem oznaczały totalną depolonizację, rusyfikację i marginalizację zabranych Polsce terenów. Jak je wprowadzano tutaj oraz jakie one miały skutki – proponujemy uwadze Państwa poniższe krótkie cytaty ze źródeł całkowicie sobie odmiennych:

– „Pamięć. Rejon prużański” z 1992r. (opracowanie „poprawnej” względem ideologii komunistycznej historii rejonu): „…We wrześniu 1863 roku generał-gubernator wileński rozkazał przeprowadzać szczegółowe rewizje u mieszkańców celem konfiskaty broni palnej oraz areszty osób, które prowadzili werbunek ludzi do oddziałów powstańczych na wiosnę 1864 roku. Rząd rosyjski zaczął bardziej zdecydowanie uprawiać politykę terroru wobec powstańców oraz osób im sprzyjających. W dokumentach Archiwum Historycznego w Grodnie zachował się opis rozprawy nad mieszkańcami w. Pieniążki (położonej na obrzeżach Puszczy Białowieskiej na płn.-zach. od Szereszewa – red.), którzy w ciągu kilku tygodni zaopatrywały powstańcze oddziały w żywność. …Rankiem 20 września 1863 roku wioska została okrążona gęstym łańcuchem piechoty i Kozaków. W obecności miejscowych właścicieli ziemskich, szlachty i mieszkańców wsi odczytano rozkaz grodzieńskiego gubernatora o likwidacji wsi i wysiedleniu jej mieszkańców w głąb Rosji. Wieś podpalono ze wszystkich stron naraz, a jej mieszkańców popędzono pod eskortą wojska do Prużany, gdzie ich trzymano w areszcie do wysyłki na Sybir. Do końca 1863 roku Powstanie na terenie powiatu Prużańskiego zostało niemal całkiem stłumione…”(tłumaczenie – red.)

– Mikołaj Rozanow (Rosjanin, były carski, a następnie polski oficer, który swoje życie poświęcił walce o wolną Polskę) w swojej książce „Powiat prużański (Szkic historyczny)” z 1935 roku pisze: „…Powstanie narodowe, podjęte bez należytego przygotowania i oparte na nielicznym odłamie społeczeństwa, upadło. Następuje ponury okres rządów Murawjewa, Kaufmana, Potapowa.

Rządy te poza tępieniem uczestników powstania, prowadzą systematyczną akcję tępienia katolicyzmu, uważanego za ostoję polskości. W roku 1865 powstaje „Tymczasowy Prużański Komitet” dla wznoszenia i urządzenia cerkwi prawosławnych w powiecie, który, nie szczędząc środków, wznosi cerkwi w wielu nowych miejscowościach, a na miejsce starych drewnianych świątyń unickich wznosi nowe okazałe cerkwie murowane. Zarazem ogranicza się liczbę kościołów katolickich…

Rząd rosyjski, identyfikujący wyznanie z narodowością, dąży różnymi sposobami do przejścia katolików na prawosławie. Popiera się małżeństwa mieszane, zaś wszelkie objawy oporu księży przeciwko tym małżeństwom są bezlitośnie tępione. W naszym powiecie w roku 1864 ksiądz Hilary Byczykiewicz za samą tylko odmowę spowiedzi przedślubnej w małżeństwie mieszanym zostaje zesłany do Tomska na Sybir. 

Akty kościelne po 1864 roku przez kilka lat podają setki nazwisk włościan i mieszczan, którzy przeszli na prawosławie.

Opierając się na danych dziekanatu prużańskiego, przyjąć możemy, że po 1863 roku przeszło na prawosławie w przybliżeniu 4800 osób. Były one odtąd przez władze rosyjskie zaliczane w statystykach do narodowości rosyjskiej, wraz z całą bierną i narodowo nieuświadomioną masą ludności wiejskiej i miejskiej. Byli to do niedawna unici, którzy jeszcze w r. 1860 według dosłownego brzmienia urzędowych statystyk rosyjskich „niechętnie odwiedzają prawosławne cerkwie, często wolą kościoły, do których przyzwyczaiła cerkiew unicka” i „w znacznej części modlą się po katolicku”.

A więc te wspominane przez nieznanego autora, przyniesione na bagnetach armii rosyjskiej „nowe porządki” oznaczały podział społeczeństwa na anektowanych ziemiach, w tym i na ziemi Szereszewskiej. Likwidując bowiem Unię Kościelną, która w sposób organiczny wpisywała się w wielokulturowość Wielkiego Księstwa Litewskiego i mentalność jego obywateli, która łagodziła lub rozwiązywała wiele zagadnień w ich życiu (choć by np. problem małżeństw mieszanych), w pewnym sensie pozbawiono własnej tożsamości „nawróconych” na prawosławie dawnych unitów. Dodajmy jeszcze tradycyjną niechęć moskiewskiej cerkwi prawosławnej do religii katolickiej i katolików, by bardziej uświadomić sobie skalę tych podziałów. Podziałów tak zasadniczych i trwałych, że do dnia dzisiejszego Białoruś wciąż stoi na rozdrożu cywilizacyjnym pomiędzy Wschodem a Zachodem.

 

Miasteczko literatów i naukowców

Obecnie i na Białorusi, i w Polsce utwierdziła się opinia, że Powstanie Styczniowe (przez współczesnych Białorusinów zdecydowanie małostkowo nazywane „Paustanniem Kalinouskaha”) dało początek białoruskiej idei niepodległościowej. Dlatego być może dla wielu ciekawostką okaże się to, że idea ta wśród pewnej części miejscowej inteligencji, która odczuwała swoją odrębność i wobec Polaków i wobec Rosjan, ujawnia się o wiele wcześniej. Pamięta o tym również Szereszów, gdzie po zamknięciu przez carski rząd Uniwersytetu Wileńskiego osiadł jego profesor, wybitny slawista o. Mikołaj Bobrowski. Opowiada o tym pani Jadwiga Siedlecka-Siwuda w artykule „Szereszów – historia miasteczka” (www.encyklopedia.puszcza-bialowieska.eu):

„…W pobliskim Przedzielsku, w majątku Joalin mieszkała Joanna, siostra Józefa Kraszewskiego, żona Jana Moraczewskiego. Podczas pobytu w ich dworku w 1864 r. zmarł ojciec Joanny, Józefa i Kajetana, Jan Kraszewski, chorąży prużański. Pochowany został przy kościele w Szereszewie.

Cerkirew unicka Narodzenia Bogorodzicy. Foto: www.radzima.org
Cerkirew unicka Narodzenia Bogorodzicy. Foto: www.radzima.org

W latach 30-tych XIX w. w Obrębie mieszkał Józef Bobrowski, dr prawa i filozofii, absolwent Uniwersytetu Wileńskiego, syn Cyryla Bobrowskiego, wieloletniego parocha cerkwi w Wołczynie, rodowej siedzibie Poniatowskich, w której dzieciństwo spędzał książę Adam Jerzy Czartoryski, notabene późniejszy m.in. starosta szereszewski.

Brat Józefa, Michał Bobrowski, profesor Uniwersytetu Wileńskiego, należał do grupy aktywnych badaczy unickich, dokumentujących historię Wielkiego Księstwa Litewskiego. Do grupy tej należeli także Antoni Sosnowski, Ignacy Daniłowicz, Józef Onacewicz, Jaroszewicz. Rezultaty ich prac stanowią do dzisiaj punkt odniesienia dla wszystkich badaczy przeszłości Wielkiego Księstwa Litewskiego i jego języka. Każdy z nich zapisał się złotymi zgłoskami w historii kultury białoruskiej i europejskiej.

Prof. Michał Bobrowski spędził w Szereszewie ostatnie 16 lat swego życia po ponownym wyrzuceniu go z Uniwersytetu Wileńskiego. Zmarł w zagadkowych okolicznościach 21 września 1848 r. i pochowany został na cmentarzu prawosławnym. Fakty z życia odkrywcy Rękopisów supraskich wymagają nowego spojrzenia z perspektywy początku XXI w. Jego zasługi dla kultury (choćby wydanie własnym sumptem I tomu książki Archaeologiabiblica) są przez badaczy WKL zbyt mało wykorzystywane.

 O jeszcze jednej postaci związanej z Szereszewem i początkami białoruskiego ruchu odrodzenia narodowego warto wspomnieć. To Ignacy Kułakowski, urodzony w majątku Janowszczyzna koło Szereszewa. Studiował prawo na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego (1816-?), lecz studiów nie ukończył. Jego ojciec chrzestny, Franciszek Karpiński, sąsiad Kraszewskich, pomógł mu znaleźć pracę w ordynacji Zamoyskich.

Od 1823 r. Kułakowski związany był z oświatą i kulturą w Grodnie, później w Białymstoku, gdzie od 1840 był honorowym kuratorem Gimnazjum Białostockiego, a od 1844 r. jego dyrektorem. Od 1831 r. na zlecenie gubernatora grodzieńskiego Murawiewa sporządzał historyczny opis kościelnych i klasztornych budowli Grodna. W 1841 r. w wileńskim „Atheaneum” Józefa Ignacego Kraszewskiego ukazało się opracowanie „Autograf do dziejów Polski i Rosji z familijnego zbioru Ig. Kułakowskiego”.

Nie na tym jednak polega znaczenie Kułakowskiego dla białoruskiej nauki. Jego największą zasługą z dzisiejszego punktu widzenia był memoriał wystosowany w 1834 r. do Ministerstwa Oświecenia Publicznego, w którym postulował wprowadzenie do szkół na terenie Białorusi nauczania języka białoruskiego i historii Białorusi. Kułakowski był członkiem Komisji Archeologicznej w Wilnie, Towarzystwa Geograficznego w Londynie i Towarzystwa Badaczy Starożytności w Kopenhadze.

Wokół odkrywcy Rękopisów supraskich

Co łączyło tych ludzi ze sobą? Oprócz wspólnych zainteresowań – możliwość oglądania sierpniowego nieba pełnego iskrzących gwiazd z tego samego miejsca na ziemi. Bobrowski, Kraszewski, Daniłowicz, Kułakowski, Onacewicz mieszkali w niewielkiej odległości od siebie.

Centrum tego białoruskiego wszechświata początku XIX w. stanowiło miasteczko Szereszewo. Odkąd w 1833 r. bogatą parafię unicką Przeczystej Matki Bożej objął prof. Michał Bobrowski, blisko było do niego Ignacemu Kułakowskiemu (jego rodzinne gniazdo, majątek Janowszczyzna, znajduje się w odległości 3 km od Szereszewa), Józefowi Ignacemu Kraszewskiemu, mieszkającemu w majątku Dołhe na północny wschód od Prużan, Franciszkowi Karpińskiemu, którego Bobrowski mógł odwiedzać, jadąc do Łyskowa przez Popielewo, obsadzone do dziś po obu stronach drogi wiekowymi dębami, Onacewiczowi w pobliskim Bielsku, który z Szereszewem łączyła prastara droga królewska przez Białowieżę.

Sercem tego grona mógł być slawista i orientalista Michał Bobrowski, wspierany przez Samuela Bogumiła Lindego. Frapująca jest osoba uczonego profesora i frapujący jest ciąg przypadków zachodzących w jego życiu….

Rękopisy supraskie, odkryte przez Bobrowskiego już w 1823 r. w Supraślu stały się, być może, kartą

Symboliczny grób M.Bobrowskiego na cmentarzu prawosławnym w Szereszewie
Symboliczny grób M.Bobrowskiego na cmentarzu prawosławnym w Szereszewie

przetargową, pomocną w staraniach o wypuszczenie z zesłania. O ich odkryciu poinformuje dopiero w styczniu 1825 r. To nie jedyne odkrycie dokonane w klasztorze w Supraślu. Oleg Łatyszonek tak pisze o tym okresie w życiu Bobrowskiego: „Wśród wahań i wątpliwości rośnie poczucie odrębności w stosunku do Polaków. Michał Bobrowski przekroczył swój Rubikon w czerwcu 1826 r., kiedy to oficjalnie wystąpił w obronie języka białoruskiego przed polszczyzną, powołując się przy tym na Biblię Francyska Skaryny.”

Wydarzenia i postaci związane z Szereszewem wymagają dalszych pogłębionych badań naukowych. Już dziś natomiast wiadomo, że w Szereszewie i innych małych miejscowościach Białorusi tkwią nieprzebrane skarby, pozwalające czerpać z tradycji WKL.

Ich odkrycie i upowszechnienie pozwoli Białorusinom powiązać zerwane nici z kulturą Europy, choćby poprzez symboliczną reaktywację jagiellońskiego gościńca.….”.

 

Miasto kupców, rzemieślników i twórców

Powszechnie wiadomo, że  przed II wojną światową na Polesiu handel był zdominowany przez Żydów. Ostrożni, lecz także przebiegli i obrotni, potrafili uprawiać ten zawód lepiej od innych. Wyzyskując być może nieraz chłopa lub rzemieślnika, wnosili jednak swój wkład w rozwój gospodarki kraju.

Zachowane do dzisiaj domy kupieckie przy rynku w Szereszewie
Zachowane do dzisiaj domy kupieckie przy rynku w Szereszewie

Pod tym względem Szereszów również nie stanowił wyjątku. Z różnych źródeł wiadomo, że w lepszych czasach kupcy szereszewscy utrzymywali stosunki handlowe nawet z dalekimi Gdańskiem, Elblągiem, Frankfurtem. Do dzisiaj przy rynku w Szereszewie zachowały się zamożne domy żydowskich kupców. Pośrednio o wpływie ich na życie miasteczka świadczy choćby fakt, że jak wynika z dokumentów wizytacji kościoła w Szereszewie z początku XIX wieku, z ich usług korzystał nawet ksiądz-proboszcz, przechowując część pieniędzy w gotówce „na Kahale” u Żydów.

«Wybrani Święci», druga połowa XVIII w., zabrany podczas VI ekspedycji Narodowego Muzeum Dzieł Sztuki w 1963 r. w cerkwi p.w. Narodzenia Bogorodzicy w Szereszewie
«Wybrani Święci», druga połowa XVIII w., zabrany podczas VI ekspedycji Narodowego Muzeum Dzieł Sztuki w 1963 r. w cerkwi p.w. Narodzenia Bogorodzicy w Szereszewie

Po ostatniej wojnie do Szereszewa powrócili tylko nieliczni Żydzi. Pamiętają starsi mieszkańcy w. Starowola, jak na początku wojny położonym obok gościńcem prużańskim gnano kolumny szereszewskich Żydów do getta w Prużanie: nieliczna ochrona żołnierzy Wermachtu jechała rowerami, wyśpiewując wesoło szydercze piosenki o Żydach. Ci zaś, i młodsi, i starsi by dorównać szybkości rowerów, musieli cały czas biec…, jak się okazało –  ku swojej zagładzie. Część z nich później zabito na Bronnej Górze, część straciła życie w obozach koncentracyjnych. Jeden z tych, co przeżył Oświęcim, ocalały Moisha Kantarowicz, napisał później swoje wspomnienia. Na cmentarzu żydowskim, który zachował się w Szereszewie odsłonięto obelisk pamiątkowy ku czci pomordowanych).

Archanioł Michał», 1470-1480 r., zabrany podczas XVIII ekspedycji Narodowego Muzeum Dzieł Sztuki w 1970 r. w kościele p.w. Świętej Trójcy Szereszewie
Archanioł Michał», 1470-1480 r., zabrany podczas XVIII ekspedycji Narodowego Muzeum Dzieł Sztuki w 1970 r. w kościele p.w. Świętej Trójcy Szereszewie

I handel, i rzemiosła rozwijały się jak wszędzie w oparciu o produkty miejscowej gospodarki rolnej i leśnej. Lecz w przypadku Szereszewa prawdziwym „hitem” eksportowym był las, szczególnie wysokiej jakości las sosnowy, bogate zasoby którego znajdowały się w okolicznych puszczach. Przy gromadzeniu drewna, jego obróbce i przetwórstwie trudniło się wielu mieszkańców Szereszewa. Do niedawna jeszcze dumnych ze swojej „miasteczkowości” szereszewców ludność okolicznych wsi żartobliwie nazywała w odwecie nie inaczej jak „dziegciary”.

Jak się żyło w Szereszewie w dawne czasy? Według portalu „Przegląd Prawosławny” (www.przedladprawoslawny.pl) cytujemy opowieść jego mieszkańca: „Oto co w połowie dziewiętnastego stulecia Pawłowi Bobrowskiemu, bratankowi profesora, opowiedział jeden z mieszkańców miasteczka:

   – Na tum miści byw weliki lis, że ludene żyli – tulko midwidy, sirny, oliny i zubry. Podobałoś toje miście Bony pry recy Ilśni, i wona nadała pravo, kto schocze budowatisia, żyti czy to chlachticz, czy mużyk swobodny bude ot podaczki i wsich powinnostiej, i tulko nazbyrałoś narodu, szczo zemli stało mało; naczali torhowat’ chmielem, zawodyli pasiki, wygonial diohot’, i etim zaroblali i buli bohaty.”

Nie chlebem jedynym lecz żyje człowiek. Wprawa i kunszt natchnionych wiarą szereszewskich mistrzów tworzą prawdziwe dzieła sztuki. Przy cerkwi unickiej Narodzenia Bogarodzicy tworzy się szkoła pisania ikon, powstaje Ewangelia Szereszewska, warty podziwu ikonostas, kościół katolicki ozdobiony drewnianymi, przepięknymi rzeźbami świętych… Niestety, to wszystko za czasów radzieckich zabrano Szereszewowi. Podziwiać to piękno obecnie możemy jedynie w Mińsku, gdzie do tej pory przechowywane w Narodowym Muzeum Dzieł Sztuki.

 

Zapomniane miejsce święte

Gdy się patrzy od w. Obrąb na południe, da rady zauważyć za osuszonym obecnie błotem w odległości około 1,5 km, na tle ściany lasu, schowane w konarach sosen kopuły i wymalowane w kolor niebieski ściany kaplicy. To uroczysko nazywa się „Kraśnik”. Dawniej była to wyspa na błocie niedaleko lasu.

Kaplica prawosławna (dawniej stała tu cerkiew unicka) na wyspie w ur.Kraśnik
Kaplica prawosławna (dawniej stała tu cerkiew unicka) na wyspie w ur.Kraśnik

Jak podaje legenda, w miejscu tym kilka stuleci temu było objawienie Matki Bożej, któremu byli świadkami miejscowi ludzie. Tam, gdzie Matka Boża stała na kamieniach, pozostały ślady Jej stóp. Jeden z tych kamieni z wyciśniętym na nim śladem zachował się do dzisiaj.

W 1995 roku dziennikarz miejscowej gazety „Районные будни”  (www.budni.by) Aleksander Paniucicz spisał relację 90-letniego Iwana Szczerby urodzonego w położonej niedaleko Obrąba wiosce Zarzecze, którego ojciec uczestniczył w budowie nowej cerkwi w Kraśniku pod koniec XIX stulecia, a później został w niej starostą cerkiewnym. Pan Iwan wspomina, że dawniej w miejscu tym obok każdego z dwóch kamieni były wybudowane kaplice i wykopane studnie, a w środku wyspy stała cerkiew, która w drugiej połowie XIX wieku spaliła się przez nieostrożne zachowanie myśliwych, próbujących wykurzyć z nory pod nią kunę leśną. Cerkiew jednak staraniem ludności z okolicznych wsi wkrótce, na przełomie stuleci, wybudowano nową. Przetrwała jednak tylko do 1919 roku, kiedy została rozebrana przez dwunastu miejscowych bezbożników, którzy „oświeceni” ideami rewolucji wrócili do domów z Rosji.

Kamień św. i krzyż obok
Kamień św. i krzyż obok

Wkrótce też jeden po drugim zginęli w różnych okolicznościach. Taki sam los napotkał Georgija Szwieda, który rozbił mniejszy ze świętych kamieni – zginął od pioruna.

Dawniej w Kraśniku trzy razy do roku odbywały się uroczyste procesje i nabożeństwa. Przybywaliwierni nie tylko z okolicznych wsi, lecz nawet z dalekich Tewli, Żabinki i Kamieńca, którzy zostawali na nocleg w Zarzeczu. Mszę św. celebrował proboszcz z parafii Narodzenia Bogarodzicy w Szereszewie (do której należała także w. Obrąb – red.). Było to prawdziwe ludowe święto: tutaj dzieci po raz pierwszy przystępowali do Komunii św., śpiewała, tańczyła i bawiła się młodzież, z Szereszewa i Prużany przyjeżdżali nawet Żydzi z towarem. Jak opowiada pan Iwan Szczerba – tak było do 1939 roku, co prawda, z przerwą na okres I wojny światowej, podczas której austriaccy żołdacy spalili jego Zarzecze.

Obecnie błoto dookoła Kraśnika jest osuszone. Trafić tam jak dawniej można drogą przez las (już zarośniętą), a po przejściu przez mostek dla pieszych nad kanałem przy lesie, zobaczyć można zaorane pole,…bez żadnego śladu stopy ludzkiej.

 

Św. Jan Niepomucen i zaginiony kościół

Kto i kiedy „sprowadził” kult św. Jana Niepomucena na ziemię Szereszewską, dzisiaj już raczej nie da się

Kapliczka przy moście nad rzeką Lewą Leśną w Szereszewie (dawniej Św. Jana Niepomucena)
Kapliczka przy moście nad rzeką Lewą Leśną w Szereszewie (dawniej Św. Jana Niepomucena)

ustalić. Ale to tylko komuś nie znającemu miejscowych realiów kult ten może wydać się nieco „egzotycznym”. Pamiętajmy jednak, że Szereszów – to jeszcze wciąż Polesie. Wystarczy rzut okiem na wcześniejsze mapy tego terenu: niemiecką mapę wojskową z okresu I wojny światowej, WIGowską z okresu dwudziestolecia międzywojennego II RP, czy nawet radziecką z lat 1978-80 – by się upewnić, że wody tutaj wówczas nigdy nie brakowało. Rozległe Zareczanskie „Hale” w dolinie rz. Leśnej, bagna Czepielowskie, Dziki Nikor, olbrzymie „Dziki” (zachowane do dzisiaj)… Grzegorz Rąkowski określał ten obszar jak„najdalej wysunięte na północ macki Polesia”. Więc św. Jan Niepomucen – opiekun wszystkich tonących, patron mostów i obrońca przed powodziami był tu jak najbardziej pożądany, a jego obraz w kościele Szereszewskim p.w. Świętej Trójcy znajdował się w ołtarzu głównym (nad obrazem Świętej Trójcy)  – mówią o tym dokumenty wizytacji jeszcze starego, drewnianego kościoła z 1799 roku. Przy moście w Szereszewie nad rz. Leśną stała kaplica z figurą św. Jana Niepomucena. Kaplica zachowała się do dziś, lecz niestety, figura Świętego z niej od dawna bezpowrotnie zniknęła, przez co umieszczono w kapliczce figurę Matki Bożej, przy której co miesiąc zbierają się wierni na wspólną modlitwę.

Fragment mapy WIG
Fragment mapy WIG

W okresie przed II wojną światową, w odległości kilku kilometrów na płn.-zach. od Szereszewa znajdował się folwark Niepomucenówka oraz położona w pobliżu wieś o tej samej nazwie (wioska zachowała się do dzisiaj). Obecnie już tylko najstarsi, nieliczni mieszkańcy tej wioski pamiętają, że niegdyś tu stał kościół p.w. Św. Jana Niepomucena. Pozostał ślad po nim w „Spisie kościołów i duchowieństwa diecezji pińskiej” z 1933 roku – że był to kościół filialny na terenie parafii Szereszewskiej, z liczbą parafian ok. 300 osób, a opiekował się nim i wiernymi p.o. rektora ks. Władysław Markowicz. Z przeprowadzonej dotychczas kwerendy w Państwowym Archiwum obwodu Brzeskiego udało się jedynie ustalić, że kościół ten został wybudowany w okresie pomiędzy 1924 a 1927 rokiem. Oraz można przypuszczać, że przyczynili się do jego powstania razem z właścicielami folwarku, mieszkańcy niedaleko położonych dwóch osiedli wojskowych, wybudowanych po odzyskaniu przez Polskę niepodległości.

 

„Dom mój – dom modlitwy mojej”

Kościół p.w. Trójcy Świętej w Szereszewie.

Pierwszy kościół p.w. Trójcy Świętej w Szereszewie był drewniany. Wybudowano go w 1537 roku na polecenie królowej Bony. Został spalony w połowie XVIII wieku. Taki sam los w 1827 roku spotkał następną świątynię, wybudowaną na jego miejscu, także drewnianą.

Kościół pw.Świętej Trójcy w Szereszewie
Kościół pw.Świętej Trójcy w Szereszewie

(Jak wówczas wyglądał stary drewniany kościół, znajdujemy opis w dokumentach wizytacji parafii w 1799 roku: „…Kościół parafialny Szereszowski z drewna tartego na podmurowaniu stojący cały z cmentarza tarcicami z listwami okożuchowany, dach gontami pobity, okien wielkich w ołów oprawnych osiem, kopuła nad sygnaturką blachą białą kryta, druga kopuła na froncie nad wielkimi drzwiami także blachą kryta, ganków o czterech słupach jest trzy. Dach wielkiej potrzebuje reparacji, a trzy okna – po części, kopuła na froncie nachylona z wielkim niebezpieczeństwem…”

Wierni, modlące się przy zamkniętych drzwiach kościoła w Szereszewie. Lata 60.-te XX w.
Wierni, modlące się przy zamkniętych drzwiach kościoła w Szereszewie. Lata 60.-te XX w.

Budowa obecnego, ceglanego, kościoła trwała siedem lat. Środki na budowę wydzieliła rodzina Kiernożyckich. Ich grobowiec znajduje się do dziś tuż przy kościele. W 1848 r. konsekracji kościoła dokonał ks. bp Wacław Gryniewicki.

Wnętrze kościoła
Wnętrze kościoła

W końcu XIX w. parafia szereszewska liczyła 2750 osób.

W 1948 r., w czasie stalinowskich represji aresztowano ówczesnego proboszcza ks. Alberta Bakinowskiego i zesłano go w głąb ZSRR, a miejscowe władze w kościele zorganizowały magazyn kołchozowy. (O losach ks. A.Bakinowskiego pisaliśmy w numerze EP_3(23)_2009 r. – red.) Zakazano także pochówków na przykościelnym cmentarzu – miejscem właściwym, według władz, był cmentarz prawosławny.

Ogłoszenie na bramie cmentarnej przy kościele z dn. 15.01.1964 władz gminy szereszewskiej informujace o zakazie pochówku zmarłych.
Ogłoszenie na bramie cmentarnej przy kościele z dn. 15.01.1964 władz gminy szereszewskiej informujace o zakazie pochówku zmarłych.

W ciągu czterdziestu lat zakaz ten nie był respektowany przez miejscowych katolików. Także wbrew zakazom, w każdą niedzielę i święta wierzący zbierali się na schodach świątyni by odprawiać wspólne modlitwy. Przez cały ten czas katolicy starali się o zwrot kościoła, zwracając się do władz wszystkich szczebli. Dzień ten nastąpił 28.07.1988 r. Kościół szereszewski, jako jeden z pierwszych w Związku Radzieckim, zwrócono wierzącym.

Nie było jednak księdza. Początkowo przyjeżdżał do Szereszewa, z oddalonych o siedemdziesiąt

Ks.Albert Bakinowski po powrocie z GUŁAGU
Ks.Albert Bakinowski po powrocie z GUŁAGU

kilometrów Różan, ks. Michał Woroniecki CM.

Na niedzielnej Mszy świętej zbierali się w szereszewskiej świątyni parafianie z okolicznych wiosek (Przedzielsk, Wielkie Sioło, Starowola, Waśki, Szczerby, Gryniewicze) i Prużan, gdyż tamtejszy kościół zamieniono na dom kultury.

W 1990 r. w szereszewskim kościele rozpoczął pracę młody ksiądz ze Zgromadzenia Misji – ks. Tadeusz Wojtonis CM. Pod jego kierownictwem przeprowadzono w kościele niezbędne prace remontowe i już 23.10.1991 r. rekonsekracji kościoła dokonał ks.bp Kazimierz Świątek.

W latach 1991-2003 proboszczem parafii był ks. Edward Łojek CM. Prowadził on bardzo rozległą działalność misyjną. Organizował na nowo wiele sąsiednich parafii. Wniósł on duży wkład w odradzający się Kościół na Białorusi.

Trzeba także wspomnieć pracujących w Szereszewie polskich księży: ks.Zalewskiego, ks. Balcera, ks. Wartalskiego, ks. Stroczyńskiego i innych.

Młodzież z Szereszewa na gościnnych wystepach przy kosciele p.w. W.N.M.P. w Prużanie z okazji odpustu 15 sierpnia (od prawej z gitarą ks. Jacek Dubicki CM)
Młodzież z Szereszewa
na gościnnych wystepach
przy kosciele p.w.
W.N.M.P. w Prużanie
z okazji odpustu 15
sierpnia (od prawej z
gitarą ks. Jacek Dubicki
CM)

W 1995 r., a następnie w 2005 r. staraniem parafian, księży i ofiarodawców przeprowadzono remont dachu i ścian kościoła. W 2005 r. odremontowano także okna i wnętrze kościoła. Na wieżach umocowano nowe krzyże. W 2015 roku wyremontowano plebanię.

Od 2003 roku proboszczem parafii jest ks. Jacek Dubicki CM.

 

Marzenia się spełniają…

 

Jeszcze w drugiej połowie XX wieku mieszkańcom rejonu prużańskiego Szereszów kojarzył się przede wszystkim z rozmieszczoną w pobliskich Szereszewskich lasach, zbudowaną w czasach ZSRR podziemną wyrzutnią strategicznych rakiet jądrowych, a brukowana droga od strony Prużan i Wielkiego Sioła (dawny trakt królewski)  znajdowała się w stanie opłakanym, rozjeżdżona ciężkim sprzętem wojskowym; zamknięta zaś dla zwiedzania i pilnie strzeżona przez straż graniczną Puszcza Białowieska – nie tyle z żubrami, co z tak zwaną przez miejscowych „Chruszczowską Daczą” w Wiskulach, do której radzieccy przywódcy przyjeżdżali by „zapolować” z ambony na specjalnie w tych miejscach dokarmianą grubą zwierzynę .

I czy mógł w swoich najśmielszych nawet marzeniach myśleć profesor i unicki ksiądz o. Michał Bobrowski, że u schyłku XX wieku właśnie tutaj, zupełnie blisko od miejsca jego odosobnienia, w położonych o kilkadziesiąt wiorst na zachód od Szereszewa Wiskulach nad jego krajem zaświta jutrzenka wolności?

Czy ten jednak status formalny niezależnej Republiki Białoruś wypełni się w przyszłości  treścią właściwą? Czy dokona ona właściwego wyboru? Czy powrócą do kościoła w Szereszewie średniowieczne rzeźby jego świętych oraz język polski co w nim brzmiał od wieków, a do jego cerkwi Ewangelia Szerezewska, czy zabrzmi w niej mowa białoruska, od wieków też używana przez ludność okolicznych wsi?

Gdy brak odwagi, by na te pytania odpowiedzieć twierdząco, przynajmniej marzeń naszych nie zaniechajmy. Bo przecież, marzenia się spełniają – gdy tego się pragnie i tego się chcę!

Opracowanie

Eugeniusz Lickiewicz

 

Redakcja „Ech Polesia” składa podziękowanie za udostępnione materiały archiwalne podczas przygotowywania powyższego opracowania proboszczowi parafii p.w. Świętej Trójcy w Szereszewie – księdzu Jackowi Dubickiemu CM oraz dyrektorowi muzeum „Prużański Pałacyk” –  Juriju Zielewiczowi.

Udostępnij na: