Kazimierz Domański urodził się 14 VII 1910 roku w Żelechowie, pow. garwoliński. Był synem Ignacego i Wiktorii z Łysakowskich Domańskich. Miał trzech braci i trzy siostry. Rodzice mieli nieduże kilkuhektarowe gospodarstwo(ok. 3,00 ha). Ojciec Ignacy dodatkowo pracował jako rymarz wyrabiając na potrzeby wojska skórzane akcesoria. Najstarszy brat Antoni, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej zmarł w wieku 29 lat. W bardzo trudnych warunkach kończy w 1925 roku Szkołę Powszechną w Żelechowie, by następnie podjąć naukę w Państwowej Szkole dla Leśniczych w Białowieży skierowany tam przez Nadleśnictwo Garwolin. Szkołę kończy pierwszym rocznikiem 1929/30.

W Nadleśnictwie Garwolin odbył roczną praktykę. W okresie 4.04.1931-21.09.1933 odbywa czynną służbę wojskową w 83 Pułku Strzelców w Kobryniu, kończąc ją w stopniu kaprala. W okresie 25.01.1934-08.09.1935 r. na terenie Dyrekcji lasów Państwowych w Okręgu Siedleckiego, w Nadleśnictwie Pińsk pracuje jako praktykant leśny(m. Sołomir), manipulant, następnie jako gajowy i p.o. leśniczego w Leśnictwie Ładoroż (N-twa Pińsk, Moroczno). W marcu 1939 roku zmobilizowany w pierwszym rzucie do 84 Pułku Strzelców Poleskich w Pińsku, a następnie przerzucony wraz z pułkiem na zachodnią granicę w rejon Działoszyna i Wielunia. Pułk buduje schrony oraz umacnia obronę granicy. Jako dowódca sekcji ciężkich karabinów maszynowych 2.kompanii CKM II Batalionu 84 Pułku Strzelców Poleskich bierze udział po wybuchu wojny w walkach pod Działoszynem, Wieluniem, nad Widawką i pod Mokrą.

W walkach tych giną 3 konie, o których zawsze wspominał—tj. Cyrus, Tama i Filut. Stanowiły one zaprzęg taczanki, którą dowodził, był karabinowym ckm. Wraz pułkiem wycofał się od granicy zachodniej do Twierdzy Modlin, biorąc udział w jej obronie. Uczestniczył w akcji bojowej w Lesznie w Puszczy Kampinowskiej, podczas której zlikwidowano zwiad niemiecki. W akcji został ranny w rękę, pomimo tego wycofał się do kompanii niosąc ckm. Za tą postawę awansowany do stopnia plutonowego oraz wnioskowany do Krzyża Walecznych. Podczas obrony Modlina ranny po raz drugi (w plecy).Po kapitulacji Modlina 29 września 1939 dostaje się do niewoli –m. Stablack –Stalag IA w Prusach Wschodnich(obecnie Kamińsk k. Górowa Iławeckiego, woj. warmińsko-mazurskie), nr. jeńca 26 875. Wiosną ( 29.03.1941-13.04 1941 ) dokonuje ucieczki z niewoli w rodzinne strony. Od 1942 do końca 1944 żołnierz Armii Krajowej II Rejonu ŻELECHÓW, obwód Puławy – 15 Pułk AK «Wilków – ps. Lassota, Wichrowaty). W oddziale pełni min. funkcję Szefa Ochrony Sztabu Oddziału, wykładowca nauki o broni w partyzanckiej Szkole Podchorążych, z-ca dowódcy d. s. zadań specjalnych. W okresie 1945-46 pracował pod przybranym nazwiskiem w Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym(PUR) w Chełmie Lubelskim, by następnie wyjechać na ziemie odzyskane ( Wrocław, Jaworzyna ŚL.,by po ujawnieniu się w 1947 roku podjąć pracę w Nadleśnictwie Stronie ŚL – Leśnictwo Trzebieszowice jako podleśniczy i p.o. leśniczego.

W tym samym roku żeni się z Henryką z Wierzbickich, wdową po Romanie Szymoniku, który zginął w bitwie w Lesie Stockim k. Puław dn. 24 maja 1945 r. Była to bitwa oddziałów poakowskich pod dowództwem mjr. Mariana Bernaciaka ps. Orlik z oddziałami MO, UB, NKWD. Bitwa to została uznana za jedną z największych bitew partyzanckich z narzuconą władzą komunistyczną. Widnieje na jednej z kolumn Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Henryka była równie żołnierzem AK ps. Romana w Baranowie, pow. Puławy. Kazimierz Domański w okresie od 1948 roku podejmuje pracę w Nadleśnictwie Żmigród – rejon Lasów Państwowych w Miliczu. Pracował w leśnictwie Kędzie, Czarny Las, Radziądz i ponownie Czarny Las na stanowisku p.o. leśniczy i leśniczy.

Z dniem 1 października 1956 roku zostało mu powierzone prowadzenie Szkółki Rejonowej Czarny Las, którą z wielkim po- święceniem prowadził i rozwijał. Pomagał pracownikom zbierać szyszki i inne nasiona drzew, aby je rozmnażać. W tym miejscu pragnę przypomnieć jeden z epizodów, pewnie dotychczas nieznany. Otóż była to zima (chyba 1958/59), bardzo śnieżna i mroźna. Było duże zagrożenie wymarznięcia młodych sadzonek w Szkółce. Tato zorganizował pracowników, mieszkańców Czarnego Lasu do palenia ognisk wokół szkółki. W ten sposób poprzez zadymianie uratował nasadzenia. To trwało kilka dni. Niewiele może pomogliśmy jako dzieci, ale sam fakt uczestniczenia w tej akcji głęboko wrył się w pamięć. W okresie letnim przyjeżdżały delegacje leśników z Polski, Austrii, NRD i Jugosławii.

Były okresy, że Tato sam prowadził leśnictwo, bez pomocy gajowych i wtedy zwłaszcza w okresie zimowym, przy wywózce drewna pomoc udzielała moje Mama (głównie przy wypisywaniu asygnat). Pod koniec lat pięćdziesiątych rozwinęła się choroba płuc, doprowadzając do śmierci. Tato zmarł 29 grudnia 1960 w sanatorium w Tuszynie. Został pochowany na Cmentarzu w Łodzi. Wśród żegnających Go kolegów byli: Leśniczowie : Szczęsny i Malik z Nadleśnictwa ŻMIGRÓD.

Cześć jego Pamięci! Darz Bór!

JAN DOMAŃSKI SYN

Udostępnij na: