Koteł Nikołaj syn Eugeniusza, ur. 1961 r., mieszkaniec Brześcia, emeryt
Historia Zachodniej Białorusi, w tym włączenie jej w skład Polski, a następnie dołączenie do BSRR, zawsze wzbudzała we mnie szczególne zainteresowanie, ponieważ urodziłem się we wsi Ołtusz rejonu małoryckiego obwodu brzeskiego. Moi dziadkowie, rodzice, krewni, inni mieszkańcy naszej wsi zamieszkiwali na terenie, który w tym czasie należał do Polski (gmina Ołtusz powiatu brzeskiego województwa poleskiego), uczyli się w polskiej szkole, służyli w polskim wojsku.
W związku z tym chcę podzielić się historią, którą opowiedział mi wujek, Kotel Dmitry syn Eustachego, urodzony w 1925 roku we wsi Ołtusz, weteran Wielkiej Wojny Ojczyźnianej.
We wrześniu 1939 r., mając 14 lat, był świadkiem rozstrzelania polskiego oficera przez żołnierzy Armii Czerwonej. W tym czasie wuj razem z innymi nastolatkami wypasał krowy na skraju wioski Ołtusz. Nagle zobaczyli oni ciężarówkę wojskową z żołnierzami Armii Czerwonej, która podjechała do pobliskiego lasu. Był tam też jeniec w polskim wojskowym mundurze, został wyprowadzony z samochodu i od razu rozstrzelany. Ciało żołnierze rzucili do rowu i odjechali.
Chłopcy opowiedzieli o tym zdarzeniu mieszkańcom wsi. Ciało rozstrzelanego Polaka przywiozły furmanką i pochowały na pobliskim cmentarzu żony miejscowych nauczyciela i lekarza.
Rozstrzelanym okazał się Wacław Waryszczak – porucznik 84 Pułku Strzelców Poleskich Wojska Polskiego rozlokowanego w Pińsku. Później się okazało, że w miasteczku Małoryta, będąc wśród polskich jeńców wojskowych, Wacław Waryszczak, w odpowiedzi na jakieś znieważenie ze strony żołnierzy Armii Czerwonej zastrzelił ze swojej broni usługowej rosyjskiego oficera. Za to został wywieziony kilkanaście kilometrów od Małoryty i rozstrzelany.
Za pomocą polskich przyjaciół udało się ustalić, że Wacław Waryszczak w latach 1932-1934 uczył się w Szkole podchorążych piechoty w Ostrowi Mazowieckiej. 15 sierpnia 1934 r. w stopniu podporucznika został skierowany do 84 Pułku Piechoty w Pińsku jako dowódca plutonu. W 1939 r. awansował na porucznika. Podczas wojny obronnej Polski w 1939 roku był dowódcą 4 kampanii. Brał udział w obronie Kobrynia przed wojskami niemieckimi, został ranny.
W latach 90. XX w. za pomocą Czerwonego Krzyża miejsce jego pochówku odnalazła jego dawna narzeczona z Warszawy, Antonina Gruszczyńska, ur. w 1925 r. Ona przyjechała do Ołtusza i odszukała grób przy pomocy miejscowego mieszkańca Alekseja Goroszuka, świadka rozstrzału i pochówku. A kontaktowała się z tamtejszą mieszkanką Walentyną Gawryluk, nauczycielką szkoły średniej w Ołtuszu. Ona też pomagała w postawieniu pomnika, na którym był wskazany nieznany zabity.
W następnych latach podtrzymywała kontakt z panią Gruszczyńską, ale w ostatnich latach i on zanikł, przypuszczalnie z powodu śmierci pani Gruszczyńskiej. Adres Antoniny Gruszczyńskiej (narzeczonej W. Waryszczaka): Warszawa, ul. Kopernika 6/30.
We wskazanym grobie razem z Wacławem Waryszczakiem pochowany jest jeszcze jeden zabity polski wojskowy. Imię jego nie jest znane, został przywieziony z sąsiedniej wioski Piszcza (10 km od Ołtusza), teraz jest to rejon lubomlski obwodu wołyńskiego, Ukraina.
Imię Waryszczaka jest znane z dokumentów, które znalazły przy nim polskie kobiety, które go pochowały. Te dane podały one do polskiego Czerwonego Krzyża.
Dzieląc się tą historią liczę, że zostanie ona przekazana władzom polskim i społeczeństwu (być może to odbędzie się za pomocą pras), aby polski bohater nie był zapomniany. Uważam, że popełnienie takiego czynu przez żołnierza w niewoli (a sam służyłem w Afganistanie), jest oznaką bohaterstwa i odwagi, nie każdego na to stać. Tym bardziej, że, jak już teraz wiemy, prawie wszystkich oficerów, zniewolonych przez Armię Czerwoną, później rozstrzelano.
Gdyby strona polska była zainteresowana, mógłbym udostępnić również inne niezbędne informacje o opisanych wydarzeniach.
Z wyrazami szacunku, Koteł Nikołaj