„Obsecro Te, Domina mea, sancta Maria, suscipe Poloniam in manus Tuas.”

św. Wincenty Pallotti.

Błagam Cię, Pani moja, święta Maryjo, weź Polskę w swoje ręce.”

 

Kochani, w dzień naszego narodowego święta, modlimy się za naszą Ojczyznę słowami św. Wincentego Pallottiego. Dziś o godz. 7,00 w naszym seminaryjnym kościele w Ołtarzewie celebrowaliśmy Mszę św. w intencji Ojczyzny. Piękne i mądre kazanie wygłosił ks. dr Wojciech Więcław, profesor naszego Wyższego Seminarium  Duchownego. Przesyłam to kazanie w załączniku.

ks. Stanisław Rudziński SAC

 300275

WSPOMNIENIE ŚW. MARCINA

NARODOWE ŚWIĘTO NIEPODLEGŁOŚCI

 

Jestem z pokolenia, które na własnej skórze nie doświadczyło okrucieństwa i okropności wojny. Pewnie słowo „wolność”, nie ma dla mnie takiego samego znaczenia i smaku, jak dla kogoś, kto wcześniej dla niej narażał swoje życie, kto musiał się ukrywać, był internowany, poddawany łamaniu i szykanowaniu. Euforia 1989 roku jest dla mojego pokolenia bardziej mglistym wspomnieniem dzieciństwa, niż świadomie przeżytym faktem. Czy jednak to, że Opatrzność Boża oszczędziła nam przede wszystkim tych tragicznych i bolesnych doświadczeń, może usprawiedliwiać fakt, że niektórym dziś tak trudno jest zrozumieć wartość słowa Ojczyzna? Czy aby ją umieć szanować i cenić, koniecznie trzeba przelać za nią krew, stracić dla niej zdrowie, paznokcie czy zęby? Czy doświadczenia historii naszego Narodu, świadectwo poprzednich pokoleń nie są wystarczające?

Dziś coraz częściej w przestrzeni wirtualnej, w internecie, można spotkać opinie pewnej części tzw. „młodej emigracji”, która twierdzi, iż Polska im nic nie dała, że nie ma do czego wracać, że Polska to ciemnogród, zaścianek Europy. Jako przykład tejże zaściankowości i zacofania Polaków ukazuje się nasze przywiązanie do wiary, religii, do Kościoła, do chrześcijańskich wartości. Tak łatwo niektórym dla kilku funtów, euro, dolarów, czy innych współczesnych srebrników, sprzedać to co ważne, podeptać te duchowe wartości, które przez wieki dla naszych przodków, rodziców i dziadków były najważniejsze, które mieli wyszyte nie tylko pięknymi złotymi nićmi na narodowych sztandarach, ale przede wszystkim wyryte w swoich sercach. Były nimi: Bóg, Honor, Ojczyzna.

Dziś tak trudno jest niektórym zrozumieć, że są sprawy i rzeczy, którymi się nie kupczy, których się nie przelicza na pieniądze, których broni się i chroni nawet wtedy, kiedy przychodzi za to ponieść nie małą ofiarę, których broni się nawet wtedy, gdy trzeba wystawić się na ośmieszenie, wyszydzenie i kpinę. Bo są takie wartości, których nie można kupić, ale także i takie, których nie wolno się człowiekowi wyrzec nawet pod groźbą utraty życia. Nie wolno, aby swego życia ostatecznie nie przegrać!

Św. Marcin patron dnia dzisiejszego staje w to Narodowe Święto przed nami jako ten, który potrafił w swoim życiu odróżniać prawdziwe wartości, od tego, co prawdziwą wartością nie jest, to co prawdziwie ważne, od tego, co jest może jedynie materialnie opłacalne.

Marcin był człowiekiem ambitnym i pracowitym, na co wskazuje to, iż jako młody żołnierz bardzo szybko awansował na stanowisko dowódcy w legionach rzymskich. Z pewnością mógł zrobić wojskową karierę. Jako oficer armii w cesarstwie, które podbiło niemal cały ówczesny świat, mógł dorobić się nie małych pieniędzy, dostąpić awansów i zaszczytów. Jednakże będąc człowiekiem o prawym, wrażliwym sercu, pragnął czegoś więcej niż tylko dobrego oficerskiego żołdu. Pragnął należeć do armii większego, ważniejszego cesarza, aniżeli cesarz rzymski, chciał poświęcić swoje siły dla podbijania ważniejszych terytoriów, aniżeli terytoria Galii. Tym Cesarzem, któremu naprawdę chciał służyć był Pan Bóg, a terytoriami, które chciał dla Niego zdobywać, były terytoria ludzkich serc. Chciał je uwalniać od niewoli grzechu, niewiary, obojętności na Boga. Dlatego zdobył dla Boga najpierw własnych rodziców, potem przez wiele lat chrześcijańskiego, a potem także biskupiego życia, wielu innych ludzi. Czynił to nie autorytetem urzędu ale miłością, dobrocią, cierpliwą prośbą, przykładem oddanego Bogu, surowego życia.

Dziś przyzywamy Go jako naszego orędownika, by w tych czasach, w których przyszło nam żyć, czasach w których pieniądz, przyjemność, wygoda i korzyść stały się nadrzędnymi, a dla niektórych jedynymi wartościami życia, pomógł nam się odnaleźć i nie zatracić wrażliwości serca na wartości najważniejsze: na Boga, na drugiego człowieka, na skarb wiary, duchowej wewnętrznej wolności, którą tak wielu ludzi dzisiaj dla spraw przyziemnych traci. Brak miłosci do Boga i Ojczyzny, jest efektem duchowego zagubienia, zachwiania hierarchii wartości, zatracenia tej duchowej wrażliwości, która nie pozwoliła św. Marcinowi przejść obojętnie obok trzęsącego się z zimna żebraka.

Bo prawdziwa miłość jest tylko jedna. Albo się ją ma w swoim sercu, albo jest się zimnym bezdusznym wyrachowanym egoistą. Jak w kimś nie ma miłości, to nie ma jej dla nikogo, ani dla Pana Boga, ani dla drugiego człowieka, ani dla Ojczyzny.

Dzisiejsze Święto Niepodległości, gromadzi w świątyniach tych wszystkich, dla których słowa: Bóg, Honor, Ojczyzna jednak coś znaczą, którzy mają na tyle otwarte oczy i wrażliwe serca, iż nie trzeba ich specjalnie przekonywać, że coś tej polskiej ziemi zawdzięczają. Gromadzi tych, których życie własne, albo doświadczenie starszych nauczyło, że nie wszystko w życiu warto przeliczać na pieniądze, że są takie wartości, bez których człowiek, jeśli się ich pozbawia, przestaje być człowiekiem, staje się niewolnikiem własnego brzucha, marionetką w cudzych rękach, cynicznym potworem, chorągiewką na wietrze własnych popędów, które miotają jego pustym, choć na pierwszy rzut oka być może kolorowym balonem życia.

Jeden z największych Polaków ostatnich lat, nasz święty rodak papież Jan Paweł II tak kiedyś mówił o Ojczyźnie: „Ojczyzna jest naszą matką ziemską. Polska jest matką szczególną. Niełatwe są jej dzieje, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich stuleci. Jest matką, która wiele przecierpiała i wciąż na nowo cierpi. Dlatego też ma prawo do miłości szczególnej”. Czy kocham Polskę, swoją Ojczyznę, miłością szczególną, tak jak kocha się matkę?

Pewnego razu przyszedł do matki zmywającej naczynia po obiedzie 12-to letni syn. Widać, że młoda latorośl chce coś powiedzieć, ale się waha, jakby brakowało mu odwagi. Matka zauważa kątem oka, że przestępujący z nogi na nogę chłopiec trzyma w ręce jakiś pognieciony świstek papieru. Wyciera więc w fartuch spracowane swoje ręce, wyjmuje z garści dziecka wymiętoloną kartkę, na której, jak się okazuje, potomek nagryzmolił rachunek wystawiony rodzicom za wykonane w domu czynności: za umycie ojcu samochodu 10 zł, za pilnowanie siostry 5 zł, za wniesienie zakupów 5 zł, sprzątanie swojego pokoju 5 zł. Matka spojrzała smutnie na syna. Wzięła z jego rąk ołówek i na odwrocie tej kartki napisała: za wszystkie nieprzespane noce, za pranie twoich pieluch, za wycieranie twoich łez, za noszenie cię na rękach, za czytanie ci bajek, za to wszystko nie wystawiam ci żadnego rachunku, bo wszystko co robiłam, robiłam z miłości do ciebie, więc nie żądam za to żadnej zapłaty.

Żeby powiedzieć, że się kocha Ojczyznę nie wystarczy znać na pamięć słowa Narodowego Hymnu, czy wzruszać się, kiedy przed meczem w trakcie jego wykonywania „nasi” kładą rękę na piersi z orzełkiem, tak jak nie wystarczy znać słów pacierza na pamięć i nie zaprzeczać, że Pan Bóg istnieje, by móc powiedzieć, że jest się człowiekiem prawdziwie wierzącym. Żeby powiedzieć, że się kocha Ojczyznę nie wystarczy nie wstydzić się przyznać, że jest się Polakiem katolikiem, kiedy świat wytyka nam nasze narodowe przywary, nie wystarczy przyjść na Mszę za Ojczyznę lub obchody uroczystości z okazji Dnia Święta Niepodległości.

Kochać Pana Boga i kochać Ojczyznę to chcieć dla nich żyć, poświęcać się, trudzić, nie oczekując zbyt wiele w zamian – tak jak dla dobra innych trudził się św. Marcin, i jak dla dobra swojego dziecka poświęca się matka.

Kochać Ojczyznę to czuć się za nią odpowiedzialnym, tak zwyczajnie, na co dzień, przez uczciwą pracę, dobre i szlachetne życie, to czuć się za nią odpowiedzialnym w wybory, kiedy trzeba zabrać głos w jej sprawie, nawet jeśli wszystkim wokół zdaje się, że nie warto, że się nie opłaca, że nie ma na kogo głosować; to bronić jej dobrego imienia, kiedy inni na nią plują, plamią jej dobre imię, fałszują historię. Kochać Polskę to dbać o to, by budowała się na prawdziwych wartościach, które służą moralnemu wzrostowi społeczeństwa, na Bogu, Jego Przykazaniach, przykładzie życia Świętych, a nie na namiastkach wartości, czy wartościach pozornych, które prowadzą do pomniejszenia i moralnego upadku człowieka.

Św. Marcinie Boży legionisto, prosimy Cię dzisiaj w to Narodowe Święto, wypraszaj nam łaskę prawdziwej miłości Pana Boga i Ojczyzny i tę twoją łaskę wrażliwości, byśmy w codziennym życiu, tak jak ty potrafili odróżniać, to co jest opłacalne, od tego co jest naprawdę ważne i prawdziwie cenne, co posiada wartość nieprzemijającą, zbawienną i wieczną.

Ks. Wojciech Więcław SAC

Udostępnij na: