Pińsk, dawne piękne i kresowe miasto, którego już nie ma. Natomiast jest wielkie miasto Pińsk, ale pozbawione tamtej atmosfery, tamtych ludzi, tamtego świata, który przepadł bezpowrotnie. Było, przeszło, minęło. W cichym zakątku serca mam tęsknotę i zamknięte wspomnienia. Pragnę z głębi serca wydobyć aurę minionych lat.

Kiedy nie mogę zasnąć, to wowczas w mej pamięci wracam oczami duszy do lat mojej młodości. Do miasta Pińska, którego panoramę tak dokładnie pamiętam, a które kojarzy mi się z rzeką Piną – latem ubarwioną mnóstwem kwiatów, wiosną rozlewającą się w bezkres wód, w których odijały się wieże starożytnego kościoła ojców Jezuitów, a którego już nie ma, został zburzony.

W przeciwległym końcu miasta, przechyla się łagodnym spadem ku Pinie, melancholijny park Leszczyńskiego. Park cichy w ciągu roku. W końcu lata ożywiał się, przystrajał się na przyjęcie wielkiego świata – Targów Poleskich. Centralnym punktem miasta była katedra – piękna i wyniosła. Tam odbywały się szkolne Msze Święte i nastrojowe majowe nabożeństwa, na które przychodziło mnóstwo młodzieży. Słyszę dzwięk dzwonów z katedralnej wieży i nucę cichutko piosenkę «Polesia czar» – sentymentalną, prostą i niewinną, w której każde słowo ma swoją treść i melodię.

W Pińsku stacjonowała Flotylla Pińska Marynarki Wojennej. W dniu 3 lipca obchodzono uroczyście święto Flotylli. Jej oficerowie, zamordowani w 1939 r. spoczywają w Mokranach na Białorusi.

Na ulicy Tadeusza Kościuszki był pałac Mateusza Butrymowicza, zabytkowy obiekt, wyróżniający się wielkością i bielą ścian.

Wszystko to nagle w moim śnie ożywa. Przed oczami mam plac 3 Maja, znajome ulice, szkoły, kościoły, sobór prawosławny, synagogę. Każdy mógł chwalić Boga po swojemu. Wszyscy mieszkańcy Pińska czuli się związani z tym miastem. Zwyczajni z jego tradycjami: Polacy, Żydzi, Rusini – to byli pińszczanie. Żywe tradycje Pińska, owiane czarem wielkich wspomnień, wciąż jeszcze budzą niezwykłe i silne wzruszenie.

I tak we śnie przez cały czas się ludzę…, aż do momentu przebudzenia. By uświadomić sobie, że tam obecnie Białoruś, że zamiast biało-czerwonej flagi jest czerwono-zielona. I kiedy o tym we śnie myślę, łza mi w oku kręci, bo nigdy nie wykreślę Pińska z mojej pamięci. Przetoczyły się nad Pińskiem koła historii. Zdaję sobie w myślach sprawę, że ten sam księzyc nadal tak nad Pińskiem świeci i Pina, jak dawniej, cichutko płynie.

Janina Szestakowska

Udostępnij na: