27 września swoje 100. urodziny obchodził nasz wybitny rodak, naukowiec w dziedzinie hematologii i transfuzji krwi, doktor nauk medycznych, profesor Iwan   Daniłow.

Wyjątkowość naszego rodaka polega również na tym, że po zakończeniu kariery w służbie zdrowia zaczął pisać książki, w tym na tematy historyczne. Jego pierwsze literackie dzieło, „Zapisy zachodniego Białorusina”, zostało wydane, gdy miał 83 lata. W ciągu ostatnich lat ukazało się ponad 10 jego książek, co potwierdza znaną prawdę, że utalentowany człowiek jest utalentowany w wielu dziedzinach. Na sukces życiowy naszego rozmówcy wpłynęły: mocny charakter ukształtowany w trudnych latach wojennych, praca z powołania oraz nieustanne samodoskonalenie, które trwa do dziś. Nasza Redakcja miała przyjemność poznać Pana Profesora podczas odsłonięcia po gruntownej rekonstrukcji pomnika Powstańcóm Styczniowym w Popinie w 2019 roku. Z okazji tak wielkiego jubileuszu życzymy Szanownemu Jubilatowi, miłośnikowi historii i kultury Polesia  dobrego zdrowia, pogody ducha, życia pełnego energii i optymizmu.

W Popinie Nowej podczas uroczystości otwarcia wyremontowanego pomnika na grobie powstańców styczniowych Jana i Stefanii Żuków (Iwan Daniłow stoi pierwszy od lewej)

Iwan Pietrowicz opowiadał, że urodził się i dorastał we wsi Leżytkowicze w powiecie drohiczyńskim w dużej chłopskiej rodzinie, będąc najstarszym z siedmiorga rodzeństwa.

– Mój dziadek, Mikołaj Aleksandrowicz, wolał grę na skrzypcach od zajęć gospodarskich, stopniowo sprzedając ziemię kawałek po kawałku. Do 1939 roku jego potomkowie posiadali działkę o powierzchni 40 hektarów, podzieloną już między członków rodziny. Dlatego w mojej biografii w rubryce „pochodzenie” zawsze pisałem: „ze średniozamożnych chłopów”, ponieważ gdy nastała władza radziecka, mojemu ojcu zostało 12 hektarów ziemi, z czego 3 hektary to grunty orne, a reszta – łąki i pastwiska. Rodzice starali się, aby dzieci zdobyły wykształcenie, a ja miałem zdolności i chęć do nauki: w polskiej szkole byłem najlepszym uczniem, a utwory mojego ulubionego poety Adama Mickiewicza wciąż znam na pamięć – wspomina Iwan Pietrowicz z uśmiechem czasy dzieciństwa.

Po ukończeniu 7 klas polskiej szkoły stanął przed pytaniem: co dalej? Polski nauczyciel poradził mu, by zdawał do gimnazjum w Wilnie, zapewniając, że nauka będzie bezpłatna. Wkrótce jednak przyszła władza radziecka i wyjechałem uczyć się do gimnazjum w Pińsku.  Ja i trzech chłopców wynajmowaliśmy mieszkanie u byłego polskiego policjanta. Pamiętam, jak na naszych oczach aresztowano ludzi, którzy służyli poprzedniej władzy. Zabierano nie tylko dorosłych, ale i kolegów z klasy – głównie dzieci urzędników. Aresztowano też gospodarza naszego mieszkania po całonocnej rewizji, w której nas zmuszono do udziału.

Wkrótce rozpoczęła się II wojna światowa.

– Pamiętam, że 1 września mieliśmy jeszcze lekcje, a dokładnie miesiąc później, 1 października, nauczyciele przyszli do klasy i ogłosili, że na rozkaz gauleitera Kocha, na terenach okupowanych dzieci mogą uczęszczać tylko do czwartej klasy. Uznałem to za ogromną niesprawiedliwość, która głęboko mną wstrząsnęła. Ojciec był wtedy związany z partyzantami, a ja zacząłem mu pomagać. Przynosiłem jedzenie ukrywającym się na wsi żołnierzom, ale ktoś mnie zdradził i zostałem aresztowany – wspomina Iwan Pietrowicz.

Mój rozmówca przez całe życie zachował wdzięczność wobec ludzi, którzy uratowali go przed śmiercią.

W lutym 1944 roku rozpoczęła się legendarna obrona kanału Dniepr-Bug, która trwała ponad miesiąc i zapisała się jako jedna z najbardziej heroicznych kart partyzanckiego ruchu.

Potem wyruszyliśmy w stronę Ukrainy, gdzie niektóre miejscowości zostały już wyzwolone. Podczas prób ucieczki Daniłow zachorował na tyfus.  Cudem udało mu się przeżyć i dotrzeć do bezpiecznych terenów.

Po wojnie Danilow zajął się nauką. Skończył szkołę medyczną i studiował na uczelni, gdzie szybko rozpoczął karierę naukową. W latach 60. stał się czołowym specjalistą w dziedzinie hematologii i transfuzji krwi.

Mimo swojego wieku, profesor Iwan Daniłow często wraca do swoich rodzinnych stron, aby odwiedzić bliskich oraz miejsca, które są mu drogie.

Red.

Udostępnij na: