Drodzy Czytelnicy,
Prezentujemy dziś w rubryce «Historia małych Ojczyzn» materiał o Stołpcach, znanej każdemu Polakowi miejscości na dawnej granicy polsko-sowieckiej. Prygotował go nasz kolega Bernard Pakulnicki, podróżnik, krajoznawca,opiekun miejsc pamięci narodowej,w przeszłości – znany pedagog i opiekun harcerstwa polskiego na Białorusi. Gorąco polecam ten materiał, gdyż autor odsłania nie tylko najciekawsze karty historii naszych kresowych ziem, pozwala kroczyć razem w poszukiwaniu świadectw i śladów polskości, wciąga do głębokich refleksji , ale także jakby mimowoli stwarza panoramiczne tło czasów obecnych, przekazując obrazki, dzwięki, energię dnia dzisiejszego – «obszaru wewnętrznego wygnania». Dzięki autorowi, jego niespokojnej czasami narracji, zaangażowaniu i pasji, z którą opowiada nam historię, poznajemy dramatyczny obraz Polaka z Białorusi, Kresowiaka ze współczesnym białoruskim światem w tle… Urzeka nas kresowy język, głęboka i gorzka nostalgia, i ta prawdziwa, autentyczna do bólu miłość do ojczystych stron, do ojczystej historii, do każdej okruchy przeszłości.

 

Z dalekiej przeszłości Stołpców.

 

Miejscowość Stołpce leży przy ujściu rzeczki Odcedy do Niemna. Była to przeważnie żydowska miejscowość na prawym brzegu Niemna. Z tej miejscowości szlakiem wodnym niegdyś wywożono towary do Prus. Wywożono stąd drewno, zboże, rogożę lipową, smołę, terpentynę; przywożono zaś sól, śledzie, towary kolonialne, maszyny rolnicze i inne. Prawie cały handel był w rękach Żydów. Kiedy Stołpce zostały założone, o tym historia milczy. Przypuszcza się jednak, że początek Stołpców sięga XVI wieku. Podobno miasteczko zostało założone w 1593 roku staraniem Halszki Kmicianki Słuszkowej, wdowy po staroście krzyczewskim Mikołaju Słuszku. Sama nazwa daje prawo myśleć, że niegdyś było to miasto obronne, mówili o tym „stołpce”, albo słupy graniczne, które dały nazwę miejscowości. Jest druga wersja powstania nazwy miejscowości. Nazwa miasteczka Stołpce mogła pochodzić od drewnianych słupów nabrzeżnych, za które przywiązywano łodzie, żeby ich nie zabrał bieg Niemna. W posiadanie Słuszków Stołpce dostały się w pierwszej połowie XVI wieku, a w końcu roku 1582 nabył je Mikołaj Krzysztof Radziwiłł Sierotka i wcielił do Świerżenia (obecnie wieś Nowy Świerżeń po lewym brzegu Niemna). Znajdował się w Stołpcach kościół fundowany przez Zienkowiczów-Słuszków w roku 1623, w roku zaś 1640 również przez Słuszkę został wybudowany duży kościół murowany i klasztor ks. Dominikanów. Ze źródeł historycznych wiadomo, że konsekracja kościoła pod wezwaniem św. Kazimierza odbyła się 14 września 1675 roku. Po Radziwiłłach, w roku 1728, dostały się Stołpce Czartoryskim i pozostały w ich pieczy aż do 1831 roku. W roku 1831 władze rosyjskie konfiskowały gospodarstwo Stołpce dla dobra państwa, z powodu wsparcia przez Czartoryskich powstania styczniowego. Klasztor skasowano w roku 1833, a w roku 1868 kościół przebudowano na cerkiew.

W dalekiej przeszłości wielkie znaczenie miała przeprawa promem przez Niemen i przystań. W Stołpcach znajdowała się pierwsza ważna przystań na Niemnie, od tego miejsca nim można było już płynąć łodzią. Na brzegu rzeki stało dużo spichlerzy zbożowych, państwowych i prywatnych. Tu budowano statki rzeczne, wydobywano wapno i kredę. Dawniej lud miejscowy oprócz rolnictwa zajmował się flisactwem. Pierwszy most przez Niemen został zbudowany w roku 1799. Liczne wojny, które przeszły przez tę ziemię, zostawiały zburzone miejscowości i wypaloną ziemię. Losy te jednak nie złamały ludu. Pierwszy most kolejowy przez Niemen został założony 13 września 1870 roku, a kolej zbudowana w roku 1871. Po zbudowaniu kolei, szlak wodny na Niemnie stał podupadać. Handel poprzednio ożywiony i słynny na całą okolicę, upadł prawie od czasu zbudowania kolei.

Stołpce znajdowały się na skraju Puszczy Nalibockiej. W okresie II Rzeczypospolitej Stołpce były centrum gminy wiejskiej, miasteczkiem stołecznym ówczesnego powiatu stołpcewskiego w dawnym województwie nowogródzkim. W Stołpcach mieściła się ostatnia stacja kolejowa przed granicą polsko-sowiecką. Ta granica biegła niedaleko miasteczka, obok Kołosowa. Z wielkim entuzjazmem całej ludności podjęto dzieło odbudowy i umacniania gospodarczego państwa polskiego – II Rzeczypospolitej. W odrodzonej Polsce było sporo problemów. Najpoważniejszym jednak problemem na Kresach byli ludzie. Jak pokierować, jak zespolić ludzi tak bardzo wyznaniowo i narodowościowo różnych, jak pojednać w jedno twórcze społeczeństwo?

Aktywizacja sowieckich grup dywersyjnych na polsko-sowieckiej granicy.

 

W polskiej strefie przygranicznej działała partyzantka bolszewicka. Jej członkowie starali się stworzyć niepokój i destabilizować sytuację na terytorium Polski. Aktywna sowiecka działalność dywersyjna miała zamiar przygotowania powstania przeciwko władzy polskiej. „Partyzanci” przygotowywali się po stronie sowieckiej, przekraczali granicę państwową i organizowywali napady na przedstawicieli polskiej władzy, policję, ziemian, osadników. W ówczesnym okresie nastąpił wzrost aktywności grup wywrotowych po obu stronach granicy polsko-sowieckiej inspirowany przez władze sowieckie. W nocy z 3 na 4 sierpnia 1924 roku uzbrojony oddział dywersantów bolszewickich zaatakował powiatowe Stołpce w województwie nowogródzkim. Z terytorium ZSRR uzbrojony oddział liczący około 100-150 osób (w różnych źródłach liczba ta różni się) pod dowództwem oficera Armii Czerwonej przekroczył granicę państwową. Dywersanci zostali przywiezieni na granicę polsko-sowiecką ciężarówkami Armii Czerwonej. Dowodzili oddziałem dywersantów Stanisław Waupszasów i Baryszkiewicz. Dywersanci otoczyli miasteczko od każdej strony. Stolpce zostały opanowane. Dywersanci zniszczyli łączność telegraficzną i telefoniczną, zrujnowali budynek poczty, (wstępnie zabrali pieniądze z kasy pocztowej), zabili 7 policjantów i urzędnika starostwa, zranili 3 osoby, sterroryzowali ludność, splądrowali i ograbili sklepy i domy, zniszczyli posterunek policji państwowej, podpalili budynek stacji kolejowej. Był to najgłośniejszy, lecz nie jedyny przypadek napaści grup zbrojnych z ZSRR na terytorium Polski (po traktacie ryskim od 1921 roku). O napadzie dywersantów na Stołpce napisali wszystkie polskie i europejskie gazety.

Dopędzono dywersantów blisko granicy. Podczas pościgu w boju zostało wziętych do niewoli trzech „partyzantów”. Już później wzięci do niewoli dywersanci przyznali się, że odbyli w Mińsku 6-miesięczne specjalistyczne kursy przygotowania dywersyjnego pod kierownictwem oficerów bolszewickich. Władze sowieckie nawet nie tłumaczyły się, a z honorem oświadczały: ”W nocy z 3 na 4 sierpnia 1924 roku, oddział partyzancki na czele z S. Waupszasowym napadł na policję w Stołpcach i wyzwolił z więzienia 150 więźniów, wśród których byli liderzy CK KPZB (Centralnego Komitetu Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi), I. K. Łahwinowicz i I. Mertens (Stefan Skulski)”. To oświadczenie jest aktualne do dnia obecnego

Zdewastowany pomnik poległych polskich policjantów na cmentarzu w Stołpcach
Zdewastowany pomnik poległych polskich policjantów na cmentarzu w Stołpcach

8 sierpnia 1924 roku w Stołpcach pochowano poległych policjantów, ofiar napadu sowieckiego oddziału dywersyjnego na miasteczko. Później na grobie zbiorowym został postawiony wielki pomnik. Obecnie pozostały tylko resztki zdewastowanego pomnika międzywojennego. Bezpośrednio po napadzie dywersantów sowieckich na Stołpce władze polskie dla zachowania spokoju i bezpieczeństwa Kresów Wschodnich podjęły w roku 1924 decyzję o utworzeniu Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP). Chodziło o pas na wschodniej granicy długością 1442 km. Tylko w roku 1924 w strefie granicy polsko-sowieckiej miało miejsce ponad 200 większych napadów i aktów dywersji, w których wzięło udział około 1000 bandytów

Utworzenie Korpusu Ochrony Pogranicza na polsko-sowieckiej granicy.

 

KOP został powołany 17 września 1924 roku. Utworzenie KOP dla ochrony wschodnich granic II Rzeczypospolitej przed penetracją agentów, terrorystów i zwartych uzbrojonych oddziałów dywersyjnych przerzucanych przez sowieckie służby specjalne z terenu ZSRR na terytorium Polski powinno było zmniejszyć napięcie w społeczeństwie. Do 17 sierpnia 1939 roku w miasteczku Stołpce rozmieszczał się garnizon macierzysty batalionu KOP. W jego składzie było 5 kompanii pogranicznych, które broniły odcinka granicy długością 95 km, ogółem istniało 16 strażnic. W ciągu dalszym, z batalionu KOP „Kleck” przekazano kilka strażnic do KOP „Stołpce”, z nich została utworzona druga kompania „Siejłowicze”. Trzeba wspomnieć, że Stołpce były miejscem rozmieszczenia polskich wojsk lotniczych, istniało wielkie lotnisko wojskowe.

Niedawno odwiedziłem kilka miejscowości, gdzie kiedyś były polskie strażnice KOP na polsko-sowieckiej granicy: Kołosowo, Smolarnia, Swierżynowo, Połośnia, Buzuny, Juszkewicze, Sołtanowszczyzna, Siejłowicze. Odwiedziłem miasteczko Kleck, gdzie stacjonował batalion KOP „Kleck”, oraz wieś Snów (byłe miasteczko) – miejsce rozmieszczenia batalionu KOP „Snów” oraz inne miejscowości. Większość strażnic KOP była rozmieszczona wśród lasów i mokradeł, w miejscach trudno dostępnych. O tym jest piękny wiersz:

„Mogła kresowa, cicha wieś

Pracować, spać spokojnie,

Bo w trzęsawiskach i borach gdzieś

KOP czuwał, jak na wojnie…”.

Do dnia dzisiejszego zachowały się w Klecku fragmenty koszar i budynek dowództwa batalionu KOP, zachował się także budynek dowództwa KOP w Snowie. Utworzony KOP nie tylko strzegł wschodnich granic II Rzeczypospolitej oraz bronił mienia i życia mieszkańców obszarów przygranicznych. Jednak niewiele osób zdaje sobie sprawę, jakie zadania stawiano żołnierzom tej formacji utworzonej w czasie pokoju:

  • normalizacja stosunków z lokalną niepolską ludnością;
  • poprawa jakości infrastruktury drogowej i mostów;
  • budowa szkół, domów ludowych, świetlic, kościołów oraz naprawa ośrodków kultury;
  • otwieranie punktów medycznych, zakup artykułów medycznych dla ludności miejscowej, zmaganie się z chorobami (lekarze wojskowi leczyli również mieszkańców okolicznych miejscowości);
  • polepszenie życia rolników z obszarów przygranicznych, zakup nasion, organizacja kursów rolniczych, (żołnierze KOP na miarę możliwości próbowali polepszyć niełatwe życie ludności niepolskiej), walka z bezrobociem;
  • opieka mogiłami powstańców z okresów 1830-1831 oraz 1863-1864;
  • organizacja koncertów i występów muzyczno-wokalnych dla mieszkańców (istniał teatr żołnierski), zakup odbiorników radiowych dla szkół, organizacja kursów pływania, strzelania i jazdy na nartach;

Na obiady do stołówek KOP przychodziły regularnie dzieci z ubogich rodzin wiejskich, wśród oficerów prowadzone były zbiórki pieniędzy na zakup odzieży dla rodzin najuboższych oraz inne wsparcie.

Wraz z pojawieniem KOP-u na wschodnich granicach sytuacja na Kresach ustabilizowała się, jednak aż do 1939 roku wschodnie województwa II Rzeczypospolitej pozostawały niespokojne. Świadczy o tym fakt, o którym propagandyści sowieccy i obecni białoruscy ideolodzy państwowi mówią tak: „Ukaranie więźniów politycznych przez władze polskie w roku 1931”. Jesienią 2009 roku w Horodzieju, na budynku dworca kolejowego, (który wybudowali Polacy w roku 1935), pojawiła się tablica pamiątkowa. Napis dedykowany w języku białoruskim świadczy: „Na stacji kolejowej ”Horodzieja” w roku 1926-1931 pracowali członkowie podziemnej organizacji KPZB (Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi), którzy oddali życie za niepodległość kraju ojczystego”. Współcześni ideolodzy białoruscy starają się pokazać ich jako niewinnych ofiar prześladowania politycznego, bohaterów narodowych. Kłamstwo nie może wytrzymać przed żywymi świadkami ówczesnych wydarzeń, a świadkiem żywym jest córka jednego z członków podziemnej organizacji KPZB. Z jej wspomnień dowiedziałem się, że członkowie KPZB byli w zasadzie pracownikami kolejowymi, którzy stworzyli grupę uzbrojoną, zajmowali się przygotowaniem eksplozji na odcinku kolei Baranowicze-Horodziej-Stołpce, realizowali uzbrojone napady na polskich dygnitarzy, rabowali majątki i folwarki. Działania grupy dywersyjnej były inspirowane zza granicy wschodniej przez organizację komunistyczną ZSRR. Starannie zamaskowana dywersyjna grupa przestępcza została wykryta. Nowogródzki trybunał wojskowy skazał na karę śmierci 28 listopada 1931 roku 7 osób, członków KPZB horodziejskiej organizacji podziemnej. Kara śmierci została wykonana w Baranowiczach.

Cios w plecy walczącej Polsce.

 

Jeszcze w czerwcu 1939 roku mieszkańcy Kresów cieszyli się normalnym życiem i pokojem. Dwudziestolecie międzywojenne trwało krótko, ale dało ludziom wiele. Nikt chyba wtedy nie przypuszczał, jak krótki czas jest tego pokoju i że nad światem zawisła złowroga chmura, która wkrótce całym swym ciężarem niewyobrażalnych nieszczęść spadnie na ziemię. We wrześniu zmieniło się wszystko…

Od 1 września Polska prowadziła krwawe bitwy obronne z Niemcami na zachodzie. Granica polsko-sowiecka znajdowała się zupełnie niedaleko Stołpców, a wojsko sowieckie stało w rejonach pogranicznych jeszcze od sierpnia i przygotowywało się do wtargnięcia, tylko czekało na rozkaz. Nieoczekiwany sowiecki cios w plecy walczącej Polsce wymierzony 17 września 1939 roku stał się drugim aktem tragedii polskiej. „Wojsko Białoruskiego okręgu wojskowego przeszło granicę państwową i wystąpiło w obronie Zachodniej Białorusi,” – mówili wtedy sowieccy propagandyści. Ze wschodu szły czołgi. Głośny zgrzyt stalowych gąsienic czołgów, pod którymi drżała ziemia i zapełniała ludzi panicznym strachem. Długie kolumny szarego wojska, cudzego, najeżonego bagnetami wywoływały poczucie bezbronności. W niebie krążyli samoloty sowieckie, z których wyrzucano ulotki propagandowe: „Żołnierze Wojska Polskiego! Nie przelewajcie za darmo krwi za cudze dla was interesy obszarników i kapitalistów. Was zmuszają dławić Białorusinów i Ukraińców. Rzucajcie broń! Przechodźcie na stronę Armii Czerwonej. Dla was będzie zapewniona wolność i szczęśliwe życie”. Wkraczającej Armii Czerwonej opór stawiły związki taktyczne KOP. Pułk KOP „Baranowicze” występujący również pod nazwą „Snów”, który był zbudowany z dwóch batalionów „Kleck” oraz „Stołpce”. Ludzie bronili swojej ziemi, ale przewaga Armii Czerwonej była miażdżącą.

Sowieckiemu sposobowi przejmowania polskich Kresów zawsze towarzyszył gwałt, przemoc i śmierć dużej liczby niewinnych ludzi. Były liczne przypadki tragicznych samosądów w miejscu zatrzymania. Od momentu uderzenia na Polskę Armia Czerwona dokonywała wielu zbrodni wojennych, mordując jeńców i ludność cywilną. W ślad za oddziałami wojska sowieckiego posuwały się jednostki specjalne NKWD, dokonując masowych aresztowań lokalnych elit według przygotowanych poprzednio list sporządzonych przy pomocy lokalnej agentury komunistycznej. Dalszymi konsekwencjami agresji ZSRR na Polskę były represje wobec ludności polskiej na wschodnich terenach Rzeczypospolitej, fale wywózek w głąb Rosji, grabież majątku narodowego i dóbr prywatnych. Zlikwidowano wiele kościołów katolickich, zaczęła się następna fala deportacji, a represje trwały w ciągu dalszym.W początkowym okresie, po utracie kontroli przez administrację polską, a przed ustabilizowaniem się administracji sowieckiej, na całym tym obszarze dochodziło do licznych aktów przemocy, grabieży i samosądów skierowanych przeciwko ziemiaństwu, osadnikom, leśnikom i chłopom bogatszym. Miały one charakter klasowy i narodowościowy. Znaczny w nich udział brała ludność narodowości białoruskiej, także na terenach, na których liczebnie przeważała ludność polska. Uczestniczyli w nich także Żydzi, a ofiarami najczęściej byli Polacy. W okresie września i października 1939 roku z rąk Białorusinów poniosło śmierć wiele ziemian Polaków. Wyjątkowo nietolerancyjne było postępowanie na tej ziemi zrusyfikowanych Białorusinów i biedoty wiejskiej wobec Polaków, co było wynikiem praktykowanej od wieków dezinformacji stosowanej przez imperialistyczne władze carskiej Rosji, a następnie bolszewików w celu zaszczepienia w grupach narodowych atawistycznej wręcz wrogości.

Starannie ukrywano naczelną dyrektywę sowietyzacji obszaru polskich Kresów z dnia 1 października 1939 roku. Dyrektywa dla Frontu Białoruskiego miała spis licznych miejscowości, w tym Stołpce i Timkowicze (obecnie rejon klecki). Niosło to konkretne postanowienia i uregulowania odnośnie całej ludności polskiej zamieszkującej obszar Kresów Wschodnich, a stosowanych od czasu napaści, z dnia 17 września 1939 roku. Do tych postanowień należało m.in. niszczenie śladów polskości tych ziem. Sowieci wszędzie na zajmowanych terenach starali się „zabezpieczyć dla władzy robotniczo-chłopsko-żołnierskiej absolutnie wszystkie przejmowane zdobycze”. Jednym z pierwszych, podstawowych zarządzeń nowej władzy było wprowadzenie języka białoruskiego jako obowiązującego i języka rosyjskiego – bezwzględnie obowiązującego. Nie sposób przemilczeć ustawy Prezydium Rady Najwyższej ZSRR z dnia 29 listopada 1939 roku, zatwierdzającej formalnie „obywatelstwo radzieckie wszystkim mieszkańcom Kresów” (w Stołpcach wprowadzano już od 1-2 listopada 1939 roku).

22 czerwca 1941 roku wojska niemieckie, atakując ZSRR, wkroczyły na teren tzw. Zachodniej Białorusi i opanowały ją prawie całkowicie do końca lipca. Spod okupacji sowieckiej Kresy Wschodnie przeszły pod okupację niemiecką. Polityka okupacyjna Niemców na Kresach Wschodnich była trochę łagodniejsza. W czasie niemieckiej okupacji, w latach 1943-1944 w Stołpcach działała podziemna szkoła polska. Tajne nauczanie prowadził były sędzia Sądu Grodzkiego A.Rhode. Nauczyciel zginął na oczach swoich uczniów dnia 6 lipca 1944 roku, podczas wielodniowego oblężenia miasta przez wojska sowieckie. W czasie II wojny światowej nad pobliskim jeziorem Kromań obozował batalion 78. Pułku Piechoty Armii Krajowej (AK). Po podstępnym aresztowaniu 1 grudnia 1943 roku dowództwa przez współpracujących dotąd z AK „sojuszniczych” partyzantów sowieckich dowódcą zgrupowania został por. Adolf Pilch „Góra” – „Dolina”. Gdy sowieckie oddziały partyzanckie napadały na polskie wsie, mordowały ludność i rabowały (np. w Nalibokach), przyjął on niemiecką propozycję zawieszenia broni, co umożliwiło odbudowę oddziału i kontynuowanie walki na dwa fronty. Niemieckie władze chętnie podsycały konflikty etniczne na terenach okupowanych, w wyniku stosunki białorusko-polskie uległy zaostrzeniu. Zgrupowanie Stołpecko-Nalibockie AK było jednym z najwybitniejszych zgrupowań kresowej partyzantki oraz najdalej wysuniętym na wschód polskim oddziałem partyzanckim. Wszyscy, zarówno ludność miejscowa, jak i bolszewicy, określali polskie oddziały Stołpeckiego Zgrupowania AK jako „legiony”, a ich żołnierzy jako „legionistów”. Białoruski starosta Jasiuk ze Stołpców, który służył w administracji niemieckiej, wyznaczył nagrodę pieniężną za głowę każdego polskiego „legionisty”. Stołpieckie Zgrupowanie AK stoczyło ponad 100 bitw z Sowietami i Niemcami. Liczne mogiły i miejsca pogrzebu partyzantów AK są rozmieszczone na terenie Puszczy Nalibockiej. W lipcu 1944 roku 1000-osobowy oddział ze szwadronem kawalerii przedarł się – wpław przez Bug – do Puszczy Kampinoskiej. Podczas Powstania Warszawskiego Zgrupowanie Stołpecko-Nalibockie AK brało udział w walkach w Warszawie, na lotnisku Bielańskim, dworcu i Żoliborzu, a mjr. Adolf Pilch „Dolina” dowodził pułkiem AK Palmiry-Młociny.

 

Obecne miasto Stołpce i zabytki historyczne.

Dworzec kolejowy w Stołpcach
Dworzec kolejowy w Stołpcach

 

Już po II wojnie światowej Kresy wcielono do ZSRR jako część republik związkowych Białorusi, Litwy i Ukrainy. Obecnie Stołpce to miasto na Białorusi w obwodzie mińskim, centrum administracyjne rejonu stołpeckiego, położone przy linii kolejowej Warszawa-Brześć-Baranowicze-Mińsk. Przez niewielkie miasto (około 16 tys. mieszkańców), przechodzą prawie wszystkie najważniejsze drogi kolejowe i samochodowe. Droga samochodowa z południowego zachodu na północny wschód łączy Stołpce i Baranowicze, a biegnąca niedaleko autostrada Mińsk-Brześć ma znaczenie międzynarodowe. Odległość do Mińska wynosi około 78 km. Stołpce rozmieszczają się na prawym brzegu Niemna, a z lewym brzegiem łączą je dwa mosty samochodowe i jeden kolejowy. Wszystkie drogi najważniejsze dzielą miasto na kilka części i schodzą się w centrum. Węzeł dróg samochodowych daje możliwość wyjazdu do Rubieżewiczów i Zasula, Mikołajewszczyny, Świerżynowa i Uzdy, Horodzeja i Nieświeża, Mira i Nowogródka, Bereżna i Zasula, Iwieńca i Mińska. Jak gdyby pajęczyna miejscowe drogi połączyły wielkie i małe miejscowości.

Wśród przedsiębiorstw największe w mieście to zakłady przemysłu żywnościowego oraz część mińskiego zakładu motorowego i inne. Miejscowe władze mówią: „Wielką przyszłość posiadają Stołpce. Miastu przydzielona rola satelity Mińska”.

Duszę i klimat każdego miasta kształtują też tradycje miejscowe, rzemiosła, kuchnia, kultura i inne. Jest mnóstwo rzeczy ważnych, które składają się na żywą aurę miasta. Obecnie każdy człowiek otaczającą rzeczywistość postrzega poprzez płaszczyznę własnego jej rozumienia. Przy odwiedzaniu Stołpców od razu znajdujesz się wśród zabudowy zwykłej, gdzie zachowało się sporo budynków z okresu międzywojennego. Odnowiony budynek dworca kolejowego zachował zarys byłego gmachu stacji zbudowanej w latach 30. Obok kolei pozostały stare budynki z wysokimi kominami i mnóstwem telewizyjnych anten satelitarnych. Najbardziej interesuje mnie kościół, bo mianowicie od niego zaczynam poznawać Stołpce.

Katolicka kaplica św. Kazimierza zbudowana z cegły białej, jest dziełem współczesnej architektury awangardowej, tymczasowo zastępuje kościół. Obok kaplicy buduje się nowy kościół pw. św. Kazimierza. Budowa kościoła posuwa się bardzo powolnie. Z tablicy informacyjnej dowiedziałem się, że budownictwo trwa już ósmy rok. Działająca kaplica katolicka jest dopatrzona i nowocześnie urządzona, przypomina niewielki kościół. Wewnątrz kaplicy nie można znaleźć miejsca wolnego, nawet nie ma gdzie stać na kolanach. Msza święta odbywa się w języku polskim dla osób starszych, a potem dla młodzieży w języku białoruskim.

Po zakończeniu nabożeństwa rozmawiam z parafianami na schodkach przy wejściu do kaplicy. Ludzie w wieku podeszłym chętnie odpowiadają na pytania i pięknie rozmawiają po polsku, ale tylko wtenczas, kiedy pierwszym zaczynam rozmowę w języku polskim. Z rozmowy i obserwacji wynika, że język polski zachował się tylko tam, gdzie starsze pokolenie pieczołowicie go zachowywało, i gdzie był on mową domową. Według danych statystyki z roku 1989, Polacy stanowili 26% mieszkańców rejonu stołpeckiego (ale to było 25 lat temu!). Pozostały tylko piękne wrażenia po odwiedzaniu tej małej świątyni, tak ciasnej dla Stołpców. Myślę, że w mieście konieczna jest budowa nowego kościoła. Przyszły kościół musi zostać jednym z najpiękniejszych budynków w Stołpcach. Im wcześniej, tym lepiej.

Jeszcze nie tak dawno nad Stołpcami wznosił się gmach pięknego kościoła pw. św. Kazimierza. Kościół wspaniały i wzniosły stał na wzniesieniu, jego można było zauważyć na zielonym tle Puszczy Nalibockiej i błękitnego nieba, obserwować z różnych stron przy zbliżeniu się do miasteczka od niziny Niemna. Na ówczesne czasy budynek kościoła był zabytkiem znanym daleko za jego granicami. Jeszcze żyją naoczni świadkowie, którzy wspominają o utraconej spuściźnie: „Kościół był zbudowany w stylu gotyckim, o dwóch wieżach. Wewnątrz było dużo obrazów i figur świętych artystycznej roboty. Dużo też znajdowało się w kościele ozdób gipsowych, zakrystia była bogata w piękne i drogie utensylia, ornaty, kapy, złotem i srebrem świecące”. W suterenach świątyni spoczywały zwłoki fundatora budowy kościoła Aleksandra Słuszki (zmarł w roku 1651). Mieszkańcy Stołpców wspominają, że w latach 1960-ch władze sowieckie wysadziły w powietrze kościół św. Kazimierza. Zniszczenie świątyni, tego odmiennego zabytku architektury, trwało przez kilka tygodni. Kościół św. Kazimierza przetrwał 300 lat, ale dla komunistów, wojowniczych ateistów i wrogów Kościoła katolickiego, ten zabytek architektury bardzo mocno przeszkadzał. Komuniści szczególnie i brutalnie uderzali w Kościół katolicki jako uznaną lub domniemaną podstawę tożsamości narodu. Obecnie na miejscu zniszczonego kościoła znajduje się stadion miejski.

 

Dominowanie sowieckich pomników w mieście.

 

Krokiem spacerowym chodziłem ulicami starej części miasta. W centrum Stołpców jest cały kompleks epoki sowieckiej dedykowany Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej (pomnik, Aleja Sławy, Ogień Wieczny, plac Nieśmiertelności). Odnosi się wrażenie, że ta wojna zakończyła się wczoraj. Ogólnie mówiąc, wspomnienia i wydarzenia z okresu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej zamieniły się na Białorusi na religię dla większości obywateli i władzy. Władza umiejętnie to wykorzystuje. Niedaleko jest postawiony pomnik żołnierzom-internacjonalistom urodzonym w rejonie stołpeckim i poległym w Afganistanie. Poza tym, jak zwykle jest pomnik Lenina i nawet dwa pomniki Dzierżyńskiego. Większość pomników nie ma wartości artystycznej lub legendotwórczej. Zwracam pilną uwagę na nazwy ulic. Nazwy dużo wskazują i tłumaczą, odpowiadają na pytania: „Kogo z bohaterów szanuje społeczność i władza? W jakim czasie żyje społeczność niniejszej miejscowości? Komu dąży dogodzić władza”? Na każdym kroku w Stołpcach można spotkać nazwy ulic sowieckiej epoki: Leninska, Socjalistyczna, Sowiecka, Komunistyczna, zaułek Kominterna; lub ulice imienia Engelsa, Kalinina, Swierdłowa, Suworowa, Budionnego, Frunze, Klary Cetkin, Wieczorkiewicza i Boginskiego. Nie sposób obecnie nie spotkać w miastach i wsiach na Białorusi ulicy 17 września, a w Stołpcach jest jeszcze ulica Tankistów (ul. Czołgistów). Ulica 17 września prowadzi na wschód, w kierunku wsi Okińczyce i Mikołajewszczyzna, ze strony których w roku 1939 Armia Czerwona wtargnęła na terytorium Polski. Ulicą Tankistów ze strony miasteczka Uzda jechały czołgi sowieckie. Ale jest w Stołpcach też ulica Kopernika i T. Szewczenko. Czy naprawdę we współczesnej Białorusi nie ma swoich znanych i wybitnych osób? Warto powiedzieć, że większość komunistów i bohaterów radzieckich nie miała nic wspólnego z tą ziemią. To są bohaterzy i demony państwa sąsiedniego, które nadają miastu Stołpce charakteru prowincji rosyjskiej. Zamiast pomników Lenina, wojskowych Armii Czerwonej, kierowników i bohaterów bolszewickich, mogli powstać w mieście pomniki bohaterom miejscowym, świętym i innym osobom. Można zaobserwować, że jak gdyby na Białorusi ideologia komunistyczna i władza sowiecka istnieją nadal, jednakowo jak w mieście tak i na wsi, nic nie zmieniło się od roku 1991. Atmosfera ideologii komunistycznej niezmiennie utrzymuje się, przede wszystkim przekładając się na społeczeństwo i oddziałując na stosunki między ludźmi.

Zabytki historyczne we współczesnych Stołpcach.

 

W Stołpcach znajduje się kilka ciekawych zabytków historycznych. Są to dawne hale targowe (spuścizna żydowska, „sklepy Żyda Bohina”); cmentarze: katolicki, prawosławny i żydowski; dom rabina (budowany w końcu XVIII wieku, obecnie biblioteka miejska); kaplica nagrobna na cmentarzu katolickim (zbudowana w roku 1812 i dedykowana 100-leciu wydarzeń z wojny 1812 roku, odnowiona w roku 2014). O innych zabytkach trzeba powiedzieć więcej. Zarys cerkwi prawosławnej bez kopuł w biało-błękitnych kolorach dobrze widać z licznych ulic miasta. Świątynia pochodzi z wieku XIX. Obecny budynek barokowo-klasycystyczny z 1825 roku, fundacji Czartoryjskich, to cerkiew prawosławna pw. św. Anny. Przed cerkwią pw. św. Anny, na skrzyżowaniu ulicy Sowieckiej i ulicy Hajduka na cokole stoi kwiaciarka. Jeden publicysta białoruski, odwiedziwszy Stołpce, w swoich notatkach z podróży pod zdjęciem napisał: „Na skrzyżowaniu ulic stoi na postamencie piękna waza zagadkowa dla kwiatów”. Rdzenni mieszkańcy Stołpców mówią, że do roku 1939 na tym cokole znajdowało się popiersie J. Piłsudskiego. Później zostało zburzone i zakopane na przedmieściu. Pozostał cokół, na którym potem został postawiony betonowy wazon dla kwiatów.

Naprzeciwko cmentarza katolickiego, na drugiej stronie ulicy rozmieszczony jest budynek Rejonowego Oddziału Spraw Wewnętrznych (ROSW). Przed wejściem do budynku stoi odnowione niedawno popiersie F. Dzierżyńskiego. Wzór ”Żelaznego Feliksa” skierowany jest na cmentarz. Bardzo szanują władze białoruskie tego bolszewickiego działacza politycznego, który zatracał wszelkie cechy ludzkie, zamieniał się w maszynę bezduszną, w żywą gilotynę, w oprawcę zdolnego bez drgnięcia powieki podpisywać setki i tysiące wyroków śmierci. Na ulicy Magistralnej jest drugi wielki pomnik F. Dzierżyńskiego. Z wysokości pustamentu wielka i wzniosła rzeźba F. Dzierżyńskiego powstaje nad drogą samochodową, Niemnem i okolicami, przy wyjeździe z miasta w kierunku Baranowicz. Jak daleko sięgam pamięcią, powstają w myślach dwie osoby urodzone na Kresach – dwaj uczniowie pierwszego gimnazjum wiłeńskiego. J. Piłsudski na pierwszym miejscu, który jako główny cel swej działalności postawił walkę o niepodległość Polski. F. Dzierżyński zaś o rewolucję społeczną. On oczywiście konsekwentnie dążył do utworzenia Polski komunistycznej z „proletariatem” rosyjskim. J. Piłsudski dążył do uzyskania niepodległości Polski w oparciu o własne siły z orientacją na mocarstwa zachodnie, a w szczególności o Francję. F. Dzierżyński był opętany nieludzką ideologią, której był oddany bez reszty. Obecnie, niemożliwie zrozumieć, jak mogło się zdarzyć, że człowiek pochodzący z tak szlachetnej, katolickiej i patriotycznej rodziny mógł stać się „Feliksem Dzierżyńskim – czerwonym katem?” Urodzony w Oziębłowo, w Puszczy Nalibockiej, obecnie Dzierżynowo, rejon wołożyński. Groby ojca, siostry i brata „Żelaznego Feliksa” znajdują się na cmentarzu katolickim wsi Derewno rejonu stołpeckiego). Zwolennicy komunizmu wyrażali się o Dzierżyńskim z uniesieniem: „Karzący Miecz Rewolucji”, „Żelazny Feliks”. Przeciwnicy tego ustroju nazywali Dzierżyńskiego diabłem z piekła rodem, szatańskim zboczeńcem, zwierzęciem w ludzkiej skórze albo najłagodniej – czerwonym katem. F. Dzierżyński – maniak, ascetyczny i fanatyczny przewodniczący WCzKa, współtwórca Związku Radzieckiego. Na pewno to nie jest pełna charakterystyka.

Obok skrzyżowania ulicy Hajduka i ulicy Czapajewa rozmieszczony jest cmentarz katolicki (obecnie nazywany chrześcijańskim). Na skraju cmentarza, przy samej ulicy, znajduje się zdewastowany pomnik nagrobny poległych policjantów. Ten pomnik na grobie zbiorowym zawsze przypominał o masakrze w mieście, uczynionej w roku 1924 przez dywersantów bolszewickich. Obecnie pozostały tylko resztki tego pomnika z okresu międzywojennego. Zdewastowany pomnik nic nie może nam obecnie powiedzieć o polskiej policji państwowej II Rzeczypospolitej. Chciałbym i marzę o tym, żeby na odnowionym pomniku zostały napisane w polskim i białoruskim językach słowa: „Pochylamy głowy na cześć bohaterów narodowych, poległych w walce z bandytami o niepodległość ziemi ojczystej, które Bogu i Ojczyźnie ofiarowali życie swoje”. Dobrze, kiedy cmentarze pozostają miejscem wspomnień o historii, ale też tej, która nie jest jeszcze doceniona. Krzyże, pomniki nagrobne, marmurowe obeliski, inskrypcje na pomnikach i tablicach pamiątkowych mogą wiele powiedzieć o prawdziwej historii tej ziemi.

W centrum cmentarza zauważyłem wysoki pomnik z granitu czarnego. Czytam napis w języku białoruskim: „Komunistom polskim Walerianowi Boginskiemu i Antoniemu Wieczorkiewiczu po złodziejsku zabitym przez ochronę białopolską. 29 marca 1925 roku”, a niżej – „ Od robotników m. Stołpce”. Dla szerokiej społeczności te nieznane osoby wywołują szereg pytań. Co pożytecznego oni zrobili dla Stołpców? Dlaczego są pochowani na tym cmentarzu w centrum miasta? Dlaczego tyle uwagi i szanowania, kiedy dla nich stawiają pomniki, robią tablice pamiątkowe, nazywają ich imieniem ulice? Kto oni, ci „bohaterzy nieznani” we współczesnej Białorusi? Polscy komuniści – Walerian Boginski i Antoni Wieczorkiewicz zostali razem aresztowani w Polsce 2 sierpnia 1923 roku i oskarżeni o działalność komunistyczną oraz współorganizację zamachów bombowych, których dokonano w kwietniu i maju w Warszawie i Krakowie. Dla obydwóch sąd wydał wyrok śmierci, który przez prezydenta Polski został zamieniony na 15 lat więzienia. W roku 1925 ZSRR wysunął propozycję wymiany więźniów politycznych. Wymiana miała nastąpić 29 marca 1925 roku na granicznej stacji kolejowej w Kołosowie. Po sowieckiej stronie była stacja Niegorełoje, gdzie wówczas często wymieniano szpiegów i skazanych na ekstradycję. Ale, tym razem przestępcy nie dojechali żywi do tej stacji, ochroniarz zastrzelił ich w wagonie. Związek Radziecki ogłosił komunistów W. Boginskiego i A. Wieczorkiewicza ofiarami represji rządu burżuazyjnej Polski. Wyszło jednak tak, że ten, kto szedł na przekór Polsce, został bohaterem ZSRR.

Od cmentarza wyszedłem na ulicę Tankistów (ul. Czołgistów), którą doszedłem do Niemna. Nawet na pierwszy rzut oka zauważa się, że bardzo mocno, pilnie i doskonale niszczyła się polskość i wszystkie ślady polskie w Stołpcach. Ludzie bali się rozmawiać po polsku na cały głos. Zasadniczym źródłem języka polskiego było „starsze pokolenie, ksiądz i modlitewnik”. Trzeba powiedzieć, że polskość Kresów była tematem tabu w czasach panowania komunizmu, tak pozostaje i obecnie. Zatrzymałem się na moście samochodowym na drodze ze Stołpców do byłego miasteczka, a obecnie wsi Nowy Świerżeń. Z wysokości mostu oglądam krajobrazy i wpatruję się w powolny nurt rzeki. Między samotnych brzegów płynie rzeka smutku i pamięci polskiej – Niemen. J. Piłsudski nazywał Niemen Szarym Rycerzem, A. Mickiewicz nazywał go ulubieńcem, domową rzeką, W. Syrokomla nazywał Niemen Ojcem. Niemen bardzo dużo znaczył, niósł ze sobą wielkie idee, był uosobieniem polskich tradycji. Jest to wielka rzeka o długości 937 km.

Jaka państwowa granica jest obecnie na mapie i w rzeczywistości – dokładnie wiem, ale, jaka była w niedalekiej jeszcze przeszłości – dobrze pamiętam ze źródeł historycznych i wspomnień Polaków. Mojego kraju, ulubionego kraju rodziców, który chciałbym widzieć nie tylko w marzeniach, już nie ma. Istnieje on tylko we wspomnieniach, marzeniach, lekturach i na pożółkłych zdjęciach. Współczesna Białoruś nie stała się dla mnie państwem prawdziwym, ona powstała znów sztucznym i obcym krajem, obszarem wewnętrznego wygnania.

Na tle cerkwi prawosławnej pw. św. Anny, do 1939 r. tu stał pomnik J. Piłsudskiego.
Na tle cerkwi prawosławnej pw. św. Anny, do 1939 r. tu stał pomnik J. Piłsudskiego.

Trudno obecnie powiedzieć, jakie znaczenie mają zabytki przeszłości dla obywateli zwykłych? Osobiście dla mnie, zabytki przeszłości odzwierciedlają prawdziwą historię tej ziemi. XX stulecie było najcięższą próbą dla polskich zabytków historii i kultury. Teraz niska kultura gospodarcza, działalność władzy miejscowej doprowadzają do zniszczenia niezliczonej historyczno-kulturalnej spuścizny. Niedaleko miasta Stołpce, po lewym brzegu Niemna jest stara droga brukowana. Droga biegnie między miastem Stołpce i wsią Nowy Świerżeń w kierunku Mira. Obecnie zauważa się dewastację zabytkowego brukowanego traktu, drogę zaczęto „obcinać”. Nikt nie jest przeciw budownictwa obwodnicy Stołpców, ale społeczeństwo nie akceptuje burzenia historycznego traktu brukowanego, któremu towarzyszy zniszczenie starych i pięknych drzew rosnących obok drogi. Jest wielkie zakłopotanie społeczeństwa. Każdy człowiek, ciasno związany z historyczno-kulturalną spuścizną, jest duchownie bogatym człowiekiem. Władze miejscowe nie zatrzymują się przed zniszczeniem rodzinnego znaku przeszłości – cudem ocalałego staroświeckiego traktu brukowanego i starej alei, nie dostrzegają piękna i serdecznego kolorytu tych miejscowości. Brukowany trakt to praca ręczna naszych dziadków, droga-muzeum, gotowy Skansen. Żywa historia, autentyczna kultura materialna, harmonijnie urządzony świat człowieka i przyrody, wewnętrzne środowisko ekologiczne. Krajoznawca i publicysta białoruski, urodzony blisko tej miejscowości mówi: „Ten odcinek starej drogi brukowanej w kierunku Mira jest potencjalnie skuteczną kropką turystyczną Mińszczyzny. Być może, ten teren przekształci się na pierwszy w świecie muzeum brukowanego traktu wzdłuż Niemna”. Jak zwykle, władza milczy, nie słyszy protestu społeczności. Z tej starej drogi pozostał odcinek o długości około 2 km. Budownictwo obwodnicy nie pozostawia za sobą żadnych drzew. Ciekawie wygląda wysoki krzyż metalowy i stare drzewo, które budowniczy zmuszeni byli zostawić obok skrzyżowania dróg na lewym brzegu Niemna. W tym miejscu kiedyś było bardzo ważne skrzyżowanie dróg.

Powszechnie obserwuję obojętność do polskiej historii i kultury. Ogólnie mówiąc, podczas budowy socjalizmu nie zwracano uwagi na zabytki przeszłości. Sowiecki totalitaryzm miał modelować w przeciętnym obywatelu brak najpotrzebniejszej i praktycznej wiedzy społeczno-historycznej o miejscowościach, w których żyje, jak również i o ludziach go otaczających. Jest to spuścizna narodowa, część dziedzictwa europejskiego i część historii współczesnej Białorusi. Spuścizna każdego narodu to odmienne świadectwo, które doszło do nas przez stulecia. Dobrze rozumiem, że wspomnienia o moim kraju, o polskim państwie, o byłych Kresach Wschodnich jest „nieprzyjemnym doświadczeniem” z historii Polski dla niektórych Białorusinów i władzy białoruskiej, ale jest to prawda historyczna.

Bernard Pakulnicki

Udostępnij na: