Na pewno każdy starszy mieszkaniec Połoneczki lub Iszkołdzi zapytany o ks. Jerzym Rosiaku potrafi powiedzieć o nim kilka dobrych słów. Wspominają o duszpasterzu nawet ci, którzy dawno temu musieli opuścić swoje domy i wyjechać z Białorusi.

Jerzy Rosiak urodził się 24 kwietnia 1914 roku w Strabli koło Bielska Podlaskiego. Wkrótce wybuchła I wojna światowa i rodzina musiała opuścić swój dom, bowiem rząd carski ewakuował ludność w głąb imperium. Rosiakowie wraz z dzieckiem znaleźli schronienie w Jarosławlu. Tam też przeżyli rewolucję i wojnę domową. Powrócili do rodzinnych miejsc dopiero w 1921 roku, jadąc już do niepodległej Polski.

Jerzy Rosiak uczęszczał do szkół w Bielsku Podlaskim, biorąc w młodości czynny udział w roku harcerskim. Po zakończeniu gimnazjum przez krótki czas pracował jako kancelista w starostwie powiatowym.

W wieku 24 lat zdecydował zostać kapłanem, wstąpił do Seminarium Duchownego w Pińsku. Rok później rozpoczęła się II wojna światowa. Pińsk okazał się w rękach Rosjan. O nauce już nie było mowy.  Jerzy Rosiak przeniósł się do Wilna, ale nawet stamtąd wkrótce trzeba było uciekać. Następnym miejscem schronienia był dla niego Łuck. Tutaj został wyświęcony na kapłana. Miejscowy biskup, dowiadując się o młodym człowieku, który przybył, aby zostać kapłanem, powiedział wówczas: „Oto kolejna ofiara na ołtarzu Bożym”.

Ks.Jerzy Rosiak

I prawda, swą działalność duszpasterską Jerzy Rosiak rozpoczynał w okresie ciężkich wypróbowań dla kościoła i religii. Od maja 1943 roku przejął parafię Podwyższenia Krzyża Świętego w Brześciu. Poprzedni proboszcz, Jan Urbanowicz, został brutalnie zamordowany przez nazistów. Po zdobyciu Brześcia przez Armię Czerwoną nowe władze schylały go do wyjazdu do Polski. Jednak młody proboszcz oświadczył, że nie odejdzie, dopóki w mieście pozostanie przynajmniej jeden parafianin. W 1946 r. rozpoczął odbudowę kościoła pw. Podwyższenia Krzyża Świętego uszkodzonego w czasie wojny. Nie zdołał zakończyć pracy – świątynię wkrótce zabrano wiernym. Przez wiele lat w budynku kościoła mieściło się Muzeum Krajoznawcze w Brześciu. W sierpniu 1947 roku Jerzy Rosiak został aresztowany. Przetrzymywany był w więzieniu w Brześciu przez siedem miesięcy. Potem było więzienie w Mińsku. Oskarżano go o działalność antyradziecką i współpracę z Armią Krajową, choć nie miał kontaktów z polskim podziemiem. Przeszedł przez prowokacje, tortury fizyczne i moralne. Będąc na skraju wyczerpania fizycznego i nerwowego, pozbawiony snu, za radą jednego z więźniów przyznał się do śpiewania antyradzieckich pieśni. W maju 1948 r. został skazany na śmierć. Wyrok jednak został zamieniony na 25 lat więzienia w obozie w Norylsku.

Spędził tam, na nieludzkiej ziemi, dziewięć lat, został wyzwolony dopiero w czasie „odwilży”, w lipcu 1956 roku.

Oto co wspominał o życiu w obozie Józef Halski, współwięzień Jerzego Rosiaka: „Dzień skazanego rozpoczynał się o piątej rano. Na śniadanie kawałek chleba i kubek kawy jęczmiennej. Następnie apel więźniów i 12-godzinna praca. Najcięższe to było kopanie dołów fundamentowych. O szóstej wieczorem – powrót do baraku, na kolację – balanda.

Według wspomnień innych więźniów ks. Rosiak cieszył się w obozie wielką popularnością. Przychodzili do niego na spowiedź nawet prawosławni. Odprawiał potajemnie Mszę Świętą, pokrzepiał serca ludzi dając im nadzieję.

Po amnestii Jerzy Rosiak wrócił do Brześcia, gdzie chciał kontynuować pracę duszpasterską w swej parafii. Władze odmówiły mu zamieszkania, tłumacząc to „brakiem pracy”. Jerzy Rosiak osiedlił się we wsi Połoneczka w rejonie baranowickim. Mieszkał tam do końca życia. Był proboszczem w miejscowym kościele pw. św. Jerzego. Odprawiał nabożeństwa także w innych miejscowościach, gdzie nie było księży. Od 1956 roku pełnił obowiązki proboszcza w Iszkołdzi, niósł Słowo Boże do Stołowicz, Nowogródka. Od 1978 roku, po śmierci ks. Rogowskiego, pełnił posługę duchowną w kościele w Baranowiczach.

Ks.Jerzy Rosiak (od lewej) z parafianami

Ks. Ryszard Koper, który znał osobiście ks. Rosiaka, wspominał: „W czasach zaborów car zamienił kościół w Iszkołdzi na cerkiew. Za Rzeczpospolitej w 1918 r. znów powrócił do kościoła katolickiego. I takim był do czasów ateistycznej wojny z religią, kiedy to kościół zamknięto, opieczętowano drzwi. Mój znajomy, ks. Jerzy Rosiak, był wtedy proboszczem w sąsiedniej Połoneczce. Przychodził w nocy, po drabinie właził przez okno, regularnie odprawiał mszę świętą. Kobiety tak samo wchodziły przez to okno i przy świetle księżyca (bały się zapalić świece, żeby nie było widać) zmieniały obrusy, stawiały kwiaty, modliły się.”

Podczas procesji

Ksiądz dbał o wychowanie duchowne młodzieży i chrzcił dzieci. W Iszkołdzi prowadził potajemnie księgę parafialną.

Ks.J.Rosiak (w środku) na weselu

Działalność ks. Rosiaka bardzo się nie podobała miejscowym władzom, cieszył się bowiem ogromnym szacunkiem wśród miejscowej ludności. W 1981 roku kapłan został dotkliwie pobity przez nieznanych sprawców koło swego domu w Połoneczce.

Ksiądz Jerzy Rosiak zginął w sierpniu 1986 roku w wypadku samochodowym. Samochód, w którym jechał wraz z ks. Wielikosielcem w sprawach służbowych do Słonimia został staranowany bocznym uderzeniem. Okoliczności tej tragedii do dziś nie wyjaśnione.

Ks. Rosiak został pochowany na cmentarzu w Połoneczce. Niedługo po jego śmierci nastąpił upadek komunizmu, a wierni otrzymali możliwość spokojnie chodzić do kościołów. Zasługą Jerzego Rosiaka jest to, że mieszkańcy Połoneczki, Iszkołdzi, Stołowicz oraz innych miejscowości nadal chcą słuchać Słowa Bożego i chrzcić swoje dzieci. Trwał bowiem do końca na swoim posterunku, pomagając przeżyć swym parafianom najcięższe czasy walki z religią.

Opracował DYMITR ZAGACKI

Udostępnij na: