Mama chciała, aby był lekarzem, tata– prawnikiem. Stanisław został księdzem. Choć tak naprawdę spełniły się, po części, marzenia rodziców: jako kapelan okazał się medykiem, co potwierdził publikacjami na temat biblioterapii, którą praktykował w szpitalu; sprawując zaś nadzór nad sprawami pontyfikalnymi, w czasie synodu diecezjalnego, zajmował się prawem…

 

Wychodząc naprzeciw prośbom czytelników publikujemy wywiad z księdzem Kanclerzem z diecezji Pińskiej: Stanisławem Pawliną.

 

URSZULA ADAMSKA: Na wstępie poproszę, aby nam ksiądz Kanclerz opowiedział parę słów o sobie…

DSC_6618KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Nazywam się Stanisław Pawlina, jestem Orionistą. Święcenia kapłańskie z rąk księdza kardynała Wyszyńskiego, sługi Bożego dzisiaj, otrzymałem w 1960 roku i przybyłem na Białoruś w 1994 roku, we wrześniu, rozpocząłem pracę jako proboszcz w parafii katedralnej w Pińsku, a także jako dziekan dekanatu pińskiego i jako Kanclerz diecezji pińskiej. Potem się okazało, że posługiwałem także jako „p.o.” Kanclerza diecezji mińsko-mohylewskiej, ponieważ ksiądz kardynał „całą Kurię” w samochodzie woził, gdyż nie było żadnego obiektu sensownego, żeby było biuro. Oprócz parafii pińskiej byłem także proboszczem w Janowie Poleskim. To miejsce męczeństwa Świętego Andrzeja Boboli. I w Osowej, oddalonej 81 kilometrów od Pińska. Potem udało nam się jeszcze zarejestrować parafię w Stolinie, to jest w sąsiedztwie. I tym sposobem, byłem proboszczem czterech parafii, dziekanem i Kanclerzem, a także „powozowym”, jeśli tak można powiedzieć, tylko jednym tym samochodzikiem, z całą „mądrością kurialną”, jeździliśmy te 310 kilometrów, tam i z powrotem, w sumie: 620. Jeśli chodzi o odnoszenie się ludzi. Ludzie przyjęli mnie normalnie, ponieważ ksiądz kardynał mnie wprowadził jako człowieka uznanego i wyznanie wiary złożyłem, i tak się zaczęła ta praca. Jeśli chodzi o zamieszkanie, to mieszkałem pod wieżą, była tam taka chałupina przy tej wieży w Pińsku, no, potem zaczęliśmy coś organizować, także w Seminarium, które co dopiero ksiądz kardynał odzyskał i tam jeden korytarz na parterze i jeden korytarz najbliżej katedry położony na piętrze, kancelaria, sala katechetyczna, na górze mieszkanko dla mnie, dla księdza kardynała salonik, jeden, drugi, ponieważ ksiądz kardynał zawsze mieszkał, tak, jak zamieszkał po wyjściu z więzienia, ze zsyłki, przy Szewczenko 12, ale też w przychodził do Kurii przy Lenina, no to żeśmy stworzyli takie środowisko mniej więcej, w tej części najbliżej położonej katedry.

UA: A jak wyglądał Pińsk po przyjeździe księdza Kanclerza na te tereny, na początku misji? Dzisiejszy, chyba trochę się różni?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: No jest rozbudowa. Cała zabudowa miasta od tej strony, gdzie wjeżdżamy od Janowa i od Brześcia, to jest wszystko nowy Pińsk, tak samo, gdy się jedzie obwodnicą…

UA: W okresie międzywojennym była to stolica Polesia…

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Była, tak…

UA: Największy port rzeczny…

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: No tak, no teraz jest wszystko inaczej…tak. Gdy chodzi o ludzi, mówimy o katolikach, środowisko było, jeśli chodzi o katolików, bo jest ich wielka liczba, z czasem, jak zaczęto budować, no to ci z Krywczyc, z Łahiszyna, Podbołonia, z tych najbliższych wiosek zaczęli mieszkać i pracować, no i się przesunęły oceny populacji mieszkańców. Jeśli chodzi o prawosławnych nigdy nie mieliśmy problemów, protestanci nie stanowią tam wielką liczbę, jest wprawdzie 15 wspólnot religijnych w Pińsku, zarejestrowanych na dziś, tak.

UA: A dawniej znana była powszechnie historia obrazu Matki Boskiej Łahiszyńskiej…

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Do dziś dnia jest ten obraz, jest ona ukoronowana

UA: Czy to prawda, jak wspominają źródła, że ten obraz był po prostu ukryty w cerkwi prawosławnej i po 50 latach został przyrównany do kościoła katolickiego. Podobno prawosławni mieli jakiś problem z tym i próbowali ten, no nie atakować, ale powiedzmy, że tak z lekka interweniować w sprawie obrazu, na co katolicy zareagowali, że od zarania był ich obrazem. Była taka historia rzeczywiście?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: To jest tak, trzeba sięgać do czasów przeszłych, bardzo przeszłych.

UA: To znaczy przed ukazem carskim?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Tak, to jest, że obraz ten był w kościele katolickim. Kiedy przyszedł moment zwierzchnictwa carskiego, to wtedy ten kościół katolicki przeniesiono na cmentarz grzebalny, a na jego miejsce pobudowano do dziś dnia stojącą cerkiew. I do tej cerkwi, między innymi wnieśli też obraz Matki Bożej, bo prawosławni czczą Matkę Bożą na równi z Eucharystią, czy może więcej. Aha i katolicy zawsze mówili to jest nasza Matka Boża i chodzili, bo prawosławni im nie przeszkadzali, żeby tam zachodziły dzieci i się modlili…

UA: Czyli taki wspólny kult się narodził na Polesiu…

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Kiedy Polacy poczuli się lepiej w tej nowej atmosferze, w 1900 roku, uzyskali pozwolenie na pobudowanie kościoła. I ten kościół dziś stoi. To jest 1900, tam może 5, tak jak „stoi“ od strony urbanistycznej, architektonicznej. I wtedy, ponieważ ciągle katolicy mówili i prawosławni to dobrze słyszeli, bo tam małżeństwa są przecież mieszane to jest ta nasza Matka Boża i któregoś tam dnia, chłopcy ministranci, postanowili Matkę Bożą „wykraść“ i „wykradli“. I udało im się. I przeniesiono (obraz) do tego kościoła, który właśnie dziś istnieje i tak jak w tej chwili tak wtedy się pomieścił. Oczywiście polityka księdza była taka, że gdy chłopcy to „wybrali“, to on, czym prędzej zawiózł do biskupa, do Pińska, do Bukraba i wtedy ksiądz biskup jakoby (z przeznaczeniem) do renowacji … Wytrzymał czas zmagań i po tym, … został wprowadzony, po wyroku sądowym, bo oni założyli proces.

 

UA: W jakim to było czasie?

 

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Możemy to sprawdzić w książce Stanisława Ryżko, który to opisał szczegółowo. Wtedy wynik był taki, że tych obrazów jest mnóstwo, mogą sobie czcić jak chcą. I tak się to zakończyło. Do dziś dnia już nikt ze strony prawosławnych nie wybierał się na „odbicie“ Matki Bożej, do dzisiaj jest spokój i jak są jakieś większe uroczystości i proboszczowie się zapraszają, to bywa (zawsze) ktoś z tych duchownych prawosławnych.

UA: To powiedzmy, była sytuacja wewnętrzna w Kościele, a teraz spróbujmy się przyjrzeć od strony zewnętrznej – poza Kościołem, jak władze odnosiły się do mieszkańców Polesia?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Przeskakujemy o pół wieku…

 

UA:  Tak, pół wieku…

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: To znaczy, ja będę mówił od strony własnej… Kiedy ksiądz Prymas wydał taki dokument, który każdemu kapłanowi wypisywał. Wtedy w 1991 ksiądz arcybiskup Kondrusiewicz, kierował do pracy na terenie całej Białorusi. My mieliśmy wcześniejsze kontakty, my Orioniści, z księdzem Świątkiem, ponieważ Ryżko Stanisław, proboszcz w Łahiszynie i przyjaciel księdza Świątka, oni się nawzajem uzupełniali, po wyjściu z obozów, Stasiu miał brata Zygmunta naszego współbrata Orionistę. A więc były te kontakty, gdy przyjeżdżał, czy ksiądz Ryżko Stasiu, czy ksiądz Kazimierz Świątek z racji tam na przykład zdrowotnych, czy innych, a myśmy mieli znaczną ilość tych szpitali w obsłudze, myśmy pomagali, lekarze byli zawsze bardzo chętni dla człowieka ze wschodu, nie było problemu, ponieważ my byliśmy kapelanami i w tym szpitalu dzieciątka Jezus i w Instytucie Onkologii i tak dalej; chyba z pięciu, czy siedmiu szpitali.

 

UA: A czy mogę spytać, jak doszło do spotkania księdza Kanclerza z księdzem kardynałem Kazimierzem Świątkiem?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Już wcześniej, kiedy potrzebował pomocy medycznej, tu w Warszawie. Już wcześniej, bo Stasio nam opowiadał o koledze. Potem Zygmunt jeździł, też współbrat, na Wschód. W każdym bądź razie, myśmy te wymiany myśli mieli i znajomość, no tak. A potem, kiedy ksiądz Świątek mianowany został biskupem zwrócił się do nas by mu dali człowieka, który by mu pomagał w organizowaniu struktur. Wtedy pojechał ksiądz Tadeusz Szeszko, który aktualnie jest proboszczem w Łahiszynie i ja go podmieniłem. A jeszcze wcześniej był ksiądz Żłobiński w Łahiszynie, też. A jeszcze wcześniej ksiądz Ryżko, ale to jakieś kilkadziesiąt lat. Potem była luka i ksiądz Kazimierz Świątek obsługiwał obie parafie, a potem po porozumieniu, jakie było po wizycie księdza Prymasa Glempa w Rosji i na Białorusi. I potem zaczęto dowiadywać się, że mogę przyjechać z Polski legalnie. I ja właśnie należałem do tych „legalnych“. I miałem pierwsze spotkanie z wyznaniowcem w Brześciu, on się nazywał Żuk, przedstawiłem się, na podstawie dokumentów od kardynała Glempa i ks. Kardynała Świątka i wtedy on mnie zarejestrował na pięć lat. Dostałem wizę i meldunek, był bardzo uprzejmy, tam trzeba było wypełniać kwestionariusz. On swojemu sekretarzowi kazał wypełniać po rosyjsku, po białorusku nie, bo nie używali chyba, ja wypełniłem i podpisałem kwestionariusz; do samochodu zawiózł mnie na milicję do komórki meldunkowej. Pięć lat miałem możliwość poruszania się na Białorusi i posługiwania, z czego był bardzo zadowolony ksiądz biskup Świątek.

 

UA: Proszę mi powiedzieć, czy moment lokalizacji instytucji Kościoła, powołania diecezji mińsko-mohylewskiej przez świętego Jana Pawła II, czy to wpłynęło na zmianę postawy władz Białorusi?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Oni nie mogli się „pozbierać”, tak mi się wydaje, po rozwiązaniu ZSRR.

 

UA:  A czym to się objawiało?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Jakieś nowe myśli, a ton i pasowało do tych urzędów, które były wcześniej. I on (wyznaniowiec) mi wtedy powiedział: „My wiemy, że wy jesteście większej kultury, aniżeli nasi duchowni prawosławni i wy w swoim posługiwaniu wnosicie nam do społeczeństwa kulturę. Ten Żuk to był mądry człowiek, on się potem powiesił…

 

UA: Z jakiego powodu? Nie wiadomo?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Z powodów politycznych, chyba…

 

UA: Europa zmieniła się w zasadniczym stopniu po pierestrojce, po upadku muru Berlińskiego, po „skoku” Wałęsy, ale z dawnych republik powstały nowe państwa, jak wygląda tutaj nowa mapa?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Oni się zmagali, oni się zmagali.

To tak, Szuszkiewicz był szefem Rady, tak jak u nas Jabłoński był przewodniczącym Rady Państwa, bo inni mieli prezydenta. I teraz Szuszkiewicz, który był jednym z tych sygnatariuszy „rozwalenia“ ZSRR, jego potwierdzili, w tym nowym układzie politycznym na szefa, a jednocześnie był powiernik, bo Jelcyn go uznawał.

 

UA:  Jak wyglądały relacje Państwo-Kościół jak z tradycją, językiem, czy mieszkańcy diecezji pińskiej uzyskali wówczas większą swobodę?

UA:  Czyli doszło jednak do spotkania…

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Tak…

 

UA:  A z inicjatywy ks. Kardynała?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Tego to nie wiem, jest historyczne notowanie, w publikacjach to znajdziemy. I teraz, po tym spotkaniu ksiądz arcybiskup Świątek jedzie do Krakowa na zjazd Polonii, zabiera głos Moskal. Nawet zapisał, że to bardzo twórcza była, ta wypowiedź księdza arcybiskupa Świątka; czyli po tych rozmowach, gdyby ksiądz arcybiskup Świątek był „przyciskany“ przez Szuszkiewicza to by się nie wybrał, bo skąd by miał wizę? I wybrał się do Polski i by wrócił z tego zjazdu i zorganizował Polaków i Pana Mostka , który jeszcze żyje, Wiktor, proponował, żeby był prezesem tego koła, żeby zawiązać…

 

UA: Jakiego koła?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Związku Polaków w Pińsku. A ksiądz Świątek został biskupem wtedy, kiedy już był współtwórcą Związku Polaków na całej Białorusi, na jakimś spotkaniu był tam wybrany wtedy wiceprezesem.

 

UA: Proszę mi powiedzieć, czy jakieś ugrupowanie powstało na Polesiu oprócz Związku Polaków na Białorusi?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Nie, nie znam żadnych tajnych ugrupowań tylko wspólnota.

 

UA: Próbuję tu odnieść się do tych ugrupowań, które istniały w Polsce między innymi, np.: podziemie polskie…

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Nie, nie było wyraźnie takich ugrupowań.

 

UA: A „po domach”, tak na wpół prywatnie?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Nie przypuszczam, nie znam w ogóle, co by było przed 1991, poza tym księża byli za „słabi“, żeby cokolwiek organizować, bo co to było 12 księży na takie tereny?…

 

UA: Czy to księża byli za „słabi“, czy to władza była tak „silna” i interweniowała?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Bo na przykład powiedzieli, że: „Nie możesz odprawiać mszy świętej“.

 

UA: Czyli cały czas był dawniej „nacisk“ i praktycznie nic nie można było zrobić, „związane ręce”, tak?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: No, tak, były takie kłopoty, że przecież przez 4 lata nie uznawali księdza Świątka jako arcybiskupa, jako administratora 2/3 terenów Białorusi – mińsko-mohylewskiej (diecezji przyp. red.) i pińskiej, to są dwa województwa… Ksiądz kardynał Świątek był proboszczem w minionych czasach jeszcze tej względnej wolności, i założył dwie tablice z nazwiskami zamordowanych przez Niemców.

 

UA: A gdzie te tablice się znajdują?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: W katedrze… I miał problemy z jedną i drugą tablicą, bo on tam napisał, że Niemcy domagali się, hitlerowcy, nie koniec na tym, oni w propagandzie mieli, że to partyzanci.

 

UA:  – Oni tak wtedy nazywali wszystkich „partyzantami“…

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: No właśnie, a nie Niemcy… Chodziło wtedy o skłócenie, no w każdym razie nie formacje niemieckie. Bo oni mieli taką politykę uładzenia się z Niemcami, no dobrze, ale to są czasy, kiedy ja tam jeszcze nie byłem, natomiast od 1994 roku, ja tam rozpocząłem pracę, no to jakichś „ścierań” nie było, podaję proste przykłady, ponieważ żeśmy się przenieśli, z tej „budy“ przy dzwonnicy, do obiektu seminaryjnego. Potrzebowałem telefon, bo mieliśmy telefon tylko w zakrystii i mówię do księdza arcybiskupa Świątka, że wybieramy się w sprawie telefonu, żeby mi go założyli [na co zareagował: przyp.: U.A. ] „O czym ksiądz myśli?“ Ja wiele lat czekałem, żeby mi dali telefon. No dobrze, poszedłem do burmistrza.

 

UA: Ale to tylko Polacy mieli problem z telefonem?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Nie, były ograniczenia nie tylko z telefonami, ale też ograniczenia sprzętu… Poszedłem, więc do burmistrza i mówię, no, taka jest sytuacja… Dobrze, wezmę „tego“ od telefonu i pogadamy, ja mówię: „Tam trzeba chyba jakieś podanie napisać“. No i przyszli dwaj panowie i pytają się gdzie chcę mieć ten aparat i „podciągnęli“ mi elegancko linię i miałem. Drugi numer to: Boże Ciało. Powiadam do księdza arcybiskupa, że wybieram się na rozmowę w sprawie procesji Bożego Ciała, a ksiądz arcybiskup na to: „Ja wątpię, że ktoś w ogóle będzie chciał rozmawiać z księdzem. Jak już rozmawiałem raz i drugi, to może się uda“ i już miałem pismo przygotowane.

 

UA: I udało się?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Tak, wychodziliśmy z katedry, szliśmy Lenina, do bulwaru tam nad rzeczką i wracaliśmy Komsomolską z czterema ołtarzami.

 

UA: Czy to się stało tradycją?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Tak, tak jest do dziś dnia i było najfajniej, jak on podpisał, to sekretarka telefonowała, żebym przyszedł jak to napisać tą odpowiedź. Milicja czuwała, żeby samochody się nie kręciły i do dziś dnia jest tak.

 

UA: To jest powiedzmy kwestia tradycji katolickiej, utrzymywanej i utrwalanej na Polesiu, w Pińsku, a teraz chciałabym spytać o język. Czy język polski był używany w liturgii kościelnej, bo skądinąd mi wiadomo, że np. na Ukrainie były z tym problemy, a tutaj na Białorusi, jak było?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Jak ja przyjechałem przede wszystkim był język polski. Wtedy nie było książek. Pismo Święte było po białorusku, czy nawet po rosyjsku. Było jakieś wydanie baptystów. Więc brak ksiąg wyhamował używanie języka białoruskiego. Z kolei pojawiły się już takie próbne księgi, to dopiero biskupi wydali pismo, dokument, że przynajmniej tam, gdzie jest więcej niż przynajmniej jedna msza święta, by odprawiać po białorusku także. Potem „wyszły“ księgi, mszały i odprawialiśmy po białorusku i ten język „wchodził“. Uwarunkowanie języka to księga.

 

UA:  A obecnie, liturgię, odprawia się w jakich językach?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Białoruskim i polskim. Są różne parafie, które „nie cierpią“ języka obcego, tylko chcą mieć liturgię po polsku i właśnie Łahiszyn był taki, ale zaczęto organizować mszę dla młodzieży i ostatecznie jest też w języku białoruskim.

 

UA: Powszechnie wiadomo, że Kościół, tu mała dygresja, chciałabym nawiązać trochę do historii, nie wchodzi w polemikę polityczną, a raczej zazwyczaj prowadzi negocjacje na płaszczyźnie wiary. Jaka była reakcja ludzi, tutaj na Polesiu, czy masowo oddawano te dobra po pierestrojce?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Kościół był silny w Polsce, a nie na Białorusi. Dwóch biskupów na całej Białorusi?!

 

UA: A to ogromny obszar…

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: No tak, także każda parafia przeprowadzała starania o odzyskanie kościoła. Mniej biskup wchodził w sprawę, to była sprawa mentalności tamtych ludzi, to masa ludzka domagała się, była, no, autorytetem, po prostu ludzie.

 

UA: Nie było więc takiej typowej „odgórnej“ decyzji, która by powodowała, tak jak to miało miejsce w Polsce, przywracanie ziem, na mocy porozumień z Episkopatem?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Jaki tu Episkopat?!, tu był arcybiskup Kondrusiewicz, który przeszedł do Moskwy, administrator na całym terenie Republiki Białoruskiej, on działał lokalnie i to była cała jego mądrość. Był taki „szerzej patrzący“ na sprawę.

 

UA: Czyli można powiedzieć, że „oddolnie“ struktury kształtowały się.

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Jemu chodziło o Seminarium i o to walczył, a „nie roznosił się” na „jakieś” rewindykacje. Konferencja powstałą w Grodnie. W ten sam sposób każda parafia, każda wspólnota odmieniała Kościół. Odzyskiwała Kościół. Natomiast oczywiście biskup sprawę popierał. A w jaki sposób? Posyłając księdza, a oni opóźniali decyzję o oddaniu nieruchomości kościelnej parafii mówiąc, że skoro nie macie księdza to co tu się będzie działo? Wtedy ratunek właśnie przyszedł i doszli do porozumienia, iż z Polski mogą przyjechać kapłani, i wtedy, już pewien dynamizm tego powstał.

 

UA: A czy została przywrócona działalność misyjna i apostolska Kościoła?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Nie, tzn. po ustaleniu, jakie nastąpiło staraniem kardynała Józefa Glempa i księdza biskupa Kondrusiewicza dochodziło do uzgodnień, że tam do 50 księży może przyjechać z Polski, że mieli tą „sprawkę“ uzyskać. Jednak o rewindykację nie dopominali się biskupi, bo nie mieli pojęcia, co z tym zrobić. To już trzeba by jakieś całe studium przeprowadzić, no i póki jeszcze żyje arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz, bo już kardynała Glempa nie ma. Po prostu lokalnie parafia po parafii.

 

 

UA: Biskupi byli właściwie między „młotem a kowadłem“, bo z jednej strony nie mieli możliwości sprowadzenia większej ilości księży, ponieważ władze stawiały opór, a z drugiej nie mogli ruszyć z ewangelizacją, stąd chciałam tutaj spytać, bo  to wszystko działo się na oczach księdza Kanclerza, jak doszło do reaktywowania całej diecezji pińskiej? Od 1991 roku, kiedy nastąpiła decyzja Jana Pawła Świętego o powołaniu diecezji mińsko-mohylewskiej, jak księża jeździli po tym ogromnym obszarze, żeby się spotykać z wiernymi o tworzyć ośrodki misyjne?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Do Janowa [Poleskiego: przyp. red.] jest 50 kilometrów, co ja w sobotę odprawiałem w Mińsku, jechałem do Osowa i Stolina 81 kilometrów.

 

UA:  A czym jeśli można spytać?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Samochodzikiem i potem wracałem na trzy msze w Mińsku a czwarta w Janowie Poleskim i katecheza. I takich księży było mnóstwo, którzy po trzy, cztery parafie obsługiwali. I trudno było pomyśleć, żeby zaraz w pierwszym, drugim roku biskupstwa księży: Świątka i Kondrusiewicza, żeby oni to potrafili „migiem“ zrobić. Z tym, że na terenach grodzieńskiej [diecezji: przyp. red.] było więcej księży. Na tym całym obszarze, przez 70 lat obszar miński był bez księży.

 

UA: Jak wyglądały wtedy kontakty między księżmi na tak rozległych terenach?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Każdego miesiąca, żeśmy się spotykali, i proszę zobaczyć, z Kowla przyjeżdżali do Pińska na przykład. Albo z Brześcia do Pińska. A potem księża werbiści zmontowali tam chałupę; do Baranowicz też przyjeżdżaliśmy, gdy była potrzeba.

 

UA: Czy nie było żadnych „niespodzianek“ ze strony władz?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Nie, nie, no chyba, że jak ktoś przekroczył szybkość… (śmiech)

 

UA: Powszechnie wiadomo, że historia seminarium duchownego w Pińsku im. św. Tomasza z Akwinu sięga 1925 roku, kiedy biskup Zygmunt

Ksiądz Stanisław Pawlina podczas odłonięcia i poświęcenia tablicy pamiątkowej z okazji stulecia urodzin Kardynała Kazimierza Swiątka
Ksiądz Stanisław Pawlina podczas
odłonięcia i poświęcenia tablicy
pamiątkowej z okazji stulecia urodzin
Kardynała Kazimierza Swiątka

Łoziński erygował pierwsze seminarium. Kiedy po II wojnie seminarium zamknięto, nikt nie spodziewał się, że kiedykolwiek jeszcze wznowi ono swoją działalność. Współpraca ksiądz Kanclerza z księdzem kardynałem Kazimierzem Świątkiem, w celu reaktywowania seminarium i całej diecezji, prowokuje pytanie, jak wyglądała ta współpraca?

 

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Gdy chodzi o struktury, gdy księży już było więcej, wtedy ksiądz arcybiskup, potem kardynał wnet doszedł do wniosku, że zabieramy się my Kanclerze do roboty: robimy dekanaty, robimy strukturę.

 

UA: Czyli, nowa struktura? Czy raczej tworzenie na bazie starej, która była przed wojną?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: No, nie, nie, biskupi obaj, myślę…, że arcybiskup Kondrusiewicz miał w tym doradcę, myślę, że trzymamy się geografii administracji państwowej, granice były też kościelne, dlatego, że łatwiej było się porozumieć w sprawie rejestracji, a nie trzeba było podwójnie; przecież w Polsce mieliśmy taki kłopot, że nieraz parafia, znajdowała się na terenie dwóch powiatów i trzeba było uzgadniać z jednym i z drugim.

 

UA: Czyli wynikało to z pobudek organizacyjnych?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Tak, i wtedy cztery lata żeśmy pracowali do 2000 roku.

 

UA:  A potem?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: W 2000 roku zakończyliśmy pracę Synodu [diecezjalnego: przyp. red.]. Ja byłem promotorem Synodu. No, to była piękna robota. Zespoły synodalne w parafiach, w dekanacie, a potem odbywały się posiedzenia i tutaj ważne sprawy, właśnie to struktury, a wtedy już było odnoszenie się administracyjne i z władzami.

 

UA: Czyli nastąpiło swego rodzaju uporządkowanie struktur, zważywszy na te wszystkie elementy, które wymienił ksiądz Kanclerz…

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Tak, tak, to bardzo ważne, trzeba było to wszystko organizować.

 

UA: Czy skutkiem tego było rzeczywiste większe zaangażowanie wiernych i powołania duchowne w tamtym czasie?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Odnośnie księdza arcybiskupa Świątka, że myśmy się spotykali w coraz to innej parafii na skupienia miesięczne. Ludzie patrzyli: jest biskup, siostry zakonne, których nie widzieli 70 lat, jeśli chodzi o Witebszczyznę, czy diecezję mińsko-mohylewską…

 

UA: A w Łahiszynie  u księży Orionistów ?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Tak, kanonicznie to księża Orioniści mają tam dom zakonny, zarejestrowany właśnie w Łahiszynie. Teraz nie ma tam sióstr, natomiast wcześniej pracowały siostry Lamentki, w okresie międzywojennym, to jeszcze historia dawna i potem się skończyło.

Dokument potwierdzający przyznanie Krzyża Zasługi Dla Kościoła i Papieża od Jego Świątobliwość papieża Benedykta XVI. Podpisany przez Jego Eminencję kardynała Tarcisio Bertone, przyznany w dowód uznania za pracę na rzecz Kościoła w dniu 10 czerwca 2008 r.
Dokument potwierdzający przyznanie Krzyża Zasługi Dla Kościoła i Papieża od Jego Świątobliwość papieża Benedykta XVI. Podpisany przez Jego Eminencję kardynała Tarcisio Bertone, przyznany w dowód uznania za pracę na rzecz Kościoła w dniu 10 czerwca 2008 r.

 

UA:  Czy moglibyśmy porozmawiać o fundacji księdza Orione „Czyńmy Dobro” i Domu Miłosierdzia?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Są to dwie różne instytucje i dwa różne państwa. Gdy chodzi o Białoruś, i gdy chodzi o Łahiszyn, gdzie powstał Dom Miłosierdzia za moją sprawą i dzięki błogosławieństwu Ojca Świętego Jana Pawła II, i księdza kardynała Kazimierza Świątka. A fundacja Czyńmy Dobro, to jest sprawa w Polsce i „rozpościera“ działalność na cały świat. Natomiast, gdy chodziło Dom Miłosierdzia, to jest zupełnie inna instytucja, ona nie wchodzi w tę fundację.

 

UA: Aha, ona jest odrębna, tam w Łahiszynie?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Tak, w Łahiszynie. Dlatego też, gdy myśmy podjęli działalność apostolską w Łahiszynie to wtedy, nawiązując do duchowości naszego zgromadzenia powstała myśl utworzenia tego Domu Miłosierdzia, dlatego też, że ksiądz Orione, fundator naszego zgromadzenia, święty, głosił zasadę: „Jeśli mamy Sanktuarium Matki Bożej, to powinien być Dom Miłosierdzia, bo Mama karmi i Mama naucza, wychowuje i dlatego, na całym świecie, gdzie my mamy Sanktuaria Matki Bożej, to zaraz jest Dom Miłosierdzia. Tak samo zrobiliśmy w Łahiszynie, ksiądz kardynał popierał sprawę, Ojciec Święty także, dał odpowiednie pismo i tak się zaczęło“.

 

UA:  I tam pracują dzisiaj księżą Orioniści , a siostry Lamentki w Pińsku. A teraz może abstrahując od tego, co zostało powiedziane na temat realiów religijnych i politycznych, przejdźmy, jeśli można do „filozofii życia” księdza Kanclerza. Czy działanie na rzecz ubogich, odrzuconych przez społeczeństwo, cała praca u podstaw przełożyła się na filozofię życiową i czy nastąpiło spełnienie oczekiwań, jakie ksiądz Kanclerz miał, jadąc na Polesie?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Ja cel miałem określony: arcybiskup Świątek przyjechał do prowincjała i powiada, że potrzebuje dla takich a takich celów księdza i proszę mi go dać i to wszystko. Charyzmat zgromadzenia, który „siedzi“ w sercu człowieka i sytuacja coś proponuje. Myśmy z początku składali się w Łahiszynie, a jeśli chodzi o Janów Poleski to były zapotrzebowania względne. Myśmy się składali z trzech księży Orionistów, żeby w Pińsku karmiliśmy tych zgłaszających się biedaków, robiliśmy to bardzo prosto.

 

UA:  Ale tak z „prywatnej“ kieszeni?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: A z jakiej? Kieszeń była jedna i wtedy, myśmy wykupowali talony w jadalni. Taka była jadalnia „Popularna“ obok niedaleko katedry, dawniej nazywała się „Szlachecka“. I jak te „bidulki“ przychodziły to żeśmy dawali „talonik”. Potem do pracy w Kurii przyszła siostra, która powiada: „Księże, ucieka nam ewangelizacja“, jak my ich tu będziemy karmić, to będziemy rozmawiać, no to, żeśmy wtedy przeszli zbierać tych „bidulków“…

No, ale to była ofiarność siostry jednej, drugiej… W każdym bądź razie, pomoc przychodziła, najprzód spontaniczna, potem już CARITAS diecezji powstał, czy struktury inne.

 

UA: Jakie inne struktury?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: Związane z międzynarodową pomocą.

 

UA: Zwłaszcza chyba Polacy, katolicy?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: No ci, co do kościoła przychodzili… Wtedy przygotowałem taki list do tych „bidulków“, ksiądz kardynał zaakceptował i tych 214 kopert, to oni takie „oczy postawili“, co to za propaganda. Wobec tego ja pojechałem do centrum na dworzec kolejowy, pojechałem do naczelnej i powiadam: „A szto wy tam napisali?” – otworzyła, popatrzyła, zadzwoniła, przyszła pracownica i powiedziała: „Gratis. Proszę to służbowo rozesłać“. I wtedy właśnie się dowiedziałem, że też pracuje społecznie przy cerkwi i też niesie pomoc. I to jest przykład, naprawdę, otwartości dla sprawy.

 

UA: Czy mogłabym, na zakończenie naszej rozmowy, prosić o podsumowanie księdza Kanclerza, tak od serca?

KS. KANCLERZ STANISŁAW PAWLINA: „Odnowić wszystko w Chrystusie“ – pod tym hasłem pracuje zgromadzenie i pod tym hasłem prowadziliśmy Synod diecezjalny.

 

UA:   Dziękuję za rozmowę.

Tekst rozmowy jest publikowany bez autoryzacji, za co Wielebnego Księdza Kanclerza przepraszamy.

Urszula Adamska

 

Notatka z dnia 5 stycznia 2010 roku, zamieszczona na stronie Internetowej „Piccola Opera della Divina Provvidenza”, po nadaniu medalu honorowego Księdzu Kanclerzowi  Stanisławowi Pawlinie.

1.Na zdjęciu: w środku: Jego Eminencja ksiądz kardynał Józef Glemp; od lewej: Jego Eminencja ksiądz kardynał Kazimierz Świątek, w głębi: Przewielebny ksiądz kanclerz Stanisław Pawlina otrzymuje Medal Za zasługi dla Kościoła i Narodu
Na zdjęciu: w środku: Jego Eminencja ksiądz kardynał Józef Glemp; od lewej: Jego Eminencja ksiądz kardynał Kazimierz Świątek, w głębi: Przewielebny ksiądz kanclerz Stanisław Pawlina otrzymuje Medal Za zasługi dla Kościoła i Narodu

 

W imieniu redakcji Biura Prasowego Orionistów pragniemy podać do wiadomości, przemilczaną po części przez samego zainteresowanego, a trochę od jego współbraci, z uwagi na powściągliwość, informację:

Oto ona:

29 listopada, brat Stanisław Pawlina – Orionista, prowincjał zakonu w Polsce, a obecnie będący misjonarzem na Białorusi, został odznaczony przez Prymasa kardynała Józefa Glempa medalem: „Temu, który służył Kościołowi i Narodowi“. W uroczystości udział wzięli również: kardynał  Białorusi Jego Eminencja Kazimierz Świątek, dyrektor generalny prowincji Antoni Wit, kilkoro współbraci, wśród których obecny był Zygmunt Ryżko, prowadzący też misje na Białorusi, który posługiwał w parafii Łahiszyn, gdzie funkcję proboszcza sprawował także  jego rodzony brat; podkreślił w ten sposób, pojawienie się zgromadzenia Orionistów na Białorusi.

Medal został przyznany w dowód zasług dla Kościoła i Narodu. […]

Ksiądz Stanisław Pawlina urodził się  19 marca 1933 roku w Łowiczu ,w Polsce. Wstąpił do Zgromadzenia Księży Orionistów składając śluby zakonne w dniu 3 października 1954 roku. 15 sierpnia 1958 złożył śluby wieczyste, a 7 sierpnia 1970 roku przyjął święcenia kapłańskie. Po otrzymaniu dyplomu  z teologii, przez wiele lat sprawował funkcję wykładowcy  w Wyższym Seminarium Duchownym Księży Orionistów w Zduńskiej Woli. Wykonywał cenną posługę jako sekretarz,  niezapomnianego, arcybiskupa Bronisława Dąbrowskiego. Następnie otrzymał funkcję doradcy ekonoma prowincji, a później dyrektora generalnego prowincji. Pod koniec tej ostatniej misji, w 1994 roku, wyjechał nagle na Białoruś, gdzie już na początku swojego pobytu, promował ideę Domu Miłosierdzia, którą wdrażał wbrew pojawiającym się trudnościom. W tym samym czasie, posługuje w Pińsku w charakterze kanclerza Kurii Diecezjalnej. W dowód zasług na Białorusi ksiądz Stanisław Pawlina został ponadto odznaczony przez kardynała Tarcisio Bertone.

Tłumaczenie z języka włoskiego: Urszula Adamska

Udostępnij na: