Województwo poleskie zostało utworzone 4 lutego 1921 r., ze stolicą w Pińsku, później przeniesioną do Brześcia. Obejmowało ono głównie tereny przedrozbiorowego województwa brzesko-litewskiego z takimi ośrodkami miejskimi jak: Brześć, Pińsk, Kobryń, Prużana, Stolin, Łuniniec czy Dawidgródek. W okresie zaborów Polesie było podzielone między dwie rosyjskie gubernie: grodzieńską na zachodzie i mińską na wschodzie. Większość mieszkańców powstałego tuż przed traktatem ryskim województwa, skądinąd niepiśmienna, mieszkała na terenach wiejskich. Pod względem etnicznym Polesie należało, obok Wołynia, do województw o najmniejszym odsetku społeczności polskiej. Ludność województwa wynosiła w 1921 r. 881 tysięcy, z czego Polacy stanowili jedynie 24,3%. Najwięcej było Białorusinów – 42,6%, dalej Ukraińców – 17,7%, Żydów – 10,4%, Rosjanie stanowili 0,5%, zaś Poleszucy – 4,4%. Zdecydowana większość mieszkańców była wyznania prawosławnego – 79,2%, niewielka zaś liczba– 12,6% – judaizmu i katolicyzmu – 7,8%.
Pierwszym wojewodą poleskim został Walery Roman, późniejszy senator II i III kadencji. Na czele samorządu Brześcia nad Bugiem stał od 1922 r. prezydent Leopold Dmowski. Kobiety pod względem politycznym w nowo utworzonym województwie nie odgrywały praktycznie żadnej roli, jeśli nie uwzględnimy pierwszej radnej Brześcia Litewskiego, Marii Szpądrowskiej, wybranej jeszcze w 1919 r. do liczącej 26 rajców rady miejskiej. Mimo to kobiety na Polesiu miały pełne prawo odwoływać się do działaczek społecznych i oświatowych, których aktywność przypadała na czasy caratu.
Polakom zainteresowanym tematyką Kresów Polesie kojarzy się z takimi postaciami jak Tadeusz Kościuszko, Julian Ursyn-Niemcewicz, Józef Ignacy Kraszewski czy Romuald Traugutt. Z regionem tym były związane także trzy znane pisarki i jednocześnie działaczki społeczne: Eliza Orzeszkowa, Maria Rodziewiczówna oraz Emma Dmochowska-Jeleńska. Rodziewiczówna na Polesiu spędziła praktycznie całe życie, aż do wejścia wojsk sowieckich we wrześniu 1939 r. Jako polityczka poleska, reprezentantka modnego wówczas kierunku „krajowości”, wybija się z kolei Konstancja Skirmuntt, podczas gdy Emma Dmochowska-Jeleńska, urodzona na Polesiu, działalność swą prowadziła głównie na Wileńszczyźnie.
Rodziewiczówna – znana w Polsce głównie jako pisarka, a nie działaczka społeczna – urodziła się w 1864 r. we wsi Pieniuha na Grodzieńszczyźnie, w rodzinie represjonowanej za udział w powstaniu styczniowym, jednak całe życie związała z Polesiem. W okresie carskim gospodarzyła na majątku Hruszowa, który znajdował się w jej rękach aż do II wojny światowej. Należała do Zjednoczonego Koła Ziemianek, gdzie pełniła funkcję kierowniczki działu ekonomicznego. Z inicjatywy Rodziewiczówny powstały szkoły dla młodych kobiet w Mirosławicach w Królestwie Polskim. Po rewolucji w 1905 r. jeszcze bardziej poświęciła się działalności społecznej. Była założycielką tajnego stowarzyszenia ziemianek powiatu kobryńskiego pod nazwą „Unia”. Kobiety spotykały się raz w miesiącu, za każdym razem w innym dworze. Z inicjatywy Rodziewiczówny powstał w Warszawie sklep spożywczy oraz sklep ludowy, w którym sprzedawano wyroby z Polesia. Rodziewiczówna była także zaangażowana w działalność na rzecz ojczystej mowy, kolportowała książki w języku polskim na terenie Kobryńszczyzny. Wpływ na tę działalność poleskiej ziemianki wywarła Maria Konopnicka. Poleska szlachta z inicjatywy Rodziewiczówny zorganizowała „Szwalnię” w Kobryniu, w której funkcjonowała nielegalnie polska szkoła. Lokalne dziewczyny w teorii kształciły się na szwaczki, w praktyce zaś otrzymywały wykształcenie pedagogiczne, po czym na terenie guberni grodzieńskiej, do której należało zachodnie Polesie, zakładały tajne szkółki polskie. Po włączeniu Polesia w skład Rzeczypospolitej w 1920 r. Rodziewiczówna osiadła ponownie w Hruszowej, poświęcając się działalności społecznej. Dziś jest ciekawą postacią dla badań herstorycznych i querowych.
Osobą, która prowadziła działalność par excellence publicystyczną i polityczną, jest na pewno Konstancja Skirmuntt. Urodziła się w 1852 r. w majątku Kołodno w powiecie pińskim guberni mińskiej, w rodzinie pochodzącej od księcia Skirmuntta ze znamienitego rodu Wielkiego Księstwa Litewskiego, „księcia na Pińsku i Nowogródku, syna Mingajły, a wnuka Erdzwiłła, pierwszego Wielkiego Księcia Litewskiego” – jak napisał prof. Dariusz Szpoper, powołując się na słowa Teodora Żychlińskiego, autora „Złotej Księgi Szlachty Polskiej”. Według innych źródeł pochodzenie Skirmunttów nie jest wcale takie pewne. Nie ulega jednak wątpliwości, że na terenie Polesia, od drugiego i trzeciego rozbioru Rzeczypospolitej pozostającego w granicach Cesarstwa Rosyjskiego, była to rodzina najbardziej znacząca. Ojcem Konstancji Skirmuntt był urodzony w 1824 r. Kazimierz, absolwent studiów przyrodniczych na Uniwersytecie w Sankt Petersburgu. Jego żoną została krewna Helena Skirmunttówna, ziemianka, rzeźbiarka i działaczka oświatowa, która jak pisze Dariusz Szpoper, „wizytowała wiejskie szkółki, zachęcając dzieci do nauki w języku polskim”.
Młodość Konstancji przypadła na czasy powstania styczniowego oraz okres represji popowstaniowych. Naukę zdobywała w dalekim Kaliszu, leżącym wówczas w Królestwie Kongresowym. Po nieudanym zrywie niepodległościowym, którego dyktatorem był pochodzący z Polesia Romuald Traugutt, rodzina Skirmunttów znalazła się na przymusowym wygnaniu w głębi Rosji. Był to smutny czas dla Polaków i Litwinów. „Omnipotencja rosyjskiego zaborcy stała się zatem w pełni widoczna dla Konstancji Skirmuntt dość wcześnie, bo w dzieciństwie. Zapewne też już z perspektywy tego okresu zdawała sobie sprawę, iż będąc poddaną Imperium Rosyjskiego, a jednocześnie przynależąc do narodu, który utracił swój niepodległy byt państwowy na jego rzecz, musi wybrać model własnego funkcjonowania w tej rzeczywistości. Patriotyczne wzorce postaw obojga rodziców, fundamentalne wartości wyniesione z domu rodzinnego miały zdecydować o całym jej nadchodzącym życiu” – napisał prof. Szpoper w biografii Skirmunttówny.
Po krótkim pobycie na Krymie młoda Konstancja osiadła w pałacu zwanym „Murem” w Pińsku, mieście o drewnianej zabudowie, ważnym ośrodku handlowym, liczącym wówczas 18 tysięcy mieszkańców, w większości Żydów. Jako kobieta w średnim wieku pozostawała intelektualnie aktywna, prowadziła m.in. korespondencję z działaczami litewskiego odrodzenia narodowego Jonasem Basanavičiusem, Adomasem Dambrauskasem oraz Stanislavą Paškevičienė. W pałacu w Pińsku mieszkała zaś z „przyjaciółką i krewną”, dziś zupełnie zapomnianą, Józefą Kurzeniecką. Obie nazywane były przez Rosjan przeklętymi patriotkami. Zasługą Skirmunttówny i Kurzenieckiej było odzyskanie kościoła katolickiego w Horodyszczu, który władze carskie przeznaczyły do zniszczenia. Niestety w 1901 r. piński „Mur” uległ pożarowi. Mimo ogromnych strat i trudnej sytuacji materialnej obie panie zdecydowały się, by majątku nie sprzedawać i odnowić go własnymi siłami. Z pomocą przyszedł Wileński Bank Ziemski.
Na początku XX w. na terenach zabranych przez Rosję doszło do pewnej liberalizacji, którą Polacy na Kresach uznali za szansę na rozwój polskiej działalności. Zostało wtedy reaktywowane Towarzystwo Dobroczynności w Pińsku, powstało Poleskie Towarzystwo Wzajemnego Kredytu, do zarządu którego Konstancji Skirmuntt udało się wprowadzić pierwszą w historii kobietę – Marię Makowską. Niestety mężczyźni działający w towarzystwie doprowadzili do szybkiego jej odwołania, niemniej Konstancja założyła wówczas wraz z przyjaciółkami Kasę Pożyczkowo-Oszczędnościową. Celem instytucji było materialne wspieranie ziemianek poleskich. „Ów quasi-bank był początkowo stosunkowo popularny i zyskał sobie miano «Mrowiska». Mężczyzn mogło oburzać to, iż traktowano ich tam raczej represyjnie, zabraniając im wstępu do lokalu Kasy bez uprzedniego wcześniejszego zaanonsowania swojej wizyty”.
Skirmunttowie prowadzili również tajne nauczanie języka polskiego na Polesiu. Jak wspomina prof. Dariusz Szpoper: „Tajne szkółki powstawały w okolicach Pińska, częstokroć przy parafiach rzymskokatolickich, nieraz wręcz przy niechętnym nastawieniu do tych inicjatyw lokalnych proboszczów obawiających się oskarżeń o szerzenie «polskiej propagandy»”. W tajne nauczanie włączyły się zarówno Konstancja Skirmuntt, jak i Józefa Kurzeniecka. Ta druga w latach 1905–1906 opracowała i wydała w kilku tysiącach egzemplarzy „Lamentar” – elementarz ludowy w dialekcie pińsko-białoruskim (zarówno Konstancja, jak i Józefa bardzo dobrze władały lokalnym językiem, ta pierwsza później bez powodzenia starała się nauczyć także litewskiego), niestety książka nie cieszyła się dużym zainteresowaniem. Dzięki inicjatywie Skirmunttówny i Kurzenieckiej w nielegalne szkolnictwo włączyła się Paulina Przyłucka, która zakładała polskie szkółki w powiecie pińskim już w 1889 r., kontynuując tę pracę aż do wybuchu I wojny światowej. Wspomagała ją młodsza córka Gabriela, zamordowana później przez nazistów w 1943 r. Wiele kobiet angażujących się w tajną oświatę na Polesiu dziś jest już zupełnie zapomnianych.
Józefa Kurzeniecka zmarła w 1915 r. „Dla Konstancji Skirmuntt odejście duszy siostrzanej było ciężkim ciosem, dotkliwym osamotnieniem. Ból w sercu zamknęła, nie żaliła się przed ludźmi. Jej skargi słyszał tylko Bóg” – wspominał w nekrologu umieszczonym w wileńskim „Słowie” Roman Skirmuntt. Ciekawie opisał zresztą siostrzeństwo dwóch kobiet: „Kurzeniecka, osoba równie nieprzeciętnego charakteru i umysłu. Podobny los i pokrewne usposobienie zbliżało do siebie obie panie. Obie były córkami zamożnych domów ziemiańskich, pierwszą burza dziejowa pozbawiła gniazda rodzinnego, drugą brak zmysłu rządności jej własnych rodziców i niesumienność ludzka. Obie były niewiastami gorącego ducha. Jak światło w szkła ochronne ujęte, płonął Znicz w duszy pierwszej, pochodnią na wolnem powietrzu można by nazwać ów znicz drugi. Idealistyczny był sposób myślenia Konstancji Skirmuntt, zatopiona w pracy umysłowej stroniła od zgiełku dnia powszedniego. Do wykonania myśli pięknej rwała się dusza Kurzenieckiej, o teoretyczne jej uzasadnienie mniej dbała. Było coś olimpijskiego w Konstancji Skirmuntt, coś demonicznego w osobie Kurzenieckiej. Strata gniazda rodzinnego spowodowana w części przez złych ludzi zostawiła ślad goryczy na dnie jej serca. Na wyżynach podniosłego spokoju i pogody ducha zadomowić się umiała”.
W czasie I wojny światowej Konstancja Skirmuntt włączyła się w pomoc ofiarom, inicjując Komitet Ratunkowy Miasta Pińska. Współpracowała m.in. z Leontyną Ordziną (z domu Korsakówną; 1859–1947), działaczką miejscowego Katolickiego Towarzystwa Dobroczynności, dziś również niestety zapomnianą.
O Ordzinie wiadomo, że zajmowała się nie tylko działalnością charytatywną, ale i przedsiębiorczością, w 1923 r. założyła sklep spożywczo-kolonialny w Pińsku. Przed wybuchem II wojny światowej poleska ziemianka działała wciąż w pińskim oddziale Kresowego Związku Ziemian. O ile w Polsce o Ordzinie się nie pamięta, to od niedawna można o niej więcej przeczytać w białoruskich źródłach internetowych, gdyż w Pińsku zachował się jej dom (charakterystyczny, jednopiętrowy, z czerwonej cegły) przy ulicy Lenina (przed wojną Kościuszki). Jak podkreślają lokalni przewodnicy, od 1921 do 1939 r. w budynku mieściła się księgarnia i ogromna biblioteka z ponad tysiącem książek w języku polskim. Dziś mieszczą się tu prywatne sklepy, zaś na domu wisi tablica upamiętniająca nie Ordzinę, a komunistyczne „powstanie poleskie” z przełomu 1918 i 1919 r. O ile Ordzina jest raz po raz wspominana w przewodnikach po Pińsku, względnie w artykułach w prasie (jako ciekawostkę podaje się fakt, że działała w stowarzyszeniu ochrony praw zwierząt), to często jej życiorys jest przeinaczany, np. błędnie przypisuje jej się związki rodzinne ze znanym na Białorusi rysownikiem Napoleonem Ordą. Nazwisko Ordziny pojawia się pod petycją polskich działaczy z Polesia, która została wystosowana 30 stycznia 1918 r. do Najjaśniejszej Rady Regencyjnej Polskiej w Warszawie w ramach protestu przeciwko włączeniu regionu do Ukrainy na mocy traktatu brzeskiego. „Protestując przeciwko ujawnionemu zamiarowi zabrania kraju naszego przez Ukraińców, nie zrywając odwiecznej łączności Polesia z całokształtem Litwy, Białorusi i Grodzieńszczyzny – wyrażamy pragnienie połączenia naszego z państwowością polską”, pisała nie tylko Ordzina, ale także Skirmunttówna i Maria Makowska. Do najbardziej znanych sygnatariuszy petycji należał piński ksiądz Kazimierz Bukraba, późniejszy piński biskup diecezjalny. W swoich wspomnieniach ks. Aleksy Petrani określił Ordzinę i Skirmunttównę jako „współpracowniczki księdza Kazimierza” w obszarze organizacji polskiego szkolnictwa na Pińszczyźnie w okresie I wojny światowej (w warunkach okupacji niemieckiej).
Po wyzwoleniu Polesia spod okupacji bolszewickiej w 1919 r. Konstancja Skirmuntt powołała do życia Komitet Organizacyjny Szkoły Średniej w Pińsku. Tutaj również pomagała jej Ordzina. Szkoła za patrona miała św. Andrzeja Bobolę, zamordowanego w Janowie Poleskim przez kozaków. Jej dyrektorem został znany pedagog, związany wcześniej z Kaliszem, prof. Apolinary Klonowski.
Po ostatecznym wypędzeniu bolszewików Skirmuntt wróciła do Pińska w czerwcu 1921 r. Zamieszkała w „Murze” z dwoma służącymi: Józefą Wasilewską i Rozalią Burakówną. Niestety z powodu trudnej sytuacji finansowej zmuszona była sprzedać „Mur” kurii diecezjalnej w Pińsku. Schorowana i zmęczona życiem, zmarła 23 stycznia 1934 r. Została pochowana we wspólnym grobie z Józefą Kurzeniecką. W wileńskim „Słowie” ukazało się pożegnanie autorstwa Romana Skirmuntta, działacza Stronnictwa Krajowego Litwy i Białej Rusi, pierwszego premiera powstałej w 1918 r. Białoruskiej Republiki Ludowej, późniejszego senatora II Rzeczypospolitej, spokrewnionego z Konstancją. O śmierci Konstancji Skirmuntt pisano w oficjalnej gazecie wydawanej w Kownie „Lietuvos Aidas”, podkreślając, że zmarła „uważała siebie za Litwinkę”.
Konstancja Skirmuntt odegrała znaczącą rolę w powstaniu Stronnictwa Krajowego Litwy i Białej Rusi w Wilnie w 1907 r., uznaje się ją bowiem za jednego z głównych ideologów tego ugrupowania. Stronnictwo miało na celu wypracowanie porozumienia trzech narodowości najliczniej zamieszkujących tereny byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego – Polaków, Litwinów i Białorusinów. W swoim programie, sformułowanym w 1905 r. w ramach Mińskiego Towarzystwa Rolniczego, krajowcy – wówczas jeszcze niezrzeszeni w partii – postulowali równouprawnienie wszystkich narodowości na terenie „guberni litewskich”, swobodę sumienia i wyznania, wolność słowa, związków i zebrań, a także nietykalność osoby i mieszkania bez wyroku sądowego. Ważnym postulatem było prawo do nauczania w języku ojczystym. Krajowość sytuowała się w opozycji zarówno wobec pochodzącej z Królestwa Polskiego polskiej idei narodowej, jak i rodzącego się nacjonalizmu litewskiego i białoruskiego. Jak wskazuje prof. Dariusz Szpoper w swojej biografii Konstancji Skirmuntt, „jej krajowość była poniekąd pochodną jej fascynacji dziejami swojej «małej ojczyzny» – Pińszczyzny i okolic Polesia, jak też historią całego obszaru Wielkiego Księstwa Litewskiego”. Jako publicystka Skirmuntt wzywała, by nie dopuścić do rusyfikacji ludności białoruskiej na terenie dawnej Litwy. Podkreślała również konieczność pracy „z ludem i dla ludu”. Wypowiadała się wreszcie w sprawach polsko-litewskich, nie szczędząc krytyki ani Polakom, ani Litwinom. Jeden z podrozdziałów swojej pracy poświęconej Skirmunttównie prof. Dariusz Szpoper zatytułował „Pomiędzy dwoma nacjonalizmami”. Mimo krytycyzmu wobec rodzącego się nacjonalizmu litewskiego, ziemianka określała siebie mianem „Gente Lithuana, nacione Lithuana”, inaczej niż większość Polaków mieszkających od pokoleń na terenie Litwy i Białorusi. Nade wszystko interesowała ją historia Wielkiego Księstwa Litewskiego, potrafiła w tej sprawie wchodzić w ostre polemiki listowne. Była autorką publikacji książkowych na temat historii Litwy i współczesnych relacji polsko-litewskich: Dzieje Litwy opowiedziane w zarysie (Kraków 1886), Nad Niemnem i Bałtykiem (trylogia historyczna, która ukazała się na przełomie XIX i XX w.) oraz Idea jagiellońska – a polityka kresowa (Wilno 1925). Najwięcej pozostawiła jednak po sobie artykułów prasowych publikowanych w „Kurierze Litewskim”, „Kurierze Polskim” i „Przeglądzie Wileńskim”. Warto dodać, że w 1920 r. Konstancja Skirmuntt sprzeciwiła się siłowemu zajęciu Wilna, a później inkorporacji Wileńszczyzny do II Rzeczypospolitej, co później pamiętali jej in plus Litwini. Zachowała się nawet, niestety niesprawdzona, informacja (przytoczona w Polskim Słowniku Biograficznym) o przyznaniu jej tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie. Konstancja Skirmuntt niechętnie podchodziła do linii politycznej wileńskiego konserwatywnego „Słowa” w kwestii litewskiej. Zachowała również negatywny stosunek wobec linii granicznej ustalonej w Traktacie Ryskim, pozostawiającym Mińszczyznę na pastwę Rosji Sowieckiej. Jak celnie wskazał dziennikarz „Kuriera Nowogródzkiego” we wspomnieniu poświęconym Skirmunttównie, „była Litwinką – właśnie, jak jej przodkowie. Całe jej życie przebiegło pod znakiem Orła i Pogoni. Nie rozdzielała dwóch narodów – nie mogła nawet zrozumieć, jak można przepołowić odwieczny herb Rzeczypospolitej”.
Jak pisze prof. Dariusz Szpoper w szkicu zatytułowanym Konstancja Skirmuntt wobec kwestii praw politycznych kobiet w świetle publicystyki i korespondencji z Elizą Orzeszkową, poleska ziemianka kojarzona jest w Polsce głównie z ideą krajowości, a za mało ze sprawami kobiet. Tak było również przed II wojną światową, choć we wspomnieniu zamieszczonym w wileńskim „Słowie” jej krewny Roman Skirmuntt przypomina, że zarówno Orzeszkowa, jak i Konstancja Skirmuntt, które utrzymywały pisemny kontakt przez ponad dwie dekady, uważały za „niesprawiedliwe i niedołężne rządy płci męskiej”. Nieco złośliwie rekapitulując poglądy zmarłej krewnej, Roman Skirmuntt napisał, że według Konstancji „świat zmieni oblicze, gdy kobiety głos sobie należny zdobędą, wyrównają się nierówności, a poziom moralny ludzkości podniesie się na nieznane dotąd wyżyny”.
Tematyka praw kobiet nurtowała Konstancję Skirmuntt jeszcze podczas jej pobytu na Krymie w 1872 r.: „Gdyby kobietom dany był wstęp na różne owe drogi, pola, niwy, gdzie dziś jeszcze nie chodzą – może by się niejedna do pióra nie brała lub wzięte porzuciła – ale kiedy dziś ten świat wolnej pracy to jeszcze Ameryka nie odkryta – a nie życzy się wcale przejść życia za cudzym ramieniem – cóż pozostaje, jak choć słabą siłą piórem sobie rozmiatać swoją drogę między ludźmi!”.
Aktywniej na temat spraw kobiecych zaczęła wypowiadać się jednak dopiero na początku XX stulecia. Okazją do zabrania głosu była deklaracja ze strony carskiej władzy zamiaru wprowadzenia samorządu ziemskiego na terenie guberni dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wówczas Konstancja Skirmuntt na łamach „Kuriera Litewskiego” opublikowała artykuł pod tytułem „Jeszcze jedna reforma”, w którym postulowała dopuszczenie kobiet do udziału w tych gremiach. Na zasadzie analogii do tzw. uwolnienia włościan w latach sześćdziesiątych XIX w. opowiedziała się za przyznaniem praw do głosowania kobietom, rozwiewając przy okazji obawy przed tą reformą. Skirmuntt apelowała do potencjalnych sojuszników mężczyzn: „Uczyńcie sprawiedliwość! Nie dajcie się uprzedzić! Przed wami leżą owoce cichej pracy obywatelskiej dostojnych towarzyszek waszego narodowego życia – prace piórem nieprześcignionej w miłości kraju Elizy Orzeszkowej i młodszych jej towarzyszek, Rodziewiczówny, Jeleńskiej i innych – i prace czynem, tych trudnych do policzenia matek waszych, żon, sióstr, które – gdy dalekie lub różnorodne trudy pochłaniały wasze siły – ochraniały węgły domowe, ochraniały ziemię od sprzedania, święte ogniska od zgaśnięcia. Tym wszystkim należy się dziś współpraca z wami, należy się pełnia praw obywatelskich na rodzinnej skibie!”.
Kobietę w funkcji radnej uważała Skirmuntt za osobę, która ma szczególne prawo wypowiadać się na forum ziemstwa w sprawach ochrony zdrowia i edukacji. Jej postulaty poparła – także na łamach „Kuriera Litewskiego” – Eliza Orzeszkowa. Niestety, poglądy obu kobiet nie spotkały się ze zrozumieniem. Na łamach gazety zaatakował je sam właściciel, Hipolit Korwin-Milewski, w cyklu felietonów „Gawędy starego szlachcica”. W felietonie zatytułowanym „Ziemstwa z damami” wszedł w polemikę, krytykując postulat Orzeszkowej, by do ziemstw miały prawo kandydować jedynie Polki. „Czyż można sobie wyobrazić, żeby prawodawca mógł postanowić, choćby w odrębnej dla tego kraju ustawie, że kobieta Polka będzie brała udział w ziemstwie, a właścicielka ziemska Rosjanka, Tatarka lub Żydówka z miasteczka (…) zostanie za progiem?”. O ile ten argument Milewskiego wydaje się sensowny, to za mniej zasadną można uznać krytykę postulatów Orzeszkowej i Skirmunttówny dotyczących umożliwienia kobietom kandydowania do gremiów politycznych i odnoszenie obaw, jak to wpłynie na sytuację małżeństw. Korwin-Milewski zastanawiał się, co się stanie, jeżeli przy domowym stole spotkają się kobieta i mężczyzna o różnych poglądach politycznych. Warto dodać, że Konstancja Skirmuntt różniła się znacząco w poglądach z Orzeszkową na temat dopuszczenia kobiet innych narodowości do władzy. Przeciwna wszelkim nacjonalizmom, opowiadała się za tym, by w politycznych gremiach miały prawo zasiadać także Litwinki i Białorusinki.
W 1906 r. podpis Konstancji Skirmuntt znalazł się pod specjalną odezwą „Do wyborców i wybrańców naszych Ziem i Miast”,opublikowaną na łamach „Kuriera Litewskiego”. Wśród sygnatariuszek odnaleźć można nazwiska m.in. Elizy Orzeszkowej, Aliny Wilejszysowej oraz Emmy Jeleńskiej-Dmochowskiej. W odezwie kobiety apelowały do mężczyzn wybranych do Dumy Państwowej, by pochylili się nad kwestią równouprawnienia politycznego kobiet i nie odkładali tej sprawy ad Kalendas Graecas. Kwestia ta według sygnatariuszek była pilna ze względu na „najwyższe dobro ludzkości, którem jest sprawiedliwość”. Konstancji Skirmuntt udało się zebrać prawie dwieście podpisów kobiet z terenów Wielkiego Księstwa Litewskiego, które poparły odezwę, wydaną w dwóch językach: polskim i litewskim. W planach było wydanie odezwy także po rosyjsku, jak również zainteresowania jej treścią mieszkańców guberni ukraińskich. Niestety sytuacja polityczna w Rosji porewolucyjnej nie pozwoliła na wywalczenie równouprawnienia kobiet, a Konstancja Skirmuntt miała w tej sprawie poczucie klęski. Razem z Orzeszkową zdecydowały o zawieszeniu walki o prawa kobiet.
Gdy w 1919 r. na Polesiu, wyzwolonym spod władzy bolszewickiej, wybrano pierwsze władze samorządowe, w radzie miejskiej Brześcia Litewskiego znalazła się pierwsza w historii kobieta – Maria Szpądrowska, jako jedyna członkini rady. Zaangażowana w działalność społeczną sprawowała wówczas funkcję kierowniczki Stacji Opieki nad Matką i Dzieckiem. Feministyczny „Komunikat Biura Prasowego dla Spraw Kobiecych” pisał w 1924 r., z okazji odznaczenia Szpądrowskiej Medalem 3 Maja, że dzięki: „staraniom pani Szpądrowskiej Brześć uzyskał tę tak niezmiernie pożyteczną instytucję, gdyż początkowo był zamiar otwieranie tych stacyj tylko w dużych środowiskach, więc o powojennym Brześciu nie mogło być mowy; p. Szpądrowska, będąca wówczas wice-prezesową Ameryk. Cz. Krzyża w Brześciu, dołożyła wszelkich starań w celu uzyskania pozwolenia na otwarcie tu stacji, co rzeczywiście udało jej się uskutecznić w roku 1921”. Jak napisano w „Komunikacie”, radnej Szpądrowskiej udało się doprowadzić stację „do wzorowego stanu”, o czym miały świadczyć „liczne podziękowania i dyplomy uznania otrzymane od Amerykanek zwiedzających Oddział Brzeski”. Oprócz kierowania Stacją Opieki nad Matką i Dzieckiem Szpądrowska znajdowała czas na bycie główną opiekunką Schroniska dla Starców, dającego przytułek kilkudziesięciu osobom na terenie miasta. Jak przypominał „Komunikat”, „dzięki ogromnej inicjatywie, niestrudzonej pracy i ciągłym zabiegom w celu uzyskania potrzebnych funduszów, gdyż Magistrat daje tylko nieznaczną zapomogę, udaje się Pani Szpądrowskiej utrzymać istnienie tak potrzebnej i pożytecznej instytucji”. Maria Szpądrowska sprawowała funkcję radnej Brześcia (przemianowanego w 1923 r. na Brześć nad Bugiem) do 1926 r. Nie weszła w skład kolejnej rady, jednak przetarła szlaki swoim następczyniom w Brześciu. W kolejnej kadencji w radzie miejskiej zasiadała żydowska działaczka Helena Sztejnbergowa. Z kolei w gremium wybranym w 1934 r. znalazły się działaczki polskie: Bronisława Brydakówna, Jadwiga Osiecka, Danuta Solska, Seweryna Zakrzewska, a społeczność żydowską reprezentowała wspomniana już Sztejnbergowa. Postać Marii Szpądrowskiej, pierwszej polityczki na szczeblu samorządowym, pozostaje niestety w całkowitym zapomnieniu, i nie bez znaczenia jest tu okoliczność, że obecnie na białoruskim Polesiu nie prowadzi się badań herstorycznych. Również polskie publikacje na temat przedwojennego Polesia, wydane już po 1989 r. – a wbrew pozorom było ich niemało – nie wspominają nawet słowem o tej postaci.
Szpądrowska była na początku lat dwudziestych jedyną kobietą, która objęła stanowisko polityczne w stolicy nowo powołanego województwa poleskiego. Nie oznacza to, że miasto Brześć było pozbawione innych aktywistek, jednak ich aktywność miała charakter głównie społeczny, często niedoceniany.
Dwie kobiety – Wanda Próchnicka i Eliza Wołkowa– znalazły się w gronie organizatorek działającego prężnie przez całe międzywojnie Brzeskiego Towarzystwa Muzycznego, które powołało funkcjonującą aż do 1939 r. szkołę muzyczną im. Fryderyka Chopina w Brześciu.
Najczęściej kobiety na terenie Polesia funkcjonowały jako partnerki mężczyzn: prezydentowe, starościny, wojewodziny, żony ważnych wojskowych (miasto Brześć nad Bugiem było liczącą się twierdzą), inżynierów czy adwokatów. Nie oznacza to jednak, że nie były aktywne. „Komunikat Biura Prasowego dla Spraw Kobiecych” z 1925 r. podaje choćby informację o raucie na rzecz Domu Żołnierza, który odbył się pod protektoratem wojewodziny Młodzianowskiej oraz generałowej Jastrzębskiej. Dom Żołnierza był ważnym projektem w mieście wojskowych, jakim pozostawał Brześć nad Bugiem. Aktywność kobiet na rzecz wojska była kolejnym dowodem ich patriotyzmu w niepewnej politycznie sytuacji województwa graniczącego ze Związkiem Sowieckim.
Inną wybijającą się postacią związaną z Polesiem była Maria ze Stefanowskich Żabińska, kobrynianka, odznaczona w 1923 r. jako jedyna kobieta z terenu województwa poleskiego Orderem „Polonia Restituta”. Żabińska była aktywna już w okresie carskim, gdy prowadziła tajne nauczanie w języku polskim. O tej działaczce dość obszernie pisał Józef Bańkowski w „Polesiu Ilustrowanym” z 1923 r.: „Na gruncie kobryńskim intensywną działalność rozpoczyna pani Marja Żabińska. Praca początkowo idzie tak opornie, że po to by znaleźć chętnych do nauki, trzeba uczyć nie tylko bezpłatnie, lecz dla zachęty dawać prezenty w formie np. ubrania. A rezultat? Po ośmiu latach pracy ze składek kobryńskiego ziemiaństwa buduje się w Kobryniu specjalny dom na szkołę polską; pod urzędową nazwą “szwalni” urządza się seminarium nauczycielskie z kursem 3-letnim” –pisał Bańkowski, wspominając, że gdy na początku XX w. szkołę zamknęły władze carskie, kształciło się w niej prawie 80 dzieci. „Było to seminarium ideowe dla dzieci miejscowej polskiej ludności, które wracały do zaścianków, by rozkrzewiać zanikającą polskość. Przy pomocy pieniężnej ziemiaństwa i tych nauczycieli powstaje około 20 szkółek ludowych w powiecie kobryńskim i tyleż w prużańskim. Głównemi pomocnikami pani Żabinskiej, w tej pracy na gruncie kobryńskim byli: Adam Kolszewski, Józef Ostromecki i Józef Bankowski, w prużańskim Adam Bobiński. Po przymusowem opuszczeniu Kobrynia, pani Żabińska przy pomocy Koła Ziemianek Warszawskich otwiera seminarium nauczycielskie w Woli Grzybowskiej, pod Warszawą, dokąd ściąga dziewczęta z kresów, by uduchowniwszy je, wyprawiać znów do pracy na Polesie”. Postać Żabińskiej, dziś zupełnie zapomniana, stanowi niewątpliwie ważny element poleskiej herstorii. Po wejściu Polesia w skład Rzeczypospolitej na mocy Traktatu Ryskiego Żabińska nadal mieszkała w Kobryniu i udzielała się społecznie. W 1922 r. zamieściła w okolicznościowej publikacji „Preparandy Nauczycielskie”, wydanej przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, swoje wspomnienia z czasów carskich, gdy jako nauczycielka walczyła o zachowanie języka polskiego na Polesiu. Aż do 1930 r. Żabińska pełniła funkcje wiceprezeski Polskiej Macierzy Szkolnej w Kobryniu.
W wyborach do Sejmu i Senatu w 1922 r. żadna kobieta z województwa poleskiego nie uzyskała mandatu. W parlamencie znalazła się jedynie Irena Puzynianka herbu Oginiec (siostra słynnego historyka Józefa Puzyny), rodzinnie związana z Polesiem aktywistka katolicka, przewodnicząca Narodowej Organizacji Kobiet, urodzona w 1881 r. w majątku Hremiacze w powiecie brzeskim guberni grodzieńskiej.
Wyniki wyborów do Sejmu na Polesiu (1922). Partie, które uzyskały mandaty | Okręg Brześć | Okręg Pińsk |
Blok Mniejszości Narodowych | 40,15%, 3 mandaty | 24,91%, 1 mandat |
Polska Partia Socjalistyczna | 18,59%, 1 mandat | 42,61%, 3 mandaty |
Polskie Stronnictwo Ludowe „Wyzwolenie” | 12,19%, 1 mandat | 21,66%, 1 mandat |
W marcu 1925 r. w sali Kina Społecznego w Brześciu nad Bugiem Maria Holder-Eggerowa, posłanka z sąsiedniego, siedleckiego okręgu, wygłosiła odczyt, wskazując, że sytuacja kobiet na Kresach jest o wiele trudniejsza niż w Polsce centralnej i zachodniej, a kobiety kresowe są „mniej uświadomione politycznie”. Wezwała kobiety do „zrzeszania się w celu wspólnej i owocniejszej pracy”. Uczestniczki spotkania zgromadzone przed gmachem kina skandowały: „Niech żyje nasza posłanka!”. Maria Holder-Eggerowa wygłosiła także mowę z balkonu magistratu, którą zakończyła słowami „Roty” Marii Konopnickiej: „Nie damy ziemi skąd nasz ród, tak nam dopomóż Bóg!”.
W latach trzydziestych województwo trzykrotnie odwiedziła ukraińska senatorka Ołena Kysiłewśka, słynna w Galicji Wschodniej pisarka, dziennikarka i wydawczyni. Zakładała wówczas organizacje kobiece i spółdzielnie pracownicze dla mniejszości ukraińskiej na Polesiu.
Polesie było terenem, na którym żadnej kobiecie w dwudziestoleciu międzywojennym nie udało się wygrać wyborów do Sejmu ani do Senatu. Kobiety bywały jednak radnymi, choćby w Brześciu nad Bugiem. Były również bardzo aktywne na niwie społecznej, kulturalnej i oświatowej, udzielały się np. w działającym na Polesiu w latach trzydziestych XX w. Związku Pracy Obywatelskiej Kobiet. Warto wspomnieć o takich postaciach jak Bronisława Brydakówna – brzeska nauczycielka i działaczka społeczna, skarbniczka Okręgu Poleskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego, przewodnicząca Wydziału Pedagogicznego Zarządu Okręgowego ZNP, prezeska Okręgowej Komisji Pedagogicznej, od 1936 r. redaktorka odpowiedzialna pisma ZNP okręgu brzeskiego „Ogniwo Brzeskie”. W latach trzydziestych sprawowała mandat radnej Brześcia nad Bugiem z listy Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem. W czasie II wojny światowej działała w Armii Krajowej. Inną interesującą postacią była Jadwiga Osiecka, również radna Brześcia, w czasie II wojny światowej referentka szkolnictwa powszechnego w Biurze Tajnego Nauczania Okręgowej Delegatury Rządu „Polesie”. Dziś postaci te uległy całkowitemu niemal zapomnieniu.
Bibliografia
Cichoracki P.,„Województwo poleskie. Z dziejów politycznych”, Łomianki 2014.
Głuszenia J., „Tak chciałam doczekać. Opowieść o Marii Rodziewiczównie”, Warszawa 1992.
Hebda D., „Maria Rodziewiczówna – wzór kresowej ziemianki” [w:] „Ogrody Nauk i Sztuk”, nr 5, 2015.
Kitajczuk M., „Burzliwe dzieje Polesia”, Warszawa 2002
Nelard O., (red.),„Polesie Ilustrowane”, Brześć nad Bugiem 1923.
Romanowski A., „Pozytywizm na Litwie. Polskie życie kulturalne na ziemiach litewsko-białorusko-inflanckich w latach 1864-1904”, Kraków 2003.
Szpoper D., „GenteLithuana,NationeLithuana. Myśl polityczna i działalność Konstancji Skirmuntt (1851-1934)”, Gdańsk 2009.
Szpoper D., „Konstancja Skirmuntt wobec kwestii praw politycznych kobiet w świetle publicystyki i korespondencji z Elizą Orzeszkową” [w:] „Kresowianki. Krąg pisarek heroicznych”, red. Krzysztof Stępnik, Monika Gabryś, Lublin 2006.
Śleszyński W., „Województwo poleskie”, Kraków 2014.
Ustrzycki M., „Ziemianie polscy na Kresach 1864-1914. Świat wartości i postaw”, Kraków 2006.
„Pod znakiem Pogoni i Orła. Konstancja Skirmuntt, pisarka i publicystka, Litwinka i Polka jednocześnie”,[w:] Puchalska Joanna, Polki, które zmieniły wizerunek kobiety. Historia 10 niezwykłych Polek,Warszawa 2018.
Tomasz Otocki