Булгаковскій Д.Г. Пинчуки. Этнографическій сборникъ. Пѣсни, загадки, пословицы, обряды, примѣты, предразсудки, повѣрья, суевѣрья и местный словарь — СПб, 1890 (517)
Пинчуки. Этнографическій сборникъ Булгаковский, Дмитрий Гаврилович
Пѣсни, загадки, пословицы, обряды, примѣты, предразсудки, повѣрья, суевѣрья и местный словарь. Собрано въ Пинскомъ уѣздѣ Минской губерніи.
Zbiór «Pinczuki» autorstwa wybitnego rosyjskiego etnografa i pisarza XIX wieku Dymitra Gawriłowicza Bułhakowskiego nie jest znany czytelnikowi polskiemu, ani naukowcom-etnografom, żadna z jego prac nie została dotąd przetłumaczona na język polski. Dla nas, miłośników i badaczy historii i kultury Polesia, zbiór Bułhakowskiego jest nie do przecenienia, gdyż stanowi kompendium wiedzy etnograficznej o życiu Poleszuków lat 70 –tych XIX w. Pieśni na cały rok kalendarzowy, przysłowia, zagadki, obrzędy, tradycje, słownik miejscowych dialektów – to prawdziwe skarby, które autor zgromadził i opracowywał podczas licznych wędrówek po poleskich wsiach i miasteczkach tamtych lat. Materiały etnograficzne Bułhakowskiego są tym cenniejsze, gdyż zostały zebrane na Polesiu, odciętym przez bagna i roztopy od świata jeszcze przed budową dróg kolejowych, które szybko zmieniły układ życia Poleszuków. Bułhakowski zdążył zarejestrować Polesie dziewicze, z poetycką, prymitywną prostotą, światopoglądem, który tkwił tam przez wieki w otoczeniu bagien i moczarów, wśród niebezpiecznych żywiołów, mitów, wierzeń, zabobonów.
W zbiorze znajdziemy 257 pieśni poleskich, 210 zagadek, 65 przysłowia, a także opis obrzędów, zabobonów oraz światopogląd Poleszuków na życie pozagrobowe. Jako etnograf, Bułhakowski pokazał siebie jako głęboki znawca życia, bytu, obyczajów, psychologii, kultury materialnej i duchowej Poleszuków. Był precyzyjnym, subtelnym, nieobojętnym naukowcem-badaczem, ale jednocześnie człowiekiem, który darzył obiekty swoich badań sympatią, przyjaźnią i głębokim szacunkiem. Mówił o Poleszukach, że to naród utalentowany i pracowity.
Dymitr Gawriłowicz Bułhakowski urodził się 12 września 1843 r. w Jelcu,w orłowskiej guberni. Studiował w Orłowskim Seminarium Duchownym, a później w Seminarium Duchownym w Mińśku. 23 listopada 1869 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Pierwsze miejsce pracy było we wsi Morocz koło Mozyrza. W latach 1870-1874 pełnił posługę duszpasterską w Pińśku, w Fiodorowskim Katedralnym Soborze. Następnie pracował na Grodzieńszczyźnie – w Swisłoczy i Wołkowysku. W 1902 r zostawił pracę duszpasterska.Zmarł po 1918 r., dokładna data śmierci nie jest znana.
Prezentujemy dziś Państwu rozdział dotyczący obrzędów i wierzeń Poleszuków.
Obrzędy, wierzenia, wróżbiarstwo i przesądy
Pińczuków
Podczas niektórych świąt
Buśkowe łapy (inaczej Błagowiestnik, 26 marca). Baby wypiekają chleby na kształt „buśkowych” (bocianich – red.) łap; w tym dniu nie sadzą gęsi (na jajach – red.), inaczej będą kaleki, nie „zatykają” krosna (tkackie – red.), bo płótno wyjdzie słabe lub o nierównych brzegach.
Chresty. Środa w połowie postu. W tym dniu nikt nic nie robi; baba nawet igły nie dotknie. Wypiekają chleby, na kształt krzyża.
Nawski czwartek. Pierwszy czwartek po Wielkanocy. W niektórych miejscach i szczególnie u Katolików na cmentarzach wspominają zmarłych. Na mogiły kładą czerwone jajka, które następnego dnia zbierają dla siebie ubodzy.
Krzywa środa. Ostatnia środa przed św. Trójcy. Kapusty, buraków i in. podobnych warzyw nie sadzą, ponieważ jeżeli posadzić w tym dniu, to rodzą się krzywe, małe, robaczywe.
Św. Jury (wiosną 23 kwietnia i jesienią 26 listopada). Na św.Jura od rana do wieczora człowiek z ludu żadnej pracy nie robi. Mówi się, że „jesienny Jur otwiera wilkom paszcze”, tak że od tego dnia krwiożercze wilki zaczynają chodzić watahami i napadają na bydło.
Natomiast „wiosenny Jur paszcze wilkom zamyka” i wilki zaprzestają, lub co najmniej zmniejszają swoje napaści na bydło.
Dowhyj Iwan (Długi Iwan – red.). (8 maja). w tym dniu sadzą marchew, ogórki, rzodkiew i t.p. Podczas sadzenia baby zadzierają wysoko spódnicy, by wszystko co się posadziło rosło wysokie i chwytają się swych kolan pewni tego, że wszystko co posadzone będzie równie grube i okrągłe jak kolana.
Kupajło (24 czerwca). Pod imieniem Kupajły znane ludowe święto Narodzenia Ioanna Krestitela (Jana Chrzciciela – red.). Z wieczora przed Kupajłą odbywa się zabawa w korowód pod nazwą „Wykiń” (wyrzuć – red.); która polega na tym że z wieczora przed świętem „mołodycy” (młode mężatki – red.), dziewczęta i chłopcy zbierają suche trzciny, w które obfitują Pińskie błota, słomę i chrust; wybierają za wsią na jakimś wzniesieniu miejsce i rozpalają ognisko; młodzież skacze przez ogień, przy tym odbywają się tańce i zabawa korowodowa pod nazwą „wykiń”: chłopaki z dziewczynami trzymając się za ręce tworzą z siebie krąg, tańcząc i śpiewając dookoła ogniska. Wszystko to odbywa się przed zachodem słońca i trwa do północy.
Skaczą przez ogień pewni tego, że przez to „rusałki” nie będą napadać i przychodzić w ciągu roku do chlewu doić krów.
Kobiety z rana na Kupajłe zbierają pokrzywy, pęki której wieszają na drzwiach chlewów, gdyż się wierzy że rusałki pokrzywy się boją. Gdy tego dnia trafi się żaba, należy jej zabić, bo to jest przeistoczona w żabę rusałka.
Kińskij Wełyk-deń (koński Wielki dzień – red.). Jest to święto koni, obchodzone w pierwszy po św.Trójcy wtorek; tego dnia konie mają wolny – nie są do pracy używane; w stajniach zawieszają świecę za zdrowie koni.
„Orabinowe” dzień i noc bywają trzeciego dnia po „Zaśnięciu”. Ludzie w tym dniu nie pracują w oczekiwaniu na grzmoty, deszcz i pioruny. Każdy spodziewa się jakiegoś nieszczęścia. Inna nazwa tego dnia – „Worowyty deń” (srogi dzień – red.).
Gołowosik (29 sierpnia). Kapustę z grzęd nie wycinają, ziemniaków nie jedzą; na ogół nic o okrągłych kształtach nie jedzą. W przeciwnym razie będą na ciele bolączki. Post w ciągu całego dnia.
Kolada (24 grudnia). To nazwa ludowa wigilii Bożego Narodzenia. Koladoju nazywają także piosenki, śpiewane młodzieżą wieczorem tego dnia, a w niektórych miejscowościach i w same święto. Także tak nazywa się i wynagrodzenie, którym gospodarz obdarowuje koladników.
Do pojawienia się na niebie pierwszej gwiazdki, chłopi nic nie jedzą. Do stołu przy kolacji zasiadają wszyscy od małego do wielkiego. Gospodyni, rządząca w domu, sypię na blat stołu garść zboża, kładzie siano i wszystko nakrywa obrusem. Na pokuciu, t.zn. w kącie izby pod obrazami, ustawia się pierwsze danie – kutja, przygotowana z krupy jęczmiennej na miodzie. Oprócz kutji prawie w każdym domu do kolacji podaje się: barszcz, suszone jabłka, śliwki, gruszki, dżemy z miodem, ryba, kisiel owsiany i bliny. Gospodarz domu, nalawszy szklaneczkę wódki, czyta na głos modlitwę „Ojcze Nasz”, i życząc wszystkim w domu zdrowia, wypija; po gospodarzu zgodnie z hierarchią pije po kolei całe towarzystwo, nie wykluczając kobiet i dzieci; każdy pije do dna. Przed ostatnim daniem picie kontynuowane w tym że samym porządku, tylko teraz głowa rodziny, zwróciwszy się do okna, – zaprasza do siebie na ucztę – mróz: „Moroz, Moroz, chody kutju jesty, a koły ne choczesz, to wże neidy nykoły” (Mróz, Mróz, chodź na kutje, a jak nie chcesz, to już wcale nie przychodź – red.). W ten sposób się kończy kolacja.
Ziarna zboża sypie się na stół po to, by był dobry urodzaj chleba, siano się kładzie na pamiątkę tego, że jakoby Zbawiciel leżał w jasełkach na sianie, kiedy się narodził. Kutia gotuje się z jęczmienia na pamiątkę tego, że kiedy Chrystus się narodził, osiołek wtedy żywił się jęczmienną słomą. Mróz zaprasza się do kolacji po to, by nie mroził bydło i tego, co zasiane w polu. Do pozostałej po kolacji kutji wstawia się łyżki, a z rana się obserwuje: jak czyjaś łyżka upadła, oznacza to, że ten jako pierwszy też umrze. Na noc natomiast kutje pozostawia się w przekonaniu, że w nocy na kolację przychodzi sam Zbawiciel. Po kolacji, nie wstając jeszcze od stołu kobiety z zamkniętymi oczyma wyciągają źdźbło siana, by dowiedzieć się, jaki będzie len: długie źdźbło oznacza dobry i odwrotnie. Mężczyźni z kolei tym samym sposobem wróżą na urodzaj zboża. Po kolacji wszyscy udają się na podwórko, by zobaczyć, czy jest wiele gwiazd na niebie: gwiaździste niebo oznacza dobry urodzaj zboża oraz dobrą pogodę w czasie sianokosów, natomiast mało gwiazd – złe urodzaj i pogodę. W same święto kobiety jeszcze przed świtem idą na rzekę lub do studni po wodę, a jak tam dotrą – pozdrawiają rzekę czy studnię; mężczyźni natomiast podczas ich nieobecności rozpalają ogień w piecu. Przynieść bowiem z rana przed świtem wody oraz rozpalić w piecu uważa się za pewny sposób na dobry rozród pszczół. Jak się rozpali w piecu, wówczas wychodzi chłop na podwórko i obserwuje, w jaką stronę ciągnie dym z komina – kierunek wiatru wskazuje przy tym, w jaką stronę polegnie żyto. Po wigilii gospodarz resztki kutji oddaje na pokarm zwierzętom domowym.
Jeżeli święto Bożego Narodzenia przypada na piątek, to w tym roku będzie więcej umierać kobiet, niż mężczyzn, zaś jeżeli na wtorek lub czwartek – to mężczyzn, a gdy na poniedziałek, to tego roku porody u kobiet będą ciężkie.
Szczedrucha. Przeddzień Nowego Roku nazywa się Szczedruchą, Szczedrecom albo Bogatą Kutją, ponieważ kolacja tego dnia bywa szczodra, t.zn. bogata, składająca się w dużej mierze z dań mięsnych, w przeciwieństwie do postnej kutji na Kolady.
Żadnej pory w roku lud prosty nie przeżywa z taką masą przesądów i zabobonów jak wigilię i pierwszy dzień Nowego Roku. Ten czas w roku uważa się bowiem za najlepszy okres na wróżby. W ich rozumieniu w tym czasie w przyrodzie wszystko znajduje się w takim stanie, że wystarczy czego dotknąć – a to samo opowie tajemniczym językiem o przyszłości.
Gospodarz domu stara się dowiedzieć, czy będzie dobry plon chleba, jaki będzie przyrost bydła na przyszłe lato, gospodyni wróżą, czy wyrośnie dobry len, czy dużo mleka będą dawać krowy i t.p.
Chłopaków zajmuje pytanie, czy na przyszły rok ożenią się i jaka będzie żona, dziewczęta z kolei wróżą jak prędko wyjdą za mąż, kto i jaki będzie ten narzeczony i t.p. Słowem, każdy chcę odnaleźć odpowiedzi na nurtujące ich pytania, co im na duszy leży, każdy chcę dowiedzieć się, co go czeka.
Układają i przyuczają do zaprzęgów młodych koni i wołów.
Kobiety, przez cały tydzień nic nie robiąc, starają się więcej zajmować się szyciem, by bydło na lato nie było zarobaczone.
Obwiązują drzewa przęsłami, by na lato było na nich tyle płodów, co w snopach ziarenek. Kobiety zwijają z wrzecion nici w kłębki, by obrodziły ziemniaki.
Wieczorami zapalane są świecę woskowe, by było więcej miodu i wosku.
Z wieczora kroi się chleb na dzień następny, by nie pociąć sobie rąk czy nóg przez cały następny rok.
Z ilości gwiazd na niebie wróżą jaki będzie rozród bydła na przyszły rok: wiele gwiazd oznacza dobry przyrost i odwrotnie.
Myśliwi wierzą, że gdy coś da rady upolować pod Nowy Rok, to będzie dobry fart też w przyszłym.
Każdy stara się cokolwiek ukraść u swojego sąsiada, choć kradzione następnego dnia się zwraca. Jeżeli sprawcę kradzieży nikt nie zauważy, to gospodarstwo jego w tym roku będzie bezpieczne przed złodziejami, bo gdyby ktoś i ukradł jemu coś, będzie pojmany; natomiast jeżeli kradnący przy tym zostanie zauważony przez kogokolwiek – to gospodarstwo jego będzie narażone na kradzieży, a skradzione mienie przepadnie bez śladu.
Wierzą, że w nocy pod Nowy Rok, do każdego domu na kolację, jak i przed Bożym Narodzeniem przychodzi Chrystus.
Dziewczyna wieczorem wychodzi do sadu i krzyczy tam, – od której strony odezwie się echo, stąd też i narzeczonego należy czekać.
Dziewczyna na noc kładzie pod poduszkę grzebień, i kto we śnie będzie im się czesać, za tego i pójdzie za mąż.
Po kolacji łapią w chlewie owiec: jak się trafi baran – prędko wyjdzie za mąż, jak owca – to jeszcze posiedzi panną.
Chłopaki i dziewczęta chodzą do ogrodzenia i rękoma obejmują płot: jak się okaże liczba parzysta – wesele niebawem, nieparzysta – to jeszcze poczekać.
Przez bramę rzucają pantofle czy postoły: jak się przerzuci parę, to niebawem wesele u tego, co to potrafił, jak tylko jeden – to jeszcze trzeba czekać.
Podchodzą pod okno do sąsiadów i nasłuchują, o czym tam się mówi; z dosłyszanych słów robią wnioski co do zamążpójścia czy ożenki.
Po kolacji dziewczęta zamiatają podłogę w domu, i zebrawszy śmiecie do jakiegoś naczynia, wychodzą z tym do sadu, tam wsiadają na to naczynie ze śmieciami i czekają, aż gdzieś zacznie szczekać pies – z jakiej strony to usłyszą, to też stąd i narzeczonego należy czekać.
Oprócz wróżb prywatnych, kiedy dziewczyna sama stara się dowiedzieć jaki los jej czeka, bywają też wróżby zbiorowe. Dziewczęta zbierają się w jednej izbie i stawiają cztery talerze: pod jednym kładą węgiel, pod drugi piach, pod trzeci miotłę, a pod czwarty obrączkę, a następnie to wyjmują: która wyjmie obrączkę – wierzy że w następnym roku wyjdzie za mąż i jej narzeczony będzie młody, węgiel wróży smutną dole w małżeństwie, piach oznacza śmierć, a miotła symbolizuje starego męża.
Kładą pod talerze czepek, koraliki i klucze; przedmioty te umieszcza jedna z dziewcząt, pozostałe natomiast podchodzą z innego pokoju izby i wskazują na wybrany talerz: jak pod talerzem okaże się czepek, to wyjdzie za mąż, koraliki – to cały rok będzie płakała, klucze oznaczają dostatnie życie w małżeństwie.
Nowy rok. Na nowy rok mężczyźni wkładają buty na piecu wierząc, że przez to będą dobrze rozmnażać się świnie.
Niektórzy na nowy rok nie chodzą do karczmy, by nie stać się opojem.
Na nowy rok nie biją wszy, by nie być zawszonym.
Z rana sprząta się w izbie i śmiecie wynosi się za wieś, by w uprawach na polu nie było chwastów.
Palą stare miotły, by krowy dawały dużo mleka.
Nie karmią bydło do czasu, aż sami spożyją obiad, by nie było moru na bydło.
Nie obcinają paznokci by w ciągu roku nie pokaleczyć się.
Tego dnia nie dają owcom wody, by latem nie napadały na nich meszki i robactwo.
Zarówno chłopaki, a dziewczęta szczególnie pod swoje łóżka czy ławy, na których śpią, stawiają na noc dzbanki z wodą, na których kładą na krzyż drzazgi i ten który we śnie przejdzie przez drzazgi, i będzie narzeczonym lub narzeczoną.
Na różne życiowe okazję
Podczas prac polowych. Plony chleba dla prostego ludu to główny warunek jego dostatku. Dlatego to nie zrobi on pierwszej bruzdy na polu, nie zeżnie pierwszego snopa żyta bez odpowiedniego obrzędu.
Przed wyprawą na wiosnę na orkę w polu, jak to Pinczuki mówią „łamać ziemię”, bierze on ze sobą świecę gromniczną (poświęconą 2 lutego na święto Ofiarowania Pańskiego), prosforę i bochenek chleba z wyjawą krzyża na wierchu.
Pierwszego dnia zrobi tylko jeden zagon (pas zaoranego pola – red.), i powraca do domu. Przy tym jak tylko zrobi pierwszą bruzdę, śpieszy zabiec od przodu konia czy woła, i uderzając zwierzę w łeb przemawia: „Nechaj da Bóg zdorowje i siłu tobe” (Niech Bóg da zdrowie i siłę tobie – red.). Świeca, prosfora i bochenek chleba leżą w tym czasie na roli, a zostają spożyte przez całą rodzinę po powrocie do domu z pola.
Zasiew roli żytem pierwszego dnia robią także tylko na pierwszym zagonie i używają do tego żyta z wieńca dożynkowego, poświęconego w cerkwi podczas święta Zaśnięcia Przenajświętszej Bogurodzicy. Zwykle ten dzień wybierają w piątki, a do pola udaje się na czczo. Pierwszą garść żyta Pińczuk rzuca lewą ręką, a dożynkowy wieniec zakopuje do ziemi na końcu pierwszego zagona, tam też do ziemi zakopuje ugotowane jajko, które zabiera z ziemi do domu w sobotę i spożywa w domu razem z rodziną.
Podczas konania. Kiedy człowiek umiera, to domownicy zapalają świecę gromniczną i stawiają je w wezgłowiu konającego, by Bóg dał lekką śmierć.
Długo trzymać nieboszczyka w domu uważa się za grzech.
Wierzą, że gdy dusza opuszcza ciało, to pozostaje jeszcze w domu w ciągu sześciu tygodni.
Nieboszczyk wszystko słyszy jeszcze do czasu, aż zaśpiewają „wieczne odpocznienie”.
Po śmierci krewni zmarłego idą i zapraszają sąsiadów wierząc, że tak samo i Święci w Niebie zaproszą nieboszczyka do królestwa niebieskiego.
By umyć ciało zmarłego, zapraszają zwykle starszych kobiet, koniecznie by ich liczba była parzystą, gdyż inaczej nieboszczyk przeistoczy się w rusałkę. Chowają zmarłych zawsze z okrytą głową.
Gdy się kopię dół na mogiłę, biorą stąd nieco ziemi i rozsypują na ławie, na którą kładą nieboszczyka; gdy zaś ciało nieboszczyka zostaje już wyniesione z domu, jedna z kobiet posypuje żytem ławę, gdzie leżał nieboszczyk i całą izbę.
Podczas pogrzebu. Kiedy zmarłego odprowadzają na cmentarz, ktoś koniecznie musi pozostać w domu, gdyż inaczej z tej rodziny znowu ktoś prędko umrze.
Kiedy zmarłego wiozą na cmentarz, nie wolno nic jeść ani patrzeć na to przez okno, dlatego że w pierwszym przypadku będzie śmierdziało z ust, a w drugim będą boleć oczy.
Gdy odprowadzając zmarłego na cmentarz kapłan obróci się i spojrzy wstecz, to w tej rodzinie niebawem znowu ktoś umrze.
Grób podczas procesji na cmentarz zawsze musi być zamknięty, inaczej gdy się zobaczy nieboszczyka, to może zaginąć cały świat.
Kiedy odprowadzają nieboszczyka, nie wolno wyprzedać procesji, inaczej zdarzy się nieszczęście.
Do trumny z nieboszczykiem wkładają jajko i czystą bieliznę, także tytoń i fajkę, jeżeli nieboszczyk był palaczem lub tabakierkę, jeżeli tabakę wąchał oraz święconą wodę w butelce; w niektórych miejscowościach także wódkę i pieniędzy.
Podczas gdy trumnę opuszczają do dołu, ktoś z domowników rzuca tam kłódkę, by więcej nikt z tej rodziny nie umierał.
Bliscy krewni zmarłego przynoszą ze sobą na cmentarz potłuczone dzbanki, by nie tęsknić za zmarłym.
Podczas pogrzebu zwykłe są nawoływania przez płacz następującej treści: „Oj hołubczyku ty mój, uże ty pokidajesz nas, na kogo ty ostawlajesz mene z ditkami; da ne skoro my pobaczymsa z toboju. Poslednij raz my z toboj baczymsa; oj czogo ty od nas uchodysz, czemu ty jeszcze z nedilku ne pobów, szczob my z toboju pogoworyły. Oj tyż mój miłeńkij, och ty moje sonejko, och tyż moje zołotko, och tyż mój misiaczyk, och czy chutko z toboju pobaczymsa!” (Oj gołąbku ty mój, już ty zostawiasz nas, na kogoż ty zostawiasz mnie z dzieciątkami; nie prędko z tobą się zobaczymy. Ostatni raz z tobą widzimy się, oj czemuż od nas odchodzisz, czemuż jeszcze choć tydzień z nami nie zostałeś, by z tobą nagadać się. Oj tyż mój mileńki, och tyż moje słoneczko, och ty moje złotko, och ty mój księżycu, och czy prędko z tobą się zobaczymy! – red.).
Po pogrzebie. Każdy powracający z cmentarza umywa ręce, po to by takaż czysta była dusza nieboszczyka. Domownicy i wszyscy kto uczestniczył w pogrzebie wsiadają do wspólnego stołu, przy tym mówiąc: „Wiecznaja jemu pamiać, daj Boże jemu nebo, a nam zdorowje; nechaj ze swętymi spoczywaje, a nas dowho dożydaje. Daj że Boże jemu na tom świci carstwo nebesne, a nam na etum świci, szczob Bog prodołżyw lita z ditkami i „towarcem” (Wieczna jemu pamięć, daj Boże jemu niebo, a nam zdrowie; niech odpoczywa ze świętymi, a na nas długo czeka. Daj Boże jemu na tamtym świecie carstwo niebiańskie, a nam na tym świecie, by Bóg wydłużył lata z dziatkami i bydłem – red.).
Pierwszej nocy po pogrzebie zastawiają na stole wodę w talerzu i bochenek chleba z przekonaniem, że dusza zmarłego przyjdzie tutaj na poczęstunek. Na czterdziesty dzień urządzają t. zw. „prikładiny” (naruby – red.) – jest to kłoda, długość której mniej-więcej odpowiada długości trumny, którą układają na mogile. Robi się to z myślą, by nieboszczyki w drodze na służbę do cerkwi, mieli gdzie usiąść i odpocząć. Tegoż dnia zostawia się na grobie różne smakołyki i wódkę.
Podczas nawałnicy. Kiedy nadchodzi burza z piorunami, zwykło się wynosić na podwórko obrus, na którym leżały święconki wielkanocne oraz łopatę, która służy do osadzania w piecu chlebów. Zwykle zapala się też i ustawia na pokuciu (w kącie izby pod obrazami – red.) gromniczną świecę.
Podczas pożaru. W niektórych miejscowościach wynoszą ikony i ustawiają się z nimi obok domu.
Podczas spotkania się z niektórymi zwierzętami. Jak się napotka wilka, to niechybnie ten człowiek coś odnajdzie na drodze, natomiast jeżeli zająca czy lisa, to napotka nieszczęście.
Podczas pierwszego na wiosnę pędzenia bydła na pastwisko. Krów z chlewów wygania się wierzba, starając się każdą tą wierzbą uderzyć. Gospodarz w drzwiach chlewa rzuca na ziemię zamek, by bydło przeszło przez niego; każdy gospodarz też pastuszkowi daje kawałek chleba, który na pastwisku karmi im bydło.
Zapobieganie niektórym chorobom. W niedziele wierzbową po wyjściu z cerkwi każdy zjada po 9 pączków z gałązki wierzby, nazywanych owieczkami, by nie bolały zęby i uniknąć febry. Podczas pierwszego gromu, trzeba potarzać się po ziemi, by zapobiec tym chorobie wodnej. By nie bolały plecy podczas żniw, należy rzucić sierpem przez głowę w ten sposób, by sierp upadł na ziemię garbem.
Dotyczące dzieci. Zanim dziecko będzie miało roczek, nie wolno mówić na nie „żaba”, bo wyrośnie mu garb, także w tym okresie nie można całować dziecko w usta, bo długo nie będzie mówić.
Przy pogrzebie pierwszego dziecka matce nie można odwiedzać cmentarz, by nie umierały następne dzieci.
Jeżeli umiera dziecko, to babka która ten poród przyjmowała, powinna zamknąć kłódkę i położyć je do trumienki pod dziecko, a klucz wrzucić do studni, by nie umierały kolejne dzieci.
Wierzenia o pochodzeniu niektórych zwierząt.
Bocian (buśka). O pochodzeniu istnieje takie wierzenie: kiedy na ziemi rozmnożyło się dużo węży i człowiek przez to zaczął cierpieć wiele zła, Bóg zlitował się nad człowiekiem, zebrał ich wszystkich do worka, zawiązał i oddał pewnemu człowiekowi, by on worek ten wrzucił do pieca, nie wolno mu było przy tym wiedzieć, co jest w worku. Człowiek jednak nie wytrzymał i złamał zakaz, i wszystkie węży stąd uciekły. Za to Bóg obrócił tego człowieka w bociana, rozkazując jemu te węży zbierać. Dlatego bociek jest wiary chrześcijańskiej i jest grzechem jego zabijać.
Jeżeli bocian wyrzuca ze swojego gniazda jajko, to jest pewniak, że będą dobre plony, gdy zaś pisklę – to będzie głód. Do niego zwracają się kobiety z prośbami podczas żniw; kiedy są upały, zmęczone baby gdy zobaczą boćka, wołają do niego: „Iwańko, Iwańko, zaszli nam trochi witru, bo ne źdiużym żaty!” (Iwańko, Iwańko, ześlij nam nieco wiatru, bo nie damy rady zrzynać – red.).
Niedźwiedź. Kiedy Chrystus chodził po ziemi, jeden człowiek chciał nastraszyć Jego: wywrócił kożucha sierścią na wierzch, włożył go na siebie i na czworakach poszedł na Chrystusa. Chrystus wiedział, że to człowiek, wiedział też o jego zamiarach, więc powiedział: „No to tak i dalej będziesz chodzić – na wieki wieczne”. A że to prawda, to o tym i łapy u niedźwiedzia świadczą, bo są jak u ludzi.
Kruk. Kruk jest uważany za nieczystą siłę. Jeżeli przeleci nad domem, to jest to niedobry znak; mówią, że kruk wyczuwa trupa w tym domu.
Wilk. Wilk jest uważany za nieczystą siłę; Pinczuki są pewni, że diabeł co roku zabiera sobie po jednym wilku.
Wół i koń. Wół uważa się za „Świętą kość” za to, że gdy Matka Boska chowała Niemowlę Jezusa przed Żydami, to wół narzucał na Chrystusa siano, by jemu było ciepło, a koń natomiast robił to odwrotnie. Dlatego mięso woła jest dobre i nadaje się do jedzenia, a mięso konia uważa się za niedobre.
Wierzenia o rusałkach, czarownikach i wampirach.
Rusałki. Rusałkami ludność uważa samobójczyń, które chodzą zawsze nago, mają długie włosy, huśtają się na drzewach, bawią się w życie. Rusałki żadnego innego zboża nie lubią, oprócz żyta.
Sprawdzonym środkiem jest, by uchronić się przed rusałka gdy jej zobaczy się w życie, to narysować czymkolwiek na ziemi dookoła siebie krąg i stanąć w jego centrum. Rusałka będzie krążyć dookoła linii, lecz przekroczyć nie odważy się, tylko będzie rzucać do człowieka kamieniami; by jednak nie trafiła, krąg należy zrobić odpowiednio dużym.
Znachor. Jest to człowiek, który ma stosunki z nieczystą siła, w większości przypadków zajmuje się leczeniem ludzi, i w wyjątkowych przypadkach może człowiekowi także szkodzić.
Czarownik. Podczas stosunków z diabłem czarownik wkłada na siebie chomąto. Po swojej śmierci czarownik chodzi i przede wszystkim straszy w swoim domu w którym mieszkał: tłucze garnki, zrzuca ze stołu naczynia, jedzenia i wszystko co się trafia pod rękę; wypędza bydło z chlewów, a nawet może zrzucić okrycie dachu z domu.
By zatrzymać czarownika należy na jego mogile wbić w wezgłowiu pal z osiki. Jeżeli zaś ten środek nie zadziała, trzeba dookoła jego mogiły oraz dookoła domu w którym mieszkał nasypać poświęcone nasiona maku-samosiejki.
Upyr (wampir – red.) Czarownik który chodzi po śmierci nazywa się upyr.
Poglądy Pinczuków na śmierć i życie pozagrobowe.
Śmierć w mniemaniu Pinczuków jawi się jako postać niezwykłego człowieka, który niewidzialny dla otoczenia krąży dookoła umierającego. Zgodnie z tą wyobraźnią śmierć także jak i człowiek ma ręce, nogi i inne części ciała; przychodzi do chorego zwykle z kosą, na końcu której zawsze wisi kropla śmierci. Ustawia się przy głowie chorego i jak tylko on otworzy usta, spada z kosy i trafia do ust kropla śmierci, od której człowiek umiera. Po śmierci dusza człowieka zostawia ciało i zanurza się w wodę, która jest w domu w naczyniach, pluska się w niej i przez to zanieczyszcza. Jak by ktoś napił się tej wody, to niebawem umrze; dlatego jak ktoś w domu umiera, to wynoszą z izby wszystkie naczynia, wylewa się z nich wodę i pozostawia przewróconymi na podwórku.
Dusza zmarłego do dziewięciu dni jeszcze nie całkiem zostawia ciało; gdy nieboszczyk prowadził dobre życie, to jego ciało gnije, ale on tego nie odczuwa, gdy złe – to odczuwa on jak jego ciało gnije. Ludzie źli, jak to – znachorzy, czarodzieje, topielcy, samobójcy, i bogacze – po śmierci pozostają na ziemi do tej pory, aż ich wnętrzności nie zgniją. Potem diabeł wchodzi w ich zwłoki i zaczynają chodzić po domach.
Cóż robią źli ludzie-nieboszczyki , błąkając się w nocy po domach?
Wierzy się, że nieboszczyki oddychają (chuchają) nad małymi dziećmi, przez co dzieci niespodziewanie umierają. Nie bez przyczyny przecież, mówią, tak często dzieci umierają. Straszą ludzi po domach do półprzytomności, a nieraz i zabijają nawet.
By temu zapobiec, stosują następujące środki: wybiera się jakiś odpowiedni dzień i wszystkie kobiety ze wsi zbierają się do jednej izby, w nocy przędzą nicie i na krosnach tką płótno, przez które wszystkie kobiety co mają małe dzieci trzykroć przechodzą; później wszyscy razem wynoszą płótno z domu i zakopują w ziemie obok krzyża. Od tej pory nieboszczyki zaprzestają oddychać na dzieci.
By zapobiec nawiedzaniu domu przez nieboszczyka, gospodarz tego domu, co upodobał sobie nieboszczyk posypuje drogę od samego domu aż do cmentarza i dookoła mogiły makiem, mak powinien być samosiejką oraz poświęcony w cerkwi, ponieważ czarowniki boją się maku.
Wieczorem zapala się świecę gromniczną i ustawia się przy tym oknie, gdzie lubi przechadzać się nieboszczyk.
Raj i piekło. Raj – to miejsce rozkoszy dla ludzi dobrych, piekło – dla złych. Rozkosz ta polega na tym, że wszystkie pragnienia człowieka będą spełnione i o nic już nie będzie się martwić. Źli ludzie pozostaną na wieczność w ogniu i gotującej się smole. Raj jest na niebie, a piekło pod ziemią, gdzie teraz się męczą nieczyste duchy. Do piekła pójdą czarodzieje, czarownice i wszyscy źli ludzie, które są we władzy nieczystego ducha.
Tajemnicza jest wyobraźnia religijna ciemnych ludzi o życiu pozagrobowym, dziwaczne jego wierzenia i zabobony o duszy i łączności jej z ciałem. I nie ma nic w tym dziwnego, bo poprzez swoją ciemnotę nie jest on w stanie zrozumieć i wytłumaczyć zjawisk nawet z otaczającego jego świata realnego, tym bardziej nie są dostępne jemu rzeczy bardziej abstrakcyjne. Zapytajcie jego, jak on wyobraża sobie duszę, po co człowiek żyje na ziemi, co będzie z nim po śmierci, i usłyszycie rozbrajającą odpowiedź: „My ludzie ciemni, skąd mamy o tym wiedzieć, Bóg o tym wie”. Jednak przy całej swej zdumiewającej ignorancji, przy całej tej masie zabobonów, w duszy jego tli iskierka Prawdy, jak wędrujący płomyk wśród nieprzebytych ciemności; to w pierwszej kolejności – wiara w nieśmiertelność duszy, i po drugie – nagroda za dobre i kara za złe uczynki po śmierci.
____________________________