W 160. Rocznicę Powstania Styczniowego.

W roku bieżącym obchodzimy już 160. rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego. Doniosłe to wydarzenie, przegrana walka na polach bitew kosztowała  jego uczestnikom i sympatykom wieloletnich zsyłek lub katorgi, i jeżeli nie życia, to nieobliczalnych strat  i cierpień, a ogólnie narodowi polskiemu (jak i białoruskiemu również) – totalnej rusyfikacji i dziesięcioleci ciężkich represji. W związku z czym obecnie wielu „pragmatyków” w Polsce podważa sens Powstania – zresztą, jak i wielu innych, przegranych zrywów niepodległościowych Polaków.

– Ale czy bez tych zrywów, bez tej „bezsensownej” walki, bez tych przegranych bitew żylibyśmy dzisiaj w Polsce wolnej i niepodległej? Odpowiedź wydaje się być oczywistą i jednoznaczną, – szczególnie jaskrawię cenę wolności widać na tle wydarzeń ostatnich lat w naszej części Europy. Jak słuszne bowiem jest twierdzenie – historia się powtarza. Pamiętać o tym – „ku pokrzepieniu serc”, należy także tym naszym sąsiadom, kogo Polacy wyprzedziły w drodze do wolności i bytu niepodległego państwa. Powtarzamy więc za Elizą Orzeszkową – „GLORIA VICTIS”!

 W Polsce okresu XX-lecia międzywojennego jeszcze żyli weterani Powstania Styczniowego. Byli otoczeni szczególnym szacunkiem i honorami. W 1919 roku Józef Piłsudski  zdecydował, że weterani będą mieli te same uprawnienia, jakie przysługują żołnierzom Wojska Polskiego. Powstańcy otrzymali dożywotnią pensję, prawo noszenia  mundurów i przywileje wojskowe. Powołana w 1919 roku komisja przyznała prawa weteranów 3644 osobom. Tradycyjnie salut jako pierwsi oddawali im nawet generałowie Wojska Polskiego. – My natomiast, współcześnie żyjące, możemy jedynie oddawać hołd Powstańcom styczniowym przy ich nie zbyt licznie przetrwałych do naszych czasów grobach.

Powstanie Styczniowe znalazło ogromny oddźwięk w twórczości polskich artystów, poetów i pisarzy. Mimo to jednak, wydają się być bardzo ciekawe i ważne wspomnienia jego naocznych świadków, a szczególnie – kiedy wspomnienia te dotyczą naszych małych ojczyzn.

Jednym z tych weteranów, którzy pozostawili po sobie spisane wspomnienia z dziejów powstańczych, był Feliks Skoczyński. Nasza Redakcja dowiedziała się o tym przy okazji, podczas przygotowania w 2011 roku reprintu książki Mikołaja Rozanowa „Powiat prużański – szkic historyczny”, wydanej w Prużanie w 1935 r. Autor tej książki, która po wydaniu reprintu otrzymała „drugie życie”, i stała się szczególnie poszukiwana i ceniona w kręgu białoruskich historyków i krajoznawców, w bibliografii zaznacza m.in. wśród źródeł ręko-pisemnych pozycję: „SKOCZYŃSKI FELIKS – wspomnienia Powstańca z Pużańszczyzny o 1863 roku.” Niestety, wieloletnie poszukiwania tych „wspomnień” przez naszą Redakcję przewidywalnie okazały się bezskuteczne, nie pomogła w tym nawet do niedawna jeszcze żyjąca w Częstochowie córka M. Rozanowa pani Zofia Rozanow, historyk sztuki P.A.N. Jedyną nagrodą za ten trud  okazała się zdobyta wiedza, przybliżająca nieco postacie powstańców Skoczyńskich.

Zaangażowanie prużańskich ziemian Skoczyńskich w powstaniu styczniowym sięga jego początków. Już ze wspomnień o brawurowym rajdzie Rogińskiego po Polesiu, który miał miejsce w styczniu 1863 roku, jeszcze przed wybuchem Powstania na Litwie wiadomo, że „…na samą wieść o zbliżającym się do Prużan oddziale Rogińskiego, podczas zebrania u marszałka szlachty powiatu W. Szwykowskiego w mieście utworzono organizację powstańczą na czele z M. Żukowskim z miasteczka Łukomier i pomocnikiem M. Skoczyńskim z Halen.” Fakt tego zebrania ziemian potwierdza m.in. służbowa notatka Grodzieńskiego gubernatora z dn. 3 kwietnia 1863r. (M.Rozanow, Powiat prużański, s.22).

Haleny (wł. ich część) – to rodowa posiadłość Skoczyńskich, gdzie mieli własny majątek. Na mapie  Imperium Rosyjskiego  z 1872 roku na tej części obszaru jeszcze widnieje napis: „Скочинъ. Мал.Галены” (Skoczyn. Małe Haleny). Rzecz jasna, – obecnie po tym majątku nie ma już śladu, wieś Haleny (Duże) jednak wciąż na mapie istnieje: jest oddalona kilkadziesiąt kilometrów na północny zachód od Prużan.

Fragment mapy WIG z 1922r. Lokalizacja folwarku Skoczyńskich Haleny.

Na miejsce zbiórki powstańców w okolicach Sielca 8(20) kwietnia 1863 roku Medard Skoczyński przybył razem z obydwoma synami Feliksem (lat 16) i Aleksandrem (lat 18) – „w pełni wyposażonymi”. Położony na zachodnich obrzeżach Puszczy Różańskiej nad rzeką Jasiołdą Sielec stanowił dogodny punkt do koncentracji oddziałów powstańczych. Wkrótce też doszło do jednej z większych potyczek powstańców w okolicach Michalina w Puszczy Różańskiej:

„14. 5. 63. Michalin, Gr., p. słonimski, 18 km. płn.-z. od Berezy Kartuskiej. Miejscem zbornem wołkowyskiej wojennej organizacyi był las pod Hutą Bychowca, gdzie 5. 5. zebrało się 150 powstańców pod dowództwem [psi]68870|Gustawa Strawińskiego[/psi] „Młotka”. Stamtąd oddział przeszedł do ustępu Wielki Uhoł w lesie Hundyusów pod Łyskowem. W trzech dniach liczba ochotników wzrosła do 200, podzielonych na 2 kompanie strzelców, 1 kosynierów i 12 konnych. Przyłączywszy do swego oddziału 70 ochotników, zebranych w Olchowem Błocie przez Samulskiego, pozostających bez dowódcy, ruszył Strawiński pod Hutę Michalina, mając razem 292 ludzi pod swoimi rozkazami. Od Michalina trop w trop szedł Strawiński za moskalami, którzy w lesie Alby wymknęli się znowu do Michalina, ścigani przez Strawińskiego. Moskale, których ścigał, poprzedniej nocy starłszy się z Włodkiem, stali obozem koło karczem wsi Michalina. Strawiński zbliżywszy się o godzinie 1-szej po południu do stanowiska nieprzyjacielskiego, zajął brzeg lasu pod polaną: na lewo od drogi 1-szą kompanią, a w prawo 2-gą kompanią strzelecką Okińczyca, załamując ją od drogi wiodącej do Szczytna, rezerwę za rzeczułką stanowili Sasulicz z 3-cią kompanią strzelecką i Jelski z kosynierami. Walkę rozpoczęli kozacy, a równocześnie prawie piechota moskiewska sypnęła ogniem z lasu i rzuciła się na bagnety. Powstańcy cofnęli się w gęstwinę, tam odważyli się moskale atakować ich, ale przyjęci wszędzie celnym ogniem, zmuszeni zostali do ucieczki ku Sielcowi, zostawiając na placu swoich zabitych, rannych, 30 sztucerów i t. d. Tymczasem świeże roty uderzyły z tyłu na powstańców, a zmęczony ochotnik nie mógł już wydołać i oddział rozerwał się na dwie części, jednę z Okińczycem, 80 ludzi, która ruszyła ku Ściercieżowi, drugą ze Strawińskim, która poszła ku Brzozowemu Błotu. Straty tego dnia wynosiły 5 zabitych: Hryniewicz, Hlebowicz i Strawiński i 4 rannych, między tymi Antoni Władyczański. Moskale zabrali oddziałowi 2 furgony i 6 koni. Rozdzielone oddziały t. j. Okińczyca i Strawińskiego połączyły się znowu w ustępie Wielki Uhoł.” (S.Zieliński, Bitwy i potyczki 1863-1864). W bitwie pod Michalinem został też ranny i odesłany do domu Feliks Skoczyński, w późniejszym okresie pomagając ojcu w zaopatrzeniu powstańczych oddziałów.

Grób Adolfa Hlebowicza na cmentarzu przy ul.Gorka w Pruzanie

Latem 1863 roku jeszcze trwały potyczki Powstańców z wojskiem rosyjskim, a w Prużanie już pracowała specjalna wojskowa komisja śledcza i wypełniało się więzienie pojmanymi Powstańcami, których w późniejszym okresie odsyłano do Grodna. Jedna z ostatnich walk Powstańców na Prużańszczyźnie, którymi dowodził W.Wrublewski, odbyła się 30 sierpnia w okolicach wioski Głęboki Kąt. Rannemu w potyczce dowódcy oddziału udzielają pomocy mieszkańcy okolicznych wsi oraz właściciel miejscowego majątku.

– Przy okazji więc nasuwają się pytania: „Kto to był, ten „właściciel miejscowego majątku”, które to byli sympatyzujące powstańcom wsie, dlaczego za miejsce postoju oddziału W.Wrublewski obrał mianowicie Głęboki Kąt?” – Odpowiedź na te pytania i logika dowódcy oddziału resztek ściganych powstańczych sił daje mapa tamtego terenu: ustronność miejsca i trudna dostępność – otaczające ze wszystkich stron Głęboki Kąt bagna i lasy stanowiły doskonałą naturalną kryjówkę, i co też bardzo istotne – w niedalekiej odległości znajdował się majątek Medarda Skoczyńskiego. A jak wiadomo z licznych, zachowanych w archiwach protokołów przesłuchań aresztowanych Powstańców i świadków – właśnie M.Skoczyński był odpowiedzialny i zajmował się zaopatrzeniem powstańczych oddziałów. Bliskość więc, „bazy” z zaopatrzeniem, znacząco ułatwiała Powstańcom przetrwanie okresu jesienno-zimowego. Na mapie tego terenu widnieje także wieś Pieniążki, którą to wojsko carskie w operacji karnej za pomoc Powstańcom doszczętnie spaliło, a jej mieszkańcy zostali zesłani na Syberię.

Wkrótce jednak, we wrześniu i cała rodzina Skoczyńskich: ojciec Medard (ps.”Mucha”) oraz jego synowie Feliks (1847) i Aleksander (1845) zostają aresztowani, pozbawieni wszystkich praw obywatelskich i majątku, i osądzeni. Medard pierwotnie zostaje skazany na karę śmierci, którą później zamieniono na 12 lat katorgi, i którą odbywał w pobliżu Ikrucka. Synów Feliksa i Aleksandra etapami zesłano do guberni Tomskiej.

Z zesłania na Syberii powrócił (prawdopodobnie po 1882 roku) tylko Feliks Skoczyński. Jak wynika z materiałów  Państwowego Archiwum Obwodu Brzeskiego – osiadł w Kobryniu. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości dostał od państwa dom i ziemię, mieszkał przy ul. Traugutta, był odznaczony Krzyżem Niepodległości, zmarł w latach 30-ch i został pochowany również w Kobryniu. Po otrzymaniu tych materiałów z Archiwum, w ciągu kilku lat podejmowaliśmy próby odszukania grobu pana Feliksa na cmentarzu w Kobryniu – jak do tej pory, niestety, bezskutecznie. Jedyną ciekawostką, którą przy tym udało się ustalić, to – że Skoczyńscy byli spokrewnieni także z rodem Mitraszewskich (Jan Mitraszewski był właścicielem majątku Bożydar, gdzie Romuald Traugutt – jego przyjaciel i szkolny kolega złożył przysięgę i objął dowództwo nad oddziałem Kobryńskim).

Płyta nagrobna Teresy Skoczyńskiej na terenie grobowca Mitraszewskich na cmentarzu przy ul.Pierwomajskaja w Kobryniu (stan grobowca przed renowacją).

 

Inskrypcja na bocznej powierzchni pomnika Jana Mitraszewskiego na cmentarzu w Kobryniu: „TERESA/Z MITRASZEWSKICH/SKOCZYŃSKA/ZMARŁA 14/24 MAJA 1894R/W WIEKU L.44”

Ojciec Medard i starszy brat Feliksa Aleksander, tak jak i tysiące innych zesłańców, którzy nie uzyskali pozwolenia na powrót do ojczyzny, pozostali na Syberii. W 1873 roku Aleksander Skoczyński dostał pozwolenie na wyjazd do okręgu olekmińskiego na Jakucji, gdzie pracował agentem handlowym w kopalni złota. Tam też ożenił się z Ludwiką Kostiukiewicz, pochodzącej także z rodziny polskich zesłańców. Z małżeństwa mieli dwie córki i czterech synów.

Niewątpliwie na osobną uwagę zasługuje życiorys ich starszego syna Aleksandra, ur. 1(13)1874r., który osiągnął błyskotliwą karierę zawodową: „W 1893 ukończył ze złotym medalem gimnazjum w Krasnojarsku, później studiował na Wydziale Fizyczno-Matematycznym Uniwersytetu Petersburskiego, a od 1895 w Petersburskim Instytucie Górniczym, który w 1900 ukończył z wyróżnieniem. Był inżynierem w Instytucie Górniczym, 1902-1906 asystentem, później wykładowcą tego instytutu, delegowano go do Niemiec, Belgii, Francji i Austro-Węgier, w 1904 pracował w Zagłębiu Dąbrowskim (Polska), gdzie badał 14 kopalń. Od 1906 do 1917 był profesorem Uniwersytetu Górniczego, w 1908 został profesorem nadzwyczajnym, a w 1915 zwyczajnym. W 1917 pracował w Donbasie, później został profesorem Dońskiego Instytutu Politechnicznego w Nowoczerkasku, w 1921 wszedł w skład Kolegium Rady Górniczej Najwyższej Rady Gospodarki Narodowej, od 1921 do 1930 stał na czele Rady Naukowo-Technicznej Głównego Zarządu Przemysłu Górniczego Najwyższej Rady Gospodarki Narodowej. W 1922 został delegowany do Niemiec, a 1924-1925 do USA i Anglii, później 1927-1928 do Niemiec i USA. Od 1930 do 1960 był profesorem Moskiewskiego Instytutu Górniczego i kierownikiem laboratorium wentylacji kopalnianej, 1 czerwca 1935 został członkiem rzeczywistym Akademii Nauk ZSSR. Od 1943 do 1951 pracował w Nowosybirsku, gdzie zorganizował Zachodniosyberyjską Filię Akademii Nauk ZSRR. Został pochowany na Cmentarzu Nowodziewiczym.” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksandr_Skoczyński).

Prof.Aleksander Skoczyński (Foto: wikipedia.pl)

Za swoją pracę Aleksander Skoczyński został odznaczony Medalem Sierpa i Młota Bohatera Pracy Socjalistycznej (1954r.), pięciokrotnie (!) Orderem Lenina (1943,1944,1948,1949r.), dwukrotnie Orderem Czerwonego Sztandaru Pracy  (1939 i 1954r.) oraz dwukrotnie Nagrodą Stalinowską (1950 i 1951r.).

– „ Opis życia Aleksandra Skoczyńskiego, obok historii sukcesu zawodowego, jest też świadectwem zmiany mentalności i narodowości – syn polskiego zesłańca stał się Rosjaninem i pracował dla carskiej, a potem sowieckiej Rosji…” (Mikołaj Lipiński, „Syberia – ziemia Polaków”, www.kresy.pl).

Obecnie w okresie dobrobytu i konsumpcji w Polsce, obok tych „pragmatycznych” ocen, negujących w ogóle sens Powstania Styczniowego, napotkać można także opinię diametralnie inne. W 2010 roku, podczas jubileuszu 150. rocznicy powstania na portalu www.forsal.pl ukazał się artykuł Michała Potockiego pt. „Wielki sukces Powstania Styczniowego: jak Polacy cywilizowali Syberię”, w którym autor m.in. przywołuje cały szereg Polaków-zesłańców, którzy wnieśli znaczący wkład w rozwój rosyjskiej nauki i kultury. – I jeżeli można warunkowo się zgodzić co do drugiej części nagłówka, to – „wielki sukces” zapewne „dostrzec” można by było tylko przez pryzmat politycznej poprawności, na tle zacieśnienia współpracy gospodarczej i więzi z „bratnią” Rosją w owym okresie w Polsce dekadę temu. Warto zatem być może, niewątpliwie wielki wkład Polaków-zesłańców w rozwój gospodarki, nauki i kultury rosyjskiej określić jako – „skutek uboczny” Powstania Styczniowego.

 Red.

Udostępnij na: