Maria Alina Towiańska-Michalska w dniu 80-lecia urodzin

Odeszła Maria Alina Towiańska – Michalska. Nasza słynna rodaczka, pisarka, energiczny, aktywny, wesoły człowiek. Miała 92 lata.

Maria Alina, czy jak nazywali ją domownicy i przyjaciele, Pani Alina, urodziła się 22 listopada 1929 r., jak wówczas mówiono, w Lidzie koło Nowogródka. Była córką oficera jazdy Józefa Towiańskiego i Henrietty z domu Bilewicz. Po śmierci matki, Ala miała zaledwie cztery lata, więc jej prawnym opiekunem została babcia Marianna (Maria) Bilewicz (w wersji do reformy prawopisu1936 – Bielewiczowa). Maria była żoną inżyniera kolejowego stacji Łuniniec Józefa Bilewicza. Jej los zasługuje na całą osobną książkę. W 1919 roku została wdową z sześciorgiem dzieci i pracowała w sowieckiej Rosji jako dyrektor domu dziecka. Osobiście znała Łunaczarskiego i Makarenkę. W 1923 roku wróciła do Polski.

Dom pani Bilewiczowej, którą znał cały Łuninec (m. in., z tego, że imieniem i nazwiskiem była podobna do matki Marszałka J. Piłsudskiego) do dziś znajduje się na Zalesiu pod adresem: ul. Mickiewicza 5. W nim młoda Alina (krewni i przyjaciele często nazywali Marię Alinę – Malinką) przeżyła 12 lat, od 1933 do 1945 roku. W Łunińcu Ala Towiańska ukończyła trzy klasy szkoły  powszechnej Polskiej Macierzy Szkolnej, w latach 1939-1941 – dwie klasy radzieckiej szkoły. Dzieciństwo i trudne czasy wojny …

Po wojnie,  w sierpniu 1945 r. w ramach „repatriacji” rodzina Bilewiczów została przesiedlona do polskiego Słupska. Tam Maria Alina kontynuowała naukę w szkole średniej. Po uzyskaniu świadectwa dojrzałości w 1949 roku, wstąpiła do Szczecińskiej Akademii Handlowej, później – Politechniki. W szczecińskiej dzielnicy Niebuszewo Alina poznała swojego przyszłego męża – kapitana słynnego żaglowca „Zew morza” Zdzisława Iwo Michalskiego.

Po powrocie do Słupska uczyła w miejscowym liceum rolniczym. 20 lipca 1953 roku w więzieniu w Bydgoszczy Maria Alina wyszła za mąż za Zdzisława, który z powodów politycznych został skazany na 12 lat więzienia, pozbawienie praw obywatelskich i konfiskatę mienia. Miłość okazała się silniejsza niż perswazje funkcjonariuszy UB i krewnych. Maria Alina została automatycznie zaliczona do wrogów Polski Ludowej i zabroniono jej pracy w oświacie.

Maria Alina z mężem – kapitanem Zdzisławem Iwo-Michalskim. Lata-1950-e

Po uwolnieniu męża, w ramach amnestii związanej z „odwilżą Gomułkowską”, młoda rodzina Michalskich wróciła do Szczecina, gdzie osiadła na zawsze niedaleko Dworca Niebuszewo. 15 września 1957 r. Marii Alinie i Zdzisławowi urodziła się ich jedyna córka Lidia.

Pasją pani Aliny była proza ​​i haftowanie.

Henrietta Towiańska z malą Ala. Lida, 1930-r

Pisarka M.A. Towiańska – Michalska – to mistrzyni opowiadań i esejów, które publikowane były w polskiej i białoruskiej prasie, między innymi w: „Nowinach Łuninieckich”, „Głosie Szczecińskim”, „Kresach Literackich”, „Kurierze Szczecińskim” i t.p.

Pani Towiańska-Michalska przez całe swoje życie niosła miłość do Polesia. W rozmowach zawsze podkreślała, że ​​pochodzi z Łunińca, była z tego dumna, wspominała w swoich utworach o życiu w Zalesiu w czasach przedwojennych i wojennych. Wiele z nich, jak np. opowiadania „Atlantyda”, „Butelka”, „Engram”, jest znanych czytelnikowi w tłumaczeniach P. Leona Kołosowa. Inne „łuninieckie” opowiadania: „Wody rzeczne”, „Kufer”, „Abisyńczyk”, „Lekcja”, „Karta pamięci”, „Kozy”, „Dzikie knieje i moczary”, „ Historyczna historia”, „Złota Pantera” i inne jeszcze czekają na swoje tłumaczenie.

Pani Alina miała doskonały zmysł obserwacji, nie umknął jej żaden szczegół w relacjach międzyludzkich. Ze szczególną miłością opisywała zarówno charakterystyczną dla przedwojennego Łunińca figlarną dobrosąsiedzką hipokryzję, jak i osobliwie skonstruowaną hierarchię społeczną w polskim Łunińcu. Nie umknęły jej pióra ani szczegóły dotyczące obyczajów, przyzwyczajeń, przywar, problemów bytowych, ani echa rozmów dorosłych, odzwierciedlające polityczne perypetie tamtych czasów. Towiańska jako pisarka kocha swoich bohaterów, Żydów, Polaków, Białorusinów, Rosjan, maluje ich paletą swojej prozy. Konstrukcja fraz autorki jest krótka, trafna, bezpośrednia. Przyciąga uwagę czytelnika, iskrzy humorem, nie męczy. Krótka forma czasem może pozostawiać niedosyt w czytelniku, ​​ale nie w przypadku utworów Pani Aliny, jej styl literacki jest wyrafinowany, każde zdanie czemuś służy, jest przemyślane, zwiewne, stosowne. Opowiadania Towiańskiej-Michalskiej po prostu przyjemnie się czyta!

Rodzina Bilewiczów. Słupsk. 1959 r. 3-a od lewej – Maria-Alina

O czym są opowiadania Marii Aliny Towiańskiej-Michalskiej? O Łunińcu, o Polesiu, o magicznym domu jej babci – polskiej patriotki, która celebruje tradycyjne wartości i promuje edukację. Prawdą jest, że w domu babci Alinie często było smutno, jak małej dziewczynce, której zmarła matka, a z nią o tym nawet nie rozmawiano w trosce o jej czteroletnią duszę.

Muzeum domowe
Kufer babci
W tym kuferku inżynierom-budownikom stacji Łuniniec-przynoszono obiad

Proza Towiańskiej-Michalskiej jest ciepła, ale nie cukierkowa, ma dużą wartość historyczną, gdyż autorka elokwentnie „od wewnątrz” opisuje relacje panujące w wielonarodowym Łunińcu, przygranicznym mieście II Rzeczypospolitej. Bohaterami jej opowiadań są lokalni mieszkańcy i jej liczni krewni, ciotki – lekarki, nauczycielki i niezamężne młode damy oraz wujowie – inżynierowie, poszukiwacze przygód i piękni kawalerowie. Autorka odkrywa atmosferę budzącego się życia, w podwójnym znaczeniu tego słowa: główna bohaterka, która jest jednocześnie autorką, przeżywa swoją młodość, i młodzi są w „młodej Polsce” – jej krewni (poza oczywiście, jej babcią).

Autor z wagami ręcznymi, własnością st. Luniniec

Moimi ulubionymi bohaterami pisarki są jej babcia i stary łuninecki kupiec żydowski Lewin, który jak refren powtarza małej Ali, przechodzącej obok niego do szkoły: „Waj, waj, Malinka – Malinka! Nie masz pojęcia, jak piękna była twoja mama! ”

Dalej – tragedia. Tragedia Polaków na Kresach Wschodnich ich dawnego dużego kraju, tragedia Żydów zabitych podczas likwidacji getta w Łunińcu, tragedia Białorusinów, zmuszonych do ukrywania się, przystosowania się do różnych władz, przeżycia …

Już w podeszłym wieku pani Alina zaczęła publikować zbiory swoich opowiadań. Szczecińskie wydawnictwo „Forma” opublikowało: w 2015 r. – „Łuniniecki” „Engram”, w 2016 – „Z Ameryką w tle” oraz w 2017 r. – „Akrazja”.

Autor artykułu miał szczęście poznać Panią Alinę w Szczecinie w 2018 roku. Spędziłem u niej w gościach kilka dni. Dom pisarki jest prawdziwym muzeum wiedzy o Łunińcu, po dziadku pozostało w nim wiele urządzeń kolejowych i narzędzi! Na wadze ręcznej widnieje data „1883” – jest to rok budowy stacji kolejowej Łuniniec. Wiklinowy kosz, w którym inżynierom i budowniczym poleskiej kolei przynoszono obiad, maszyna do pisania, na której pani Alina pisała swoje opowiadania „łuninieckie”, obrazy, fotografie … Pani Alina z humorem nazwała naszą wspólną pracę nad przedwojenną historią Łunińca i rekonstrukcją planu Łunińca z 1939 r., projektem „Metropolia Łuniniec”. Do „metropolitów” zaliczyła także PP. Leona Kołosowa, Tatianę Konopacką, wielu żyjących i zmarłych rodaków oraz miejscowych historyków białoruskich i polskich.

Pani Maria Alina Towiańska – Michalska zmarła 10 stycznia 2021 r. Została pochowana na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie. Wieczna jej pamięć i Królestwo Niebieskie!

Światosław Janoczkin

Udostępnij na: