Składaną i w niedostatecznym stopniu zbadaną kartką historii naszej ojczyzny jest pytanie o udziale Białoru­sinów w Armii Polskiej pod dowództwem generała Wła­dysława Andersa. Miniony 2007 rok w Polsce był rokiem imienia tego sławnego generała. Dla nas z kolei bardzo ciekawym tematem jest zbadanie losu białoruskiego sze­regowego żołnierza tej armii. Tym bardziej, że w tym losie jest wiele i bohaterskiego, i tragicznego. Przykładem na to jest ciężki szlak prób Iwana Aliaksiejawicza Klauczeni.

Iwan Klauczenia urodził się w 1912 roku w wiosce Budcza obecnie Hancewickiego rejonu w rodzinie chłop­skiej. Jego żyde przypadło na czas, gdy Zachodnia Biało­ruś wchodziła w skład Polski. Wieś Iwana znajdowała się niemal przy samej granicy z BSSR. A propos, pomiędzy rodzinną Budczą a sąsiednią wioską Czudzin znajdował się wojskowy korpus polskiej straży granicznej – Ludwikowo. Jak wspomina mieszkanka wsi Budcza Anastazja Dajlid: „W Ludwikowie stało wojsko, koszary, żołnierze odbywali służbę z całej Zachodniej Białorusi. A jak zaczę­ła się wojna (wyprawa Czerwonej Armii do Zachodniej Białorusi we wrześniu 1939 roku – aut.), wojsko odeszło, a budczanie (mieszkańcy wsi) i obcy ludzie rozebrali te koszary z cegły, kilka śdan tylko zostało”.

W pierwszej połowie 1939 roku Iwan Aleksiejewicz Klauczenia wstąpił do wojska polskiego i w składzie ba­talionu Korpusu Ochrony Pogranicza „Ludwikowo” brał udział w działaniach wojennych przeciwko Armii Czer­wonej. Jednak bardzo szybko trafił do sowieckiej niewoli.

Zgodnie z raportem szefa XII Wydziału Generalnego Sztabu Armii Czerwonej, do niewoli sowieckiej trafiło 4963 Białorusinów. Pewna część z nich była wyzwolo­na, reszta, w tym i Iwan Klauczenia takiego szczęśda nie miała (tych, kto służył w polskich wojskach granicznych nie zwalniali), d jeńcy byli skierowani do łagrów przemy­słowych ludowego komisariatu dężłriego przemysłu hut­niczego – Krzywy Róg, Donbas i Zaporoże. Do połowy 1941 roku w Rówieńskim łagrze znajdowało się 2318 Bia­łorusinów, w Krzywym Rogu – 2046, w Zaporożu – 400, Przed atakiem Niemiec na Związek Radziecki łagry ostatniego wypełniły się jeszcze deportowanymi, byłymi obywatelami n Rzeczypospolitej, ilość których, według różnych wyliczeń wynosiła 120 tysięcy ludzi.

Dlatego, kiedy w wyniku sowiecko-polskiego porozu­mienia od 30 lipca 1941 roku na terytorium ZSSR z pol­skich jeńców zaczęto stwarzać polskie wojsko pod do­wództwem generała Władysława Andersa, wielu Białoru­sinów bez zastanowienia wstąpiło do niego, zapisując się, jako Polacy. To samo w sierpniu 1941 roku zrobił i Iwan Klauczenia, zostając żołnierzem Armii Andersa.

Do sierpnia 1942 roku Armia Andersa była podporząd­kowana Czerwonej Armii, składała się z 6 Dywizji Piecho­ty i z innych jednostek i służb. Jeśli mówić o ilośdowym składzie Armii Andersa, to w marcu 1942 roku liczyła 66 tysięcy osób, a w lipcu 1945 roku – więcej niż 228 tysięcy żołnierzy.

W marcu – kwietniu i sierpniu 1942 roku Armia An­dersa była ewakuowana na Środkowy Wschód – Iran, Irak i Palestynę. Tam zjednoczyła się z polskim wojskiem na Środkowym Wschodzie i przeistoczyła się w Polską Ar­mię na Wschodzie, która działała na terytorium Iraku. A w czerwcu 1943 roku z jej składu był wydzielony 2 Pol­ski Korpus, na czele z Władysławem Andersem, który był skierowany do Północnej Afryki.

„Poleszuk” Iwan Klauczenia w II Korpusie Polskim walczył w składzie 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Wśród żołnierzy Drugiego Korpusu najwięcej Białorusi­nów było w tej dywizji (22%), a także w 5 dywizji granicz­nej (45%).

W styczniu – lutym 1944 roku Armia Andersa została przerzucona do Włoch. Tutaj wobec sojuszników powstał problem przełamania mocnych niemieckich linii obron­nych „Hitler” i „Gustawa”, które stanowiły przeszkodę w dalszym posuwaniu się na północ. Jednym ze strategicz­nych punktów linii „Gustawa” był klasztor Monte Cassi­no, który znajdował się na niedostępnym szczycie góry. W tym klasztorze benedyktynów rozmieściło się kilka ba­talionów elitarnej 1 dywizji desantowej Wermachtu. Próby 5 armii USA i 8 brytyjskiej armii przedostania się na pół­noc zakończyły się niepowodzeniem i walki przedłużyły się do maja. Straty sojuszników wyniosły ponad 52 tysiące ludzi, z których 8.340 zginęło.

W maju 1944 roku 2 Polski Korpus otrzymał zadanie przełamania linii „Gustawa”. 5 Graniczna Dywizja po­winna była opanować najważniejsze punkty niemieckiej obrony, na wyżynie Widma i San Angelo. Podczas gdy 3 Dywizja Strzelców Karpackich szła na szturm Monte Cas­sino.

Szturm zaczął się w noc z 11 na 12 maja. Niemców wybito z pierwszych linii obrony, jednak utrzymać się nie udało. Ponosząc odczuwalne straty, trzeba było wycofać się i oddać pozycję. Następna próba była wyznaczona w noc z 17 na 18 maja. Ta próba okazała się zwycięską, nad klasztorem rozwinęła się biało-czerwona polska flaga. Jeszcze kilka dni było potrzebnych na zdobycie ostatnich faszystowskich pozycji.

W wyniku bitwy 2 Polski Korpus stracił 924 osób pole­głych, pośród których było 264 Białorusinów. Oprócz tego warto przywołać liczby naszych rodaków, którzy zginęli podczas innych batalii na półwyspie Apenińskim: Lareta – 264, Casamassima – 72, Bolonia – 287, inne miejsca -11. Ogólnie od momentu stworzenia Armii Andersa zginęło 1583 Białorusinów.

Dowodem odwagi naszych rodaków są setki białoru­skich nazwisk pośród kawalerów Pamiątkowego krzyża Monte Cassino i innych wysokich nagród.

Iwan Aleksiejewicz Kliauczenia też otrzymał krzyż Monte Cassino. Brał bezpośredni udział w szturmie klasztoru w składzie 3 dywizji karpackich strzelców. Ze wspomnień jego brata, Kanstantina Aleksiejewicza, udało się nam dowiedzieć, że Iwan Klauczenia był poważnie ranny, trafił do szpitala, a po powrocie do Ojczyzny „bardzo mocno kulał”. Nie wiadomo, co prawda, czy ranny został pod Monte Cassino, czy później, ale prawie do 1947 roku Iwan Aleksiejewicz znajdował się w szpitalu w Szkocji.

Po wojnie wszystkim chętnym z Armii Andersa nada­wano brytyjskie obywatelstwo, albo dawano możbwość wyjechania do dowolnego kraju na świecie, w tym i do ZSSR. Wielu byłych żołnierzy zostało, inni, którzy mieh rodziny, albo ci, których opanowała tęsknota za Ojczy­zną, wrócih do domu. W ciągu 1946-1948 roku około tysiąca żołnierzy Armii Andersa wróciło na Białoruś.

Iwan Klauczenia wrócił do rodzinnej Budczy, na gospodarkę ze szkockiej wojennej bazy Stuart Walton w 1947 roku. I jeśh w 1939 roku wstępował do polskiego wojska w Łuninieckim powiecie, to teraz był z niego już wydzielony rejon Hancewicłri, w którym życie szybko się zmieniało. Wszędzie, bez względu na niechęć więk­szości „poleszuków”, agitowano mieszkańców wsi aby wstępowali do kołchozów, towarzyszyło temu zastra­szanie, dyskryminująca pohtyka podatkowa wobec tych, którzy wstępować do kołchozów nie chdeb, a czasem nawet i represje. Do 1948 roku w Hancewicłdm rejonie istniało tylko 4 kołchozy. Jednak już w 1949 roku był wzięty kurs na masową kolektywizację gospodarki rolnej i tylko w ciągu tego jednego roku w Hancewicłdm rejo­nie stworzono 33 nowe kołchozy.

18 w marcu 1949 roku w Budczy był stworzony kołchoz, który otrzymał nazwę „Czerwony partyzan”. Z 395 gospodarstw, które w tym czasie były w wio­sce, w momencie organizacji do kołchozu wstąpiło 41 rodzin. A według stanu na 20 bstopada w kołchozie „Czerwony partyzan” było już 109 wiejskich gospo­darstw. Świadek tych zdarzeń Anasta­zja Łukaszewna Dajlid na pytanie, jak wstępowano do kołchozów, odpowiada prosto i niedwuznacznie: „Kto sam, a kogo i siłą ciągnęli…”.

Rodzina Iwana Klauczenii, nie zważając na to, że nie była zamożną i nie miała dużo ziemi, nie wstąpiła do kołchozu. Według wspomnień Kanstantego Kliauczenii, nie chciał tego ojciec Aleksej Aleksejewicz. Trzy­mali kilka krów, koni i żyli ze swojej pracy.

W nocy z 31 marca na 1 kwietnia 1951 roku organy MDB przeprowadziły masową akcję aresztu i deporta­cji byłych żołnierzy Armii Andersa i ich rodzin do wo­jewództwa Irkuckiego. Jako główny motyw figurowały sformułowania: „nie brał udziału w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej… nie ma specjalnych zasług wobec so­wieckiej ojczyzny… w latach wojny znajdował się za granicą… służył w wojsku zdrajcy Andersa.” Znane są nazwiska 890 andersowców, którzy byli deportowani na Syberię. Z nich 285 było odznaczonych pamiątkowym krzyżem Monte Cassino.

Tej samej nocy została aresztowana i rodzina Iwana Klauczenii. Według wspomnień Kanstantego Kliauczenii „przyjechało NKWD z karabinami maszynowymi. Dwóch czekało na zewnątrz, dwóch weszło do domu. Zaczęli brata (Iwana – aut.) przesłuchiwać, zmuszać żeby jakieś papiery podpisał, niby że „zdrajca ojczyzny”. Potem zabrali wszystkie dokumenty i nas, całą rodzinę, zawieźli na Syberię do województwa Irkuckiego, Czaramkowskiego rejonu do miasteczka Kirpiczny. Zabrali ojca Aleksieja Aleksiejewicza, brata Iwana, mnie i sio­strę Olgę. Ojciec i brat pracowali tam w fabryce ce­gieł, a ja skończyłem 4 klasy i też poszedłem pracować. W 1953 roku zmarł Stalin, a nas w 1957 roku uwolnili i wródbśmy na Białoruś. Siostra na Syberii wyszła za mąż i przeprowadziła się z mężem do Saligorska. Brat zmarł jeszcze na Syberii, nie wytrzymało serce. Dlatego do wioski przyjechaliśmy z ojcem we dwóch. Po powro­cie dowiedziehśmy się, że nasze gospodarstwo zabrali do kołchozu, dlatego ja poszedłem do kołchozu paść bydło.

Dom nasz stał, do czasu aż wyremontowahśmy go, mieszkaliśmy u krewnych… Przeszbśmy się wioską, ludzie zebrah nam ziemniaków, jeszcze czegoś, po tro­chu nażybśmy swoje. Później się ożeniłem, a ojciec wkrótce zmarł, bo stary już był…”.

Iwan Klauczenia nie doczekał się powrotu na Biało­ruś. Dzisiaj po nim nie zostało nie tylko jego nagród, ale nie pozostało nawet zdjęcia po człowieku, który prze­żył takie bohaterskie życie i tak tragicznie zakończone. Rodzina Iwana Klauczenii nie została zrehabihtowana. Córka Kanstantego Kliauczenii „pisała podanie do Hancewicz” pod koniec lat 90, minionego już stulecia, ale żadnej odpowiedzi nie doczekała się. Zaś Kanstanty Klauczenia nie widzi w tym większego sensu. Nadal żyje z etykietką „wróg narodu”, przekazując ją z poko­lenia na pokolenie swoim już wnukom i prawnukom.

 

P. K. Dajlid

Iwacewicze

Tłum. Anna Mikuc

Brześć

Udostępnij na: