Wieś Bohdziuki należy do rozległej parafii kamienieckiej. W latach trzydziestych został we wsi zbudowany kościół filialny.
Na terenie parafii kamienieckiej było wielu prawosławnych, z którymi żyliśmy w zgodzie i wzajemnym zrozumieniu.
Wielkim przeżyciem dla wszystkich był okres Bożego Narodzenia, święto radości i przyjaźni. Szczególnie radośnie przeżywały ten czas dzieci. W kącie izby ustawiano najładniejszy snop, i drzewko świerkowe zdobione ozdobkami kupowanymi i robionymi w szkole pod kierunkiem nauczyciela.
W domach prawosławnych nie ustawiano choinki. W dniu Wigilii (według ich kalendarza) kładli pod obrus siano i dzielili się chlebem własnego wypieku.
W pierwszym dniu Świąt Bożego Narodzenia ze względu na powagę tej uroczystości, nie kolędowaliśmy. Dopiero od drugiego dnia aż do Trzech Króli mali kolędnicy składali bożonarodzeniowe życzenia i śpiewali kolędy. Nie pomijali i prawosławnych w czasie ich świąt. Po okolicznych wioskach jeździli saniami.
Kolędy znaliśmy tylko polskie.
Kolędnicy chodzili z gwiazdą, szopką lub „betlejem”.
Gwiazda była sześciorożna, z cienkich listewek, oklejona kolorową bibułą, dla przejrzystości powleczona olejem lnianym. Wewnątrz była świeca. Na rogach były naklejone przeróżne postacie i zwierzęta, w środku gwiazdy Matka Boska czuwająca nad Dzieciątkiem.
Kolędnikom z gwiazdą często towarzyszyły symboliczne postacie: Herod, pastuszkowie, diabeł który wyrzucał Heroda z domu, a także koza i niedźwiedź.
Przedstawienie było połączone ze śpiewaniem kolęd i składaniem życzeń. W tym czasie gwiazda znajdowała się w izbie lub gdy była mała przed oknem.
Szopki były z ruchomymi figurkami. W podłodze były wycięte rowki, którymi postacie biblijne podążały na powitanie Dzieciątka w żłobku z Maryją i Józefem. Na pierwszym planie stał anioł, który objawiał pasterzom Dobrą Nowinę.
Betlej (w niektórych wioskach nazywany bytlejem) składał się ze skrzynki ze zdejmowanym daszkiem, której boki były pokryte cienką bibułką. Jedna ścianka była na zawiasach. Wewnątrz skrzynki przez jej środek przechodziła nieruchoma oś, jej przedłużenie stanowił patyk, na którym opierał się betlej. U podstawy i blisko górnej części skrzynki na osi były osadzone dwie tuleje ułoży- skowane na tejże osi. Tuleje te były połączone patyczkami z cylindrem, na którego obwodzie z bibułki były przymocowane paski tekturki a na nich wycięte z papierów figurki pasterzy, Mędrców ze Wschodu i innych postaci idących do stajenki betlejemskiej. Żłobek z Dzieciątkiem Matką Boską i Św. Józefem (a obok nich wół i osiołek) był przymocowany do głównej ściany betleja. Dolna tuleja wystawała poniżej skrzynki i służyła do obracania cylindra ręką. Wewnątrz stała świeca, płomień jej rzucał cień figurek na ściany betleja.
Gwiazdy, szopki i betleje były zrobione bardzo solidnie i przechowywane na lata następne. W wykonywaniu ich pomagał nam nasz mistrz stolarski Stanisław Dobysz z Bohdziuk, który brał udział w budowie naszego kościoła. W pracach tych pomagali też nauczyciele.
Kolędnikom, ze względu na bezpieczeństwo pożarowe towarzyszyła osoba dorosła.
Niektórzy kolędnicy nie mieli gwiazdy, szopki ani betleja. Wówczas kolędowali przedstawiając wydarzenia związane z Bożym Narodzeniem, z udziałem anioła, króla Heroda, diabła i śmierci z kosą w towarzystwie kozy i niedźwiedzia.
Z naszego kolędowania najbardziej cieszyły się dzieci oczekujące nas w oknach swoich chat. Wiele radości mieli też i kolędnicy. Czasem śpiewaliśmy na dwa głosy a czasem towarzyszył nam harmonista (lub akordeonista).
W szkołach były organizowane jasełka, na które przychodzili rodzice z dziećmi. Jasełka takie, przygotowywane przez nauczycieli odbywały się w Kamieńcu, Widomli, Peliszczach i Turnej. Do udziału w jasełkach zachęcali księża z ambony aby swoje dzieci rodzice dowozili saniami na te uroczyste przedstawienia.
Z przeżyciami w okresie świąt Bożego Narodzenia z tamtych czasów są związane moje niezapomniane piękne wspomnienia.
Edward Trzeciak, Toruń