Każda epoka ma swe własne cele,
I zapomina o wczorajszych snach…
Nieśmy więc wiedzy pochodnię na czele
I nowy udział bierzmy w wieków dziele
Przyszłości podnośmy gmach,
Ale nie depczmy przeszłości ołtarzy,
Choć mamy sami doskonalsze wznieść;
Na nich się jeszcze święty ogień żarzy
I miłość wielka stoi tam na straży
I my winniśmy im cześć.
A. Asnyk „Do młodych”
– Tam na brzegu tamtego lasu, – w taki sposób nieliczni dzisiaj mieszkańcy osad szlacheckich z czasów polskich mogą wskazać miejsca potyczek styczniowych, wspomnienia i legendy, o których zostały im przekazane przez dziadków. Poleszuk, zwłaszcza urodzony w Pińsku, jest osobowością odmienną, szczególnie gdy chodzi o pińskiego szlachcica. Do dziś bowiem w niektórych wsiach regionu możemy spotkać dwa cmentarze – „chłopski” i „pański” (np., w. Łosicze niedaleko Pińska). Świadkowie do dziś zachowują w pamięci muzeum Piłsudskiego we wsi Knubowo oraz pomnik powstańców styczniowych w Szołomiczach i Kołbach, gdzie u Olewińskich – właścicieli majątku – była baza AK. A ktoś przypomina sobie uroczystości z okazji 70. rocznicy powstania, podczas których odbywała się zbiórka środków na budowę pomnika powstańcom i jego odsłonięcie w tych samych Sołomiczach. Mieszkańców Pińska zniweczyły wojny i represje, zaledwie jednostki zachował Bóg na ziemi przodków. Wiem jednak z całą pewnością, że w wielu pińskich rodzinach zapalono znicze w oknach (mieliśmy w Pińsku okropną pogodę, i nie każdy zmógł przyjść na stary cmentarz) w nocy z 22 na 23 stycznia, okazując jak zawsze swoją jedność.
Na Pińszczyźnie patriotyczne rozruchy zaczęły się – jak i w innych miejscach – długo przed styczniem 1863 roku. Można przypomnieć powitanie przez mieszkańców miasta oddziałów Napoleona w 1812 roku (kiedy mieszkańcy wraz z magistratem świętowali w ciągu dwóch dni – jak wydawało się wtedy – niepodległość), wsparcie i udział w oddziałach Tytusa Pusłowskiego w 1831. W Pińsku – centrum obszernego powiatu – liczne patriotyczne zamieszki zaczęły się jeszcze w 1861 roku. Jako pierwsi wystąpili uczniowie pińskiego gimnazjum klasycznego.
Niewiarygodnie (przynajmniej dla mnie), ale do dzisiaj za czas założenia uczelni uważa się rok 1858. W tym roku została ona przekształcona z istniejącej od 1832 roku szkoły dworzańskiej, przy czym uczelnia mieściła się w budynku wzniesionym w 1853 według projektu Kazimierza Skirmunta przez męża Heleny – obaj później zostali wysłani za aktywną pomoc powstańcom. W roku 1861 w czasie nauki uczniowie klas starszych po raz pierwszy demonstracyjnie opuścili gimnazjum i skierowali się do kościoła na mszę ku pamięci pięciu męczenników zabitych na ulicach Warszawy. Podobne manifestacje odbywały się również z okazji rocznicy śmierci Kościuszki, ku czci Lelewela i innych oraz z okazji rozbiorów Rzeczypospolitej oraz przyłączenia WKL i części Korony do Imperium Rosyjskiego. Nieprzypadkowo, że pierwsze wystąpienia przeciwko władzy odbywały się akurat w gimnazjum. Według statystyk z 1863 roku, z 18 urzędników i wykładowców 13 było Polakami i katolikami, podobne proporcje miały miejsce i wśród uczniów, a 80 ze 130 uczniów gimnazjum (1858 r.) zdawało egzaminy wstępne na studia jeszcze do szkoły dworzańskiej. Za pierwszy znany przypadek otwartego przeciwdziałania istniejącemu reżimowi uznaje się wypadek z relegacją dwóch uczniów – Szumańskiego i Radzijewskiego, którym zarzucono „udział w demonstracjach politycznych”. W październiku 1861 roku inni uczniowie klasy VI i VII udali się na wagary w obecności inspektora okręgowego z Wilna i przestali uczęszczać na zajęcia, po czym według rozkazu z Wilna zostało zrelegowanych 11 uczniów klasy VII i 20 uczniów klasy VI, dlatego więc dwie te klasy zostały natychmiast zamknięte. Rodzice zrelegowanych uczniów namawiali innych, aby ci zabrali swoje dzieci z gimnazjum, wielu z nich więc poszło za tym przykładem. Uczniowie pozostałych klas wypowiadali protest poprzez odmówienie odrabiania pewnych lekcji. Według wspomnień, jeden z nauczycieli skarżył się, że uczniowie klasy V przestali odrabiać lekcje, a na jego pytania odpowiadali najpierw upartym milczeniem, a później – powszechnym śmiechem. W mieszkaniach dyrektora gimnazjum I. Szulgina i nauczyciela Solncewa (którego lekcje zostały wygwizdane z powodu otwarcie antypolskiego nastawienia) niejednokrotnie w nocy wybijano szyby, urządzano tzw. kocią muzykę. Dyrektor Szulgin po licznych skandalach został zmuszony do opuszczenia Pińska, a przy wsiadaniu na parowiec młodzież żegnała go szczuciem i znieważającymi wyzwiskami.
Pod koniec 1862 roku na podwórku przed kościołem katedralnym przy Wielkiej Franciszkańskiej został postawiony krzyż „demonstracyjny” z symbolami i napisami rewolucyjnymi, który natychmiast został „zlikwidowany” przez żandarmów. Po zniszczeniu tego krzyża, wizerunek którego zachował się na rysunku Heleny Skirmunt, w kościele katedralnym odbyła się msza z udziałem niemal wszystkich gimnazjalistów i Polaków Pińska, na zakończenie której parafianie „śpiewali hymny patriotyczne, niektórzy zwracali się z odezwami”. Później policja ustaliła, że postawienie krzyża zorganizował Kamieniecki, młody mieszkaniec miasta, który został wzięty do aresztu po „płomiennej mowie w kościele o świętokradzkim porwaniu tego krzyża”.
Nadszedł czas i w roku 1863, kiedy w lutym w okolicach Pińska, nieopodal traktu pocztowego na Pińsk i miasteczka Łahiszyn pojawił się oddział Romana Rogińskiego. Przyłączyli się do niego nauczyciel gimnazjum Ostromencki i uczeń klasy V Władysław Królikowski, a później jeszcze 8 (później – po stłumieniu powstania – wykryto więcej niż 20 uczniów-powstańców). Niestety, działalność oddzialu Rogińskiego na terenie Pińszczyzny nie jest zbadana dokładnie. W ciągu kilku dni stacjonował on w pobliżu wsi Borki między miasteczkiem Pogost Zagorodski i wsią Dobrosławką usytuowaną przy trakcie pocztowym. Z kolei w okolicach tzw. mostu garbatego w kierunku Pińska w pobliżu stacji pocztowej Iwanisowka powstańcy rozbroili obóz pocztowy, ale we wszczętej strzelaninie zginęło trzech powstańców. Akurat do tej walki bardzo często zaliczana jest śmierć znanego w Pińsku doktora Domańskiego, chociaż niektórzy uważają, że zginął później, w czasie potyczek z wojskami carskimi pod Stolinem. Warto zauważyć, że po rozbrojeniu obozów przeciwnika, wzięciu do niewoli niewielkich ugrupowań wojskowych, Rogiński wykazał się w stosunku do nich ogromną pobłażliwością i miłosierdziem. Jego uczynki i działania zmusiły bardzo wielu ludzi do mówienia o nim z niekrytym szacunkiem. W roku 1864 nauczyciel pochodzenia rosyjskiego Chiżniakow, który dostał miejsce przy gimnazjum, we wspomnieniach nadrukowanych w roku 1916 w piśmie „Ognie” w Petersburgu pisał, że „w tym obskurantyzmie nastrojów antypolskich postać Rogińskiego miała niezaprzeczalne poszanowanie”, nie mówiąc już o tym, że arystokracja pińska, inteligencja wielbiła akurat Rogińskiego. Możemy tylko domniemywać, ponieważ brak jest zapisanych potwierdzeń, że grób powstańców w majątku Bokinicze należący do Barbary, wdowy po Ambrożym Skirmuncie (odgałęzienie rodu Józefiny-Płoskiń), ma jakiś związek z powstańcami oddziału Rogińskiego z lutego 1863 roku.
Pod koniec wiosny zaczęto mówić o oddziale Romualda Traugutta. Istnieje legenda, że niektórzy szlachcice, dowiedziawszy się o tym, zaczęli szukać powstańców, jak na przykład Bazyli Kallaur z Szołomicz. W czerwcu niedaleko wsi Porzecze oddział Traugutta stoczył walkę z ugrupowaniami wojskowymi armii carskiej składających się z czterech kompanii piechoty i dwustu kozaków. Po nierównej bitwie powstańcy musieli schować się w lasach i bagnach, tracąc swój obóz i ponad 50 koni. Za kilka dni z pomocą Trauguttowi przybył oddział Jana Wańkowicza z powiatu prużańskiego liczący blisko 100 osób. Ale to nie pomogło w walce z licznym przeciwnikiem, dlatego więc powstańcy wyruszyli na południe od Pińska, w stronę Stolina. W drodze do oddziału przyłącza się nieliczny oddział z Ochowa kierowany przez miejscowego księdza oraz wielu szlachciców z najbliższych miejscowości. Na terenie Stolinszczyzny – nieopodal wsi Kołodne – 11 lipca powstańcy zadali przeciwnikowi znaczne straty, lecz wkrótce zostali rozbici, a ci, którzy ocaleli, zdołali ukryć się w niemożliwych do przebycia pińskich bagnach.
Znany jest przypadek, gdy szlachcic Bazyli Kallaur z Kolbów, przebrawszy się za kobietę, potrafił dostać się przez Pińsk do Żabczyc, a później ukryć się w Małopolsce. W okolicach miasteczka Stolin i Woroniej Sołtanów (o którym wspominają, że „ze strzelcem ze Stolina do partii wyruszał”), w Kołodnem, majątku Heleny i Kazimierza Skirmuntów, oraz Ruchczy (dawną posiadłością matki Heleny – Hortensji – krewnej siostry Napoleona Ordy), zostały zorganizowane punkty pomocy powstańcom. Do dziś jest znanych kilka miejsc w tym rejonie związanych z tymi wydarzeniami. Oprócz Kołodnego, są to Woronie, Terebliszcze, Radczyck (w pobliżu dawnej cerkwi unickiej zachował się do dziś grób ojca Heleny i męża Hortensji – Aleksandra, który zmarł przed wybuchem powstania). W Kołodnem (w tym czasie oddanym w dzierżawę szlachcicowi Teodorowiczowi), zachował się grób powstańców z tablicą pamiątkową postawioną w 1981 roku. Potomek jednego z poległych – szlachcica Wabiszczewicza – postawił na początku lat 2000 obok krzyż z krucyfiksem. Wiadomo, że w tym grobie spoczywa 8 powstańców, ale miejscowi wskazują na jeszcze jedno miejsce pochówku w pobliżu wsi, w gaju. W Brodczy, w zabranym po powstaniu majątku Żółtowskich, zachował się grób powstańca z Szołomicz – Antoniego Szołomickiego, który zmarł w 1906 roku.
Interesujący jest przypadek pomocy powstańcom i w dawnej osadzie katolickiej (w okolicach Stolina jest to jedyna wieś polska) – wsi Osowo leżącej w pobliżu Płotnicy. W czasie powstania proboszczem tam był ksiądz Andrzej Kurowski, który aktywnie pomagał powstańcom – co więcej, za każdą cenę! – aż do tego, że jego najważniejszym łącznikiem był Żyd karczmarz. Ze źródeł z lat 1930 od niedawna znamy imiona trzech pochowanych niedaleko wsi powstańców – Bądzkiewicza, Piotrowicza i Wiśniewskiego.
W czerwcu 1863 roku, oprócz oddziału Traugutta- -Wańkowicza, powstańcami oddziału Ludwika (Kazimierza) Narbuta, który działał na południu powiatu (obecnie terytorium Ukrainy), zostali bracia Władysław i Nikodem Lewiccy, uczniowie gimnazjum pińskiego. Nawiasem mówiąc, według rozpraw z 1864 roku, następny po Szulginie dyrektor gimnazjum – Wroński – referował, iż po wakacjach 1863 roku do nauki, oprócz braci Lewickich, nie przystąpili Antoni Broniewicz z Kożan Gródka, Antoni Kallaur z Osowców, Antoni Danowski z Winczy, Henryk Dombrowski z Laskowicz oraz wielu innych. Głównie byli to uczniowie klasy V oraz 10 uczniów z klasy VI i 12 uczniów klasy III.
Później gimnazjum pińskie doznało szereg kasacji i represji zarówno w stosunku do nauczycieli jak i uczniów. Wiele osób zostało zrelegowanych. Na przykład w grudniu 1864 roku za udział w manifestacjach politycznych został zrelegowany Witold Jaroszewicz, a na ojca braci Lewickich została nałożona kara pieniężna w wysokości 200 rubli. W roku 1864 w zamian 6 zwolnionych nauczycieli pochodzenia polskiego mianowano 6 pochodzenia rosyjskiego. W roku 1865 z 17 wykładowców i urzędników gimnazjum 11 zostaje pochodzenia rosyjskiego i wiary prawosławnej (więcej tego – według statutu, dla tych nauczycieli zostaje wprowadzona 50-procentowa podwyżka płac). Instytucja edukacyjna zostaje w 1865 roku przekształcona z gimnazjum klasycznego na gimnazjum realne, a później – w 1872 – szkołę realną. Po reorganizacji uczniowie nie mogą dostawać się na studia wyższe, ponieważ został zlikwidowany kurs łaciny.
Niemniej jednak, atmosfera wolności panowała w szkole w ciągu kolejnych lat. Oprócz udziału w organizacjach rewolucyjnych o różnym charakterze, najgłośniejsze w polskim ruchu narodowościowym aż do odzyskania niepodległości w roku 1918 były rozruchy w 1902 roku. Wtedy za odmowę uczenia się religii nie w języku polskim ze szkoły zostało zrelegowanych 22 uczniów.
Uczestnicy wydarzeń z lat 1863-1864 na terenie Pińszczyźny zostali ujawnieni po stłumieniu powstania i wytoczeniu spraw sądowych. Wielu z nich zostało zesłanych, a majątki i mienie skonfiskowano. Taki los spotkał Kazimierza i Helenę Skirmuntów z Kołodnego i Ruchczy. Oprócz nich można wymienić Adama Sołtana, właściciela majątku Woronie, Szymona Kallaura z okolic Szołomicz, Ksawerego Piotrowskiego, gajowego majątku Kołodne, Rudnickiego, ekonoma majątku Łasick, Aleksandra Żylińskiego, rządcę majątku Biżerewicze, dworzanina Bronisława Żylińskiego zamieszkałego w Pińsku, Aleksandra Gecolda, ekonoma majątku Ruchcza, Jana Domaszewicza, pisarczyka z majątku Biżerewicze i innych. Konfiskata licznego mienia groziła także rodowi Ordów z przydomkiem „czarni”, którzy złożyli na potrzebę powstańców ofiarę w wysokości dziesięciu tysięcy rubli w złocie. Aby zachować majątek rodowy w Biżerewiczach (rezydencja rodowa od 1525 roku), Wiktor Orda przed sprawą w komisji „do spraw buntu” musiał dać łapówkę w postaci folwarku Moszczanka w powiecie prużańskim księdzu, który świadczył na jego korzyść.
Kilka szlacheckich okolic i wsi zostało poddanych represjom. Z powodu pomocy powstańcom każda rodzina szlachecka z okolic Szołomicz i Łozicz została opodatkowana (w wysokości 25 i 10 rubli w złocie odpowiednio). W roku 1933 w Szołomiczach odsłonięto pomnik ku czci bohaterów powstania (między innymi Antoniego Szołomickiego, braci Bazylego i Szymona Kallaurów). Ale w 1939 roku wraz z nadejściem Sowietów pomnik zburzono i zrzucono do bagna.
Wielu uczestników powstania skazano na karę śmierci – dnia 5 sierpnia 1864 roku stracony został m.in. dyktator powstania Romuald Traugutt. Liczni uczestnicy zostali wysłani na Syberię. W instytucjach edukacyjnych prowadzona była polityka rusyfikacji mająca na celu eliminację języka polskiego z życia publicznego i zastąpienie go językiem rosyjskim. W Królewstwie Polskim aż do wybuchu pierwszej wojny światowej obowiązywał stan wojenny.
W Pińsku przemianowano wiele ulic, nazwy których sugerowały porządek polski lub katolicki: Wielka Franciszkańska i Franciszkańska zostały odpowiednio Wielką Kijowską i Inżynieryjną, Dominikańska – Soborną, Bernardyńska – Więzienną, Butrymowicza – Szkolną, Albrechtowska – Kupiecką, Karmelicka – Szpitalną, Zawalna – Policyjną itd. W Pińsku podjęto próbę przekształcenia kościóła św. Karola Baromeusza na kościół protestancki, ale po kilku latach budynek zwrócono katolikom. Dawny kościół zakonu dominikanów w tym czasie zamieniono na cerkiew św. Teodora (w pierwszej połowie XX stulecia – sobór). Na terenie powiatu zamknięto kościoły w miasteczkach Łachwa, Łahiszyn, Łunin, Pogost Zagorodzki, we wsiach i majątkach Bierduny, Biżerewicze, Horodyszcze (wraz z klasztorem benedyktynów), Ochów, Osów, Podgacie, Tyrwowicze oraz kaplice w Bokiniczach, w majątku Gaj (teraz w granicach miasta Pińsk), Horodyszcze, Żytnowicze, Zawidczyce, Kożeniewo, Koszewicze, Krystynowie (Łopacin), Sosznie, Stoszanach.
Znaczącym skutkiem dla regionu było zaprzestanie budowy kolei Białystok-Grodno-Pińsk-Dąbrowica rozpoczętej w roku 1862 i malowniczo opisanej przez pisarza rosyjskiego Mikołaja Leskowa. Projekt został zamknięty przez władze, „żeby nie polepszać stanu gospodarczego petentów”, głównie wielkich właścicieli ziemskich pochodzenia polskiego. W taki sposób Pińsk otrzymał kolej z opóźnieniem o 20 lat, lecz przebiegała według innej trasy.
Obowiązkiem potomków jest szanowanie pamięci tych, kto w imieniu wolności utracił zdrowie, swobodę i życie. W ciągu roku w miejscach związanych z wydarzeniami sprzed 150 lat zapalajmy znicze pamięci jako symbol tego, że pamiętamy o nich.
Edward Złobin
Pińsk
Tłum. Iwan Wasylczuk