Walka mieszkańców Kroszyna o ziemię i dawne przywileję została wpisana do historii jako Kroszyński bunt, który na początku XIX wieku stał się największym socjalnym protestem na terenach dzisiejszej Białorusi.
Zawdzięczając badaniom archiwalnym, przeprowadzonym przez I. Basa, współczesnym mniej-więcej wiadomo o przebiegu i wynikach tego protestu, jednak wykorzystując cenne materiały źródłowe Historycznego Archiwum w Grodnie autor nie zupełnie jasno określa przyczyny, które wywołały bunt mieszkańców Kroszyna. Podczas badań autor odkrył dla społeczeństwa bardzo cenne materiały źródłowe, nie ma też powodu by zwątpić w jego sympatię do Kroszyńców i antypatię do pana Juragi. W tym sporze każda ze stron miała własną prawdę, swoją wizję sytuacji i motywy. A sednem konfliktu stała się ziemia oraz dawne przywileje kroszyńców, które to pan Juraga zapragnął im odebrać. Zaznaczmy, że te działania Juragi nabywały ugruntowania prawne, gdyż po włączeniu tych terenów do składu Rosyjskiego Imperium status prawny mieszkańców małych miasteczek na Białorusi znacznie się pogorszył – nie otrzymały one jak Żydzi praw miejskich, lecz zostały zdegradowane do kategorii chłopów pańszczyźnianych. Kroszyńscy mieszczanie również zostali poddanymi Radziwiłłów. Przy tym do statusu chłopów pańszczyźnianych sprowadzono ich nie od razu. Na początku mieli obowiązek odpracowywać każdy 12 dni w okresie letnim. Pogorszyło to znacznie ich sytuacje, lecz ostrego konfliktu nie wywołało. Sytuacja ta zmieniła się na gorszą, kiedy w 1820 r. kierować gospodarką zaczął Juraga, który w okresie do 1825 r. wprowadził pańszczyznę, szarwarki oraz inne powinności dla Kroszyńców, a każdy ich sprzeciw był surowo karany.
Motywacje Juragi odnaleźć można we wspomnieniach adwokata I. Jackowskiego. Nie jednokrotnie dowodził on ją urzędnikom Sądu Ziemskiego w Nowogródku. Adwokat Jackowski – autor książki „Powieść z czasu mojego”, w której m.in. pozostawił nam niektóre fakty z wcześniejszego życiorysu Pawluka Bagryma, piszę: „Majątek Kroszyn, jak to było prawie we wszystkich majątkach Radziwiłłowskich, miał zwyczajowy przywilej, że chłopi przekazywali innym, lub na pewien termin zakładali jedni drugim swoją ziemię w części lub w całości, przenosząc powinności względem dworu i czynsz na siebie. Dlatego nabywcy, lub tem komu się zakładała ziemia, otrzymywał ją bez żadnych powinności, a poprzedni właściciel, zostawiając sobie tylko małą część ziemi lub w ogóle ją się pozbywszy, albo nie mógł odpracowywać przyjętej na siebie dobrowolnie powinności, albo przesiedliwszy się w inne miejsce, zapominał o swoich obowiązkach. Dwór na tym tracił, bo nie tylko nie miał rąk do pracy przy obróbce swojej ziemi, ale oprócz tego musiał spłacać podatek za chłopów, co pozbyli się swojej ziemi, a nowi nabywcy nie czuli się zobowiązani to robić. Te transakcję, co dokonywały się pomiędzy chłopami, w żaden sposób nie były uwierzytelnione, dlatego nie posiadały mocy prawnej, jednak w myśł chłobów tak nie było. Przysłanych komorników kierowali oni do sprzedawcy, który zubożał lub w ogóle ziemi już nie posiadał i wcześniejsza administracja, nie chcąc wsczynać proces, na tym się zatrzymywała, bo tak było od zawsze. Gdy Juraga stał się gospodarzem w Kroszynie i na miejscu upewnił się jak sprawy wyglądają, kazał swoim komornikom dokonać pomiarów swojej własności, a następnie zarządał, by właściciele ziemi okazali dokumenty, według których są w posiadaniu ziemi bez żadnych powinności wobec dworu. Gdy to się stało, Juraga, przekonany w nieprawomocności okazanych dokumentów, chciał w jego przekonaniu zakończyć tą sprawę polubownie, zwracając chłopom sumy, w dowolnej formie za tę ziemię wniesione i scalając w ten sposób ziemię na nowo jej z korzyścią i bez obciążenia dla dworu podzielić. A.Janulajcis był w błedzie uważając wspomnienia Jackowskiego za niepewne, uważając że ten „Pisał swoje wspomnienia wiele lat po wydarzeniach. Wiele czego zapomniał, wiele pomylił, wiele czego zrozumiał nie tak jak było naprawdę i o wielu czym wogóle nie miał pojecia”.
Natomiast wspomnienia I. Jackowskiego są cenne już tym, że dają możliwość zrozumieć motywację Juragi, którego wystawia on w korzystnym świetle reformatora, który nie dba jedynie o interes własny lecz także swoich poddanych, w czym można dostrzec przejawy solidarności stanowej. Przez co też nie dziwi to, że mieszczan on nazywa chłopami i nie wspomina o skrajnej surowości kroszyńskiego dworu podczas ściągania podatków i powinności z byłych kroszyńskich mieszczan. Do słowa, właśnie to i stało się główną przyczyną kroszyńskiego buntu.
Prawo mieszczan wydzierżawiać swoją ziemię innym osobom, przy tym przenosząc na nich i ciężar towarzyszących powinności, otrzymywać ustaloną opłatę za oddaną w dzierżawę ziemię było honorowane w większych majątkach WKŁ. Zwyczaj taki miał miejsce np. w Nowej Myszy i jest dokładnie spisany w inwentarze hrabstwa Mysz z 1692 roku. Tam takie prawo przetrwało do 1842 roku, a jego skasowanie taksamo jak i w Kroszynie doprowadziło do masowych protestów, lecz w odróżnieniu od Kroszyna, w Myszy sprawa nie miała aż tak radykalnego rozstrzygnięcia. Co dotyczy dokumentów o nadaniu godności szlacheckiej, które to niby odbierał Juraga poszczególnym Kroszyńcom, to faktycznie brzmi to mało prawdopodobnie, gdyż Juraga jak by tego nie pragnął, nie mógł zmienić status społeczny dowolnej osoby. Za to taką możliwość miało Rosyjskie Imperium, dokonując to z powodzeniem podczas t.zw. „rozbioru szlachty”. A że szlachcice mieszkalały w Kroszynie – to jest fakt potwierdzony. Szlachcice nie posiadające własnej ziemi osiedlały się w Kroszynie, brały w dzierżawę ziemię za czynsz. W razie potrzeby zmieniały miejsce zamieszkania, poprzednio rozliczając się z właścicielem dzierżawionej ziemi.
Stanowisko, którego zasadniczo broniły kroszyńscy mieszczanie, dokładnie jest określone w zeznaniach z 2 maja 1829 r. ich męża zaufania Kazimierza Kamińskiego: „Nazywam się Kazimierz, syn Antoniego, Kamiński, od urodzenia mam 35 lat, wyznania rzymsko-katolickiego, do spowiedzi oraz Komunii św. przystępowałem co roku, czytam i piszę po polsku, żonaty z Heleną, mam trzy córki: 4-letnie Annę i Wiktorię oraz 3-letnią Petronelę, które mieszkają w Nowogródzkim ujeździe w miasteczku Kroszyn w swoim domu. Pochodzę z guberni Grodzieńskiej, ujezdu Nowogródzkiego, z mieszczan miasteczka Kroszyn, będącego we władaniu ziemianina Juragi. Owego 1829 roku dnia 14 stycznia wyrokiem sądu wojennego nad kroszyńskimi mieszczanami zostałem wcielony w rekruty w Grodnie, i 11 lutego niby to za nieposłuszeństwo okazane swojemu gospodarzowi ukarany szpicrutenami przez 500 osób jeden raz.
Co dotyczy skargi na ziemianina Juragę mieszkańców m. Kroszyna, do jakiego stopnia są one szykanowani, gnębieni i niesłusznie karani, wyjaśniam: od dawnych czasów mieszkańcy Kroszyna pańszczyzny nie odbywały a tylko spłacały czynsz w zależności od obrabianej ziemi, t.zn od ćwierci włoki po 2 złote 15 groszy, i bez żadnej przysługi wobec dworu. Później komisarz Gołdowski poprosił jeden raz przewieźć chleb z pola do dworu, i od tamtego czasu stało się to niby obowiązkiem. Później po odebraniu radziwiłłowskim archiwariuszem Józefem Strzałką przywilejów, nadanych nam przez Jego Królewską Mość Zygmunta I, króla polskiego, miasteczko Kroszyn w 1820 roku przypadło we władanie Juradze, płaciliśmy jemu czynsz, chodziliśmy do przcy we dworze 12 dni na lato, co było w zupełności wykonywane. W tymże roku na polecenie Juragi pisarz jego Antoni Żuromski na miłość prosił mieszczan by jeszce jeden dzień orać dworską ziemię i wydał zaświadczenie pisemne, że nigdy to na stale wprowadzone nie zostanie. Oprócz tego, od 1820 do 1825 roku, w zimową porę kroszyńskich mieszczan z końmi wykorzystywano było do prac, zwanych „szarwarkami”. Praca ta polegała na tym, że każdej niedzieli trzeba było jeździć do lasu za 5 mil na wywózkę drzewa do budownictwa dworu, do czego zmuszani były surowymi karami.
A w 1825 roku pognał nas ziemianin Juraga do pańszczyzny z nadużyciem, do warty przy dworze, dokąd my nigdy wcześniej zmuszani nie byli. Nie będąc w stanie znieść takiego ugnębienia, co wobec nas zastasowano, zostaliśmy zmuszeni bez jakiego-kolwiek podburzania lub rady złożyć podanie do Nowogródzkiego niższego sądu ziemskiego o naszych żalach, i gdy to nic nie dało, to w tymże roku złożyliśmy zażalenie do Grodzieńskiego gubernatora cywilnego o tym, że nas nadużywają na pańszczyźnie i o odebranych nam ww. archiwariuszem J.Strzałką przywilejach, w wyniku czego do Kroszyna oddelegowany został dla przeprowadzenia śledstwa asesor Kryżanowski, któremu okazaliśmy różne dokumenty w kopiach, ogłosiwszy jemu pretensję o krzywdach naszych i wyliczając rachunek tygodniowej pańszczyzny i szarwarku. Prosiliśmy jego, asesora, by podczas śledztwa był archiwariusz J.Strzałka i zwrócił nam odebrane przywileje, który jednak podczas śledstwa się nie stawił, tłumacząc się, że niby przywileje przekazał do Niższego sądu ziemskiego, a papiery te, przekazane ławnikowi do sprawy nie zostały dołączone, gdyż są pisane na różnym papierze i kazał ich przepisać na nowo, które przepisane zostały w domu mieszczanina Michała Iwanowskiego. A w nocy o godz.10-j zarządca Ułanowski z dworowymi ludźmi napadł, przeszukując cały dom z ogniem, i nie odnalazłszy papierów, brutalnie mnie zaaresztował, zakładając kajdany i chciał ciężko pobić […]
Kiedy zaś ja chciał złożyć zażalenie do Grodzieńskiego gubernatora, ziemianin Juraga starał się na różne sposoby nie dopuścić do tego i wkrótce za pośrednictwem Niższego sądu ziemskiego wsadził mnie do ostrogu. Na podstwie złożonego podania do Grodzieńskiego zarządu gubernialnego znowu w 1826 roku był oddelegowany do kroszyńskiego dworu dla przeprowadzenia śledztwa asesor Sobolewski, który zwoławszy do siebie mieszczan zaczął ich nawoływać do posłuszeństwa swojemu gospodarzowi. Na co oni odpowiadali, że jemu i tak we wszystkim są posłuszne i robili nawet to, czego od wieków nie było, i że nigdy jeszcze takich kar i ucisku nie zaznali. Nie patrząc, że prosili asesora o zaprzestanie krzywd i zwrot przywilejów, lecz on stwierdził że nie po to przyjechał, a by zmusić do bezwzględnego posłuszeństwa, po czym ja i jeszcze siedem osób osadzono w areszcie […]
Na złożone w dniu 5 lipca roku 1827 drugie podanie do Jego Cesarskiej Mości w tym samym roku w dniu 10 września przywołano mnie z ostrogu do Nowogródzkiego sądu grodzkiego. Rezolucji Jego Cesarskiej Mości odczytano jednak nie było, jedynie zostało ogłoszono, by my nie nazywali siebie mieszczanami, lecz z dziada-pradziada chłopami i wymagali poświadczyć to na pismie, na co ja się nie zgodziłem […]
Ja ponownie prosiłem o spisanie protokołu mojego przesłuchania, gdyż przy tym zapisywano nie to, co mówiłem, a to co im się chciało, i w którym zostało pominiono, że Juraga odebrał nam ziemię nabytą za nasze własne pieniędzy, na dowód czego przedstawiliśmy przed sądem wszystkie dokumenty, a Juraga, dzieląc na nowo ziemię przywłaszczył 60 morgów naszej ziemi. W 1829 roku Juraga wygnawszy mieszczan orać dworską ziemię, w połowie dnia zwołał wszystkich do dworu i karał wszystkich bez żadnej na to przyczyny. Na drugi dzień dziesiąciu gospodarzom rozkazał wywozić na pole obornik, zagroziwszy w razie odmowy surową karą. Patrząc na takie potworne i niemiłosierne zachowanie Juragi, mieszczanie do prac się nie stawili, a poszli ze skargą do Nowogródzkiego niższego sądu ziemskiego, na którą sąd w żaden sposób nie zareagował, a jedynie usilnie namawiał ich podpisać, by nie nazywali siebie mieszczanami. Kiedy zaś nadal nie przestawali prosić pomocy przed sądem, to niektórych w tymże sądzie niemiłosiernie ukarano i aresztowano, 4 osoby wsadzono do ostrogu, a 22 – osadzono w areszcie wojskowym, skąd ich pod strażą odesłano do Kroszyna, z nich Juraga wybrał 11 młodszych do rekrutów i odesłał ich do miasteczka Połoneczka, gdzie wsadził ich do piwnicy, głodził i na wszelkie sposoby gnębił, wymagając od nich, by się podpisały na dworskie powinności […] Pan Juraga przez swoje okrucieństwo sam nas do protestów zmusił.”
Juraga, niech sobie i w dobrej intencji ze względów racjonalego gospodarowania, zaczął zmieniać odwieczny układ życia kroszyńców, dla których stare porządki były normą życiową. Niewątpliwie, że radykalne zburzenie tego ładu nie mogło nie wywołać ich zdecydowanego sprzeciwu. Dlatego zdanie doświadczonego badacza Izydora Basa, zawdzięczając któremu dowiadujemy się o szczegółach buntu przeciw odebraniu ziemi przez Juragę, nie odzwierciedla całej genezy konfliktu. Gdyż jego sednem była nie tylko zabrana ziemia, lecz przeprowadzenie wewnętrznej reformy gospodarczej, skierowanej na uporządkowanie gospodarki rolnej w miasteczku, na zwiększenie rentowności tej gospodarki poprzez stosownie zwiększone wyzyskiwanie mieszczan kroszyńskich za pomocą sprowadzenia ich do stanu chłopów pańszczyźnianych. Wówczas Juraga miał wszystkie podstawy prawne to robić jako prawny właściciel majątku. Dlatego sprzeciw części Kroszyńców kwalifikował się jako złamanie prawa.
Wyrok sądowy aktywnym uczestnikom tego protestu zgodnie z ówczesnym prawem był nader surowy: 31 osobę uznano za buntowników. Skazano ich na karę przepędzenia przez szereg 500 żołdaków i kary cielesnej przy tym rózgami z łozy. Ilość uderzeń rózgami po plecach sięgała 6 tys., wielu nie wyżywało. Kierowników buntu Kamińskiego, Jermakowskiego, Szyszłowskiego skazano na karę cielesną po 51 razów nahajką i zesłaniem na katorgę. Karę urządzono publicznie przed mieszkańcami Kroszyna i okolicznych wsi. Nie można nie zgodzić się z I.Basem, że „wytrwała walka ziomków (P.Bagryma – Aut.) za swoje prawa, o wolność, przeciw niewoli pańszcyźnianej – wszystko to miało przyśpieszyć rozwój klasowej samoświadomości Bagryma, wzmocnić jego nienawiść do ziemian i caratu”. Więc szczególna rewolucyjność Kroszyńców podczas obydwóch rosyjskich rewolucji na początku XX w. ma swoje korzenie historyczne.
Podsumowując, autentyczna przyczyna buntu – pragnienie właściciela majątku Juragi zlikwidować stan mieszczański w Kroszynie, przynależność do którego czyniła Kroszyńców ludźmi wolnymi, w odróżnieniu od mieszkańców okolicznych wsi, ucisk socjany na których był o wiele cięższy. Wyrok sądowy na uczestników protestów był bardzo surowy, co mieszkańcy Kroszyna zapamiętali na długo, przekazując pamięć o tym następnym pokoleniom.
Opr. i tłum. red.
Na podstawie książki . Багрымаў Крашын / Васіль Дубейка. – Мінск : Чатыры чвэрці, 2019/