Historia garncarstwa na prużańszczyźnie liczy co najmniej pięć stuleci – świadczą o tym źródła archiwalne. Z uwagi jednak, że rzemiosło to uprawiane było przez ludzi już w epoce neolitu, można przypuścić że także na ziemi prużańskiej zjawiło się o wiele wcześniej, niż o tym wzmiankowano na pismie.

Od dawna też w okolicach Prużany odnaleziono duże pokłady wysokiej jakości gliny. Prawdopodobnie właśnie przez to zaczął się tutaj intensywny rozwój garncarskiego rzemiosła, które uprawiane było prawie w każdym domu i najczęściej zaangażowane w to były całe rodziny. Już za czasów panowania królowej polskiej i wielkiej księżniczki litewskiej Anny Jagiellonki (1526-1569), do której należały m.in. Prużany i okolice, miasto stało się swoistym centrum garncarstwa. A o tym, że garncarstwo na prużańszczyźnie miało bardzo dawne tradycję, świadczy także jego bardzo wysoki poziom – różne źródła statystyczne i inne z okresu XIX – pierwszej połowy XX w. wymieniają prużańskich garncarzy nawet wtedy, gdy nic nie wspominają o innych centrach garncarstwa w pobliżu Prużan: Kobrynia, Porozowa, Różan.

W środku XIX w. tylko w samych Prużanach było 200 garncarzy, a na początku XX w. ilość ich wzrosła do 250 osób. W zdecydowanej większości garncarze w Prużanie mieszkali przy ulicach Gorka i Chwatka (obecnie Lenina). W 1939 roku w Prużanie pracowało jeszcze 60 garncarzy, jednak już po II Wojnie Światowej w mieście pozostało ich jedynie dziesięciu. Wypada wymienić Michała i Antona Tokarewskich, Mikołaja Kołbyszewskiego, Józefa i Michała Werkowiczów, Antona Bochankiewicza, Michała Żukowskiego – to są w większości dziedziczni prużańscy mistrzowie. Tych ludzi często odwiedzały wycieczki, z różnych zakątków Białorusi przyjeżdżali do nich uczniowie i naśladowcy, badacze rzemiosła i twórczości ludowej, kolekcjonierzy, dziennikarze. Najbardziej znanym i cenionym wśród prużańskich garncarzy był Anton Tokarewski (1904-1984), którego przodkowie jeszcze w XIX wieku stali na czele garncarskiego cechu w Prużanie. Jego stary dom i teraz stoi przy ul. Lenina. W latach 30-ch w okresie dwudziestolecia międzywojennego handlowi agenci Warszawskiego Stowarzyszenia Wspierania Twórczości Ludowej regularnie kupowali wyroby garncarskie od tego słynnego, znanego daleko poza Prużaną mistrza.

Poświęcona garncarstwu ekspozycja w muzeum „Prużański Pałacyk”.

Swoistą „wizytówką” prużańskich garncarzy była ceramika czarna (zwana inaczej „siwą” – red.), zdobiona „gładzeniem” za pomocą  krzemienia w błyszczące ornamenty o kształcie kresek, kratek, pasków. Już gotowe naczynia po wykonaniu zdobienia suszono i następnie umieszczano w piecu do wypalania. Po pewnym czasie, kiedy glina uzyskiwała odpowiedni brązowo-czerwony kolor, garncarz wrzucał do pieca zapalone smoliste gałęzi sosny lub świerka, jednocześnie zamykając w piecu wszystkie otwory – w ten sposób ograniczając dostęp tlenu do pieca. W efekcie wypalone naczynia uzyskiwały kolor grafitowy, od czarnego do siwego odcienia oraz charakterystyczny połysk stalowy. Wypalanie garnków wypełniających cały piec trwało kilkanaście godzin,  po czym piec stygł przez dwadzieścia cztery godziny. Dopiero wtedy wyjmowano z niego naczynia. Większość wyrobów prużańskich garncarzy stanowiły tradycyjne naczynia kuchenne na potrzeby gospodyń domowych: różne garnki, dzbany i dzbanki, „gładyszki”, „glaki”, „dwojniaki”, misy i donice. Wyrobiano w Prużanie także naczynia i kafle glazurowane, ale w zdecydowanie mniejszych ilościach, używając dla przygotowania glazury (szkliwa) przeważnie tlenków ołowiu, miedzi lub żelaza – w zależności od pożądanego koloru gotowego wyrobu.

„Czarna” ceramika prużańskich mistrzów
„Dwojniaki”

Obecnie wyroby ceramiki prużańskiej z okresu XIX-XX ww. przechowywane są w muzeach Prużan, Brześcia, Mińska, Moskwy, Berlina, Montrealu, a jeden eksponat znajduje się nawet w paryskim Luwrze. W zdecydowanej większości są to dzięła ww. mistrza  Antona Tokarewskiego. Ale napotkać je można także w domach prużaniaków, gdzie nieraz do tej pory są używane zgodnie ze swoim przeznaczeniem, a ich właściciele nawet nie są świadomi, że mają w posiadaniu prawdziwe rarytasy.

W nieco mniejszej skali rzemiosło garncarskie rozwinięte było także w sąsiadującym z Prużaną miasteczku Różany. Pod koniec XIX w. oraz w okresie dwudziestolecia międzywojennego było tam kilkudziesięciu garncarzy, którzy w większości mieszkali przy ulicy Garncarskiej. Jeszcze po II wojnie światowej pracowali tam znani z dziada pradziada garncarze Mikołaj, Aleksander i Wasyl Sawuciczowie, Piotr, Konstanty i Dymitr Chworostowscy, Piotr, Jan i Grzegorz Gajewscy, Sergiusz Bogdanowicz, Zygmunt Żyliński, Iwan Butkiewicz, Antoni Seweryn.

Podobnie jak i w Prużanie, wyrabiano tam ceramikę czarną i tylko pod koniec lat 30-ch XX w. większą popularność zyskała ceramika glazurowana. Odmienną cechą różańskiego garncarstwa natomiast stało się wyrobnictwo zabawek glinianych. Najczęściej były to figurki zwierząt (np. bardzo popularne „koniki”), gwizdki, dzwonki, gliniane skarbonki i in. Część zabawek malowano w barwne kolory, ale większość miała naturalny kolor gliny po wypaleniu, przez co zabawka wcale nie traciła swojego uroku. Największym uznaniem za wysoki poziom artystyczny cieszą się pracę takich mistrzyń zabawkarstwa jak Jekaterina Żylińska (1890-1962) oraz Olga Dawidenko-Chworostowska (1895-1978). Wykonane przez nie zabawki dla dzieci do tej pory oglądać można w różnych zbiorach muzealnych na Białorusi.

Niestety, i w Prużanie, i w Różanie tradycję garncarskie zostały obecnie utracone, a nieliczne próby odnowienia tego rzemiosła, jak do tej pory żadnego skutku nie przyniosły.

Opr. red.

Źródło: sources.ruzhany.info

Foto: echapolesia.pl

Udostępnij na: