W listopadzie 1812 r. na terytorium Białorusi rozegrała się jedna z największych tragedii europejskiej historii początku XIX wieku. Zwycięsko przechodząca od granic Imperium Rosyjskiego do jego dawnej stolicy armia napoleońska musiała opuścić Moskwę bez walki i szybko wycofać się pod ciosami wojsk rosyjskich. Kulminacją odwrotu było okrążenie ocalałych jednostek Wielkiej Armii nad rzeką Berezyną. I tylko niespójność w działaniach rosyjskich dowódców wojskowych pozwoliła Napoleonowi odwrócić ich uwagę od prawdziwego miejsca przeprawy i pomyślnie przeprowadzić ją 14 kilometrów w górę rzeki od Borysowa w pobliżu wioski Studzionki. Ale sukces osiągnięty przez imperatora Francji miał wyraźny charakter „pyrrusowego zwycięstwa”. Jak wyraźnie zauważył pułkownik Pochwisniew, bezpośredni uczestnik bitwy: „… rzeka Berezyna będzie na zawsze zapamiętana przez nadchodzący czas dzięki niezwykłej śmierci wojsk francuskich”1).

J. Suchodolski, „Przejście przez Berezynę”

Od czerwca do grudnia w walkach wzięło udział 647 tys. żołnierzy Wielkiej Armii, reprezentujących niemal wszystkie kraje Europy podbite przez Napoleona. Spośród tej liczby nie więcej niż 100 tysięcy zbliżyło się do Berezyny w listopadzie 1812 r. Wśród nich tylko 36 tysięcy było z bronią w ręku. Reszta to nieuzbrojony tłum chorych, rannych, którzy porzucili swoje oddziały wyczerpanych żołnierzy. Do Berezyny zbliżyli się także liczni uchodźcy spośród ludności cywilnej. Byli to cudzoziemcy, którzy pracowali jako guwernerzy, kucharze, fryzjerzy, aktorzy, służący na dworach moskiewskiej szlachty. Większość z nich miała w Moskwie rodziny. Obawiając się zemsty ze strony mieszkańców za pożar i spustoszenie miasta, a także zbezczeszczenie przez najeźdźców licznych cerkwi, zdecydowali się na odwrót konwoju armii napoleońskiej. Plany Napoleona nie obejmowały opieki nad tymi ludźmi. Dla niego głównym celem było uratowanie ocalałych regularnych wojsk, artylerii, generalicji, bez których nie wyobrażał sobie kontynuowania wojny z koalicją państw europejskich. Dlatego imperator nakazał przeprawę przede wszystkim jednostkom zdolnym do walki, a pozostałych żandarmi nie wpuszczali na mosty. Kiedy przypominano imperatorowi o rannych, chorych, wyczerpanych i uchodźcach, odpowiadał chłodno: „Co mnie obchodzą te potwory! Niech radzą sobie jak mogą!”2)

J. Fałat, „Bitwa na Berezynie”

Te słowa przesądziły o smutnym losie wszystkich, którzy czekali w kolejce na przeprawę. Zbliżające się wkrótce wojska rosyjskie rozpoczęły ostrzał artyleryjski mostów oraz zgromadzonych wokół nich ludzi i obozów. Jeden z nich upadł pod ciężarem uciekinierów i wozów, a drugi został podpalony na rozkaz Napoleona. Nakazał również ukryć przed wrogiem prawdziwe straty poniesione przez jego armię podczas przeprawy przez Berezynę. Kategoryczny rozkaz został wydany dowódcy pontonierzy, generałowi Eblé: „Sprzątnijcie martwe ciała i wrzućcie je do wody. Rosjanie nie powinni widzieć naszych strat”3). Eblé wykonał rozkaz imperatora, zanim saperzy podpalili jedyny zachowany most. Nadeszły ostatnie chwile tragedii, ranni, chorzy, cywile rzucili się przez ogień, próbowali przepłynąć rzekę, ale niewielu udało się dotrzeć na prawy brzeg. W tym samym czasie w otoczonej Studzionce pojawiły się wzmocnione linie brzegowe przez korpus generała Wittgensteina. Ci, którzy pozostali na lewym brzegu, dostali się do niewoli. Oficer armii napoleońskiej Hochberg, który zdążył przeprawić się w ostatniej chwili, wspominał ten epizod: „…co za straszny widok przedstawiali liczni chorzy i ranni pozostali na lewym brzegu, którzy teraz mieli trafić do nieprzyjaciela. Żadne pióro nie może opisać naszego smutku …”4).

J. Fałat „Most przez Berezynę”

Oddziały niegdyś Wielkiej Armii, które zdołały przeprawić się przez Berezynę, kontynuowały odwrót, pozostawiając na tyłach straszny obraz przeprawy berezyńskiej. Przedstawimy opis świadka: „Na mostach, które się częściowo zawaliły, dawne armaty, różne ciężary wpadły do wody; tłumy ludzi, którzy zeszli na lód, wśród których była znaczna liczba kobiet z dziećmi i niemowlętami. Nikt nie uniknął srogiego mrozu! Nigdy nie zdarzy się zobaczyć tak strasznego widoku! Szczęśliwi ci, którzy zakończyli swoją tragedię wraz z odejściem z tego świata. Zostawili zazdrosnych o ich los…Rzeka pokryta była lodem, przezroczystym jak szkło: pod nim było widać na całej szerokości rzeki wiele ofiar śmiertelnych”5). W raporcie skierowanym do cesarza Rosji Aleksandra I generał Wittgenstein informował: „…straty nieprzyjaciela pod Studzionką wyniosły ponad 20 tys. osób, w tym 13 tys. jeńców i ponad 7 tys. zabitych, rannych i utopionych w rzece”6). Wojska admirała Cziczagowa schwytały na prawym brzegu Berezyny do 3 tysięcy jeńców7). W pamięci admirała na zawsze pozostał „straszny widok” miejsca przeprawy, gdzie „ziemia była całkowicie pokryta zwłokami zabitych i zamarzniętych, w pobliżu mostów zginęły całe szwadrony próbujące przepłynąć na drugi brzeg. Niektórzy kawalerzyści pozostali w rzece, a ich skrępowane zwłoki pokryte lodem wznosiły się pośrodku Berezyny jak posągi”8).

Cmentarz poległych w bitwie pod Berezyną. 1911 r. Foto: radzima.org

Nie mniej smutny był los ludności cywilnej opuszczającej Moskwę w obozach Wielkiej Armii. Część z nich zginęła w strasznych mękach na samej przeprawie. Oto tylko jeden z wielu świadectw tej tragedii, pozostawiony przez oficera armii rosyjskiej: „Moim oczom ukazał się smutny, rozdzierający duszę widok: wszędzie na lewym brzegu leżały zwłoki, w tym kobiet i dzieci. Jedna kobieta siedziała na moście z nogami zwisającymi i zamarzniętymi w lodzie rzeki. Trzymała dziecko w ramionach i błagała o jego uratowanie, nie zdając sobie sprawy, że dziecko już dawno było zamarznięte…”9) Wiadomo, że kobiety i dzieci, które przeżyły przeprawę w liczbie około 600 osób, zostały oddzielone od mężczyzn i wysłane do Borysowa. Tam zostały zamknięte w jakiejś stodole i… zapomniane. Przez kilka dni nieszczęsne cierpiały i umierały z zimna, głodu i pragnienia. Kiedy o nich przypomniano sobie, przy życiu pozostało tylko 8 osób!10). Wiele dzieci uchodźców, straciwszy w panice na przeprawie rodziców, rozproszyło się po okolicznych lasach. Część z nich tam zginęła, ale niektórych udało się znaleźć przez miejscowych chłopów, którzy uratowali im życie. Nie mając wystarczających środków na wyżywienie znalezionych dzieci w zniszczonym wojną kraju, przekazali je na wychowanie miejscowym właścicielom ziemskim. Dorastając, sieroty, które znalazły nowych rodziców, zapomniały o swoim pochodzeniu, języku ojczystym i narodowości, uważając się za Białorusinów. Były jednak wyjątki. 12-letnia Maria Kolo, córka głównego kwatermistrza aptek armii napoleońskiej, została znaleziona na wpół zamarznięta w lesie przy Studzionce przez borysowskiego sędziego L. Sutowicza. Przekazał ją na wychowanie hrabinie Zofii Tyszkiewicz, która wychowała ją wraz z córkami, a następnie pomogła odnaleźć krewnych. W 1824 r. Maria wyjechała do Francji, gdzie zajęła odpowiadające jej pochodzeniu stanowisko w społeczeństwie11). Możliwe, że nawet dzisiaj, w wioskach przylegających do miejsc przeprawy, mieszkają potomkowie tych małych Francuzów, którzy zostali uratowani przez białoruskich chłopów. Mieszkańcy, zwłaszcza ze wsi Studzionka i Bytcza, również ponieśli niewiarygodne cierpienie. Ich domy zostały całkowicie rozebrane przez napoleońskich saperów na materiał do budowy mostów na Berezynie. W tym samym czasie chłopi byli po prostu wypędzani ze swoich domów na ulicę, gdzie stali się ofiarami szabrowników. Ponad połowa ludności tych wiosek zginęła w dniach przeprawy, a reszta opuściła spustoszone miejsca na kilka lat12).

Pomnik poległym żołnierzom armii Napoleona w ok. wsi Studzionka. Foto: radzima.org

Po zebraniu jeńców i trofeów wojska rosyjskie kontynuowały pościg za wrogiem. Po prostu nie mieli czasu na pochowanie wszystkich ofiar przeprawy. Dwa miesiące po tych tragicznych wydarzeniach cała okolica była zaśmiecona zwłokami. Dopiero w lutym-marcu 1813 r. na polecenie gubernatora mińskiego w powiecie borysowskim pochowano i spalono 40296 tys. zmarłych. Bezpośrednio w Studzionce pochowano 8052 osoby13). W tym ogromnym masowym grobie znaleźli wieczny spokój przedstawiciele większości krajów europejskich, niezależnie od narodowości i wierzeń religijnych. Wszystkie powyższe fakty wskazują, że 211 lat temu na Białorusi nad brzegiem Berezyny doszło nie tylko do bitwy dwóch armii wroga, ale do największej tragedii w historii Europy. Niestety do chwili obecnej naukowcy rozważali wydarzenia z listopada 1812 r. na Berezynie tylko jako jedna z licznych bitew epoki wojen napoleońskich, całkowicie pomijając jej wyraźny charakter ogólnoludzkiej tragedii. Takie podejście znalazło odzwierciedlenie w pomnikach wzniesionych na miejscu słynnej przeprawy. Dwa z nich przedstawiają proste drogowskazy informujące o zdarzeniu, a dwa kolejne zostały postawione w ostatnich latach w celu upamiętnienia żołnierzy oddzielnie armii rosyjskiej i armii napoleońskiej. Bitwa nad Berezyną miała ogromny wpływ na dalsze losy Europy. Składając hołd, rosyjski historyk wojskowości Löwenstern twierdził: „Przejście przez Berezynę pozostanie na zawsze chwalebnym wyczynem i pomnikiem wojennej historii, bezstronny sąd zawsze zwróci sprawiedliwość temu wydarzeniu”. W pełni podzielając opinię rosyjskiego historyka XIX wieku, uważamy, że w XXI wieku nadszedł czas, aby ocenić wydarzenia nad Berezyną w 1812 r. z punktu widzenia priorytetu ogólnoludzkich wartości. 211 lat po bitwie jego głównym wynikiem nie są rezultaty wojskowe, ale tragedia żołnierzy i ludności cywilnej, którzy zapłacili życiem za błędy i przeoczenia polityków. W swoim tragizmie wydarzenia listopada 1812 r. na Berezynie zajmują szczególne miejsce w historii Europy i zasługują na postawienie jednego pomnika dla wszystkich zmarłych, niezależnie od przynależności narodowej i religijnej. Opracowanie koncepcji i budowa takiego pomnika połączyłyby wysiłki przedstawicieli wszystkich państw i wyznań religijnych Europy w imię prawdziwie szlachetnego celu – upamiętnienia przodków, bo nic nie jest tak cenne, jak szacunek dla swojej przeszłości.

J.L.Gruco

BIBLIOGRAFIA:

  1. Похвиснев. Журнал, или записки войны, открытой французами в 1812 годе июня 12- го дня. М., 1830. Ч. 1.С. 273.

2. Жозеф де Местр. Наполеона сгубила Москва // Родина. 1992. №6-7. 163.

3. Михайловский-Данилевский. Описание Отечественной войны 1812 года. СПб., 1840. Ч.

4. С. 181. 4 Французы в России: 1812 год по воспоминаниям современников-иностранцев. СПб., 1912. Ч. 3. С. 223.

5. Записки А. П. Ермолова. 1798-1826. М., 1991. С. 254.

6. РГИА. Ф. 1409. Оп.1. Д. 710 (ч. 2). Л. 52.

7. Отечественная война 1812 года: Материалы ВУА. СПб., 1912. Т. XX. С. 115.

8. Переправа через Березину (из записок адмирала Чичагова) // Рус. Архив. 1869. С. 1176.

9. Из воспоминаний графа Рошешуара // Рус. архив. 1890. С. 490.

10. Россия и Наполеон: Отечественная война в мемуарах, документах и художественных произведениях. М., 1912. С. 315.

11. Шпилевский П.М. Путешествие по Полесью и белорусскому краю. Минск, 1992. С. 197.

12. Игнатьев Р.Г Деревня Студенка, место переправы Наполеона I через р. Березину // Минские губернские ведомости. 1877. №33.

13. Записка Минского губернатора от 31 мая 1838 года о состоянии губернии в 1812 году// Материалы ВУА. СПб., 1835. Т. Xhttps://www.borodino.ru/wp-content/uploads/2017/08/19_Grutso.pdf

 

Udostępnij na: