Kto z nas w dzieciństwie nie marzył o tym, by znaleźć skarb? Słowo to najczęściej kojarzy nam się z wielkim, na pół zgniłym, okutym żelazem kufrem, wypełnionym złotymi monetami i ozdobami. Lecz czy tylko złoto chowali ludzie? Pewnie że nie. Często również inne rzeczy były drogie właścicielowi, a niebezpieczeństw było tak sporo, że nie pozostawało nic innego, jak je ukryć. Niestety jednak, wiele z tych rzeczy schowanych z różnych przyczyn nadal pozostaje w ukryciu.
Kiedy mieszkaniec Brześcia Danił Polanski obmyślał niewielką budowę, nawet nie wyobrażał sobie, jakim znaleziskiem to się obróci. Dom na Grajewce, w którym mieszka, został zbudowany jeszcze w roku 1931. Pierwotnie miał służyć jako dom mieszkalny, sklep oraz magazyn. Teraz jest podzielony na trzy mieszkania, dlatego Danił zdecydował na swojej części zrobić przybudówkę. Podczas rozbiórki dachu jemu prosto w ręce spod strychu wypadło niewielkie papierowe zawiniątko. Otworzywszy je, zobaczył pudełko od papierosów „SPORT” i mały paczuszek z granatowego papieru: miał pełną dłoń odznaczeń oraz różnych dokumentów. W taki sposób świadectwa czyjegoś życia okazały się w rękach Daniła Polanskiego. Ponieważ dokumenty zachowały się dobrze, od razu udało się ustalić ich właściciela – okazał się nim Zygmunt Wicherski.
Co się stało z tym człowiekiem, dlaczego musiał ukrywać swoje dokumenty i jaki był jego dalszy los? Pytania te pozostają bez odpowiedzi. A co zrobić ze znaleziskiem? Danił zdecydował dowiedzieć się o losie Zygmunta Wicherskiego, i jeżeli poszczęści, przekazać dokumenty i odznaczenia jego krewnym, jeżeli ich odnajdzie. „Nagrody dziadków powinno przekazywać ich wnukom. Wtedy rosną normalni ludzie” – jest przekonany Danił.
Pragnąc pomóc Daniłowi, też poczyniłem pewne kroki. Na moją prośbę znajomy historyk Konstantyn Strelbicki z Moskwy zaangażował do poszukiwań swoich kolegów z Polski. Szczególne zainteresowanie sprawą wykazał historyk Wojciech Beszczyński z Gdańska – to dzięki niemu udało się zidentyfikować wszystkie nagrody i odznaczenia! A za jakiś czas historykom z Poznania udało się dowiedzieć wiele szczegółów z życia Zygmunta Wicherskiego.
Urodził się on 1 czerwca 1898 roku, brał aktywny udział w Powstaniu Wielkopolskim podczas wyzwolenia Poznania i okolic – uczestniczył w bitwie o Ławicę, walczył pod Zbąszyniem i Łomnicą, na odcinku Konkolewo-Leszno, a nieco później na odcinku frontu północnego pod m. Szubin, Rynarzewo i Nakło w 4. Kompanii Pułku Poznańskiego, następnie w 10. Pułku Strzelców Wielkopolskich, przemianowanym później na 68. Pułk Piechoty. Dowodził pododdziałem, następnie został plutonowym. Po wojnie pracował w gospodarstwie rolnym, przeszedł na emeryturę, był inwalidą II grupy.
Zmarł Zygmunt Wicherski 24 listopada 1967 roku, jest pochowany w grobowcu rodzinnym na cmentarzu w Poznaniu. Dom Nr. 14 przy ulicy Szamarzewskiego w Poznaniu, w którym mieszkał, zachował się do tej pory. Ojciec Zygmunta – Kazimierz, był właścicielem piekarni, która mieściła się na podwórku domu, a sklep znajdował się od strony ulicy. Niestety, nikt z obecnych mieszkańców domu o Wicherskich już nie pamięta.
Jest bardzo prawdopodobne, że w Brześciu nad Bugiem Zygmunta Wicherskiego zastała mobilizacja 1939 roku, a w domu, w którym znaleziono jego dokumenty i odznaczenia, w ten czas wynajmował lokal. Czy gospodarze domu byli w jakiś sposób z nim spokrewnieni, nie wiemy.
Jak do tej pory – nie udało się odnaleźć kogokolwiek z krewnych Zygmunta Wicherskiego. Wiadomo tylko, że obok niego na cmentarzu Junikowo w Poznaniu jest pochowany i jego syn. Nie traćmy jednak nadziei, ponieważ dalsze poszukiwania wciąż trwają.
Iwan Czajczyc