Które zabytki najwięcej mogą nam opowiedzieć o dziejach kresowej wsi? Są to, na pewno, kościoły, cerkwie, młyny wodne, a także karczmy. Fakt, że w dawnych czasach religia odgrywała ważną rolę w życiu szlachty i chłopów. W każdej wsi położonej blisko wody budowano młyn, zaś w karczmie ludzie spędzali czas wolny po pracy w polu. Warto jednak dodać do tej listy nie mniej kolorystyczne miejsce – gorzelnię. I to nie dziw, bo w ciągu wielu lat alkohol był jedynym bezpiecznym napojem, a komu się to nie podobało, mógł pić brudną wodę. Prócz tego, mocne trunki towarzyszyły ludziom w najbardziej ważnych momentach życia – podczas wesel, chrzcin, pogrzebów lub choroby. Bez szklanki z piwem lub gorzałką nie można więc było sobie wyobrazić ani chłopa, ani szlachcica-sarmaty.
Historia gorzelnictwa sięga zamierzchłych czasów.Na przykład, pierwsze opisy otrzymywania spirytusu z wina pochodzą z XII i XIII w. Przekonanie o leczniczych właściwościach spirytusu przyczyniło się do rozpowszechnienia jego produkcji oraz rozwoju od XV w. gorzelnictwa jako rzemiosła.
Ze zjawiskiem obrotu alkoholu na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej wiąże się problem propinacji, czyli wyłącznego prawa pana do produkcji i sprzedaży trunków chłopom zamieszkującym w obrębie jego dóbr oraz obowiązek kupowania przez chłopów określonych z góry, a zazwyczaj nadmiernych ilości alkoholu w pańskiej karczmie.Jednocześnie szlachta zaczęła ograniczać sprzedaż piwa miejskiego. Dworskie piwo i gorzałka były zwykle gorszego gatunku i dlatego w wielu dobrach utrwalił się zwyczaj zezwalania poddanym na nabywanie dobrego alkoholu z okazji ważnych wydarzeń. Chłopi, którzy nie przestrzegali tych zasad, podlegali surowym karom cielesnym i pieniężnym. Bywało, że właściciele dóbr określali ilości napojów alkoholowych, które każdy poddany musiał nabyć w dworskiej karczmie (tzw. prawo narzutu).
W XIX w. dzięki zastosowaniu ulepszonej aparatury destylacyjnej i urządzeń do parowania surowców skrobiowych oraz poznaniu procesu fermentacyjnego pod względem chemicznym i mikrobiologicznym nastąpił gwałtowny rozwój gorzelnictwa. Gorzelnie zastępowały wchodzące niegdyś w skład folwarcznych kompleksów browary, wyparte z wiejskiego krajobrazu przez dynamicznie rozwijające się miejskie browarnictwo.
Nową sytuację gospodarczą w obrocie spirytusu stworzyło wprowadzenie wokresie zaborów specjalnego opodatkowania produkcji wódki, tzw. akcyzy. W efekcie doprowadziło to do upadku mniejszych i słabszych finansowo gorzelni i ograniczyło możliwość powstawania nowych. W zaborze pruskim akcyzę wprowadzono w 1819 r., w Galicji od 1836 r. (w niewielkiej wysokości i przy zastosowaniu ulg dla małych gorzelni). Natomiast produkcja spirytusu w Królestwie Polskim i zaborze rosyjskim nadal rosła. Dopiero w latach 1862-1876 doszło i tam do zmniejszenia liczby gorzelni w związku z cofnięciem ulg dla małych gorzelni i stałym wzrostem akcyzy w ramach represji politycznych po powstaniu styczniowym.
Od końca lat 1870ch nastąpił wyraźny postęp techniczny w gorzelnictwie. Do produkcji spirytusu zaczęto używać melasy, co przyczyniło się do rozwoju dużych, przemysłowych gorzelni. W zależności od stosowanego surowca w gorzelnictwie rozróżniało się 3 działy produkcji spirytusu surowego: gorzelnictwo rolnicze, wytwarzające etanol z ziemniaków i zboża; gorzelnictwo przemysłowe, przerabiające odpady innych przemysłów, na przykład melasę, ługi posiarczynowe, brzeczkę podrożdżową; gorzelnictwo owocowe, produkujące alkohol z jabłek, śliwek, moreli, wiśni oraz z win gronowych i owocowych. Produktem ubocznym pędzenia alkoholu był wywar gorzelniczy, który stosowano do tuczenia bydła i świń, przeznaczanych następnie na sprzedaż. Żywienie zwierząt wywarem pozwalało na poczynienie sporych oszczędności, dając dodatkowe korzyści – mleko, mięso i nawóz.Znaczny wpływ na rozwój gorzelnictwa miało też powstanie w 1905 r. Krajowej Szkoły Gorzelnictwa i Stacji Fermentacyjnej oraz zorganizowanie w 1910 r. przez W. Dąbrowskiego Pracowni Przemysłu Fermentacyjnego i Bakteriologii Rolnej w Warszawie, przekształconej 1911 w Instytut Przemysłu Fermentacyjnego.
Duży wpływ na rozwój gorzelnictwa w zaborze rosyjskim wywarły towarzystwa rolnicze. To właśnie one wyrwały kresowych ziemian ze strachu i apatii po klęsce powstania styczniowego. Towarzystwa rolnicze, a zwłaszcza Mińskie Towarzystwo Rolnicze, przez kilka dziesięcioleci były jedynymi miejscami publicznych zebrań i dyskusji w gronie szerszym, niż sąsiedzkie. Dały one ziemianom łatwość wspólnych działań gospodarczych, umożliwiły formalne, „urzędowe” kontakty z władzami różnych szczebli.Towarzystwa rolnicze skumulowały i ukierunkowały działalność gospodarczą kresowej szlachty, którą w spisywanych po latach wspomnieniach określano mianem pracy organicznej. Według słów hr. M. S. Kossakowskiego walka o ziemię stała się przewodnik tematem większości działań, pragnień i dążeń polskiego ziemiaństwa kresowego owych pokoleń „urodzonych w niewoli, zakutych w powiciu”.W wypadku wielu ziemian zaowocowało to przebudową dworów, rozwojem przemysłu rolno-spożywczego i budową w swoich majątkach gorzelni. Na początku XX wieku przedsiębiorstwa przemysłu spożywczego (gorzelnie, browary, młyny i zakłady tytoniowe) dawały ponad połowę produkcji przemysłowej w guberniach białoruskich Cesarstwa Rosyjskiego.
Może to brzmieć dziwnie, ale gorzelnie stały się prawdziwą ozdobą wielu dworów. Stawiano je zazwyczaj w miejscu z dobrym dostępem do wody – niedaleko studni lub stawu. Budowano gorzelnie z materiałów ognioodpornych – czerwonej cegły bez otynkowania (tzw. break-style) lub polnego kamienia. Jak pisze białoruski historyk Anatol Fiedaruk, takie materiały budowlane dobrze pasowały do środowiska naturalnego, a również symbolizowały niezawodność i długowieczność. Wabiły właścicieli dworów także naturalność, gama kolorowa oraz wyrazistość architektoniczna tych materiałów.
Na początku zeszłego wieku jednym z najbogatszych posiadaczy ziemskich na terenie Ziemi Nowogródzkiej był Józef Reytan. Przekształcił swój dwór w Hruszówce w prawdziwy kompleks gospodarczy obejmujący stajnię, kilka wiatraków i młynów wodnych oraz gorzelnię. Niestety, w latach powojennych budynek gorzelni popadł w ruinę. Przetrwał jednak dawny magazyn spirytusu wyłożony z kamienia polnego i czerwonej cegły. Jakość wykonania budynku świadczy o tym, iż alkohol był niegdyś ważnym punktem dochodów hruszowskiego dworu.
Wielu innych ziemian podobnie Reytanom w XIX – XX ww. prowadziło handel spirytusem i budowało gorzelnie w swych dworach. W 1889 r. zbudowano gorzelnię w Porzeczu na Polesiu, posiadłości Skirmuntów. Kwitło gorzelnictwo we dworach Kotłubajów w Jastrzębli, Pusłowskich w Piaskach oraz Iskrzyckich w Myszy. W 1900 r. pozwolenie na budownictwo gorzelni w Stajkach (obecnie rejon baranowicki) otrzymał Józef Laszkiewicz. W 1906 r. ukończono budowę gorzelni w majątku hr. Bobrińskiej w Zakozielu. Jak twierdzi Anatol Fiedaruk, budynek posiadał machinę i kotły parowe, oświetlenie elektryczne. Zakład zatrudniał 10 pracowników. W 1908 r. wielką gorzelnię w stylu neogotyckim zbudował w majątku Porzecze (koło Zdzięcioła) Jan Strawiński. Na początku swego istnienia gorzelnia produkowała 600 litrów spirytusu dziennie. W tym również roku powstała gorzelnia produkująca piwo i wódkę w majątku Jana Rotha w Wierzchowiczach (obecnie rejon kamieniecki).
Warto powiedzieć, iż biznes alkoholowy miał i swoją odwrotną stronę. Tani trunek produkowany w dworskich gorzelniach szybko stał się problemem w obliczu rosnącego na wsi alkoholizmu, który pociągnął za sobą zarówno szeroko rozbrzmiewające dyskusje, jak i konkretne działania w postaci zakładania bractw trzeźwości, zobowiązujących swych członków do całkowitej abstynencji. Wiele z takich bractw znajdowało się pod patronatem miejscowego proboszcza, który odbierał od chłopów stosowne ślubowanie.Gorzelnictwo, handel alkoholem i pijaństwo ostro krytykowane są w utworach Elizy Orzeszkowej.Na przykład, w powieści „Meir Ezofowicz” w postaci negatywnego bohatera nieprzypadkowo występuje dzierżawca gorzelni Żyd Kamionker. Tak oto opisuje Orzeszkowa tę osobę: „Obrotny handlarz trzymał w dzierżawie kilka okolicznych gorzelni i kilkanaście karczem, kierował czynnościami i rozporządzał losami całej armii swoich znowu dzierżawców i szynkarzy. Wspaniałomyślnym władcą nie był on dla nich, oni też nawzajem wspaniałomyślnymi nie byli dla tych tłumów wieśniaczych, które topiły rozum swój i dobrobyt swych rodzin w rozlewanym rękami ich morzu alkoholu”. W innej zaś powieści Orzeszkowej – „Dziurdziowie” – pijani chłopi mordują kobietę, którą uważają za czarownicę.
Dwie wojny światowe doprowadziły do wyraźnego upadku gorzelnictwa. W Związku Radzieckim wszystkie dworskie gorzelnie upaństwowiono, co jednak nie rozwiązało problemu pijaństwa. W latach powojennych większość dawnych gorzelni na terenie Nowogródczyzny zrujnowano wraz z opuszczonymi dworami. Ocalałe budynki stoją puste (jak to się zdarzyło w Myszy i Jastrzębli) albo wykorzystywane są w innych celach. Bodajże jedynym wyjątkiem jest budynek gorzelni w Porzeczu. Obecnie działa tam fabryka spirytusowa produkująca kilka gatunków wódek, produkcja zaś spirytusu w porównaniu z 1908 r. wzrosła 25 razy.
Ocalałe gorzelnie są dzisiaj nie tylko ciekawymi zabytkami architektury przemysłowej. Opowiadają bowiem o jednej ze „skomplikowanych” stron historii regionu, a również o problemie będącym sto lat temu przedmiotem ostrej polemiki społecznej.
Dymitr Zagacki