W 1927 roku, młody i energiczny nauczyciel Zygmunt Michalski został kierownikiem powszechnej szkoły w Stawach, gminy Wołczyn. Razem z nim uzyskała tam stanowisko nauczycielki jego żona, Janina. To, co zastali po przybyciu na miejsce, mogło wywołać przerażenie. Budynek szkoły miał przeciekający dach, gnijące i dziurawe deski podłogi, okna z powybijanymi szybami. Także służbowe mieszkanie dla nauczyciela, było w niewiele lepszym stanie. Z pomocy naukowych w szkole był tylko jeden globus, mapa powiatu i obraz „Zabójstwo polityczne Polski”.
Szkoła liczyła 183 uczni. Dzieci były brudne, zaniedbane, a wśród nich stale wybuchały jakieś konflikty i bójki. Z pewnością te dzieci ponosiły konsekwencje warunków ich bytu, gdyż we wsi nadużywanie alkoholu i niefrasobliwy sposób życia nie były rzadkością.
Stan szkoły i jej otoczenie, w którym znalazło się to młode małżeństwo, nie spowodowało im bezradnego opuszczenia rąk. Wręcz przeciwnie, w nowo mianowanym kierowniku szkoły zapłonął ogień czynu. I tak „zakasawszy rękawy” rozpoczął energiczne działania, które niestety nie zaczęły mu iść jak z przysłowiowego płatka, a wręcz przeciwnie, jak po grudzie. Michalski wspólnie z gminą w Wołczynie byli zmuszeni prowadzić prawdziwe boje z nadrzędnymi władzami, aby dopiąć przedsięwzięcia poprawy stanu szkoły. Po roku tych starań, sukcesem był tylko wyremontowany dach budynku, oraz ponaprawiane drzwi i szkolne ławki. Rozpoczęto też budować dla potrzeb szkoły piwnicę.
Pragnąc jednocześnie uzdrowić atmosferę szkolnego życia, Zygmunt Michalski zorganizował w tej szkole uczniowski samorząd, oszczędnościową kasę i otworzył sklepik. W szkole powstało także kółko dramatyczne z repertuarem dziesięciu sztuk scenicznych. Przedstawienia odbywały się z okazji różnych kalendarzowych okoliczności, a widzami poza uczniami byli również mieszkańcy wioski. Za pieniądze uzyskane z tych płatnych imprez, powstała szkolna biblioteka.
Na święta Bożego Narodzenia organizowane były w szkole choinki, gdzie uczniowie otrzymywali podarunki, na które Michalski większość pieniędzy zdobywał od darczyńców. Przykładowo w 1934 roku uzyskał ze Spółdzielni 10 złotych, od miejscowego młynarza osiem kilogramów pszennej mąki, a ze szkolnego sklepiku dołożył tylko sześć złotych. Jednak w roku 1936, darczyńcy ofiarowali już na szkolną gwiazdkę sto dziesięć sztuk pomarańczy i półtora kilograma cukierków.
W dwa lata później, szkoła zorganizowała choinkową uroczystość nie tylko dla uczniów, na tę imprezę zaproszono także ich rodziny, księdza i kierownika z sąsiedniej szkoły w Wieliczkowicach. Na tym przyjęciu, uczniowie poczęstowali gości herbatą, bułeczkami, ciastkami i pączkami, oraz śpiewali kolędy, piosenki i recytowali wiersze.
Michalscy zaprowadzili także w swojej szkole tradycję „Tygodnia Szkoły”. Pod koniec szkolnego roku, dla uczniów organizowane były wycieczki do szkoły w Gremiaczach, do lasu, nad Bug i do Brześcia. Tam uczniowie zobaczyli po raz pierwszy w życiu kolejowy dworzec i samoloty.
Małżeństwo Michalskich także zorganizowało w szkole wieczorowe zajęcia dla dorosłych. Zajęcia te rozpoczęły się w dniu 14 listopada 1932 roku, a na liście uczestników znalazło się dwadzieścia osiem osób. Prowadziła je żona kierownika szkoły, Janina. Kolejnym ich sukcesem, było otwarcie w 1934 roku przedszkola.
Rozszerzona działalność tych dwojga nauczycieli na współpracę z rodzicami uczniów, miała bardzo dodatni wpływ na poziom procesu edukacyjnego i autorytet szkoły. Michalscy systematycznie organizowali rodzicielskie zebrania, na których poza wynikami nauczania, omawiano zagadnienia życia społecznego, podnosząc tym sposobem obywatelską świadomość mieszkańców wsi Stawy.
Marzeniem tego wspaniałego, nauczycielskiego małżeństwa była budowa nowej szkoły. Realizację tego marzenia rozpoczęli od zorganizowania we wrześniu 1933 roku kółka Stowarzyszenia Pomocy Budownictwa Państwowych Szkół Publicznych. Prezesem kółka został ksiądz Ignacy Drozdowicz, a później zastąpił go ksiądz Piotr Gadomski.
Kolejnym krokiem ożywienia społecznego życia wsi, było zorganizowanie przez Michalskiego w 1933 roku Ochotniczej Straży Pożarnej, której został prezesem. Do straży wstąpiło dwudziestu siedmiu mężczyzn. Powstanie tej OSP wywołało nowe problemy, jak niezbędna potrzeba zdobycia pożarniczego sprzętu i wybudowanie remizy. Zaplanowano, że będzie ona jednocześnie służyć potrzebom szkoły. Budowę rozpoczęto już w rok później, a przy remizie wybudowano świetlicę i łaźnię.
Tym niezwykłym przedsięwzięciem zainteresował się ówczesny Brzeski Wojewoda Kostek Biernacki i osobiście odwiedził Stawy. Tam zadeklarował finansową pomoc na tę budowę, w wysokości tysiąca złotych. Michalski wykorzystując niezwykłą okazję wizyty Wojewody, intensywnie ubiegał się o budowę nowej szkoły.
W 1934 roku, część wsi Stawy nawiedziła klęska żywiołowa w postaci powodzi, a jedno z gospodarstw uległo spaleniu. Kierownik szkoły zareagował na to zwołaniem rodzicielskiego zebrania, na którym zaapelował o udzielenie pomocy poszkodowanym. Zebrani wsparli powodzian ofiarowując im określone ilości zboża, a pogorzelcowi zboża i pieniędzy.
W ciągu niespełna dziesięciu lat pracy Michalskiego w Stawach, nastąpił także znaczny wzrost ilości uczni. Było ich już dwustu sześćdziesięciu rozmieszczanych w szkolnej izbie, dwóch salkach remizy i w pomieszczeniu wynajętym u gospodarza G. Jurczyka. Dzięki temu, szkoła stała się już pięcioklasową, a niebawem uzyskała też klasę szóstą. Uczniowie upamiętnili swój pobyt w tej szkole, obsadzając drzewkami boisko i sadząc je wzdłuż drogi do sąsiedniej wsi Jackowice.
Te osiągnięcia szkoły w Stawach docenił Inspektorat Szkolny w Brześciu, nadając jej drugi stopień szkół powszechnych, a niebawem Michalski otrzymał z Brześcia od inspektora Rudnickiego pismo, o rewelacyjnej dla wsi Stawy treści. Mianowicie, dla uczczenia pamięci Marszałka Józefa Piłsudskiego zaplanowano, że do 1938 roku zostanie wybudowana w Stawach nowa szkoła z czterema salami klas, kancelarią, kuchnią i dwoma mieszkalnymi lokalami dla nauczycieli.
W maju 1938 roku rozpoczęto budowę tej nowej szkoły – pomnika, od uroczystości wmurowania do jej fundamentu kamienia węgielnego i aktu erekcyjnego podpisanego łącznie aż przez pięćdziesiąt cztery osoby. W uroczystości tej uczestniczyli Starosta Powiatu S. Chmielewski, Inspektor Szkolny E. Rudnicki, Wójt Gminy Wołczyn W. Melcher, ksiądz P. Sadowski, Prezes Wojewódzkiej Rady Osadników Wojskowych Bednarczyk, Sołtys wsi Stawy, miejscowi i zaproszeni nauczyciele, uczniowie, oraz licznie zgromadzona ludność ze Stawów i okolicy.
W czasie tej uroczystości, do zgromadzonych wygłosili przemówienia ksiądz P. Sadowski, Starosta Powiatu S. Chmielewski, oraz Inspektor Szkolny E. Rudnicki. Ostatni z mówców przypomniał zgromadzonym, że z tej właśnie ziemi wywodzą się takie wielkie postaci, jak Kościuszko, Traugutt i Niemcewicz.
Należy tutaj zaznaczyć, że dzięki staraniom władz oświatowych i administracyjnych, w latach Drugiej Rzeczpospolitej na Kamienieczczyźnie zostały wybudowane cztery nowe murowane szkoły i jedenaście szkół drewnianych. Wśród nich i ta nowa szkoła w Stawach, która na podstawie wyżej udokumentowanych faktów, była owocem dziesięciu lat tytanicznej pracy Zygmunta Michalskiego.
PS. Artykuł ten był już wydrukowany w „Nowinach Kamienieczczyzny”, gdzie został ocenzurowany i poskracany. Poprzednio, w gazecie tej ukazał się artykuł o tej samej treści Kaczanowskiej, pt. „Wojtau los…”. Według tego artykułu, jedyną zasługę w budowie szkoły w Stawach poniósł wójt gminy Wołczyn W. Melcher.
Publikując ten artykuł w „Echach Polesia” pragnę na podstawie dostępnych archiwalnych dokumentów udowodnić, że największe zasługi położył w tym Zygmunt Michalski.
Gieorgij Musiewicz
Kamieniec Litewski
Korekta: B. M.