Użanka malowniczo rozciąga się na polnych wzgórzach w dolinie rzeczki o tej samej nazwie, przecinając swoimi ulicami wszystkie drogi prowadzące do Nieświeża. Użanka to nie jest zwykła i uboga wieś. Jej historia jest równie dawna, jak historia sąsiedniego Nieświeża, a wielu jej mieszkańców uważa się za potomków dawnej litewskiej szlachty, która utraciła swoje stanowe przywileje na początku XIX stulecia.

Już w 1560 roku Mikołaj Radziwiłł „Czarny” – jeden z pierwszych Radziwiłłów, którzy otrzymali książęcy tytuł Świętego Cesarstwa Rzymskiego – uzyskał prawo pobierania daniny z dwóch włók ziemi w Użance. Tak ta wieś pojawiła się na kartach kancelarii Wielkiego Księstwa Litewskiego. Mikołaj Radziwiłł „Czarny” był „ojcem” kalwińskiej reformacji na ziemiach Litwy, a także ojcem białoruskiego drukarstwa. Pierwsze książki na terytorium współczesnej Białorusi (jak na przykład „Katechizm” Szymona Budnego, Biblia Brzeska) zostały wydane właśnie za jego środki, które zebrano, między innymi, z daniny z Użanki.

Mikołaj Radziwiłł postanowił uczynić im prawdziwie książęcy dar z funduszu swoich dóbr ziemskich i 10 sierpnia 1584 roku wydał funduszowy list, na mocy którego przekazał zakonowi jezuitów ogromne połacie ziemi pod Lachowiczami i samym Nieświeżem. Wśród nowych nieświeskich posiadłości jezuitów znalazła się wieś Rudawka i „Użonka, nad rzeczką Użonką leżąca”. Tak szczodre sponsorowanie przyczyniło się do tego, że już w tym samym roku w Nieświeżu otwarto jezuicką szkołę początkową nauki czytania, a dwa lata później w mieście rozpoczęto budowę nowego kościoła. A już w 1590 roku wysłannik generała jezuitów Klaudiusza Acquavivy, Ludwik de Masel, otworzył w Nieświeżu prowincjonalną kongregację zakonu – cel Mikołaja Radziwiłła „Sierotki” został osiągnięty. A Użanka na wieki stała się gospodarczą podporą misji jezuitów w nieświeskim kraju.

Zgodnie z funduszowym listem Mikołaja Radziwiłła „Sierotki” mieszkańcy Użanki zostali zwolnieni z obowiązku służby wojskowej, jak również ze wszystkich podatków i powinności na rzecz świeckich właścicieli ziemskich. Wszystkie dochody trafiały bezpośrednio do zakonu jezuitów.

Niemniej jednak, taki status Użanki nie zawsze gwarantował jej spokojne istnienie, wolne od burzliwych kolei życia świeckiego. Świadectwem tego jest list ochronny wielkiego hetmana koronnego Adama Sieniawskiego (notabene prawnuka Mikołaja Radziwiłła „Sierotki”), wydany majątkowi Użanka w sierpniu 1706 roku, który chronił go przed zakwaterowaniem wojsk i kontrybucjami podczas toczącej się wówczas w pełni wojny północnej. Wiosną tego właśnie 1706 roku armia szwedzkiego króla Karola XII doszczętnie zniszczyła Nieśwież i jego okolice. Zapewne jezuicka Użanka również wtedy dotkliwie ucierpiała, dlatego potrzebny był list ochronny, by uchronić ją przynajmniej przed najazdami własnej armii. Znamienne, że list ten sporządził właśnie hetman koronny. Ówczesny wielki hetman litewski Michał Serwacy Wiśniowiecki, jak się wydaje, już wówczas skłaniał się ku stronie Karola XII i jego kandydata w Rzeczypospolitej, Stanisława Leszczyńskiego. A jak wiadomo, z kolei zwierzchnik ordynacji nieświeskiej, książę Karol Stanisław Radziwiłł, był gorliwym zwolennikiem przeciwnego obozu – saskiego elektora Fryderyka Augusta i Piotra I.

List ochronny wielkiego hetmana koronnego Adama Sieniawskiego

Równie oczywiste jest, że Użanka najprawdopodobniej bardzo ucierpiała także i na pół wieku przed wspomnianymi wydarzeniami, kiedy to szczególnie zaciekli wrogowie Kościoła katolickiego – moskiewskie oddziały wojewody Siemiona Zmijewa – w roku 1659 również paliły i niszczyły okolice Nieświeża.

Na szczęście Użanka podniosła się zarówno po moskiewskich, jak i po szwedzkich pogromach. A pod koniec XVIII wieku przeszła z kościelnego w świeckie władanie ziemskie – przez Radziwiłłów do rodu Korbutów herbu Korczak. Na początku XIX stulecia Użanka składała się z dwóch sąsiednich wsi – Wielkiej Użanki, gdzie jeszcze od czasów jezuickich znajdował się dwór zarządcy majątku, i Małej Użanki, leżącej przy starym trakcie z Horodziej do Nieświeża. W obu wsiach razem mieszkało niemal trzysta dusz.

Ciekawe, że w ówczesnej Użance istniał wewnętrzny podział na dwie kategorie mieszkańców – zwykłych chłopów i „szlachtę”. Szlachta wyróżniała się spośród mieszkańców przede wszystkim zamożnością, która pozwalała im budować solidniejsze domy („dwory”) z drewnianymi podłogami, dachami krytymi gontem i oszalowanymi podmurówkami. Użańska szlachta miała też własne szczególne tradycje rodowe, kulturę pogrzebową – do dziś widoczną na miejscowym cmentarzu – oraz wierność wyznaniu katolickiemu. Nazwiska użańskich szlachciców – takie jak na przykład Kozieł czy Hrynkiewicz – również wyróżniały ich spośród zwykłych chłopów.

Jednocześnie w realiach Imperium Rosyjskiego żaden z nich nie zdołał udokumentować swojego szlachectwa, dlatego szlachcice z Użanki prowadzili życie zwykłych rolników. Można przypuszczać, że użańska szlachta wywodzi się z czasów księcia Karola Stanisława Radziwiłła „Panie Kochanku”, który zebrał na ziemiach nieświeskich jeden z największych w Wielkim Księstwie Litewskim prywatnych oddziałów wojskowych – tzw. „milicję”. Możliwe, że to właśnie ci, którzy niegdyś służyli w takich oddziałach i pomagali Karolowi Stanisławowi w jego awanturach, stali się przodkami owej użańskiej szlachty.

Kaplica w Użance – perła prowincjonalnej architektury sakralnej

Niektórzy badacze sądzą, że użańska kapliczka rzeczywiście została zbudowana za czasów Mikołaja Radziwiłła „Sierotki”. Jednak powszechnie przyjmowaną datą budowy pozostaje XVIII wiek.
Jej masywne, surowe ceglane mury, powściągliwy barokowy wygląd przywodzą na myśl epokę Radziwiłłów – czasy zakładania pierwszych nieświeskich klasztorów w XVI stuleciu.

Monogram Jezusa Chrystusa na frontonie, który jednocześnie był symbolem zakonu jezuitów, jasno wskazuje, komu kapliczka zawdzięcza swoje powstanie. W ten sposób okres jezuickiego panowania nad Użanką został utrwalony nie tylko w źródłach pisanych, ale również w kamieniu.

Kaplica pw. Matki Bożej Ostrobramskiej. Stan obecny

Lecz w XIX wieku zakon jezuitów był już zakazany nawet w Imperium Rosyjskim. Wszystkie jego dobra ziemskie stały się albo państwowe, albo świeckie, albo przeszły na własność cerkwi prawosławnej. W przypadku Użanki, jak już wspomniano, właścicielami majątku został ród Korbutów, którego centralną siedzibą był inny dawny jezuicki dwór w Rudawce.

Pod koniec XIX wieku majątek jednak uległ pewnemu rozdrobnieniu, pojawili się w nim także inni właściciele ziemscy, a centralna siedziba została sprzedana Józefowi i Ernestynie Borodziczom – szlachcie z rodu, od dawna posiadającego majątki w dawnym województwie nowogródzkim, pod Lachowiczami i Nową Myszą.
Po Józefie i Ernestynie właścicielem użańskiego majątku został ich syn Ignacy z żoną Eleonorą. Za czasów Borodziczów stary dwór zarządcy przekształcił się w pełnowartościową i samodzielną posiadłość. Zrobiono wszystko, by uczynić z Użanki zamożny i przytulny majątek, który nie ustępowałby żadnemu ziemiańskiemu włościowi na ziemi nieświeskiej.

Pojawił się tu nowy dwór, stajnia, młyn, mleczarnia, serownia. Do użańskiej posiadłości należało także 60 hektarów lasu, który zaczynał się nieopodal wsi i dlatego do dziś nosi u jej mieszkańców nazwę „Las Borodziczów”. Dwór w Użance otaczał piękny ogród i kwietniki, o które osobiście dbała Eleonora Borodzicz.
Na wiosenne i letnie święta kościelne to ona przystrajała tymi kwiatami drogę prowadzącą od wsi do użańskiego „kascioliczka”. Droga do świątyni, ponadto, została przez Borodziczów obsadzona modrzewiami – „pańskimi jodłami”, jak mówili mieszkańcy wsi. A Ignacy Borodzicz hodował przy dworze ptaki ozdobne, a jego szczególną dumą i miłością były pawie!

W okresie dwudziestolecia międzywojennego była to typowa kresowa wieś – silnie związana z polskością, o strukturze społecznej zdominowanej przez katolicką ludność chłopską i drobną szlachtę. Użanka, choć niewielka, była znana w okolicy jako osada o tradycjach niepodległościowych i religijnych. Działała tu szkoła powszechna, biblioteka i lokalna drużyna Związku Strzeleckiego. W życiu codziennym istotną rolę odgrywała kaplica i związane z nią święta kościelne oraz procesje.

W okresie tym wielu mieszkańców Użanki deklarowało się jako potomkowie szlachty zagrodowej, z czasów Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Ich tożsamość narodowa, mimo upływu lat i przemian politycznych, pozostała silnie związana z kulturą polską i katolicyzmem.

Wielu mieszkańców wsi w okresie międzywojennym pracowało u Borodziczów w gospodarstwie. Według wspomnień najstarszych mieszkańców – za pracę zawsze płacono sprawiedliwie i na czas: 2 złote dziennie. Państwo również pomagali, jeśli któryś z chłopów potrzebował tkaniny na ubranie czy drewna do budowy domu.

I żyłaby sobie Użanka długo i szczęśliwie, gdyby nie 17 września 1939 roku…
I tak oto Ignacy Borodzicz, zamiast przygotowywać się do spędzenia starości w swoim majątku, o który tak dbał, znalazł się w obozie jenieckim w Kozielsku.
Ci, którzy przeżyli ten obóz – czynni oficerowie Wojska Polskiego – dziwili się, że znalazło się wśród nich tak wielu starszych rezerwistów, którzy mieli już bardzo luźny związek ze służbą wojskową. Ignacego Borodzicza wśród ocalałych nie było…
13 kwietnia 1940 roku został rozstrzelany w lesie katyńskim.
Jego żonie Eleonorze, na szczęście, pozwolono wyjechać do Warszawy. Ten sam los – wysiedlenie z własnych domów – spotkał jeszcze wielu mieszkańców wsi.

Kaplica przetrwała rozbiory, represje religijne okresu carskiego oraz dwie wojny światowe. W 1990 roku została obmurowana nową warstwą cegły (czerwono-białej), co częściowo zmieniło jej wygląd zewnętrzny, ale nie zniszczyło struktury zabytku. Wnętrze, choć nie w pełni zachowane, zawiera ślady dawnego wystroju – zachowały się fragmenty ołtarza, nisze na obrazy, a także pierwotne sklepienie.

Na zdjęciu z 1990 roku dokładnie widać, że na zewnątrz kaplica została obmurowana warstwą cegły. Foto: globustut.by

Odbudowana świątynia została poświęcona pod wezwaniem ikony Matki Bożej Ostrobramskiej – od dawna czczonej na ziemi nieświeskiej.

Wokół kaplicy znajduje się stary cmentarz, gdzie pochowani są dawni mieszkańcy wsi, w tym drobna szlachta i ziemianie.

Kaplica ta była również świadkiem dramatycznych wydarzeń w XX wieku – zwłaszcza podczas wojny polsko-bolszewickiej. Na przykościelnym cmentarzu znajdują się pochówki polskich żołnierzy zmarłych w pobliskim szpitalu polowym w Gorodei w latach 1920–1921. Znaleźć tam można także mogiły rosyjskich żołnierzy z I wojny światowej, jak i pojedyncze groby żołnierzy Armii Czerwonej z okresu wojny domowej – unikalne współistnienie miejsc pamięci po obu stronach dawnego frontu.

Dwór w Użance został całkowicie zniszczony już po II wojnie światowej. Ocalał jedynie solidny murowany budynek stajni z masywnymi kutymi drzwiami.

Budynek stajni. Foto: radzima.org


Dziś w Użance znów odprawiane są nabożeństwa. Znów tą samą ulicą, którą niegdyś przystrajała kwiatami Eleonora Borodzicz, idą ludzie – na Wielkanoc, na Boże Narodzenie i na inne święta.
A za kapliczką – resztki dawnych alei dworskich, które niegdyś prowadziły na dziedziniec, po którym nie chodzą już pawie. Tylko stara stajnia pod wiekowymi lipami pamięta tamte czasy. I może jeszcze Las Borodziczów, co wciąż ciemnieje gdzieś w oddali. I wciąż też płynie przez łąkę tuż obok wsi rzeczka Użanka…

Red.

Źródła:

https://dmitrij-kr.livejournal.com/97313.html

– radzima.org

– globustut.by

– wikipedia.pl

Udostępnij na: