Tu glina ma duszę. Garncarza dłoń
Od rana ją gładzi z czułością,
I krąży to koło – jak życia krąg –
Z prostotą, pokorą, godnością.

Wasyl Kazaczok

 

Do naszych czasów garncarstwo w Horodnej istnieje w swoim autentycznym stanie.Tu zachowałą się tradycyjna technologia obróbki gliny, wykonanie wyrobów na nożnych garncarskich kołach  i ich wypalanie w  piecach, takich jak sto lat temu.  Na początku XX wieku garncarskim rzemiosłem zajmowało się ponad 200 majstrów, a w dwudziestoleciu międzywojennym – około 500 horodniańskich rodzin.W tym okresie horodniańska ceramika stała się przedmiotem badań naukowych,  a także przedmiotem zainteresowań kolekcjonerów i muzeów w Polsce i w Europie. W 1936 roku polskie studium filmowe „Awangarda” nakręciłó film dokumentalny „Horodno-miasteczko glinianych garnków” Ale po wojnie garncarstwo w Horodnej zaczęło gwałtownie  zanikać – z powodu wysokich podatków, zakazu i zniszczenia w ZSRR prywatnej przedsiębiorczości, z powodu wyjazdu młodzieży do miast.

W Horodnej w ostatnich latach przerwały się dynastie garncarzy: Mironowiczów, Kisielejów, Wiaczorków, Basałuków. Ostatni dziedziczni garncarze z dynastii Szelestów, Kawalków – ludzie w bardzo podeszłym wieku – urodzili się pod koniec lat 20. i na początku lat 30. XX wieku. Mistrzowie ci byli nośnikami tradycyjnej dla Horodnej wiedzy i umiejętności rzemieślniczych, tajników technologii obróbki materiału, artystycznych technik tworzenia form garncarskich i ich wypalania.

Starsze pokolenie mieszkańców Horodnej posługuje się w kontaktach unikalną lokalną gwarą, którą językoznawcy uważają za bardzo archaiczną. Zachowuje ona pamięć ustną o realiach życia w Horodnej w XX wieku, formach wyrobów i handlu naczyniami garncarskimi, które miały miejscowe nazwy.

Dopiero w 2003 roku w Horodnej było założone pierwsze i jedyne na Białorusi Centrum Garncarstwa. Mieści się w  horodniańskim  Domu Kultury. Tu kształciła  się miejscowa młodzież szkolna, a nauczycielami byli garncarze „od dziada pradziada”. Dyrektorem został dziedziczny garncarz Wasyl  Kazaczok, wieloletni nauczyciel języka białoruskiego oraz plastyki i garncarstwa miejscowej szkoły, który swoją wiedzą i  doświadczeniem zawodowym dzielił się z młodzieżą.

Wasyl Kazaczok. Poniżej – jego wyroby autorskie w ekspozycjach muzealnych

Wasyl urodził się w 1948 r. i  po wojsku wrócił do rodzinnego Horodna. Skończył zaocznie filologię w Instytucie Pedagogicznym w Brześciu i całe życie związał ze szkołą i garncarstwem, rzemiosłem , którym majstrowie Horodna zajmowali się od ponad 500 lat. Wasyl jest także znany na Stolińszczyźnie jako poeta, autor pięknych tekstów piosenek. Jest członkiem Związku twórców ludowych Białorusi i Związku pisarzy. Tak się złożyło, że kilku ostatnich majstrów garncarzy skończyło 90 lat i więcej,  a praca ta wymaga dużo siły, więc już nie mogą  dalej  tworzyć horodniańskiej ceramiki ani uczyć dzieci. Jedynym w Horodnie garncarzem w sile wieku pozostaje tylko Wasyl Kazaczok. Jest on i twórcą, i nauczycielem młodzieży i chronicielem, i dyrektorem, i opiekunem Centrum Garncarstwa. To on organizuje co roku międzynarodowe plenery garncarzy, konferencje naukowe, liczne warsztaty. Cała romantyka i filozofia tego starożytnego rzemiosła – w jego wierszach. Oto są wybrane jego wiersze, w tłumaczeniu na język polski:

Garncarz

Tak było – i niechaj w pamięci zostanie:
Ziemia i Bóg w cichym współdziałaniu.
Bo pierwszy człowiek – z gliny ulepiony,
Z prochu codzienności, z serca stworzenia.

Od brzasku po zmierzch, w cieniu i w blasku,
On glinę przemienia w naczynia marzenia.
Jak Bóg – tka formy z materii bez kształtu,
Z prostoty wydobywa nuty olśnienia.

U koła – w skupieniu – pochyla się nisko,
Jakby z modlitwą w milczeniu rozmawiał.
A ludzie, co patrzą, mówią to blisko:
„Nie bogowie wypalają świat w lawach –

To ręka człowieka, co cierpliwie czeka,
By płomień ukształcił dar życia z prochu.
W tym dzbanie – i dusza, i siła człowieka,
I ślad jego trudu. I echo. I spokój.”

 

 

 

 

 

Horodna

W sercu Polesia, gdzie rosa i cień,
Gdzie mgła śpi na trawie o świcie,
Tam wieś, jak ze snu, wśród jezior i brzęcz –
Horodna… – spokojne ma życie.

Tu glina ma duszę. Garncarza dłoń
Od rana ją gładzi z czułością,
I krąży to koło – jak życia krąg –
Z prostotą, pokorą, godnością.

Wokół wieńczą wzgórza szumiący las,
W ich cieniu domostwa jak z bajki.
Jesienią tu złoto i miedź gra w nas,
A w koszach – dar leśnej przypadki.

Jagody jak paciorki lśnią wśród traw,
A szeptem brzmią trzciny nad wodą.
I nigdzie – powiadasz – nie znajdziesz prawd,
Co w Horodnej z milczeniem się rodzą.

 

 

 

 

Ojczysta ziemia

Pola, lasy i śródleśne dróżki,
Ptasi śpiew w gałęziach się mieni,
A wiosną, gdy zakwitną wrzosy –
To mój dom – zakorzeniony w ziemi.

Brzozy – siostry – przy leśnym brzegu,
Pożegnanie żurawi w przestrzeni…
To moje Polesie tak drogie,
To ojcowizna w sercu – bez cieni.

Na lipie śpiewa skowronek dźwięcznie,
A w powietrzu zapach wilgotnej ziemi.
To moja ojczyzna – najbliższa,
To dusza krajobrazu w mojej pamięci.

Tam w dali cichnie ptasi zgiełk,
Do gniazda powraca pasterz z trzodą.
Nie ma krainy piękniejszej niż ta –
Ojczysta ziemia – źródło i mowa.

Nie zrywam z Tobą ni w bólu, ni zgonie,
Choć los mnie gdzieś rzuci z oddali.
Bo najdroższa do końca – to ona:
Ziemia przodków, święta jak chwała!

Tłum red.

 

Udostępnij na: