– Władca roztropny nie podejmuje pochopnych decyzji, nie działa ze szkodą dla poddanych, a stara się wyważać racje i znaleźć najlepsze rozwiązanie. Sprawiedliwość królewicza Kazimierza była widoczna, gdy sam rozstrzygał spory, czy gdy w jego obecności sprawowano sądy. To miało ogromne znaczenie w budowaniu tego poczucia, że monarcha jest sprawiedliwy i stara się o to, by każdemu oddać to co jest mu należne. Zarówno co do postępków, jak i co do zasług – mówi w rozmowie z pch24.pl prof. Krzysztof Ożóg, historyk UJ, wybitny mediewista. [WYWIAD OPUBLIKOWANO W 2016 R.]
Niełatwo być dobrym władcą, a jeszcze trudniej świętym. W czym tkwiła wielkość św. Kazimierza Jagiellończyka?
Warto zauważyć, że jeśli chodzi o władców wyniesionych do chwały ołtarzy, to przeważają tu monarchowie, którzy przyjęli chrzest w wieku dojrzałym, podejmując decyzje o przyjęciu wiary chrześcijańskiej osobiście i dla swojego państwa. Mamy tu przykład św. Oswalda, króla Northumbrii, św. Olafa II Haraldssona, króla Norwegii, czy św. Stefana, króla węgierskiego, który wraz ze swym ojcem księciem Gejzą przyjął chrzest, a potem budował i wzmacniał Kościół. W Kościele Prawosławnym mamy św. Włodzimierza Wielkiego, władcę Rusi Kijowskiej. To są typowe przykłady ukazujące pewien mechanizm. Niemniej są też święci monarchowie z okresu późniejszego, jak chociażby św. Ludwik, król Francji (1226-1270), który przeniknięty duchem franciszkańskim starał się zarówno swoje panowanie, życie osobiste, duchowość kształtować wedle wzorca św. Franciszka z Asyżu, którym był wyraźnie zafascynowany. Trzeba tu pamiętać, że Ludwik w XIII wieku władał najpotężniejszym królestwem świata chrześcijańskiego, podejmującym tak poważne wyzwania, jak odzyskanie Ziemi Świętej. Wiemy, że król Ludwik zorganizował dwie nieudane wyprawy. Podejmował je nie szczędząc kosztów i zdrowia. Z tego powodu przecież znalazł się w niewoli w czasie pierwszej z tych wypraw (1249), a podczas drugiej zmarł (25 sierpnia 1270). To jest postać, która wzbudziła ogromne uznanie, ale i cieszyła się szerokim kultem najpierw we Francji, a potem także w całym wielkim świecie chrześcijańskim.
W przypadku świętego królewicza Kazimierza Jagiellończyka mamy do czynienia niewątpliwie z postacią wybitną. Jego rodzice – Kazimierz Jagiellończyk i Elżbieta Rakuszanka – bardzo rzetelnie podchodzili do swoich obowiązków i jako rodzina królewska dokładali starań, by dobrze wychować swoich potomków, następców tronu. Dbali, by dobrze ukształtować ich nie tylko intelektualnie, ale i duchowo. Stąd też na głównego nauczyciela swoich synów wybrali Jana Długosza. Z jednej strony był on człowiekiem o szerokich horyzontach intelektualnych: stworzył przecież największą historię Polski, czyli „Roczniki”, w których opisał całe dzieje Polski, a także w wielu wypadkach dzieje krajów sąsiednich, począwszy od samego początku, aż po rok 1480, czyli rok swojej śmierci. Z drugiej strony był to człowiek o bardzo głębokiej, choć tradycyjnej wierze. Znane nam są świadectwa mówiące o tym w jaki sposób Jan Długosz starał się kształtować charaktery i pobożność synów Kazimierza Jagiellończyka.
Królewicz, mimo odebrania takiego samego wychowania jak jego rodzeństwo, miał wyróżniać się zachowaniem. Przekazy historyczne to potwierdzają?
Mimo swojego krótkiego życia królewicz Kazimierz rzeczywiście zdążyć być postacią wyjątkową. Trzeba pamiętać, że los przynosił mu bardzo trudne chwile, zarówno na płaszczyźnie osobistej, jak i politycznej. Mam na myśli to w jaki sposób Kazimierz – ojciec, myślał o przyszłości.
Wracając do źródeł dotyczących duchowego wzrastania królewicza Kazimierza, to wiemy, że anonimowy autor zadedykował mu traktat pióra Eneasza Sylwiusza Piccolominiego, dotyczący wychowania władców. Autor tego traktatu, późniejszy papież Pius II napisał go w 1443 roku dla Zygmunta, księcia austriackiego. Był to rozbudowany list, w którym Eneasz Sylwiusz Piccolomini pokazywał etapy kształcenia intelektualnego, jak i wprowadzania w życie moralne oraz duchowe. Skrót tego traktatu powstał najpewniej w Krakowie w roku 1467 i został zadedykowany królewiczowi Kazimierzowi.
Traktat pokazywał monarchę, którego działanie, osobowość oparta jest o cztery cnoty kardynalne. Pierwszą z nich była roztropność – z tym się wiązała mądrość. W zdobywanie tej cnoty wkładano również wykształcenie intelektualne. Następnie mamy sprawiedliwość, męstwo i wreszcie umiarkowanie. W postępowaniu Kazimierza widać zakorzenienie w tych fundamentach.
Jest wiele świadectw mówiących o tym, że królewicz był człowiekiem o bardzo głębokim poczuciu sprawiedliwości. Kiedy miał możliwość czynienia sprawiedliwości, czy wpływania na to jak ta sprawiedliwość funkcjonuje w państwie, podejmował działania, szczególnie gdy przez dwa lata (1481-83) rządził Koroną w zastępstwie ojca. Król był wtedy na Litwie i borykał się z wieloma trudnymi problemami – buntem, spiskiem na jego życie. W tym okresie widać wyraźnie jak u królewicza ta cnota sprawiedliwości, roztropności oraz umiarkowania znajduje zastosowanie w codziennym działaniu monarszym.
To dlatego królewicz Kazimierz był szanowany przez lud?
Decydującymi były jego roztropność i sprawiedliwość. Bo władca roztropny nie podejmuje pochopnych decyzji, nie działa ze szkodą dla poddanych, a stara się wyważać racje i znaleźć najlepsze rozwiązanie. Jego sprawiedliwość była widoczna, gdy sam rozstrzygał spory, czy gdy w jego obecności sprawowano sądy. To miało ogromne znaczenie w budowaniu tego poczucia, że monarcha jest sprawiedliwy i stara się o to, by każdemu oddać to co jest mu należne. Zarówno co do postępków, jak i co do zasług.
Wśród cnót kardynalnych mamy też męstwo. Tu trzeba podkreślić, że Kazimierz musiał się zmierzyć z trudnymi problemami, w tym klęską polityki swego ojca. Po matce, Elżbiecie Habsburżance (Rakuskiej), jej synowie mieli prawa do tronu czeskiego i węgierskiego. Tron czeski objął w 1471 roku pierwszy z synów króla Kazimierza – Władysław. W tym samym roku rozpoczęła się wojna z Maciejem Korwinem, królem węgierskim, który przez Jagiellonów był uznawany za uzurpatora tronu. Właśnie królewicz Kazimierz, z woli ojca, stanął na czele wyprawy na Węgry, by odsunąć Macieja Korwina i przejąć tron. Z różnych powodów wojna się przedłużała i nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. W efekcie Kazimierz zimą 1472 roku musiał się wycofać. Zatem on, jako ten, który był przeznaczony na tron węgierski zmierzył się z tą poważną klęską jagiellońskiej polityki. To była też jego porażka, bo droga do węgierskiego tronu pozostała zamknięta. To miało wpływ na dalsze losy Kazimierza. Królewicz ten trudny moment przeżył starając się zawierzyć swoją osobę Bogu. Wiemy, że pielgrzymował do Częstochowy. Badacze sądzą, że to w tym czasie książę powierzył się Matce Bożej i złożył ślub dozgonnej czystości. Stąd też, później gdy przyszły propozycje małżeństwa – ojciec chciał go ożenić z córką Fryderyka III Habsburga, wówczas cesarza – Kazimierz omawiał. To dość niezwykłe w tamtym czasie, bo wola ojca była w tym wypadku zazwyczaj niepodważalna. Królewicz Kazimierz miał najwyraźniej w sobie na tyle siły wewnętrznej, że odrzucił ten projekt, a ojciec wraz z matką Elżbietą, która przecież była kobietą wielkiego formatu, zdaje się dobrze rozumieli syna.
W roku 1483 królewicz został wezwany przez ojca na Litwę, gdzie pomagał mu w rządach i podobnie jak podczas swych rządów w Koronie, zyskiwał sympatię poddanych. Swoją postawą zdobywał zaufanie i stawał się wzorem pobożności. Jego zachowanie było postrzegane jako coś ponad to, czego oczekiwano od monarchy, jako władcy chrześcijańskiego.
To są główne ślady związane z życiem wewnętrznym św. Kazimierza. On sam nie pozostawił dla nas żadnych osobistych świadectw. Oczywiście są dokumenty, mowy, jakie wygłaszał jako młodzieniec. Jako badacze odczytujemy osobowość Kazimierza z różnego rodzaju źródeł, w tym relacji Jana Długosza, który jako wychowawca znał go dość dobrze i zostawił o nim jak najlepsze świadectwo.
Bycie dobrym władcą, nawet bardzo pobożnym wystarczało, by zasłużyć na miano świętości?
Rzeczywiście było wielu monarchów, którzy starali się sprostać stawianemu im ideałowi – chcieli dobrze sprawować swe rządy, byli dobrymi, chrześcijańskimi władcami – ale nie zostali wyniesieni do chwały ołtarzy. Tu występuje jeszcze ten jeden, ważny element. Królewicz Kazimierz zaraz po swojej śmierci (4 marca 1484 roku) w Wilnie, gdzie został pochowany, został otoczony kultem. Mamy zatem do czynienia z sytuacją, gdy młody królewicz umiera w powszechnej opinii świętości, wierni zaczynają modlić się za jego wstawiennictwem i otrzymują łaski. Bardzo szybko, bo już w 1518 roku zaczął się proces kanonizacyjny. Wiemy, że z powodu różnych problemów – zagubienie w 1522 roku bulli kanonizacyjnej wystawionej przez Leona X w 1521 r. – z powodu śmierci wiozącego ją posła Erazma Ciołka, złupienie Rzymu w 1527 roku czy okres reformacji, nie służyło sprawie. Dopiero w 1602 roku Zygmunt III Waza poprosił papieża Klemensa VIII o ponowne wydanie bulli kanonizacyjnej (na podstawie poprzedniej bulli Leona X) i dwa lata później we Wilnie odbyły się uroczystości kanonizacyjne. Przyjmuje się, że kult św. Kazimierza, jako kult patronalny dla Litwy, Wilna został ustabilizowany w roku 1600.
Fakt, że królewicz Kazimierz zmarł na Litwie, która jako młoda społeczność chrześcijańska oczekiwała na „swojego” świętego mógł mieć tu jakieś znaczenie?
Nie jest to wykluczone. Trzeba pamiętać, że Jagiellonowie byli Litwinami. Kazimierz Jagiellończyk (ojciec) bardzo mocno podkreślał swoją litewskość i to, że jest synem Władysława Jagiełły, który był dziedzicznym wielkim księciem litewskim. Był to władca sprawiedliwy, odważny, pobożny. To on doprowadził do chrystianizacji Litwy, pielgrzymował do miejsc świętych, ufundował wiele kościołów i po jego śmierci, w mowach pogrzebowych widać było takie pragnienie, by powstał kult króla Władysława. Jednak mimo tej znakomitej opinii, długiego panowania, wielu fundacji klasztornych, taki kult się nie zawiązał. W przypadku jego wnuka – królewicza Kazimierza – z pomocą Bożej Opatrzności, stało się inaczej. Niewątpliwie elity litewskie oczekiwały świętego dynasty, który pochodziłby z rodu litewskiego, z rodu Gedymina. Dla Wielkiego Księstwa Litewskiego, takie poczucie, że ma swojego świętego miało z pewnością duże znaczenie. Oczywiście kult św. Kazimierza rozwijał się też w Koronie, niemniej z uwagi na miejsce pochowania, pochodzenie dynastii, najmocniej zakorzenił się on na Litwie. Święty królewicz stał się patronem Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Dziękuję za rozmowę.
Marcin Austyn
pch24.pl