Do 1939 roku mieszkałem i spędziłem najpiękniejsze lata szkolne w Prużanie na Polesiu.
W wyniku postanowień Traktatu Ryskiego z 1921 roku, Prużana do 1939 roku należy do Polski i wchodzi do województwa poleskiego. O Polesiu pisano i śpiewano piosenki:
«Piękne jest nasze Polesie.
Piękne, gdy wiosną pokryje się ziemia bujną zielenią łąk,
lasów i wzorzystym kobiercem kwiecia.
Piękne, gdy w lecie zabłyśnie złotem i srebrem dojrzewających zbóż.
Piękne, gdy w jesieni zagrają lasy tysiącem barw liści.
Piękne, gdy zima otuli niepokalanej białości śnieżnym płaszczem.»
Prużana – niegdyś Duboczynem nazywana, wchodziła w skład Księstwa Kobryńskiego, z którym dostała się królowej Bonie – żonie króla Zygmunta Starego i z tego względu szczyciła się herbem Sforzów na pieczęci miejskiej. Prużana, miasto wzniesione i rozbudowane u zbiegu dwóch rzek – Wiecu i Muchy, które odtąd tworzą znany poleski Muchawiec zasilający wody Bugu. Prawa miejskie uzyskała w 1588 roku.
W Prużanie miały siedzibę władze miejskie i powiatowe, szpital, parafia katolicka z murowanym kościołem, dwie parafie prawosławne z tyluż cerkwiami (po wojnie została jedna).
W każdą niedzielę i święta państwowe chodziliśmy do kościoła na obowiązkowe msze szkolne. Na cmentarzu obrządku prawosławnego wznosiła się drewniana cerkiew pounicka (spłonęła w 1993 r.). Obywatele wyznania mojżeszowego mieli swoje dwie synagogi. Miasto posiadało światło elektryczne i brukowane kamieniem polnym ulice.
Prużana – miasto o charakterze rolno-drobnokupieckim, zamieszkiwana była głównie przez ludność pochodzenia żydowskiego, której przedstawiciele zajmowali się przeważnie handlem, choć było wśród nich wielu rzemieślników. Rdzenną ludność stanowili Białorusini, którzy zajmowali się rolnictwem, warzywnictwem i garncarstwem.
Dość liczną grupę narodowościową stanowili Polacy, najczęściej zatrudnieni w urzędach administracji państwowej i samorządowej, a także w szkołach, na roli i w rzemiośle.
W powiecie prużańskim występowały liczne patriotycznie polskie zaścianki szlacheckie.
W latach szkolnych oprócz sportu (lekkoatletyka) pasjonował mnie ruch harcerski. Temu ruchowi w głównej mierze zawdzięczam ukształtowanie mojej świadomości obywatelskiej i patriotycznej oraz przygotowanie do dorosłego życia.
Początki polskiego skautingu w Prużanie są mało znane. Wiadomo, że w 1917 roku powróciła z Moskwy p. Stanisława Czarnocka, która tam zetknęła się z ruchem harcerskim. Ruch ten prowadzony był przez działaczy harcerskich, którzy po opuszczeniu przez armię carską terenów polskich w czasie pierwszej wojny światowej ewakuowali się w głąb Rosji. Znaleźli się tam między innymi: ks. Kazimierz Lutosławski,Henryk Glass, Olgierd Grzymałowski i Stanisław Sedlaczek.
Harcerstwo na Rusi i w Rosji skupiało około 10 tys. harcerek i harcerzy. Stanisław Sedlaczek utworzył w Kijowie Naczelnictwo Harcerstwa, które prowadziło pracę niepodległościową (1915 – 1919). Czarnocka zafascynowana ruchem harcerskim na przełomie 1917 – 1918 roku założyła pierwsze drużyny w Prużanie.
Jednak rozwój ruchu harcerskiego w Prużanie przypada na lata międzywojenne.
Doskonalono w tym okresie metody wychowania, których podstawą było Przyrzeczenie i Prawo Harcerskie. W tych latach działały prężnie drużyny harcerek i harcerzy przy Gimnazjum Państwowym im. Adama Mickiewicza i Szkołach Powszechnych (Podstawowych) nr 1 i 2, a także przy szkołach podstawowych w Szereszewie, Sielcu nad Jesiołdą i w koszarach im. Romualda Traugutta. Drużyny te stanowiły hufiec męski i oddzielnie hufiec żeński, które podlegały Chorągwiom Harcerskim w Brześciu nad Bugiem. W latach trzydziestych ubiegłego wieku komendantem hufca męskiego był hm Piotr Reluga – nauczyciel łaciny i języka polskiego w Gimnazjum.
W Prużanie działało Seminarium Nauczycielskie, przy którym była Szkoła Ćwiczeń. Były też szkoły żydowskie. W szkołach, ani też w życiu społecznym nie zauważało się różnic narodowościowych. Praca wychowawcza w szkołach zmierzała do integracji środowisk, budowania przyjaźni i braterstwa.
Rozwijano poczucie patriotyczne i tradycje niepodległościowe.
Moja droga harcerskiej służby wiodła od 1932 roku, przez Gromadę Wilcząt (drużyna zuchów), drużynę harcerską im. ks. Piotra Skargi, drużynę im. ks. Józefa Poniatowskiego, których drużynowymi byli: Edward Awłasewicz, Oleg Bett i Zbigniew Kowalczyk.
Wycieczki do pobliskiego lasu, gdzie tureckie kurhany – dawne grobowce w postaci pagórków służyły jako zamki, które w grach polowych zdobywaliśmy.
Biegi patrolowe, bogate w elementy umiejętności udzielania pierwszej pomocy przy zwichnięciach lub złamaniach kończyn, posługiwanie się alfabetem Morse’a, zdobywanie stopni i sprawności harcerskich, wieczorne ogniska – stanowiące okazję do swobodnej rozmowy o wydarzeniach, odprężenia, pośpiewania, refleksji i poddania się specyficznemu nastrojowi miały szczególne, ważne znaczenie dla zacieśnienia emocjonalnej więzi w zespołach harcerskich. Ognisko było okazją do wychowania ideowego i moralnego przez gawędę i śpiew patriotycznych i harcerskich piosenek na zbiórkach, obozach. Wywierało to ogromny wpływ na moją osobowość.
Pierwszy stopień harcerski (młodzik) zdobyłem w 1934 r.
Przyrzeczenie Harcerskie złożyłem 3 maja 1934 r. na ręce phm S. Niwińskiego. Otrzymałem krzyż harcerski seria CLIX nr 932.
Obozy harcerskie organizowane były przez poszczególne drużyny w różnych miejscowościach na terenie kraju w górach i nad morzem, ale przede wszystkim na Polesiu. Były to miejsca bardzo urokliwe, np. w Leśnej koło Baranowicz, nad jeziorem
Białym koło Berezy Kartuskiej, w Sielcu nad Jesiołdą, czy w Duryczach nad Bugiem. Na swój pierwszy obóz harcerski wyjechałem z drużyną do Leśnej w 1936 roku. Minęły lata, a w pamięci pozostały przeżycia obozowe. Gry terenowe, służba w kuchni polowej i pierwsze warty nocne.
Leśna, to miasteczko ze stacją kolejową na trasie Brześć nad Bugiem -Baranowicze – Mińsk – Moskwa.
Leśna była znana nie tylko z pięknego krajobrazu, ale też z tego, że w tej okolicy znajdował się duży poligon wojskowy. W okresie letnim ćwiczyły tu jednostki wojskowe, w tym i nasz 20 pal.
Okolica lesista i urokliwa, a drogi piaszczyste. Na swoiste piękno tego terenu składały się nie tylko osobliwe krajobrazy, lecz także wstęga wartko płynącej rzeki Derewienki, która przepływała przez dwa urocze duże stawy, których brzegi porośnięte sitowiem kryją ptactwo błotne. Właśnie te zalety tego terenu sprawiły, że tu zorganizowano obóz harcerski. Rejon ten od stacji kolejowej Leśna oddalony jest o 7 km i połączony linią wąskotorowej kolejki. Obecność wojska w tym rejonie sprawiała, że odbywały się wieczorne koncerty orkiestry wojskowej, a później śpiew wieczornej modlitwy i harcerzy obozujących w Leśnej rozbrzmiewały echem po lesie każdego dnia.
Mój drugi obóz harcerski w 1937 roku zorganizowano nad Jeziorem Białym koło Berezy Kartuskiej. Jechaliśmy najpierw naszą kolejką wąskotorową do Orańczyc. Dalej po przesiadce już do pociągu normalnotorowego jedziemy do Berezy Kartuskiej.
Wysiadamy na stacji Błudeń i marszem pieszym idziemy z całym wyposażeniem obozowym.
Do miasta było około 5 km, a do miejsca obozowania jeszcze dalej. Przemarsz przez Berezę utkwił mi w pamięci. Po obu stronach szosy stały budynki koszarowe (zbudowane przez władze carskie z cegieł rozebranego Klasztoru Kartuzów). W tych budynkach po lewej stronie szosy mieścił się osławiony obóz odosobnienia dla izolacji osób politycznie podejrzanych i komunistów.
W wielkim strachu i ciszy przeszliśmy ten odcinek drogi i tylko ukradkiem spoglądaliśmy na osoby przebywające i pracujące za ogrodzeniem.
Wychodząc z miasta w oddali zobaczyliśmy imponujących rozmiarów ruiny Klasztoru Kartuzów. Klasztor ufundował w 1648 roku podkanclerz litewski Kazimierz Leon Sapieha. Klasztor przekazano zakonowi z pomorskich Kartuz. Klasztor wspierał walkę oddziałów powstańczych podczas powstania Kościuszkowskiego. Od 1784 roku Kartuzi prowadzili w Berezie szkołę podległą Komisji Edukacji Narodowej oraz szpital z apteką.
Władze carskie skasowały klasztor w 1831 roku, a pretekstem było wsparcie udzielane przez zakonników powstaniu listopadowemu. Kościół kartuski zamieniono na parafialny. Dobra klasztorne przeszły w zarząd państwowy.
Zmieszaniu i rozproszeniu uległa biblioteka klasztorna licząca ponad 2 tysiące cennych woluminów. Dewastacja zabudowań klasztoru rozpoczęła się natychmiast po likwidacji Zgromadzenia. W 1866 roku większość budynków rozebrano, wykorzystując cegłę przy budowie wspomnianych już koszar.
W okresie okupacji w obrębie murów klasztornych hitlerowcy masowo rozstrzeliwali miejscową ludność. W ten sposób zamordowano 4,5 tys. osób.
Po tej dygresji wracamy na drogę prowadzącą do miejscowości Piaski, do których dochodzimy zmęczeni już pod wieczór. Właściciele majątku, w którym zatrzymaliśmy się na noc nakarmili nas i zorganizowali spanie w wielkiej stodole na sianie. Następnego dnia rano zjedliśmy smaczne śniadanie przygotowane na dziedzińcu dworskim. Ustawione stoły przykryte białymi obrusami, ławki, świeże pieczywo, wędlina, ciasto i kakao sprawiło, że wypoczęci i w dobrych humorach dalszą drogę nad Jezioro Białe odbyliśmy wozami zaprzężonymi w parę pięknych dworskich koni. Żegnani przez właścicieli, państwa Pusławskich, wyjechaliśmy przez stylową bramę wyjazdową i po krótkim czasie znaleźliśmy się w lesie nad Jeziorem Białym w miejscu naszego obozowania.
Rozstawienie namiotów i zagospodarowanie terenu dla potrzeb harcerzy było sprawdzianem nabytych umiejętności z pionierki i obozownictwa. Na obozie tym ukończyłem kurs zastępowych i zdobyłem drugi stopień harcerski (wywiadowca). Byłem już bardziej wyrobionym obozowo i harcersko, zahartowany i bardziej zaradny. Po ukończeniu kursu zastępowych mogłem objąć już funkcję zastępowego w drużynie.
W 1938 roku drużyna im. ks. Józefa Poniatowskiego wyjechała na obóz harcerski do Sielca nad Jesiołdą rzeką poleską – dopływem Prypeci. Obóz rozłożono za miasteczkiem na prawym brzegu rzeki. W tym roku pogoda dopisywała. Program obozu urozmaicony. Nocne alarmy, gry polowe, biegi harcerskie i wieczorne ogniska z udziałem miejscowej ludności głęboko zapadły w pamięci. W niedzielę chodziliśmy do kościoła w Sielcu. Kościół zbudowano w 1912 roku, kosztem parafian.
Z pobytu na tym obozie utkwił mi w pamięci drobny epizod. Przygotowaniem i gotowaniem posiłków zajmowali się sami harcerze, którzy zdawali na sprawność kucharza. Pewnego dnia obiad miał przygotować Zbyszek S. z mojego zastępu. Wpadł on na genialny pomysł. Powiadomił o tym swoją mamę, która w tym dniu przyjechała do Sielca. Zakupiła w miasteczku niezbędne produkty do obiadu. Zrobiła kotlety schabowe i dostarczyła je Zbyszkowi na obóz. Kotlety były bardzo smaczne, druhowie zjedli je z apetytem, ale druh Zbyszek sprawności kucharza na tym obozie nie otrzymał.
Podczas pobytu na tym obozie poznawaliśmy życie obozowe, ale też historię Sielca i okolicy, którego dzieje związane są z powstaniem styczniowym. W tej okolicy 14 maja 1863 roku oddział Gustawa Strawińskiego stoczył zwycięską walkę z Moskalami.
Tok życia na tym obozie bogaty w treści poznawcze – to jeden z najbardziej zapamiętanych obozów w moim harcerskim życiu.
Latem 1939 roku, wzorem minionych lat udałem się na obóz w Duryczach nad Bugiem. Obóz ten znajdował się na terenie szkolenia letniego w zakresie przysposobienia wojskowego (PW i WF). Uczestniczyli w nim chłopcy – harcerze starsi.
Szkolenie to miało na celu rozwój fizyczny przez gry i ćwiczenia sportowe, a także przygotowanie do służby wojskowej przez odpowiednie ćwiczenia i tok życia obozowego.
Poznawanie regulaminów wojskowych, przestrzeganie porządku, dyscypliny oraz umiejętności współżycia zbiorowego. Rejon obozu szkoleniowego zlokalizowany był w lesie sosnowym nad Bugiem. Zakwaterowanie uczestników szkolenia w barakach. Po drugiej stronie Bugu widać było miasto Kodeń z sylwetką kościoła p. w. św. Anny, ufundowanego przez Mikołaja Sapielę w latach 1629 – 1636.
Ozdobą tej świątyni jest znajdujący się w ołtarzu głównym obraz Matki Boskiej Kodeńskiej. Program i życie na tym obozie odbiegały trochę od znanych mi obozów harcerskich. W końcowym etapie szkolenia obóz wizytował i uczestniczył w ognisku generał Franciszek Kleeberg – dowódca okręgu Korpusu IX, któremu obóz ten podlegał. Powrót z obozu był w ostatnim dniu sierpnia, tuż przed wybuchem wojny. Przejeżdżając przez Brześć widać było wzmożony ruch wojska, czuło się nadejście niebezpieczeństwa. Kopano już rowy przeciwlotnicze, przy kopaniu których zaangażowani byli też brzescy harcerze.
Nadszedł wrzesień 1939. Byliśmy wówczas bardzo młodzi. Pełni sił i marzeń na przyszłe lata życia. Nikt z nas zapewne nie przypuszczał, że te marzenia niedługo prysną, jak bańka mydlana.
Praca harcerska w drużynie koncentrowała się na doskonaleniu sprawności takich, jak ratownictwo sanitarne, udzielanie pierwszej pomocy rannym, zakładanie opatrunków, opaski uciskowej, unieruchamianie kończyn i transport rannych, obrona przeciwgazowa, w tym ćwiczenia posługiwania się lornetką i maską przeciwgazową. Poznawaliśmy znaki rozpoznawcze i sylwetki samolotów własnych i nieprzyjaciela.
Poznawaliśmy budowę i posługiwanie się polowym aparatem telefonicznym i busolą. Doskonaliliśmy także sprawność powiadamiania i alarmowania.
1 września 1939 roku okazało się, że te wszystkie przygotowania czynione były dla potrzeb tak zwanego harcerskiego pogotowia wojennego. W końcowych dniach wakacji harcerze na rowerach rozwozili do drużyn w powiecie rozkazy hufcowego – późniejszego komendanta harcerskiego pogotowia wojennego w Prużanie we wrześniu 1939 roku.
Harcerskie pogotowie wojenne w naszym hufcu objęło starszą młodzież.
Harcerze, którzy przeszli przeszkolenie w PW, ochraniali ważniejsze obiekty komunikacyjne (mosty) i państwowe.
Harcerze z drużyny im. ks. J. Poniatowskiego otrzymali zadanie zorganizowania punktu obserwacyjno – meldunkowego i pełnienie służby na wysokiej, specjalnie zbudowanej wieży obserwacyjnej, w systemie dozorowania i powiadamiania OPL-Gaz. W skład tej grupy wchodzili druhowie:
Jan Czerniak, Dezyderiusz Lachocki, Czesław Misztalski, Konstanty Paraskiewicz, Stanisław Suchanek, Janusz Sieczkowski, Edward Witkiewicz, Zdzisław Wójcik, Jerzy i Ryszard Zienkowicz i inni, których nazwiska zatarły się w pamięci.
Służba ta polegała na prowadzeniu całodziennej, ciągłej obserwacji przestrzeni powietrznej i o każdym przelocie samolotów własnych i nieprzyjaciela składanie do centrali meldunków z podaniem czasu, typu samolotu, wysokości i kierunku lotu. Służbę tę pełniliśmy do 18 września. W dniu tym zdaliśmy w Urzędzie Pocztowym posiadany sprzęt, w tym lornetkę, aparat telefoniczny i dokumentację prowadzoną na punkcie obserwacyjnym.
19 września 1939 r. do Prużany wkroczyła armia sowiecka. Działalność harcerskiego pogotowia wojennego nie zakończyła się z chwilą rozpoczęcia sowieckiej okupacji. Początkowo zajęliśmy się zabezpieczeniem mienia harcerskiego oraz ukryciem lub zniszczeniem ważniejszych dokumentów drużyny i hufca. W ostatniej dekadzie września rozpoczął się nowy etap trudnej harcerskiej konspiracji, którą nazwano służbą dla ojczyzny w Szarych Szeregach.
Prużańska młodzież harcerska pożegnała się we wrześniu 1939 roku z mundurem harcerskim i przystąpiła do konspiracji. Bo konspiracja, to był obowiązek, chociaż często nie zdawano sobie sprawy, czym się mogła skończyć.
Powstała samorzutnie tajna drużyna harcerska. Organizatorami tej drużyny byli harcerze – uczniowie gimnazjum Jerzy Zienkowicz, Józef Mikołajczyk i Michał Doyniak. Występowali oni pod pseudonimem „Imi Jedentres”. „Imi” to pierwsze litery imion założycieli drużyny, zaś „Jedentres” miało symbolizować, jeden w trzech. 11 listopada 1939 r. w rocznicę uzyskania niepodległości drużyna spotkała się na starym cmentarzu żydowskim. Złożone wtedy przyrzeczenie harcerskie rozszerzone było o zobowiązanie do szerzenia polskości i przygotowywania się do walki zbrojnej z sowieckim okupantem. Wszyscy harcerze otrzymali nowe książeczki i krzyże harcerskie. Książeczki były podpisane przez dowódcę drużyny, Imi Jedentres. Drużyna liczyła około dwudziestu zaufanych harcerzy (J.Czerniak, K. Paraskiewicz i in.).
Aktywność drużyny była znaczna w pierwszej połowie 1940 roku, później nieco osłabła. W lutym z Prużany i innych miejscowości wywieziono na Sybir wielu Polaków, wśród których znaleźli się: Józef Mikołajczyk, Dezyderiusz Lachocki, Janusz Sieczkowski, Eugeniusz Najbicz i wielu innych.
Do sierpnia głównym zadaniem było zbieranie informacji o ruchach wojsk sowieckich (w mieście i okolicy stacjonowały jednostki lotnicze), czytanie książek o tematyce historycznej oraz gromadzenie broni (zdobyto 2 szt. pistoletów), a nawet akty dywersji – podpalenie mostu kolejowego.
W końcu sierpnia (29.08.1940 r.) NKWD aresztowało kilku naszych kolegów. Był to już drugi poważny cios, który sparaliżował pracę drużyny.
Wśród aresztowanych znaleźli się prof. Piotr Reluga, Jerzy Zienkowicz, Michał Doyniak i Jarosław Berezowski. Aresztowani, po długich przesłuchaniach, wyrokiem wojskowego trybunału IV armii sowieckiej zostali skazani – Jerzy Zienkowicz na 10 lat, Michał Doyniak na 20 lat obozu pracy, pozbawieni praw obywatelskich na 4 lata i przewiezieni do więzienia w Brześciu nad Bugiem. Jarosław Berezowski miał być rozpatrzony oddzielnie.
Profesora Piotra Relugę zwolniono. Osadzeni w więzieniu brzeskim przebywali do 22 czerwca 1941 r., kiedy to żołnierze Walczącej Polski rozbili bramy więzienia i więzionych uwolnili.
Po wycofaniu się armii sowieckiej do Prużany wkroczyła armia niemiecka. W okresie niemieckiej okupacji Polesia, cała północna jej część z Prużaną włącznie włączona została do Rzeszy jako Ostpreussen Bezirk Białystok. Już w lipcu 1941 r. do Prużany dotarli emisariusze ośrodków ZWZ z Brześcia i Białegostoku i zaczęli organizować konspirację. Tak powstał Obwód Prużana pod kryptonimem „Pralnia” (”Proso”).
Kilku starszych harcerzy, którzy uniknęli deportacji i aresztowań przez NKWD zostali zwerbowani i już w październiku zaprzysiężeni jako żołnierze ZWZ, później AK. Wśród nich byli: Władysław Jastrzębski (zginął w 1942 r.), Stanisław Smolski, Jerzy Zienkowicz, Jan Czerniak, Konstanty Paraskiewicz, Julian Szulczewski, Jerzy Pisarski. Przysięgę składaliśmy na ręce emisariusza Rządu Londyńskiego p. Humińskiego (Humieniuka), działaliśmy w trójkach.
W lipcu 1942 r. nastąpiła fala licznych aresztowań. Młodzież, której nie udało się ukryć, wywieziono na roboty przymusowe do Niemiec (Jan Czerniak, Konstanty Paraskiewicz i inni).
W lipcu 1944 r. po ponownym wkroczeniu sowietów na nasze Ziemie Wschodnie, młodzież męska w wieku poborowym została wcielona do Wojska Polskiego, część aresztowało NKWD. Wśród aresztowanych byli: Wasilewski, Stanisław Smolski (do kraju powrócił po 10 latach), ks. Kazimierz Świątek (późniejszy kardynał – na zesłaniu przebywał 10 lat).
W lecie 1945 roku Polacy zamieszkujący Kresy Wschodnie zostali przesiedleni na Ziemie Zachodnie i Północne i tak zakończyła się działalność harcerstwa w Prużanie.
Po latach przy okazji spotkań prużaniaków dowiedziałem się, że harcerki z drużyny gimnazjalnej w harcerskim pogotowiu wojennym działały w systemie piątkowym. Piątka, w skład której wchodziły: Halina Cypryńska – „Dzidka”, Anna Orzechowska – „Hania”, Zosia Zasuniówna – „Zosia”, Janina Stonkówna – „Janka” i Maria Czerniakówna – „Maria”. Najważniejszym zadaniem tej piątki harcerek, które złożyły przysięgę w obecności księdza Kazimierza Świątka, było zbieranie środków opatrunkowych i leków, żywności i ciepłej odzieży przeznaczonej dla resztek polskich żołnierzy, którzy jeszcze ukrywali się w pobliskich lasach. Akcja ta trwała do wiosny 1940 roku.
Działalność tej piątki harcerek miała tragiczne następstwa. W końcu listopada 1940 roku NKWD aresztowało „Dzidkę” i „Jankę”. Przewieziono je do więzienia w Baranowiczach, gdzie poddawane były okrutnym metodom śledztwa. Bicie i obraźliwe słowa były codziennością. W lutym 1941 roku wyrokiem Trybunału Wojennego 20 Armii Sowieckiej w Baranowiczach „Dzidka” została skazana na śmierć i rozstrzelana. Dokładnej daty rozstrzelania nie znamy.
Halina Cepryńska – „Dzidka” miała 19 lat. Była uczennicą gimnazjum. Aresztowano ją i osadzono w więzieniu w płaszczu uczniowskim, granatowym z oderwanymi przez strażników guzikami, bo były metalowe, niklowane.
Janka Stonkówna wyszła na wolność. Szczęście też miały Zosia Zasuniówna i Maria Czerniakówna, aresztowane w przeddzień wybuchu wojny radziecko – niemieckiej 22 czerwca 1941 roku w więzieniu w Prużanie przesiedziały tylko jedną noc.
Losy Haliny Cypryńskiej – „Dzidki” i innych harcerek i harcerzy w tamtych latach jaskrawo obrazują tragizm ówczesnego pokolenia patriotów więzionych, prześladowanych i rozstrzeliwanych przez NKWD i Gestapo.
W hitlerowskich obozach koncentracyjnych straceni zostali: Jerzy Pisarski, Stanisław Bazan, Julek Szulczewski, Ryszard Oziębło.
Pamięć o nich pozostanie na zawsze w sercach tych, którzy ich znali, razem uczęszczali do szkoły, byli w jednej drużynie harcerskiej, szanowali i kochali. Niech nie zapomną o nich również potomni.
Na zakończenie pragnę wyjaśnić, że wspomnienia moje obejmują opisy terenu, który znałem, bo były celem naszych rowerowych lub zorganizowanych wyjazdów na obozy. Wydarzenia związane z harcerstwem towarzyszą mi przez całe moje długie życie.
Bezpośrednio po wojnie czynnie włączyłem się w organizację drużyn harcerskich w Górze na Dolnym Śląsku. Pełniłem nawet funkcję hufcowego i organizowałem obozy harcerskie dla młodzieży, która chętnie garnęła się w szeregi harcerskie. Później przez lata pracy zawodowej, na miarę swoich możliwości wspierałem ruch harcerski w miejscu pełnienia zawodowej służby wojskowej. Od kiedy jestem na emeryturze ponownie czynnie działam w harcerskim ruchu seniorów i starszyzny harcerskiej ZHP.
hm Jan Czerniak, Inowrocław ( spisane w 2013 r.)