W XX wieku słowo „kinematograf” wchodziło do słownika początkowo nieśmiało, później jednak dziarsko i zdecydowanie. Rozpoczęty w 1895 r. demonstracją braci Lumiere w Grand Cafe na bulwarze Kapucynów w Paryżu, w latach 10-tych kolejnego stulecia triumfalny marsz kina dotarł i na Polesie. W listopadzie 1911 r. w jego stolicy – Pińsku otwarto pierwsze kino „Kasyno” Dawida Bojarskiego, a w latach dwudziestych kino stało się „jedną z najważniejszych sztuk”, pozostając taką do dziś, mimo dużej konkurencji ze strony telewizji.
Okres pojawienia się kina w Łunińcu nie jest znany.
Mit pierwszy
Najstarsi mieszkańcy twierdzili, że kino pojawiło się jeszcze „za cara” przed pierwszą wojną światową w Domu Ludowem – Teatrze Miejskim. Trudno jest zweryfikować tę hipotezę, ale bardzo prawdopodobne, że z powiatu pińskiego przywożono filmy i pokazywano w małym, ale ważnym z punktu widzenia transportu kolejowego, Łunińcu. W końcu pracownicy kolei, kupcy i pracownicy administracji mieli pieniądze. Jeśli tak, to pierwsze filmy w Łunińcu mogły być demonstrowane w dwóch miejscach: Teatrze Miejskim lub Klubie Kolejowym.
Historia budowy Domu Ludowego jest również tajemnicą. Na mapie z 1899 r. na południe od starej, jeszcze drewnianej, cerkwi znajduje się wieża ogniowa, a „stara” remiza strażacka była integralną częścią Domu Ludowego lub, jak go inaczej nazywają źródła pisane, Teatru Miejskiego. Zgodnie ze przepisami i regulaminami, budowa teatru w Łunińcu w gminie łunińskiej powiatu Pińskiego Mińskiej guberni, powinna być zatwierdzona przez komisję budowlaną mińskiej administracji gubernialnej, więc odpowiedzi należy szukać w Państwowym Archiwum Historycznym Republiki Białorusi w Mińsku. Powszechnie wiadomo, że w Łunińskim Domu Ludowym znajdowała się sala, mogąca pomieścić do 150–200 osób, która w latach 20–30, w Polsce, nazywała się „Fortuna”. Często „Fortuną” nazywano także sam Dom Ludowy – Teatr Miejski. Do lat dwudziestych XX wieku w tej części miasta nie było elektryczności, ale nie jest to przeszkodą dla demonstracji kina mobilnego. Tak więc mit o przybyciu kina do Łunińca w latach 1912-14 może być prawdziwy, jednak, jak na razie, nie ma na to żadnych pisemnych dowodów. Natomiast kontynuacja historii kina w budynku Teatru Miejskiego – jest. I to bardzo ciekawa! I o tym opowiemy poniżej …
O Klubie Kolejowym wiadomo, że został zbudowany w latach 1911–1914. Nie jest to mit, lecz teza potwierdzona „metodą dedukcji”, jak mawiał Sherlock Holmes. Na mapach miasteczka Łuniniec i planach jego rozwoju w latach 1909 – 1910 mamy już Ogród Kolejowy, a w nim – słynną „Rotundę”, „muszlę” – niszę dla orkiestry dętej, 2 kioski – do sprzedaży lodów i wody sodowej („selterskiej”), staw, a nawet kręgielnię! Natomiast Klubu Kolejowego jeszcze nie ma. W sierpniu 1914 r. wybuchła pierwsza wojna światowa i nie był to czas na kluby i kino, ale istnieją istotne dowody na to, że w latach 1919–1920 klub kolejowy już istniał.
Tak więc rzeczywistość jest taka, że pierwsze filmy w Łunińcu można było oglądać jeszcze przed pierwszą wojną światową, zarówno w Domu Ludowym, jak i Klubie Kolejowym. O ile to nie jest mit, to wersja z Klubem Kolejowym jest mi bliższa. Dlaczego? Ponieważ był bliżej elit łuninieckiej społeczności – pracowników kolei. Poza tym klub był zelektryfikowany, a elektryczność daje możliwość otwarcia kina stacjonarnego. (Pomijam dyskusję na temat prądnic – dynamo, magneto i diesla, teraz nie o tym mowa).
Mit nr 2. Kino w Łunińcu ma 100 lat.
To nie jest mit, lecz prawda. Pierwsza wiarygodna wzmianka o kinie, działającym w Łunińcu, została znaleziona w nr 5 (102) z 1937 r. czasopisma „Kolejowe Przysposobienie Wojskowe” polskiego Stowarzyszenia o tej samej nazwie i wspaniale przetłumaczona przez naszego cenionego rodaka Aleksandra Żuka w latach 2017–2018. Poniżej zamieszczam cytat z artykułu w „Inform – Progułce”, nr 15 z dnia 12 kwietnia 2018 r., gdzie w całości zacytowany jest artykuł o łuninieckim kinie „Ognisko”, zlokalizowanym w Klubie Kolejowym w Ogrodzie Kolejowym (Kino „Ognisko” KPW w budynku „Ogniska kolejowego”):
„Teatr Kolejowy „Ognisko” rozpoczął swoją działalność w 1920 r. jako kino Stowarzyszenia Pracowników Kolei, nieco później został przeniesiony do Stowarzyszenia „Kolejowe Przysposobienie Wojskowe” – „Ognisko KPW”.”
I wszystko jasne. Podziękowania dla Aleksandra za tłumaczenie i zwrócenie Łunińcowi roku narodzenia Łuninieckiego kina. Rok 1920. Kino „Ognisko” w Klubie Kolejowym. Cóż – należy świętować!
Następnie już nie mit, a zagadka. W Bibliotece Narodowej w Warszawie znalazłem najstarszy, jak dotąd, afisz kina w Łunińcu.
Poprosiłem dyrekcję biblioteki o opublikowanie go, podobnie jak innych plakatów Łunińca, w domenie publicznej w serwisie: polona.pl. Można je tam zobaczyć, wpisując „Łuniniec” w polu wyszukiwania. Tak więc, najstarszy afisz Łunińca, a nawet nie afisz filmowy, tylko plakat informujący, że 2 lutego 1922 roku w Kino-Teatrze (tak właśnie jest w oryginalnej pisowni) „Strzecha” odbędzie się uroczysty wieczór, poświęcony rocznicy powstania styczniowego z 1863 roku, znanego na Białorusi jako powstanie K. Kalinowskiego. Czym więc jest ta „Strzecha”, czy to przyszła „Fortuna” – Kino KOP w Domu Ludowym, a może – „Ognisko KPW”? Zagadek jest więcej, niż dowodów.
Mit nr 3.W Łunińcu przed drugą wojną światową było jedno kino.
W książce „Pamięć. Rejon Łuniniecki ”o przedwojennym kinie w Łunińcu napisano:
„Od czasów carskich istnieje klub kolejowy, w którym w latach 30 – 40 emitowane były filmy. Kinoteatr „Ognisko” należał do kolei, posiadał salę na 200 miejsc. Filmy wyświetlano 4 razy w tygodniu, początkowo – tylko „nieme”, ponieważ nie było sprzętu do taśm dźwiękowych.”
Ustalmy szczegóły. Po kolei.
Najpierw o „Ognisku”. Było ono pierwszym kinem, o którym zachowały się wiarygodne pisemne źródła. W 2020 r. będziemy obchodzić jego setną rocznicę. Nazwa „Ognisko” nie pojawiła się od razu, przypuszczam, że początkowo była to „Strzecha”, w niektórych wczesnych dokumentach klub kolejowy nazywał się „Kasyno Kolejowe”. Należał do Stowarzyszenia Pracowników Kolei „Ognisko” i mieścił się w dużym drewnianym parterowym domu kolejowym nr 62 (o osobnej numeracji domów kolejowych pisałem w swoich wcześniejszych artykułach), o łącznej powierzchni 309,5 metrów kwadratowych. W budynku znajdowały się: garderoba, poczekalnia na 100 osób oraz sala z ławkami na 200 widzów.
W piątek, 4 września 1925 roku w łuninieckim Klubie Kolejowym „Ognisko” wystąpił słynny warszawski teatr „Reduta”, który przeniósł się w latach 1925–29 do Wilna. Teatr słynnego aktora i reżysera teatralnego Juliusza Osterwy wystawił na scenie w Łunińcu nowy dramat Stefana Żeromskiego (tak nazywała się nasza ulica Rampowa – Kolejowa) „Uciekła mi przepióreczka” o idei ludowych uniwersytetów w przedwojennej Polsce. Jego premiera odbyła się w warszawskim Teatrze Wielkim i w tym samym roku sztuka znalazła się na łuninieckiej scenie z udziałem samego J. Osterwy!
W drugiej połowie lat dwudziestych XX wieku, w Drugiej Rzeczypospolitej, która obejmowała największy terytorialnie Powiat Łuniniecki, wzrosły wymagania dotyczące obiektów rozrywkowych, ich rozmieszczenia, wyposażenia i bezpieczeństwa pożarowego. 28 marca 1927 r. komisja Łuninieckiego Magistratu i Administracji Kolejowej w składzie: burmistrza Łunińca Zygmunta Czarnockiego, doktora powiatowego Włodzimierza Kowalskiego, przedstawiciela starostwa Kazimierza Bartniczka i starszego sierżanta policji Karola Wasilewskiego, pod przewodnictwem Antoniego Maślewskiego, w obecności członka zarządu Kina Kolejowego Witolda Szydłowskiego, przeprowadziła szczegółową inspekcję kinoteatru „Ognisko”. Z opisu wynika, że w głównej sali było 200 miejsc siedzących, wysokość sufitu wynosiła 4,2 metra, budynek miał 3 wyjścia – jedno z nich – z widowni. Ogrzewanie – 2 piece, prąd – z elektrowni kolejowej był tylko wieczorem, co często nie pozwalało na wcześniejsze obejrzenie i ocenzurowanie filmów. Protokół z kontroli spisany odręcznie atramentem, bardzo treściwy i ciekawy. Rezultatem prac komisji było 11 zaleceń dotyczących usprawnienia działania kina. Zalecono, między innymi, zamiast ław i krzeseł wolno stojących, rozmieszczenie poszczególnych siedzeń w rzędach 6 + 12 + 6 z dwoma przejściami pomiędzy nimi o szerokości 1,42 m oraz przejściami 0,89 m przy bocznych ścianach. Zalecono zwiększenie odległości między rzędami siedzeń z 40 cm do 49 cm, a do sali i kabiny projekcyjnej – zapewnienie odpowiedniego sprzętu przeciwpożarowego.
Podobna komisja, ale już złożona z prezesa zarządu Kolejowego „Ogniska” Szydłowskiego i zastępcy pińskiego architekta rejonowego Wacława Połkowskiego, 23 listopada 1928 r. wydała 14 zaleceń. Zalecone zostało zorganizowanie drugiego wyjścia z widowni, rozszerzenie obu wejść do 1,24 metra, wyposażenie budynku kina w telefon i sygnalizację przeciwpożarową, przygotowanie budynku i terenu pod kątem sanitarnym (toaleta wodna w środku!). Co najistotniejsze, zalecono budowę kamiennej kabiny kinoprojekcyjnej, oddzielonej od budynku głównego, o wysokości 2,13 m, z podwójnymi schodami, zewnętrznymi i wewnętrznymi, wyposażonymi w środki gaśnicze. Taśmy, nitro i celuloidowe, na których pokazywane były filmy, były bardzo łatwopalne, a opisane powyżej środki były podyktowane troską o życie i bezpieczeństwo dużej liczby naszych rodaków.
Lata 1929–1930 to okres, w którym do Wojewody Poleskiego w Brześciu skierowanych zostało kilka petycji o wydanie licencji, podpisanych przez burmistrza Witolda Stankiewicza i wiceprezesa zarządu oddziału Stowarzyszenia Pracowników Kolei „Ognisko” oraz słynnego kolejarza łuninieckiego Piotra Słodzińskiego. Kino zostało zamknięte 15 listopada 1929 roku, wszystkie przewidziane prace wykonane zostały do marca 1930 roku i, w tym samym miesiącu, kinu „Ognisko” wydana została już oficjalna licencja na filmy i działalność widowiskową.
Ceglana kabina projekcyjna została zbudowana w 1929 roku, oddalona była o 36 cm od głównego drewnianego budynku, a w sąsiednim frontonie kina wykonane zostały podwójne drzwi, które otwierały się i przez cały budynek, 3 ściany: poczekalnię i główną widownię, nad głowami publiczności, na ekranie odbywała się projekcja filmu. Rozwiązanie kontrowersyjne, ale, po długiej korespondencji, o której wspomniałem wyżej, zostało zatwierdzone. Kinowa wieża projekcyjna znajdująca się w północnej części „Ogniska” zachowała się na wiele lat dłużej, niż sam Klub – kino „Ognisko”.
Ciekawostką jest fakt, że w 1927 r. 5% repertuaru kinowego w Łunińcu stanowiła krajowa polska produkcja.
W latach 20-30 XX wieku polski rząd ściśle regulował działalność kin i ich repertuar, konieczne było uzyskiwanie każdego roku licencji na organizację widowisk w Poleskim Urzędzie Wojewódzkim w Brześciu oraz zatwierdzenie repertuaru w Starostwie Powiatowym Łuninieckim. Licencja wydawana była „Ognisku” na wniosek jego właścicieli i właściciela budynku – Ogniska Kolejowego. W latach 1930–31 z dokumentów dowiadujemy się, że kino „Ognisko” należało do łuninieckiego oddziału Y.M.C.A. – Związku Amerykańskiej Młodzieży Chrześcijańskiej. Związek wynajął pomieszczenie od pracowników kolei, w imieniu którego dokument podpisał szef łuninieckiego kolejowego „Ogniska”, znana postać w samorządzie lokalnym i zarządzie kolei, inżynier Kalikst Bułat. W 1931 r. kino działało 4 razy w tygodniu.
W 1932 r. kino wróciło od „młodych amerykańskich chrześcijan” – do samego „Ogniska”, wnioski o wydanie licencji na lata 1932–34 podpisywał dyrektor kina – wiceprezes Ogniska KPW, zawiadowca stacji Łuniniec – inżynier Jan Szczepański.
Na pamiątkowym zdjęciu pracowników kolei łuninieckiej, dedykowanym przez kolejarzy Łuninieccy w 1931 r. swojemu lekarzowi, doktorowi Świeżewskiemu, w pierwszym rzędzie od góry znajduje się: Kalikst Bułat – 9 po lewej, Jan Szczepański – 13 po lewej, Witold Szydłowski – 1 po prawej, Piotr Słodziński – 3 z prawej.
Zachowałо się niewiele informacji o repertuarze kina kolejowego w Łunińcu.
Procent polskich filmów, emitowanych w latach 1931–33, zwiększył się do 20%.
Przed 1927 r. filmy były nieme. W Łunińcu, a także w całej Polsce, ogromną furorę zrobiły nieme obrazy oparte na motywach z „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza i opery „Halka” Stanisława Moniuszki. Dzieła artystyczne wysokiej klasy, z żywą grą aktorską, fascynującymi obrazami krajobrazu, ekscytujące, zachwycają widzów do dziś!
Był jeszcze jeden niemy film, który obejrzeli prawie wszyscy mieszkańcy Łunińca – „Zew morza”. Dwugodzinny melodramat, gloryfikujący miłość Polski i Polaków do Morza Bałtyckiego z gwiazdami Marią Malicką, Jerzym Marrem i moją ulubioną aktorką polskiego międzywojennego kina Norą Ney, znakomitego reżysera Henryka Szaro.
Film przyciągnął zainteresowanie mieszkańców Łunińca tym, że wystąpił w nim, grając samego siebie – pilota hydroplanu Leo H-13 z eskadry morskiej w Pucku nasz rodak Eugeniusz Podolski. Co ciekawe, pod tytułem „Miłość marynarza” film ten był emitowany na początku lat 30 XX wieku także w Związku Radzieckim.
Pierwszym filmem dźwiękowym na świecie był hollywoodzki „The Jazz Singer”, którego premiera odbyła się 6 października 1927 r. W Łunińcu film dźwiękowy pojawił się na przełomie lat 1932–33. Dziwne jest to, że wspomniane wyżej czasopismo KPW nr 5 z 1937 r. podaje: „W 1935 r., dzięki rozsądnej polityce gospodarczej Zarządu KPW Ognisko można było zrobić dźwiękowe kino kolejowe, wywarło ono ogromne wrażenie na mieszkańcach 10 tysięcznego miasta…”.
Dziwne, ponieważ jeszcze w „Kronice Łuninieckiej” z 1933 r. znajdują się 2 reklamy filmów, z których jeden – to pierwszy polski film kostiumowy i jeden z pierwszych filmów dźwiękowych „Księżna Łowicka”, bardzo ciekawy i kolorowy film ze słynną Jadwigą Smosarską i Józefem Węgrzynem w rolach głównych.
Film o Joannie Grudzińskiej – żonie dowódcy armii Królestwa Polskiego – Wielkim Księciu Konstantym i jej miłości do oficera – buntownika Waleriana Łukasińskiego. Premiera filmu odbyła się 4 września 1932 r. w Warszawie, a już 16–19 lutego 1933 r. film trafił na ekran w Łunińcu. Druga reklama dotyczyła filmu „Czterech z Legii”…
Mimo to, że kino kolejowe „Ognisko” działało w latach 1920–1939, zachował się tylko jeden plakat tego kina, zatytułowany „Kino Ognisko KPW” – „Zaginiony horyzont” – hollywoodzki epos z 1938 roku o samolocie, który rozbił się w Himalajach, losie jego pasażerów, Szangri La…
Po II wojnie światowej kino wznowiło pracę i często można było w nim zobaczyć w gościach u mechanika filmowego Michaiła Kaprałowa naszego słynnego rodaka i krajoznawcę pana Leona Kołosowa.
Oto, jak Mikołaj Saniukowicz i Aleksander Żuk wspominają powojenny klub kolejowy: „Wejście do budynku klubu kolejowego znajdowało się od strony północno-wschodniej (od cmentarza i PCz-19). Przy wejściu znajdował się duży hol, w którym odbywały się wieczory taneczne i różne wydarzenia kulturalne! Na samym końcu foyer, po prawej stronie wejścia do kina, znajdowała się platforma dla muzyków (orkiestra dęta, ponieważ zespoły instrumentalne pojawiły się znacznie później). Wejście do kina znajdowało się obok platformy dla muzyków i tam trzeba było się wspinać po drewnianych schodach. ”
W latach 60 budynek „Ogniska” kolejowego został rozebrany, ale jako pomnik po nim została kabina projekcyjna, którą łuninczanie pamiętają, jako dziwny biały ceglany budynek między dwoma boiskami piłkarskimi, dużym i małym, na których zasłużony łuniniecki trener i ulubiony przez nas dzieci wspaniały i wymagający pedagog – Walery Żukowski trzymał sprzęt sportowy – tyczki, barierki, dyski itp. Kabina została zlikwidowana podczas ostatniej przebudowy stadionu „Polesie”, teraz na jej miejscu znajduje się jego wschodnia trybuna …
Tak więc czy tylko jedno kino było w przedwojennym Łunińcu? W dokumentach dotyczących województwa poleskiego widnieje, że i w roku 1931 i w 1936 kino „Ognisko” było jedynym oficjalnie zarejestrowanym kinem w mieście, ale zachowały się wspomnienia ojca Pana Leona Kołosowa, w których on opowiadał, że pracował przy obsłudze generatora u właściciela kina „Fortuna” jeszcze w latach dwudziestych.
Ze wspomnień Leonida Kołosowa wynika, że „właścicielem kina w Domu Kultury „Fortuna” był Pan Andrzej Czerechowicz. Mieszkał on we własnym, dość dużym domu na rogu ulic Cmentarnej i J. Piłsudskiego. Drugi lub trzeci dom od rogu. Jest to dla dzisiejszych łunińczan mniej więcej rejon „placu tanecznego”. Tak więc pan Czerechowicz wynajął kawałek ziemi w ogrodzie Oboleńskich, zbudował tam coś w rodzaju szopy. Kupił generator, podpisał umowę ze Stowarzyszeniem Domu Kultury „Fortuna” i Domem Strażaka na dostawy energii elektrycznej, którą zabezpieczał występy przyjezdnych trup i swoje własne kino. Przy generatorze musiał zawsze być dyżurny. ”Oto właśnie ojciec Pana Leona dorabiał sobie w ten sposób ze swoim przyjacielem, dzięki czemu na pokazy filmów chodzili bezpłatnie. Nawiasem mówiąc, A. Czerechowicz był pierwszą prywatną osobą w Łunincu, która „zastosowała” prąd. Potem był Pan Sokołowski na ulicy Szerokopiaskowej z jego elektryfikacją części miasta i nieudany plan elektryfikacji Łunińca Chaima Pomeranca…
Niestety, w archiwach nie zachowały się, lub na razie nie zostały znalezione dokumenty potwierdzające opowieść Leonida Kołosowa o kinie „Fortuna” w Teatrze Miejskim – Domu Ludowym w latach dwudziestych XX wieku. Lecz cóż one znaczą w porównaniu z takimi barwnymi wspomnieniami przyszłego zasłużonego pracownika – woźnego Magistratu w Łunińcu, któremu przyznana została Polska nagroda rządowa. Takim wspomnieniom trzeba wierzyć na słowo!
Zaś w roku 1936 na scenę kulturalną wkraczają strażacy graniczni KOP z Łunińca! Oddział kulturalny Korpusu Ochrony Pogranicza (kwatera główna brygady „Polesie” początkowo mieściła się w Lachwie, a w 1939 r. przeniosła się do nowych koszar 3 batalionu 84 pułku piechoty 30 Dywizji Piechoty, który jednak nie „osiedlił się” w nowych koszarach), otworzył w Łunińcu i powiecie od razu 5 kin: w Łunińcu, Mikaszewiczach, Sienkiewiczach, Lachwie i Leninie. W łuninieckiej żydowskiej gazecie „Unzer Ojfgabe” z marca 1937 r. po raz pierwszy pojawiła się reklama tych kin. Badania archiwów przeprowadzone przez autora tego artykułu wykazały, że kino KOP Polesie w Łunincu mieściło się w Domu Kultury „Fortuny”. I tu koło się zamyka.
Mit nr 3 – obalony. W Lunińcu w latach 20 i 30 XX wieku istniały 2 kina: 1 – Kino Kolejowe „Ognisko” w Klubie Kolejowym w Ogrodzie kolejowym o tej samej nazwie i 2 – kino w sali „Fortuna”, a następnie – brygady „Polesie” Korpusu Ochrony Pogranicza w Domu Ludowym – Teatrze Miejskim w Łunińcu.
Któreś z nich w 1922 r. nazywało się „Kino – Teatr Strzecha”.
Osobny, jak powiedziano by teraz, segment rynku stanowiły kina objazdowe. Przenośne francuskie instalacje filmowe „Pathé” umożliwiły projekcję „niemego” obrazu o rozmiarach: 3 na 2 metry na odległość do 10 metrów, bez prądu, generator był integralną częścią kamery filmowej.
Na początku lat dwudziestych posiadanie takiego aparatu było rzadkością, ale już w 1927 r., kiedy dostępność kamer filmowych stała się większa i zrozumiano potrzebę uregulowania jakoś tej działalności, z dokumentów Województwa Poleskiego można zaczerpnąć informacje o objazdowych kinach na terenie powiatów łuninieckiego i pińskiego. Największym specjalistą w dziedzinie kina objazdowego był Feliks Białowicz z Pogostu Zagorodzkiego, który pokazywał kino nieme w różnych częściach naszego powiatu w latach 1927–1935. Rzadziej z Pińska pojawiał się Hirsz Arłowski (zachowana pisownia). W 1935 roku na scenie łuninieckiej kinematografii pojawia się legenda europejskiej (i nie tylko) działalności kinowej, przedstawiciel rodziny Bojarskich, Ilja Bojarski, syn Dawida Bojarskiego, właściciela pierwszego kina pińskiego. Jeśli można znaleźć historię godną pióra Chase i kina hollywoodzkiego, to właśnie historia rodziny Bojarskich. Dawid, który otworzył kino w Pińsku w 1911 r., w Moskwie – w 1916 r., jego syn – Ilja – 2 kina w Berlinie, 1 – w Wiedniu, 2 – w Palestynie, 1 w Rydze był też właścicielem kina mobilnego w Pińsku i Łunińcu! ! Tematem zajmie się piński krajoznawca i profesor Poleskiego Uniwersytetu Państwowego Aleksander Iljin. Ilja Bojarski w sierpniu – wrześniu 1935 r., za zgodą administracji wojewódzkiego zarządu poleskiego, wyświetlał w miastach i miejscowościach Polesia (27 sierpnia 1935 r. – Łuniniec, 28 sierpnia – Dziatłowicze, 30 sierpnia – Bostyń, 31 sierpnia – Malkowicze, 1 września 1935 r. – Hańcewicze… ) film dokumentalny o pogrzebie Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego. Pod ścisłym nadzorem policji, która podejrzewała Bojarskego o szpiegostwo … Następnie – intryga, z którą moim zdaniem, doskonale poradzi sobie A. Ilin.
Mit nr 4. Poziom filmów, emitowanych przed wojną w Łunińcu, nie był zbyt wysoki.
Aby obalić, lub nie, to stwierdzenie trzeba zanurzyć się w repertuarze międzywojennego łuninieckiego kina. Najłatwiej to zrobić, analizując przedwojenne afisze, których, dzięki Bogu, zachowało się ponad 26 w Bibliotece Narodowej w Warszawie.
… Np. 2-godzinny film katastroficzny „Chicago” z 1937 r. hollywoodzkiego reżysera Henry’ego Kinga, znany radzieckim fanom pod tytułem „W starym Chicago” z Tyrone Power w roli głównej.
„Rok 1854. Rodzina irlandzkich imigrantów jedzie wozem przez prerię w Chicago, aby rozpocząć tam nowe życie. Sygnał zbliżającego się pociągu narusza rodzinną sielankę. W mimowolnym napadzie dziecinności głowa rodziny postanawia ścigać się z parowozem, ale kłęby czarnego dymu i sygnały dźwiękowe straszą konie, które ponoszą i zrzucają ojca rodziny. Jest śmiertelnie ranny: „Przynieście mi Chicago” – prosi swoich synów i umiera. Trzynaście lat później wdowa po nim, Molly O’Leary – pracuje jako właścicielka pralni w Chicagskim Patch, pierze dla cełego miasta, jej najstarszy syn, Jack – jest prawnikiem, błyskotliwym mówcą, któremu nie udaje się osiągnąć sukcesu, średni syn, to obracający się w kręgach kryminalnych awanturnik i hazardzista Dion oraz najmłodszy Bob – maminsynek zakochany w niemieckiej praczce Gretchen. Aby zwiększyć swoje wpływy w mieście, Dion pomaga niczego nie podejrzewającemu bratu zostać burmistrzem Chicago. Jako szef miasta, postanawia on najpierw przebudować teren, na którym znajduje się saloon przynoszący Dionowi i jego ukochanej Belle świetne zyski. Między braćmi dochodzi do kłótni, a Dion odkrywa swoje karty: Jack został burmistrzem tylko dzięki jego oszustwu: „Ty jesteś burmistrzem, ale ja jestem Chicago!” Pani O’Leary śpieszy, aby rozdzielić swoich synów, zostawia bez nadzoru krowę, ta przewraca w oborze lampę naftową. Dochodzi do pożaru, ogień szybko rozprzestrzenia się na sąsiednie domy i za chwilę płonie połowa miasta. Jack kieruje działaniami przeciwpożarowymi i umiera bohaterską śmiercią. Dion szuka żony i matki w chaosie w tłumie uciekającym przed ogniem i odnajduje je na brzegu jeziora. Razem patrzą na dogorywające miasto. „To było miasto z drewna, a teraz wszystko obróciło się w popiół. Ale z ognia rodzi się stal. Jesteśmy silni, skończymy to, co zaczęliśmy ”, zaklina się pani O’Leary, zwracając się do ludzi, mimo utraty męża, najstarszego syna i domu. Powszechnie przyjmuje się, że „Chicago”, to najdroższy przedwojenny hollywoodzki film, jego budżet wynosił niewyobrażalną, jak na tamte czasy, kwotę 2 miliona dolarów! ” (Przekroczył go tylko film „Przeminęło z wiatrem”, który wyszedł 15 grudnia 1939 roku, z budżetem 3, 977 milionów dolarów).
…Kolejny afisz – „Dwaj Rywale”, z królem Hollywoodu Clarkiem Gablem w roli Chrisa Huntera i Myrną Loy. Reżyser Jack Conway, studio filmowe – Metro-Goldwyn-Mayer. Premiera – 16 września 1938r. Premiera w Łunińcu – 23 marca 1939 roku.
…Przeglądamy dalej Łuninieckie afisze… Francuska ekranizacja z 1937 roku A.S. Puszkina „Dama pikowa” z wielkim Pierrem Blancharem w roli głównej…
… „Wróć moja maleńka” – wspaniały włoski film z 1937 roku, w którym pojawiło się słynne tango w wykonaniu Aldo Viscontiego (Emilio Renzi) – «Torna piccina mia» …
… „Miłość w dżungli” z Dorothy Lamour, Reyem Millandem. Premiera światowa – 24 grudnia 1936 roku, w Łunińcu – 21 kwietnia 1939 roku. Mój Boże, nie wierzę, w 1939 roku, w przedwojennym Łunińcu – półtoragodzinny kolorowy! hollywoodzki film z polskim tłumaczeniem!
Pierwszy pełnometrażowy kolorowy film Rubena Mamulyana „Becky Sharp” wyszedł w 1935 roku i rok ten jest uznawany na całym świecie za rok narodzin kina kolorowego. Pierwszy radziecki pełnometrażowy film o paradzie Zwycięstwa został nakręcony latem 1945 r.; a w Łunińcu, Mikaszewiczach i Sienkiewiczach kolorowe filmy dźwiękowe oglądano już w 1939 roku!
…i już na pewno „strzał kontrolny” – klasyk Walta Disneya – słynna „Królewna Śnieżka” – kolorowa kreskówka z polskim podkładem głosowym, od 18 kwietnia 1939 r. – w Łunińcu, 21 kwietnia – w Sienkiewiczach, 22 kwietnia – w Mikaszewiczach.
I tak mit obalony!
Ponadto, w Łunińcu były wyświetlane najlepsze kina polskie, o czym pisałem powyżej. Można dodać jeszcze z tych samych plakatów z lat 1938–1939: „Granica” na podstawie powieści Zofii Nałkowskiej z Mieczysławą Ćwiklińską i Elżbietą Barszczewską;
„Papa się żeni” – z Lidią Wysocką, Mirą Zimińską i Franciszkiem Brodniewiczem , „Biały Murzyn” – z Aleksandrem Żabczyńskim w roli głównej. Z kolei ukochanym polskim filmem przedwojennym, moim i mojej córki, jest „Paweł i Gaweł” z 1938 roku z Eugeniuszem Bodo i Adolfem Dymszą w rolach głównych. Rozbrzmiała tam słynna „Kołysanka”, tak lubiana przez dzieci.
Przed filmami pokazywane były czasopisma filmowe, najczęściej „PAT” – Polskiej Agencji Telegraficznej, której katalog znajduje się w Archiwum Państwowym Obwodu Brzeskiego (zespół nr.1, inwentarz nr 8, jednostka aktowa nr 289), w nim – dobrze znana historia z kino magazynu P.A.T. nr 5 z 1939 r. o otwarciu i wyświęceniu kościoła w Sienkiewiczach.
. Link: https://www.youtube.com/watch?v=BJABb6z5Dfo
Jeszcze wcześniej, przed pojawieniem się kina dźwiękowego, filmy emitowano przy akompaniamencie tapera, najczęściej w tej roli w łuninieckim kinie „Ognisko”, występowała żona inżyniera kolei – nauczycielka muzyki w gimnazjum im. Króla Władysława Jagiełło – pani Rajska w towarzystwie duetu skrzypcowego.
Mit nr 5. Kino było rozrywką dla „bogatych panów”, niedostępną dla zwykłych mieszkańców Łunińca.
Koszt biletów do kina KOP w Domu Ludowym „Fortuna” wynosił: 20 groszy dla dzieci, 25 lub 50 groszy dla dorosłych, w zależności od seansu, czasu trwania itp. Porównywalne ceny obowiązywały w kinie kolejowym „Ognisko”. Jak pisał Aleksander Żuk w „Inform Progułce”: „Dzieci i młodzież szkolna płaciły 20 groszy, dla nich organizowane były specjalne dzienne seanse. Pracownicy kolejowi płacili za seans 25-50 groszy, ludność lokalna – 25-80 groszy. Część biletów była przydzielana bezpłatnie żołnierzom łuninieckiego garnizonu, kolejarze mieli również duże zniżki na filmy popularnonaukowe i dokumentalne. Owszem, kino kosztowało, dla wielu było to sporo, ale warto zauważyć, że w okresie Drugiej Rzeczypospolitej kino było najbardziej dostępną i najtańszą formą relaksu. A propos dostępności. Ludność miasta liczyła 8 000–10 000 mieszkańców, średnia pensja była stosunkowo niewielka, w przypadku mężczyzn wynosiła 100 zł, w przypadku kobiet, jeśli pracowały, 40–50 zł. Ale w mieście mieszkało 1000 członków rodzin kolejarzy, którzy zarabiali znacznie więcej, do 150-250 złotych. W mieście kwaterował 3 batalion (1200 żołnierzy) 84 pułku piechoty Strzelców Poleskich, a jego żołnierze i oficerowie osiągali dobry dochód. Ponadto była wojskowa i graniczna komendy. 30% ludności miasta stanowili Żydzi, działało ponad 300 sklepów, kawiarni, restauracji, innych obiektów … Z finansowego punktu widzenia (20-50 groszy za seans) dostępność kina, według mnie, była porównywalna z dostępnością z mojego dzieciństwa w Związku Radzieckim (10 kopiejek – bilet dla dzieci, 20-25 kopiejek – dla dorosłych). Tak, ceny w kinie były trochę wyższe, codziennie się do niego nie chodziło, ale przecież było to 50 lat temu. Bądźmy szczerzy, „popyt tworzy podaż”, w przedwojennym Łunińcu były 2 kina, które łącznie mieściły 400 widzów, seanse emitowane były 4 razy w tygodniu, ciężko było dostać bilety i wcisnąć się do sali. Kina Powiatu Łuninieckiego znajdowały się również w Hańcewiczach, Sienkiewiczach, Leninie, Lachwie, Mikaszewiczach. Kino „Ognisko” w Hańcewiczach zostało otwarte w 1937 r. i znajdowało się także w budynku kolejowym nr 7 na ulicy Generała J. Hallera i zostało zaprojektowane na 140 miejsc. Proszę powiedzieć czy kino było dostępne dla szerokiego grona obywateli? Czy ktoś może mi podać nazwę miejscowości w radzieckiej Białorusi lat 30-ch, z mniej niż 10 tysiącami mieszkańców, w której przed wojną były 2 kina z 400 miejscami siedzącymi, w których emitowane byłyby dźwiękowe filmy w kolorze? Bez komentarza …
O dostępności i popularności kina w Lunińcu świadczy również nakład afisz filmowych. Natychmiast zwróciłem na nie uwagę. 80-100 egzemplarzy! Proszę sobie wyobrazić, że średni rozmiar plakatu wynosił około 1 metr na 60 cm. Przedwojenny Łuniniec był, co prawda, ładnie – zielony, ale też dość mały. Gdzie można było rozmieścić w nim 100 afisz filmowych?
Zagadkę odgadł nasz słynny rodak i krajoznawca Pan Leon Kołosow, który powiedział, że w mieście stały 4 słupy reklamowe: pierwszy – na placu przed szkołą i Magistratem, od strony apteki Hofsztejna (obecnie policja drogowa); drugi – w pobliżu Dworca kolejowego, przy wyjściu do miasta od strony peronu (w tamtych czasach wejście na peron było płatne, a całość ogrodzona siatką). Trzeci – w Domu Ludowym – w pobliżu Straży Pożarnej, i czwarty – naprzeciwko Sejmiku (później – sądu), zdawał się blokować przejście do domów w zaułku (teraz jest to ulica Pokoju) i do domu sekretarza sądu Woszczuły. Ale kino było tak popularne, że każdy właściciel sklepu, hotelu, kawiarni i restauracji uznawał, że w dobrym tonie jest, jak powiedziano by teraz, aktualizacja informacji o pokazach filmowych w Łunińcu, tj. afisze. Dlatego 80-100 egzemplarzy plakatów filmowych rozchodziło się „jak świeże bułeczki”, a „główną kopię”afiszu (plakatu) wysyłano do Biblioteki Narodowej w Warszawie, gdzie niektóre z nich zachowały się prawie nietknięte i są teraz dostępne dla dociekliwego oka krajoznawcy.
Infrastruktura, o ile można tak powiedzieć, kina w Łunińcu składała się nie tylko z kina, jego pracowników, taperów, plakatów i słupów przeznaczonych do ich przyklejania. Ciekawe jest to, że zarówno kino KOP, jak i „Ognisko” miały zawrzeć umowy licencyjne na wyświetlanie filmów z polskimi przedstawicielstwami w Warszawie znanych koncernów filmowych:
– Towarzystwo Kinomatograficzne Patria – Film
– Panta – Film Konsorcjum Filmowe
– Paramount Films
– Towarzystwo Filmowe Universal Pictures Corporation
– 20th Century Fox
– Dom Handlowo-Przemysłowy “Sfinks” , Aleksander Hertz i S-ka
– Towarzystwo Filmowe Warner Bros. First National Films
– Parlofilm i tp.
Na mocy umów kino otrzymało nie tylko samą taśmę, ale także cały zestaw licencjonowanych kolorowych afisz, plakatów, „fotosów” – materiałów fotograficznych i często licencjonowanych programów, tak jak jest teraz w teatrach, z krótkim opisem fabuły, głównymi aktorami i recenzjami krytyków filmowych. Szkoda, że ta tradycja minęła. Ale zdjęcia pozostały, jedno z nich, bardzo interesujące, opublikowane zostało na stronie w „OK” Aleksandra Żuka. Na nich nasz rodak Eugeniusz Kowko pozuje właśnie przy takim licencjonowanym kolorowym plakacie hollywoodzkiego filmu „Miłość w dżungli”. Plakat ten znajduje się na ścianie „Cukierni Flaksmanów”, o czym świadczy asortyment i reklama warszawskiej cukierni „Wedel” – z drugiej strony. Teraz jest to budynek okręgowego zrzeszenia konsumentów.
Pan Leon Kołosow przypomniał sobie, jak był ze swoim ojcem na jednym z pokazów filmowych w kinie „Ognisko”:
„Gdzieś w roku 38-39 mój ojciec i ja byliśmy w kinie w „Ognisku”. Wyświetlano film o przygodach Europejczyków w Afryce. Rdzenni murzyni łapali białych i torturowali ich. Główną rolę grał znany artysta, którego widziałem wcześniej w filmach i został w tym filmie zabity. Cóż ja wiedziałem o produkcji filmowej i artystach – nic. Myślałem, że to wszystko jest rzeczywistością, więc krzyknąłem na całą salę, że chyba go zabili, ale on żył i trafił do Afryki. W sali rozległ się śmiech. Coś mi tłumaczyli, gdy opuściliśmy kino. Takim byłem kinomanem!”
Podsumowując, można powiedzieć, że Łuniniec ma bardzo bogatą historię kina, która rozpoczęła się w 1920 roku, być może wcześniej, co oznacza, że nasi potomkowie powinni pamiętać, doceniać i godnie obchodzić setną rocznicę Łuninieckiego kina w 2020 roku!
Zamiast epilogu.
– W latach 1931–1932 w powiecie łuninieckim kręcono niemy film w reżyserii Józefa Lejtesa „Dzikie pola”, wojenny melodramat o miłości wracającego ze wschodu polskiego oficera i prostej poleskiej dziewczyny. Ten film dźwiękowy był nagrany w językach: polskim, angielskim, francuskim i niemieckim. Niestety, wszystkie wersje filmu zaginęły podczas II Wojny Światowej, niektóre fragmenty zostały zachowane, ale film uważa się za zaginiony.
– 1936 rok. Na ekrany wszedł film dokumentalny reżyserów Maksymiliana Emmera i Jerzego Maliniaka „Polesie. Reportaż z krainy tęsknych pieśni”, kręcony m.in. w Powiecie Łuninieckim, otrzymał Srebrny Medal na Festiwalu Filmowym w Wenecji w 1936 roku – największy sukces na międzynarodowej scenie polskiego przedwojennego kina.
– W sierpniu 1939 r. w polskich kinach emitowany był film dokumentalny „Piękno naszych Kresów Wschodnich”. Ten 46-minutowy film nagrywany był między innymi w Powiecie Łuninieckim…
Swiatosław Janoczkin