Los Jana Gadomskiego jest podobny do wielu innych losów funkcjonariuszy Policji Państwowej pełniących służbę na Kresach II Rzeczypospolitej. Urodził się 29 sierpnia 1896 r. w Kleszewie. Jako żołnierz Wojska Polskiego brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Po demobilizacji wstąpił do policji. Na stanowisku posterunkowego służył w Nieświeżu, Sołtanowszczyźnie oraz Hrycewiczach. Zaginął bez wieści we wrześniu 1939 roku.
Wnuk Jana Gadomskiego mieszkający obecnie w Baranowiczach przechowuje obszerne archiwum policjanta. Są to głównie dokumenty dotyczące spraw finansowych: polisy ubezpieczeniowe, kwity, książeczki obrachunkowe i wkładkowe, nakazy płatnicze. Za pomocą tych dokumentów można podjąć próbę rekonstrukcji życia codziennego polskiego policjanta w okresie międzywojennym oraz dowiedzieć się, w jaki sposób mieszkańcy wschodnich województw II RP płacili podatki, przechowywali swoje oszczędności, jakie mieli problemy finansowe.
Służba policjanta w latach międzywojennych, jak również dzisiaj, związana była z ryzykiem dla życia. Jest więc rzeczą naturalną, iż Jan Gadomski nie raz miał sprawy z agentami ubezpieczeniowymi. We wrześniu 1935 roku posterunkowy zawarł umowę z agentem Pocztowej Kasy Oszczędności Górniewiczem ubezpieczając swoje życie na sumę tysiąc złotych. Umowa miała trwać 25 lat. Po ukończeniu tego terminu Pocztowa Kasa powinna była wypłacić Gadomskiemu sumę ubezpieczenia wraz z przypadającym udziałem w zyskach. Ze swojej strony policjant miał przez cały czas ubezpieczenia płacić miesięczną składkę wynoszącą 3,45 zł. Po upływie 3 lat od momentu zawarcia umowy usługobiorca podpisując skrypt dłużny mógł zaciągnąć w Kasie pożyczkę. Nie wiemy, czy skorzystał Jan Gadomski z tej opcji umowy. Był jednak sumiennym klientem, gdyż terminowo płacił składki. Świadczą o tym specjalne kwity. W razie śmierci ubezpieczonego sumę wskazaną w polisie miała otrzymać jego żona lub dzieci. Niestety, ani Jan Gadomski, ani jego żona Józefa wraz z dziećmi nie doczekali się tych pieniędzy.
Warto powiedzieć, że sytuacja materialna funkcjonariuszy PP w okresie międzywojennym była zła. W związku z trudnościami gospodarczymi państwa i niskimi zarobkami funkcjonariuszy władze policyjne wychodziły z inicjatywą zakładania stowarzyszeń gospodarczych i zorganizowania akcji samopomocy policjantów. Początkowo była to działalność w ramach poszczególnych województw, dopiero później dokonano centralizacji poczynań w tej dziedzinie. W miejsce dotychczasowych organizacji od 1925 roku zaczęły funkcjonować Kasa Samopomocy Wyższych Funkcjonariuszy PP oraz wojewódzkie Kasy Niższych Funkcjonariuszy Policji Państwowej. Majątek stowarzyszenia składał się z funduszu ubezpieczeniowego (fundusz „A”), który tworzyły miesięczne składki członkowskie w wysokości 1,5 % pełnych poborów oraz tzw. funduszu pożyczkowo-zapomogowego (fundusz „B”), pochodzącego z wpisowego (3 zł), odsetek od posiadanych lokat, darowizn orazwpływów okolicznościowych z organizowanych imprez. Z funduszu „B” (pożyczkowo-zapomogowego) wypłacano pożyczki i bezzwrotne zapomogi w związku z trudną sytuacją materialną na zakup lekarstw, ubrań, przyborów szkolnych. Z funduszuubezpieczeniowego „A” wypłacano środki finansowe w razie śmierci członka kasy w wysokości 6-miesięcznej pensji, oprócz tego w przypadku kalectwa, śmierci współmałżonka oraz innych członków rodziny.
Jan Gadomski jako posterunkowy od 1932 roku był członkiem Kasy Samopomocy Niższych FunkcjonariuszyPolicji Państwowej województwa nowogródzkiego, o czym świadczy członkowska książeczka obrachunkowa. W ciągu roku w terminie płacił składki wynoszące od 3,80 zł do 5,10 zł. Były to niemałe pieniądze, ponieważ za 3 złote można było kupić na początku lat 1930ch kilka kilogramów mięsa.
Głównym bogactwem mieszkańców Kresów była ziemia. W okresie międzywojennym wśród biednej ludności wiejskiej bardzo popularne były hasła parcelacji wielkiej własności i rozdanie ich pomiędzy chłopów małorolnych i bezrolnych. Idee te popierały partie ludowe i lewicowe. Pod naciskiem partii chłopskich Sejm Ustawodawczy przyjął 10 lipca 1919 roku uchwałę o zasadach reformy rolnej. Maksimum posiadania ziemi określono na 60 do 180 ha w zależności od warunków lokalnych, z podniesieniem limitu do 400 ha na Kresach. Kolejną ustawę w tej sprawie uchwalono w 1925 r.
Podczas reformy Janowi Gadomskiemu udało się nabyć działkę o powierzchni 7,25 ha w Sołtanowszczyźnie (powiat Nieśwież). W tym celu zaciągnął pożyczkę w Państwowym Banku Rolnym. Przedmiotem działalności tego banku było udzielanie kredytów krótkoterminowych i długoterminowych drobnym i średnim rolnikom. Zachował się kwit o wypłacie składki na sumę 342 zł wydany 28 grudnia 1929 roku Gadomskiemu przez Pocztową Kasę Oszczędności w Nieświeżu. Następny kwit z archiwum świadczy o wypłacie mniejszej sumy – 80 zł. Oczywiście, Gadomski jako niższy funkcjonariusz PP miał problemy z terminową wypłatą wielkich sum pieniężnych. W 1934 roku zwrócił się do Ministerstwa Spraw Wojskowych jako uczestnik wojny polsko-bolszewickiej z prośbą przekwalifikować jego działkę na bezpłatną. Jego prośba została jednak odchylona. Od tego czasu policjant ciągle miał trudności finansowe. Musiał wypłacać pieniądze za pożyczkę w Banku Rolnym, podatek gruntowy. Prócz tego w II Rzeczypospolitej istniał obowiązkowy szarwark na rzecz gminy z możliwością wykupienia się od niego. Już w 1936 roku Jan Gadomski miał uiścić 18,85 zł. za zwłokę w wypłacie pożyczki. W tym samym roku za zwłokę w wypłacie podatku gruntowego pozbawiono go części majątku ruchomego. Ostatni dokument z archiwum – nakaz płatniczy datowany 15 kwietnia 1939 roku – informuje, że policjant znów miał zaległości z lat ubiegłych.
Prawdopodobnie, trudności finansowe zmusiły posterunkowego zwrócić się do usług instytucji oszczędnościowo-kredytowych. W 1931 roku Jan Gadomski założył lokatę na sumę 5 złotych w Komunalnej Kasie Oszczędności (KKO) w Nieświeżu. Główny cel tej instytucji polegał na gromadzeniu oszczędności oraz udzielaniu kredytów krótkoterminowych, pożyczek wekslowych, zastawczych oraz kredytów hipotecznych dla drobnego przemysłu, rzemiosła i handlu. Gadomski wkrótce skorzystał z drugiej opcji, zaciągając w Kasie pożyczkę na sumę 200 zł, na pewno dla rozliczenia się z kredytem w Banku Rolnym. W listopadzie 1938 roku policjant został członkiem Kasy Stefczyka w Hrycewiczach. Złożył do Kasy najpierw 25 złotych, zaś kilka tygodni później jeszcze 5 zł. Robił to jednak dlatego, by zaciągnąć nową pożyczkę na sumę 250 zł, bo tylko członek Kasy mógł otrzymać tam kredyt.
Pierwsza Kasa Stefczyka została założona z inicjatywy doktora Franciszka Stefczyka w 1890 roku w Czernichowie. Działanie to było podyktowane dobrobytem wsi, a więc potrzebą zdobycia dogodnego kredytu. Kasy od złożonych wkładów płaciły 4,5% rocznie, pożyczek zaś udzielały na 6% rocznie i to musiało wystarczyć, aby wszystkie koszty funkcjonowania kasy pokryć. Źródłem dochodów kasy było wpisowe oraz odsetki od pożyczek. Model biznesowy był zatem niezwykle prosty i transparentny. Kasy umożliwiały przechowywanie oszczędności, przez co ograniczana była bieżąca konsumpcja. Podjęcie depozytu było możliwe natychmiast do ściśle określonej kwoty (do 10 zł). W skrajnym przypadku, przy kwocie wyższej (ponad 1000 zł) wypowiedzenie musiało być złożone aż z trzymiesięcznym wyprzedzeniem. Było to z pewnością niewygodne dla członka kasy, ale zapewniało lepszą płynność samej instytucji.
Niestety, Jan Gadomski nie zdołał rozliczyć się z kredytami przed wybuchem II wojny światowej. 17 września wyszedł jak zwykle z domu na służbę. Od tej pory wszelki ślad po nim zaginął. Prawdopodobnie, został zabity przez miejscowych skomunizowanych chłopów. Żona z dziećmi żyła w bardzo ciężkich warunkach na wsi. Wraz z wkroczeniem Armii Czerwonej straciła ziemię, która sprawiła tak wiele kłopotów mężowi. Po upadku ZSRR krewni Jana Gadomskiego próbowali dowiedzieć się o losie posterunkowego. Wszystkie jednak poszukiwania do dziś nie przyniosły rezultatu.
Dymitr Zagacki