Urodziłem się 19 lipca 1936 roku w Kobryniu. Moi rodzice, nauczyciele z zawodu, pracowali w wiejskich szkołach w Świekliczach, Tatamowiczach, a od 1938 roku w Osipowiczach koło Antopola. Do Polski wyjechaliśmy w 1946 roku, miałem wtedy 10 lat i wiele zdarzeń jakie miały miejsce, w czasie kiedy tam mieszkaliśmy, pamiętam do dziś. Marzyłem, aby te miejsca ponownie zobaczyć. Udało się to zrealizować w maju 2003 roku. Trudno opisać wzruszenie jakie odczuwałem, kiedy zatrzymaliśmy się przed tablicą z nazwą miejscowości Osipowicze. Kiedy zapytałem dwie starsze kobiety kto uczył je w 1946 r. okazało się, że jedną z nich uczyli moi rodzice i ona ich pamięta.
Najpierw pojechaliśmy do miejsca, gdzie była szkoła i gdzie mieszkaliśmy do czasu spalenia budynku w 1942 lub 1943r. Teraz stoi tam domek, w którym mieszka miejscowy nauczyciel. Kiedy powiedzieliśmy kim jesteśmy i skąd przyjechaliśmy, gospodarz zaprosił nas do swojego domu. Po chwili zaczęli przychodzić inni mieszkańcy wsi, do których dotarła wiadomość, że syn Kazimierza Anwajlera, ich nauczyciela z lat 1938 do 1946 roku przyjechał do Osipowicz. Wszyscy witali nas bardzo serdecznie. Później odwiedziliśmy również dom rodziny Sidorczuków. Mieszkaliśmy w nim, kiedy spaliła się szkoła.
Z Osipowicz powróciliśmy do Kobrynia, a następnego dnia wróciliśmy do Polski. Po kilku tygodniach od powrotu z Osipowicz otrzymałem pierwszy list. A oto fragment tego listu po przetłumaczeniu na język polski:
„O Waszej rodzinie pozostały u nas jak najlepsze wspomnienia. Szczególnie ciepło wspominamy jak to w okresie wojny nauczyciel Kazimierz Anwajler uratował wielu mieszkańców wsi od śmierci, o tym zdarzeniu opowiada się do dziś w szkole dzieciom na lekcjach wychowania obywatelskiego. W nawiązaniu do opisanego zdarzenia, nauczycielka geografii zbiera informacje o pierwszych nauczycielach szkoły w Osipowiczach i byłaby bardzo szczęśliwa, gdybyś mógł przysłać jej stare fotografie swoich rodziców lub jakieś wspomnienia o nich”.
Ponieważ dotychczas nic nie wiedziałem, że mój ojciec uratował od śmierci mieszkańców wsi, napisałem do Galiny – nauczycielki geografii w Osipowiczach i poprosiłem o więcej informacji o tym wydarzeniu. Po kilku tygodniach napisała do mnie jej mama – Nina Czonko emerytowana nauczycielka, a oto fragmenty z jej listu:
„Witaj Wiesławie Kazimirowiczu.
Pisze do Ciebie mieszkanka wsi Osipowicze Nina Czonko Pietrowna, mama Galiny Rumaczik Grigorjewny, nauczycielki geografii w Osipowiczach. Obejrzałam przesłaną przez Ciebie kasetę video [chodzi o kasetę z mojej wizyty 1 maja 2003 roku w Osipowiczach na Białorusi] i przeczytałam list, który zaadresowałeś do mojej córki. Myślę, że moja informacja o Twoich rodzicach będzie dla Ciebie interesująca i wzruszająca” i dalej:
„Najciekawszymi okazały się wspomnienia o Twoich rodzicach. Do dziś pozostali oni w ich (mieszkańców wsi p.w.) pamięci jako ludzie dobrzy, życzliwi, odważni i wielkoduszni. Powyższe wspomnienia piszę na podstawie opowiadań Piotra Wakulczika. Niemcy spalili część wsi, a mieszkańców zamknęli w jednym z domów. Zebranych w tym domu powiadomili, że spalą ich żywcem…”
„Kiedy Wakulczik został wezwany na kolejne przesłuchanie, w sali przesłuchań był też Twój ojciec. Niemiec zapytał przesłuchiwanego: „Jesteś partyzantem?” Wtedy Twój ojciec powiedział „Jaki z niego partyzant, przecież on nawet karabinu nie uniesie.” Wkrótce Niemcy uwolnili wszystkich mieszkańców wsi. W całym Kobryniu mówiono i dziwiono się jak mogło dojść do uwolnienia wszystkich mieszkańców wsi Osipowicze. Dlatego o Twoich rodzicach będą mieszkańcy pamiętać tak długo jak długo będzie istniała szkoła w Osipowiczach. Ich bohaterski czyn stanowi dobry przykład w procesie kształcenia dzieci. Twoi rodzice byli jedynymi wykształconymi ludźmi w Osipowiczach, pomagali też miejscowym mieszkańcom pisać pisma do urzędów i instytucji państwowych”.
Z kolejnego listu od nauczycielki geografii dowiedziałem się, że dwójka uczniów 8-mej klasy pisze referat o rozwoju edukacji na tych terenach i że losom moich rodziców ma być poświęcony cały obszerny rozdział w ich pracy. Nauczycielka poprosiła mnie 0 przesłanie jej jak najwięcej informacji i zdjęć o moich rodzicach.
Korzystając z intemetu przesłałem jej ponad 30 zdjęć oraz wiele dokumentów z całego okresu pracy zawodowej rodziców.
Poniżej załączam niewielki fragment z przesłanego mi pocztą elektroniczną wypracowania dwójki uczniów szkoły w Osipowiczch. Mam nadzieję, że większość czytelników ECHA POLESIA poradzi sobie z odczytaniem tego fragmentu i zrozumie dlaczego mój wyjazd i spotkanie z mieszkańcami wsi Osipowicze po 57-miu latach od naszego wyjazdu tak mile wspominam.
„Такие люди, как семья Анвайлер, являются честью и достоянием наших народов. Не всегда герои получают ордена и медали, но лучшая награда – это память, которую сберег и сохранил народ, которая вечно будет жить в сердцах наших людей. Огромное спасибо семье за то, что они сделали для нашей маленькой Родины”.
Zawsze mam kłopoty z czytaniem tej pracy, ponieważ wzruszenie wyciska mi łzy z oczu.
Wiesław Anwajler z Wrocławia