kps1Kobiety powstania 1863 r.: matki, żony i córki, pozostawiły niezliczone przykłady heroizmu i służby Polsce oraz oddania wartościom, które dzisiaj są nieustannie wyszydzane przez samozwańcze „elity”.

Warszawski oberpolicmajster generał- major Leon Lewszyn postanowił w połowie października 1863 r. ostatecznie rozprawić się z czarnymi kreacjami kobiet noszonymi na znak żałoby narodowej od niemal trzech lat. W wydanym przez siebie ukazie napisał, że jeżeli panie „bez różnicy stanu, powołania i wieku” pokażą się w stroju żałobnym, będą natychmiast odstawione do cyrkułu, skąd zwolnione zostaną dopiero po zapłaceniu kary.

Rosyjska policja nie mogła od miesięcy wytropić członków Rządu Narodowego, ale w walce z czarnymi sukniami okazała się niezwykle skrupulatna. Kobiety idące pieszo miały płacić 10 rubli, jadące w wynajętych powozach – 15 rubli, a ich właściciele, stangreci, konduktorzy – 10 rubli za każdą wiezioną pasażerkę w czerni. Te podróżujące we własnych powozach uiszczały 100 rubli. Jeżeli nie mogły zapłacić tych kar, czekał je areszt, konfiskata powozów i koni. Pojawienie się w żałobie usprawiedliwiała jedynie śmierć najbliższej osoby, ale poświadczający ten fakt dokument musiała wystawić policja i trzeba było zawsze nosić go ze sobą.

„Warszawa wydobyła z siebie nieskażoną polskość”

kps2Polki w czerni pojawiły się wraz z patriotycznymi manifestacjami i strzałami rosyjskiego wojska do tłumów na początku 1861 r. Najpierw żałoba objęła Warszawę, a później całe Królestwo Polskie i Litwę. „Warszawa, tak zawsze ruchliwa, wesoła, płochością naśladująca Paryż – miasto szalejące za czasów saskich, stolica lekkomyślnych uciech, plotek i krętactw dworskich za Stanisława Augusta, spojrzała naraz w głąb siebie, dobyła z trzewiów swych – mimo wszystko nieskażoną polskość […]. Skupieniem, modlitwą i żałobą rozpoczęła Warszawa w swym łonie tę niezwykłą formę protestu wobec przemocy ciemiężców, stając na czele patriotycznych miast polskich, a warszawianka, w czarnej gładkiej sukni, z czarnym łańcuszkiem przypominającym ogniwa kajdan i z krzyżykiem na piersiach przemieniła się – w przywódczynię duchową tylu milionów kobiet we wszystkich ziemiach Rzeczypospolitej” – pisała Maria Bruchnalska.

kps3„Polska suknia” powszechnie noszona w Królestwie, na Litwie, a nawet w Kijowie czy Moskwie, stała się również modna w państwach zachodniej Europy – i to nie tylko tych, w których sympatie dla powstania były duże, ale też w dalekiej Hiszpanii, gdzie popularność zdobyły jako dodatki do sukien „polskie łezki”.

Tam był to przejaw sympatii, niekiedy mody, natomiast na ziemiach Rzeczypospolitej Polki płaciły za swój strój wysoką cenę. W Mińsku żołdacy napadali na kobiety idące do kościoła, drąc na nich suknie i obrzucając obelgami. Pani Prószyńska ze swoją 16-letnią córką odważnie nazywały głośno czyny Moskali podłymi. „Nazajutrz Mińsk był świadkiem dziwnego widowiska: w wózku ciągnionym przez dwa konie, wieziono panią Prószyńską z córką, z rękami w tył związanymi; okryte były potarganymi sukniami. Dwóch dozorców stało za niemi i kiedy wóz się zatrzymał, rękami brudnymi chwytali nieszczęśliwe kobiety za głowę, każąc się kłaniać tłumowi na urągowisko”. „Petersburskie Wiedomosti” donosiły, że w Kijowie „o propagandzie polskiej jużby prawie zapomniano, gdyby nie te panie polskie żałobne z książeczkami do nabożeństwa w kościele. Dziwna, że są damy rosyjskie naśladujące tę polską manię”. Nawet w żałobie Polska była jeszcze niebezpiecznie atrakcyjna.

Nie sposób wymienić wszystkich

kps4„Czarna sukienka” była najpowszechniejszą kobiecą bronią w zmaganiach z R osją w latach 1861-1864. Ale Polek nie brakowało też na patriotycznych manifestacjach, organizowały powstańcze zaplecze, były kurierkami, zbierały podatki na Rząd Narodowy, zajmowały się przesyłaniem broni, zakładały szpitale, ukrywały członków konspiracyjnych struktur, opiekowały się więźniami. Nie było dla nich litości, zsyłano je na Sybir. Niektóre szły z własnej woli, towarzysząc swoim bliskim. Nie zabrakło i takich, które poszły wraz ze swoimi mężami walczyć w polu. Gdy wydano zakaz przyjmowania kobiet do oddziałów, obcinały włosy, aby upodobnić się do mężczyzn. Nie sposób wymienić nazwisk wszystkich.

Wspomniany zakaz wydał Rząd Narodowy już w kwietniu 1863 r. na wieść o śmierci czterech kobiet w bitwie pod Dobrą, wśród nich Marii z R ogolińskich Piotrowiczowej, córki powstańca listopadowego. Ścięła piękne włosy i do powstania wyruszyła razem z mężem, a z nimi cały oddział służby dworskiej. W boju otoczona przez kozaków, odmówiła poddania się i do końca walczyła kosą. Jej mąż Konstanty trafił do szpitala w Łodzi. Gdy usłyszał dzwony, zapytał gadatliwą pielęgniarkę, komu one biją, na co usłyszał: „Pańskiej to żony tak wspaniały pogrzeb”. Na tę wieść dostał ataku serca i zmarł.

Do powstania tuż po swoim ślubie poszła Balbina z O trembskch Gasztowtowa. W pole, w okolicach Mławy, ruszyła razem ze swoim mężem Bronisławem. W połowie października 1863 r. po bitwie pod Osówką nad Wkrą Bronisław Gasztowt zmarł od ran, a B albina dostała się do niewoli. Rosjanie zesłali ją nad Bajkał, gdzie przykuta do taczek zmarła po 12 latach katorgi.

Zemsta na matkach, żonach i córkach

Na tułaczy szlak trafiła Apolonia z D alewskich Sierakowska, żona legendarnego dowódcy na Litwie Zygmunta Sierakowskiego „Dołęgi” skazanego na śmierć. W Wilnie, już po straceniu jej męża, przybył do niej wysłannik Murawjowa i zaproponował zrozpaczonej brzemiennej Sierakowskiej, że zajmie się jej losem, zaopiekuje dzieckiem, kiedy się urodzi, i „wychowa na lepszego obywatela, niż był jego ojciec”. Jej zaś wypłaci pensję i ześle w głąb Rosji, aby tam znalazła nowego męża. Uwięziona kobieta, słysząc te słowa, bliska omdlenia z upokorzenia, zdołała jeszcze powiedzieć: „Wróg utracił swą moc nad Polakami, doprowadzając ich do uczuć najwyższej wzgardy i nienawiści…”, po czym rozkazała przybyszowi wyjść. Murawjow osobiście wziął mapę, aby znaleźć dla niej miejsce zesłania – Białoziersk, gdzie dotąd nie wysyłano Polaków. Gdy obecny przy tym lekarz powiedział, że w tej błotnistej okolicy osłabiona przeżyciami młoda matka umrze, usłyszał: „Tym lepiej”. Dzięki wstawiennictwu znajomych Apolonii zmieniono miejsce zesłania na łagodniejsze. Tam urodziła córkę, która zmarła trzy lata później w Samarze. Cztery siostry Apolonii Sierakowskiej również zesłano, podobnie jak dwóch braci (jeden nie przeżył), trzeciego stracono. Jej matkę Dominikę Dalewską osadzono zaś w Kungurze, na rozstaju dróg wygnańczych, aby ta, „która wychowała tylu buntowników, osiadła przy drodze, wiodącej do miejsc ciężkiej kaźni i niech stamtąd patrzy, jak jej synowie, krewni, przyjaciele, zakuci w kajdany, pędzeni będą jak bydło na rzeź” – napisano w wyroku.kps5

Kobiety powstania 1863 r. pozostawiły niezliczone przykłady heroizmu i służby Polsce oraz oddania wartościom będącym dzisiaj nieustannie wyszydzanym przez samozwańcze „elity”. Ale i te ostatnie mogą w dziejach 1863 r. znaleźć swoje wzorce. W korespondencji Rządu Narodowego do księcia Władysława Czartoryskiego w Paryżu z jesieni 1863 r. czytamy, że właśnie „wyjechała stąd za granicę niejaka Zawadzka, żona komisarza policji moskiewskiej cyrkułu V i VI i siostra słynnej Manasowej, kobiety znanej z nagannych obyczajów, pozbawionej niewieściej wstydliwości i wszelkich cnót obywatelskich. Żadnej wątpliwości nie ulega, że Zawadzka wyjechała w charakterze szpiega moskiewskiego…”. Przed 150 laty na widok takich kobiet przechodzono na drugą stronę ulicy, odwracano wzrok i nie wpuszczano ich do porządnych domów. Dzisiaj znaleźliby się dziennikarze, którzy pochyliliby się z troską nad ich losem, a sąd zaświadczyłby o ich przyzwoitości.

Jarosław Szarek

 

Mało znany epizod Powstania Styczniowego

JANOWSKIE (siostry) Barbara (ok. 1841-1863), Julia (ok. 1843-1863), Anna (ok. 1844- ?) Brały udział w wyrabianiu amunicji dla powstańców. Największy tajny skład prochu i wytwórnia amunicji znajdowały się w kamienicy przy ul. Szewskiej 11, narożnej z ul. Jagiellońską (wówczas ul. Teatralną) w Krakowie.

Dnia 7 sierpnia 1863 r. wydarzyła się tam tragiczna katastrofa. Nastąpiła wielka eksplozja prochu wywołując pożar. Wszystkie trzy siostry, palące się, wyszły na ulicę i szły przez miasto jak „żywe pochodnie”. Barbara i Julia spaliły się, natomiast Annę ludzie odratowali. W późniejszym czasie wyszła ona za mąż i zamieszkała w miejscowości Kamionka Strumiłowa (obecnie na Ukrainie).

W wypadku tym zginęło 5 osób. Oprócz sióstr Janowskich, m.in. 2-letnia Ludwika, córka znanego krakowskiego aktora Karola Królikowskiego.

Grób Barbary i Julii Janowskich oraz pomniczek Ludwiki Królikowskiej znajdują się na cmentarzu Rakowickim tuż obok pomnika uczestników powstania styczniowego.

Udostępnij na: