Tajne nauczanie

Korzenie tajnej polskiej oświaty na Polesiu sięgają odległych czasów zaborów, a zwłaszcza chwili gdy ukazem carskim Kościół Unicki został włączony do Cerkwi Prawosławnej, a unici, z ducha i krwi Polacy, oddzieleni zostali przemocą od narodu polskiego i skazani na zrusyfikowanie.

Oto jak wspomina te czasy Paweł Sarnakowski, jeden z organizatorów tajnego nauczania w okresie II wojny światowej „Knut, zsyłka czy wreszcie szubienica powszechnie stosowana jako metoda wychowawcza w stosunku do opornych wywołały swoistą reakcję: jeśli my nie Polacy, to i nie Ruskie – po prostu «tutejsi». Każą nam dzieci chrzcić w cerkwi, a no trudno, ale do cerkiewnych szkółek dzieci na zatracenie nie damy”. I dalej – „W miejscowości, w której się urodziłem i urosłem, uczyć się po polsku mogły jedynie [dzieci – przyp. Cz.H.] właścicieli ziemskich, tj. tacy, którzy byli w stanie utrzymać i opłacić nauczyciela – Polaka. Nie wolno było natomiast korzystać z [tych – przyp. Cz.H.] usług miejscowej ludności polskiej, która musiała się uczyć w tzw. cerkiewnej prychackoj szkole lub pozostać analfabetami.

Ludność miejscowa, nie chcąc uczęszczać do szkoły rosyjskiej, była jak przysłowiowy hidalgo hiszpański: dumna, fanatyczna i głupia. Pamiętam w jakim kłopocie byli moi rodzice, kiedy ukończyłem siódmy rok życia. W końcu skorzystaliśmy z uprzejmości pp. Leguckich i zacząłem chodzić do odległego o trzy kilometry majątku. Uczący ich synów półgłuchy, półślepy nauczyciel p. Szpaliński obiecał mnie uczyć, lecz wkrótce zmarł na gruźlicę, a jego miejsce zajął młody nauczyciel p. Marcinkowski, również gruźlik, który zakończył życie w wieku 25 lat. Oba momenty ciężko przeżyłem. W międzyczasie co światlejsi mieszkańcy naszego uroczyska wyruszyli w dwudniową podróż do o 25 wiorst odległego Kobrynia do aptekarza p. Szydłowskiego, niemal jedynego wykształconego na owe czasy tamtejszego człowieka.

Niedługo został nawiązany, jakbyśmy to dziś nazwali, [kontakt – przyp. Cz.H.] z ośrodkami ruchu oporu w Warszawie, z tym że ludność miejscowa miała dostarczyć wyżywienia, zaś pp. Szydłowski – aptekarz i Ostromęcki Józef, ubogi właściciel majątku, opłacać nauczyciela. Nauczyciele rekrutowali się przeważnie ze « spalonych» rewolucjonistów czy też młodych ludzi pragnących się uchronić przed służbą w wojsku carskim. Pierwszym moim nauczycielem z prawdziwego zdarzenia był p. Zygmunt Surowicki. […] Ponieważ miejscowość nasza [Krasnolaski pow. Kobryń – przyp. Cz.H.’] była urozmaicona lasami i zagajnikami, na szkołę wybrano gospodarstwo położone pod lasem. […]

W razie nalotu «pristawa» (1) książki i podręczniki wędrowały do schowka pod podłogę, stoły i krzesła do lasu, a uczniowie z nauczycielem rozbiegali się w rozmaite strony. […] Pewnego jednak razu «pristaw» sporządził protokół. Zebraliśmy więc trzysta rubli i wysłaliśmy naszego Tereszczuka do kobryńskiego «pristawa». […] Później byliśmy ostrożniejsi i szkołę zorganizowaliśmy w leśniczówce należącej do majątku Wieżki u leśniczego Kazimierza Juszkowskiego, tam wykonaliśmy pod domem wykop długości 100 metrów, docierający do tzw. Czarnego Błota. Stoły i krzesła przy pomocy leśniczego i jego braci znoszono do obszernej, założonej pod stajnią piwnicy, a drzwi zakładano nawozem, reszta poza leśniczym i jego rodziną uciekała w błota” (2).

Nic więc dziwnego, że dane z zakresu szkolnictwa za rok 1921 wykazywały na Polesiu największy w skali kraju odsetek analfabetów, sięgający 71,0%, podczas gdy średnia krajowa wynosiła 33,1%.

Mimo niedorozwoju gospodarczego regionu, niesprzyjającego radykalnym zmianom w tym zakresie, w ciągu pierwszego dziesięciolecia niepodległości analfabetyzm zmniejszył się o 22,6% i w roku 1931 wynosił 48,4% ogółu ludności województwa i to prawie wyłącznie ludności starszej, nie podlegającej obowiązkowi szkolnemu.

Dnia 23 IX 1939 r. po opuszczeniu Brześcia przez Niemców do miasta wkroczyły oddziały Armii Czerwonej. Okres władzy radzieckiej przyniósł dotkliwe straty szkolnictwu polskiemu. Wszyscy tzw. tutejsi, już nawet bez względu na język i religię, zostali uznani za Białorusinów, w związku z czym większość szkół polskich przemianowano na szkoły białoruskie bądź rosyjskie.

W Brześciu pozostawiono 2 polskie szkoły średnie (dziesięcioletnie) i jedną powszechną. W miastach powiatowych w większości zostawiono po jednej szkole średniej bądź powszechnej. W terenie szkoły polskie w roku szkolnym 1939/1940 nie istniały, a w następnym zostały reaktywowane jedynie w miejscowościach, gdzie większość stanowili osadnicy z terenów zachodnich, gospodarujący na gruntach parcelowanych majątków. W szkołach z polskim językiem wykładowym nie nauczano historii, geografii i literatury polskiej oraz religii. Liczni nauczyciele, zwłaszcza z obszarów przyległych do linii demarkacyjnej radziecko-niemieckiej, musieli opuścić dotychczasowe miejsce zamieszkania i przenieść się bardziej na wschód, część deportowano w głąb Związku Radzieckiego. Biblioteki, zarówno publiczne jak i szkolne, przestały istnieć, a księgozbiory przeznaczono na zniszczenie.

W żadnej chyba akcji w ciągu lat wojny nie nastąpiła tak spontaniczna samoorganizacja młodzieży, nauczycielstwa i pracowników zatrudnionych w szkołach jak przy ratowaniu cenniejszych książek oraz podręczników szkolnych. Część uratowanych książek deponowano w mieszkaniach prywatnych tworząc rodzaj małych wypożyczalni, ale większość z nich trafiła do podziemia kościoła przy ul. Unii Lubelskiej, gdzie stworzono prawdziwą polską bibliotekę, która funkcjonowała do 1946 r. (3), mimo że jej twórca i organizator, ksiądz proboszcz Jerzy Urbanowicz, został w 1943 r. aresztowany i stracony (4).

W okresie okupacji radzieckiej, na skutek deportacji, wysiedleń i masowych aresztowań, niemal z dnia na dzień zmniejszyła się liczba ludności polskiej, a zwłaszcza inteligencji i młodzieży.

Wkroczenie Niemców jeszcze bardziej pogorszyło sytuację oświatową. Faszyzm niemiecki, dążąc do biologicznego wyniszczenia podstawowej części narodu polskiego oraz przekształcenia pozostałej w bezwolną i posłuszną masę, jako pierwszoplanowe zadanie na tym odcinku zbrodniczych poczynań podjął akcję likwidacji inteligencji i zapobiegania jej odrodzeniu się.

Wykładnikiem tych tendencji było pismo okólne Himmlera z dnia 8 XI 1940 r. pt. „Kilka myśli o traktowaniu obcoplemiennych na Wschodzie”, gdzie czytamy m.in.: „dla nieniemieckiej ludności na Wschodzie nie mogą istnieć szkoły wyższe niż czteroklasowa szkoła ludowa. Celem takiej szkoły ludowej ma być wyłącznie: proste liczenie, najwyżej do 500, napisanie nazwiska, nauka, że nakazem Bożym jest posłuszeństwo wobec Niemców, uczciwość, pilność i grzeczność. Czytania nie uważam za konieczne” (5).

Wytyczne zawarte w cytowanym dokumencie stały się podstawą opracowań szczegółowych instrukcji wykonawczych. Od pierwszych dni okupacji niemieckiej polityce tej z pełną świadomością zarówno celów jak i skutków przeciwstawiało się całe społeczeństwo polskie. Jednakże motorem działania w tym zakresie było przede wszystkim nauczycielstwo, organizujące akcje ratowania od zniszczenia lub rabunku materialnych dóbr kultury, dzieł sztuki, pamiątek narodowych, chroniąc w miarę swych nieraz jakże skromnych możliwości młodzież polską od wywiezienia na roboty przymusowe, a następnie rozwijając szeroko rozbudowany system tajnej oświaty z zakresu szkoły zawodowej, powszechnej i średniej. Nauczanie nie zamykało się w kręgu ścisłych programów szkolnych, lecz uwzględniało aktualne potrzeby i możliwości oraz stopień zagrożenia, wynarodowienia i deprawacji. Tworzono system oddziaływania wychowawczego przez rozwijanie czytelnictwa, kultywowanie tradycji, kształtowanie szerokich horyzontów myślowych.

Praca oświatowa w ówczesnych warunkach tylko pozornie nie była czynną walką, praktycznie miała ona nie mniejsze znaczenie w walce o wolność niż partyzantka, sabotaż, dywersja, wywiad czy propaganda, gdyż oprócz krzewienia patriotyzmu na lekcjach języka ojczystego, historii czy geografii podnosiła na wyższy poziom intelektualny umysły młodzieży, pośrednio oddziaływając również na starsze społeczeństwo, które w większości już walczyło lub w niedalekiej przyszłości miało zaangażować się w bezpośrednią walkę.

Programy oświatowe wybiegały również daleko w przyszłość przygotowując w stopniu, jaki był w tym czasie możliwy, do pracy nad odbudową niepodległego państwa.

Mimo niedostatku kadry nauczycielskiej, szczupłości lub wręcz braku podręczników i pomocy szkolnych, ciasnoty i przypadkowości lokali, gdzie odbywały się lekcje, ogólnie panującego niedostatku, a w niektórych zresztą częstych wypadkach wprost głodu i nędzy, wreszcie mimo stanu permanentnego zagrożenia poziom nauki i osiągane wyniki przewyższały wskaźniki okresu pokojowego (6). Przyczyn takiego stanu należy dopatrywać się nie tylko w tym, iż nauka nie była przymusowa, lecz także w tym, że wymagała determinacji i inwencji ucznia, by ją mógł podjąć. Uczniowie mieli świadomość, że to co robią jest formą walki z okupantem (7).

Tajne nauczanie na byłych Kresach Wschodnich napotykało na znacznie większe trudności niż w Generalnym Gubernatorstwie, brak było głównie dostatecznej liczby pedagogów oraz nie tylko podręczników szkolnych, ale nawet jakiegokolwiek słowa drukowanego w języku polskim. Problem ten najostrzej uwidocznił się na wsiach i w małych miasteczkach, gdzie w okresie 1939 -1941 nie zdołano uchronić zbiorów bibliotecznych zarówno publicznych, jak i nielicznych prywatnych.

Po opanowaniu Polesia Niemcy generalnie przeprowadzali niszczenie wszelkich druków i książek znajdujących się w bibliotekach i księgarniach tak, że niejednokrotnie pierwotnie ocalone i ukryte cenniejsze egzemplarze zostały zniszczone.

W celu zaradzenia brakowi książek szkolnych często ręcznie przepisywano nie tylko fragmenty, ale i całe podręczniki. Miarą zdyscyplinowania i poczucia odpowiedzialności młodzieży może być fakt, że mimo niewątpliwie mniejszych niż w „normalnej” konspiracji możliwości utajnienia zarówno zespołów tajnego nauczania, zwanych kompletami, jak i innych form pracy oświatowej (tajne biblioteki i wypożyczalnie książek, odczyty, pogadanki itp.) tzw. wsypy spowodowane tą działalnością należą do bardzo nielicznych mimo stałej inwigilacji środowisk nauczycielskich ze strony Gestapo i innych służb policyjnych okupanta.

Trudno na Polesiu ściśle rozgraniczyć tajne nauczanie od właściwej konspiracji. Chociaż początkowo nie było ono bezpośrednio związane z jakimikolwiek organizacjami konspiracyjnymi, a nawet często znacznie je wyprzedzało w czasie pod względem organizacyjnym, to jednak bezwzględna większość nauczycieli i uczniów, zwłaszcza spośród starszej młodzieży, związana była z Armią Krajową, pracując jednocześnie zawodowo przy najcięższych pracach fizycznych, a mimo to znajdowała dość sił i zapału, by nawet w najtrudniejszych okresach nie przerywać podjętej nauki.

Po zajęciu Polesia w 1941 r. przez Niemców cały bardzo skromny majątek szkolny został w większości zniszczony lub przestał służyć celom, do których był przeznaczony. Ocalałe budynki szkolne, świetlice, domy ludowe, biblioteki – wzniesione często w autentycznych czynach społecznych – zostały zamienione na posterunki policji, szpitale wojskowe, magazyny, a sprzęt i pomoce szkolne zniszczone. Większa część nauczycielstwa, zwłaszcza szkół średnich, zagrożona aresztowaniami lub szykanowana przez władze okupacyjne, zmuszona była zmienić miejsce zamieszkania i szukać zatrudnienia poza szkolnictwem. Z części powiatów przyległych do Puszczy Białowieskiej wysiedlono całą ludność, a wsie spalono. Przy okazji mordowano co światlejszych mieszkańców, upatrując w nich potencjalnych przywódców społeczeństwa. Szczególnie bestialsko mordowano nauczycieli. Oto jak wspomina te wydarzenia Grzegorz Horeglad (8).

„Po wkroczeniu na nasze tereny Niemców i włączeniu do Prus Wschodnich rozpoczęliśmy nowy, jeszcze bardziej niebezpieczny żywot. Wioski przyległe do Puszczy Białowieskiej palono, a ludność wywożono kilkadziesiąt kilometrów i wyrzucano w polu […]. 1 września 1941 roku Niemcy wyrzucili mnie z mieszkania, zabierając wszystkie droższe rzeczy [jako kierownik szkoły mieszkał w budynku szkolnym w Halnach Starych gm. Suchopol pow. Prużana – przyp. Cz.H.’] i znów przy pomocy chłopów udało mi się ujść do Prużany, gdzie u znajomych zamieszkała żona z dziećmi. Wspomnę […] o losie nauczyciela Karolkiewicza, który w bestialski sposób został zamordowany w czasie ewakuacji mieszkańców wiosek przyległych do Puszczy. Najpierw przywiązano go za szyję do drabiny wozu, po paru kilometrach wybrano młodą jałówkę i też przywiązano do jego szyi. Jałówka była pędzona [wraz z Karolkiewiczem – przyp. Cz.H.~\ dokoła ciągnącego taboru, następnie po paru kilometrach odwiązano go od jałówki i kazano padać i powstawać, po całkowitym wycieńczeniu odprowadzono do lasu i zastrzelono”.

W końcu września 1941 r. na terenach Komisariatu Rzeszy Ukraina przy urzędzie Gebietskommissara powołano władze oświatowe w postaci radcy szkolnego (Schulrat), którego głównym i zasadniczo jedynym zadaniem było ograniczenie rozwoju oświaty wśród miejscowej ludności (9). Funkcje te sprawowali prohitlerowsko nastawieni Ukraińcy lub volksdeutsche, którym z kolei podlegali inspektorzy szkolni, rekrutowani z miejscowych nauczycieli. Na stanowiska kierowników szkół mianowano osoby pełniące te funkcje przed 1939 r. lub starszych wiekiem nauczycieli. Na terenach Polesia włączonych do Komisariatu Rzeszy Wschód i Prus Wschodnich szkolnictwa nieniemieckiego nie organizowano.

W pierwszych miesiącach roku szkolnego 1941/1942 stosunkowo liberalnie potraktowano problem szkolnictwa zawodowego oraz podstawowego, zezwalając na organizowanie siedmioklasowych, powszechnych szkół polskich, ukraińskich i białoruskich. Podjęcie nauczania uwarunkowane było istnieniem na danym terenie odpowiedniej liczby młodzieży do lat czternastu i wystarczającej liczby nauczycieli. W szkołach tych obowiązywał przedwojenny program nauczania, jednakże bez historii, geografii i literatury, a z dodanym obowiązkowym językiem ukraińskim. Szkoły żydowskie nawet na terenie gett, po ich utworzeniu w końcu 1941 r., nie istniały.

Pod koniec roku szkolnego nauka została zredukowana do czterech klas szkoły powszechnej wraz z zaleceniem radcy szkolnego do znacznego okrojenia programu.

W roku szkolnym 1941/1942 w Brześciu n. Bugiem poza kilkoma polskimi szkołami powszechnymi były czynne szkoły zawodowe: Szkoła Handlowa, Prywatne Kursy Techniczne (budowlane – inż. Marcinkowskiego) oraz Szkoła Muzyczna. Uczniowie tych szkół posiadali specjalne zaświadczenia potwierdzone przez Arbeitsamt i w zasadzie nie podlegali przymusowi pracy, z tym że większość z nich musiała mimo to podjąć pracę, by zarobić na życie. Zdolniejsi i bardziej zaawansowani uczniowie Szkoły Muzycznej zatrudniani byli w teatrze niemieckim. Zgodnie z założeniem i oficjalnymi programami szkoły zawodowe miały przygotować kadry średnio wykwalifikowanych robotników, jednakże faktycznie realizowały programy szkół średnich, toteż w następnym roku szkolnym zamknięto je oprócz Szkoły Muzycznej, która była czynna do wiosny 1944 r.

Szczególne utrudnienie w działalności szkół polskich w brzeskim okręgu szkolnym stwarzała postawa radcy szkolnego (10), który pod byle pretekstem je likwidował.

O wiele lepsze warunki zaistniały w szkolnym okręgu kobryńskim, który swym zasięgiem obejmował powiaty: kobryński, drohicki oraz częściowo koszyrski, prużański i kossowski. Funkcje radcy szkolnego pełnił tu volksdeutsch pochodzący z Poznańskiego mgr Antoni Wiśniewski, który mimo podpisania niemieckiej listy narodowościowej czuł i postępował jak prawy Polak, ułatwiając w miarę swych możliwości pracę inspektorowi szkół polskich Józefowi Jahołkowskiemu. W rejonie tym zorganizowano 72 szkoły polskie zatrudniające ponad 100 nauczycieli (11).

Tak wspomina warunki na środkowym Polesiu Paweł Sarnakowski (12). „Niemal każdy dzień słyszało się o spaleniu jakiejś wsi i wycięciu w pień ludności, zarówno dorosłych jak i dzieci. Jeśli nauczyciel ocalał, wysyłał [insp. szkolny Józef Jahołkowski – przyp. Cz.H.] go do innego polskiego ośrodka, gdzie zachodziła obawa zukrainizowania szkoły. Po zlikwidowaniu szkoły polskiej w Tamrze zostałem przeniesiony do wsi Iłock […]. Kiedy i tam ludność wysiedlono i spalono domostwa, zostałem przeniesiony do szkoły w rodzinnych Krasnolaskach. Doszło do tego, że niektórzy płochliwsi porzucali zawód nauczycielski, jednak takich było bardzo mało, a i ci potajemnie pomagali […]. Kiedy szkoły na wsi zostały zlikwidowane, zostałem przeniesiony do Kobrynia, skąd jednak […] musiałem uciekać i ukrywać się na skutek poszukiwania mnie przez Gestapo” (13).

Podobna sytuacja istniała na terenie trzeciego okręgu szkolnego w Pińsku, który obejmował najdalej na wschód wysunięte ziemie województwa poleskiego w powiatach Pińsk, Stolin i Łuniniec. Mimo kilkuletnich poszukiwań nie udało się chociażby w najogólniejszych zarysach odtworzyć dziejów tajnego i jawnego nauczania na tym terenie. Wiadomo tylko, że ruch taki i to nawet prężny (jak wynika z relacji ustnej przekazanej autorowi przez Bronisławę Perdenię – sekretarkę delegata rządu RP na zachodnie Polesie) istniał zwłaszcza w mieście i powiecie Łuniniec o znacznym odsetku ludności polskiej oraz w Pińsku, gdzie organizatorem tajnego nauczania był Felicjan Śliwiński (14), działający przy czynnej pomocy Kurii Biskupiej w Pińsku.

Na terenach włączonych do Białostocczyzny, tj. w części powiatów brzeskiego i prużańskiego, gdzie jak powiedziano wcześniej Niemcy nie zezwolili na zorganizowanie szkolnictwa polskiego, ruch tajnego nauczania powstał już jesienią 1941 r., a jego centrum znajdowało się w Kamieńcu Litewskim (15). Ośrodek ten rozszerzył działalność na dość znacznym obszarze. Prężnie działające placówki tajnego nauczania przez cały czas okupacji istniały we wsiach: Peliszcze, Widomla, Bohdziuki, Bildejki, Szczerbowo, Baranki, Zamosty oraz w roku szkolnym 1942/1943 i 1943/1944 we wsiach Terpiłowicze i Czerniach (16).

Oprócz nauczania w zakresie szkoły powszechnej (komplety szkoły średniej ogólnokształcącej tylko w Kamieńcu Litewskim) rozwijano ruch czytelniczy przez, jakbyśmy to dziś nazwali, „objazdowe” wypożyczalnie książek polskich pochodzących z resztek uratowanych księgozbiorów szkolnych i prywatnych. Cechą charakterystyczną tajnego nauczania na tym terenie z uwagi na wyjątkowo nikłą liczbę pedagogów było to, iż w wielu wypadkach zacierała się różnica pomiędzy nauczycielem i uczniem, ponieważ bardzo często pobierający naukę był kolporterem – bibliotekarzem lub samodzielnie udzielał lekcji mniej zaawansowanej grupie, a nauczyciele sprawdzali postępy w nauce (17).

Wytyczne organizacyjne, materiały i pomoc finansowa docierały początkowo z Białegostoku przez Bielsk, a od końca 1942 r. z Brześcia n. Bugiem kanałami konspiracyjnymi łączności. Z reguły nauczyciele – uczestnicy tajnego nauczania zajmowali dowódcze stanowiska w Armii Krajowej, co pociągało za sobą zwiększone ryzyko i spore ofiary. Między innymi w marcu 1943 r., w związku z przynależnością do AK, w do końca nie wyjaśnionych okolicznościach zostali zamordowani przez partyzantów z radzieckiego oddziału Afanasjewa (18) nauczyciele ze wsi Szczerbowo (19).

Mimo ponoszonych strat w ludziach ruch na tym trudnym terenie rozszerzał się, przybierając w pełni zorganizowane formy.

Kierownikiem tajnego nauczania w Kamieńcu Litewskim był Aleksander Sienkiewicz, prowadzący równocześnie komplety z zakresu szkoły średniej. Maria Stanisława Strzelecka, nauczycielka na kompletach szkoły powszechnej, prowadziła również punkt kontaktowy, gdzie z Brześcia nadchodziły materiały, pieniądze i wytyczne organizacyjne (20).

W nocy z 14/15 VI 1944 r. aresztowano wielu nauczycieli i ludzi związanych z tajną oświatą w Kamieńcu Litewskim, a w tej liczbie i Aleksandra Sienkiewicza wraz z żoną. Miał przy sobie kompromitujące konspiracyjne materiały, jednak w drodze na posterunek żandarmerii zdołał je zniszczyć. Po śledztwie w Gestapo w Bielsku, a następnie w Białymstoku został wysłany do obozu koncentracyjnego w Gross Rosen. Wrócił do kraju w maju 1945 r. ciężko chory na gruźlicę, półtora miesiąca później umarł w Czeladzi.

Dzięki odwadze i poświęceniu wielu osób akcja oświatowa trwała nieprzerwanie do nadejścia frontu, tj. do drugiej połowy 1944 r. (21).

Powróćmy do sytuacji panującej na terenie Komisariatu Rzeszy Ukraina. W roku szkolnym 1942/1943 jedynie szkoły ukraińskie mogły prowadzić nauczanie w zakresie siedmiu klas według nowego programu opracowanego przez Ukraińską Radę Szkolną. Decyzją komisarza Rzeszy na Ukrainę Ericha Kocha szkoły polskie otrzymały zezwolenie na nauczanie w klasach od I do IV z tym, że naukę pobierać mogły jedynie dzieci do lat 14. Szkoły wiejskie były konsekwentnie likwidowane, co stawiało nauczycielstwo i ogniwa konspiracji terenowej AK wobec konieczności tworzenia tajnych kompletów nauczania od najmłodszych klas, podobnie jak na terenach włączonych do Prus (Bezirk Białystok).

Młodzież, powyżej czternastego roku życia podlegała rejestracji w urzędach pracy (Arbeitsamts), które kierowały ją do najcięższych prac fizycznych lub na przymusowe roboty w Rzeszy. Władze konspiracyjne przy czynnej współpracy całego społeczeństwa przeciwstawiały się tym planom przez masowe fałszowanie dat urodzenia (22), faktyczne lub fikcyjne zatrudnienie w najrozmaitszych przedsiębiorstwach, warsztatach rzemieślniczych, fabryczkach i firmach budowlanych. Lekarze wydawali zaświadczenia o trwałej niezdolności do pracy z uwagi na ciężkie schorzenia (przeważnie gruźlica).

Starsza młodzież uczęszczająca na komplety szkół średnich lub zaangażowana w pracy konspiracyjnej otrzymywała fałszywe zaświadczenia o zatrudnieniu z referatu legalizacji Kierownictwa Walki Cywilnej (KWC).

Klasycznym przykładem obchodzenia zarządzeń okupanta na większą skalę było powołanie „Spółki Mleczarskiej” z prawem skupu ziół, runa leśnego, wełny oraz wydobywania torfu. Pracownicy „Spółki” posiadali zezwolenia na poruszanie się w terenie oraz prowadzenie instruktażu, który był zakonspirowaną formą działalności szkolno-oświatowej. W samym tylko powiecie brzeskim w trzech torfiarniach zatrudniano ponad 1000 młodych ludzi. Chociaż do końca okupacji „Spółka” nie przyniosła żadnych efektów gospodarce niemieckiej, jej kierownictwo przez wypracowany system łapówek wręczanych niemieckiej administracji pozwoliło dużym grupom młodzieży polskiej na kontynuowanie nauki.

Przed rozpoczęciem roku szkolnego 1942/1943 w Brześciu przeprowadzono zapisy do szkół powszechnych. Do szkół polskich zapisano 1600 dzieci do lat czternastu, do rosyjskich – 600, do białoruskich – 29, podczas gdy do ukraińskiej zapisano 59 dzieci do lat szesnastu (23).

Tajne nauczanie istniejące w poprzednim roku wprawdzie przy poparciu i pełnej aprobacie miarodajnych czynników ZWZ-AK, jednak w zasadzie jako społeczny ruch nauczycielski, otrzymało szersze poparcie z KWC, a następnie z Delegatury Rządu RP na Kraj przez okręgowego delegata rządu na Polesiu (24). Przy Departamencie Oświaty Delegatury Rządu od wiosny do 1 VIII 1944 r. działał Wydział Tajnego Nauczania (25), a w latach 1943-1944 w Brześciu Biuro Tajnego Nauczania (BTN) (26).

Kierownictwo BTN postanowiło, aby w miejscowościach, gdzie okupant zezwolił na uruchomienie szkół powszechnych w wymiarze czterech klas, przyjąć następujący system: poza dozwolonymi organizować klasy IVa, b, c, d z tym, że klasa IVa realizowałaby faktycznie program przewidziany dla tej klasy (z utajonymi przedmiotami historii, geografii i lekcjami wychowawczymi), IVb – program klasy V, IVc – klasy VI, a I Vd – klasy VII .

Tam gdzie istniały ku temu warunki, w pomieszczeniach szkoły legalnej w roku szkolnym 1942/1943 zorganizowano komplety szkoły średniej; np. na przedmieściu Brześcia – Grajewce mgr Antoni Porębski przy pomocy grona nauczycielskiego zrealizował pełny program I i II klasy gimnazjum ogólnokształcącego, klasy III i I V pobierały naukę w mieszkaniach prywatnych nauczycieli, uczniów lub osób postronnych. Chcąc zobrazować autentyczny klimat i warunki pracy, odwołajmy się do wspomnień mgr Bronisławy Dobrowolskiej: „Tajna oświata w ośrodkach miejskich jak Brześć i Kobryń trwała, żyła intensywnie i systematycznie. Szczególnie w pierwszym roku [1941/1942 – przyp. Cz.H.’] była prowadzona na oczach ludności polskiej przewijającej się ciągle przez Brześć i była źródłem wiary w lepsze jutro […]. Wielu nauczycieli starszych, rodzinnych trwało na swych posterunkach, nie zatrudnieni przez czynniki ukraińskie w szkolnictwie pracowali w gminach, mleczarniach lub na roli. Zobowiązani zostali oni jako nauczyciele polscy do wzięcia udziału w tej akcji i ambicją ich było, by każde dziecko polskie objęte zostało tajnym nauczaniem. Wskazówek metodycznych, podręczników (jeden komplet na ośrodek) dostarczała centrala w Brześciu.

Biblioteki były wymienne i wędrowne […]. Brześć nie miał tyle trudności w pierwszym roku szkolnym […], gdyż dzieci uczyły się w klasach. Klasy te jednak były ruchome i spychane do coraz to gorszych dziur, lokali ciasnych, prywatnych, rozrzuconych po całym mieście […]. Trudności te narastały w miarę wędrówki, co pociągało za sobą zmiany form pracy, ze względu na ciasnotę i coraz większą kontrolę władz […]. Powstały grupy mniejsze […]. Sprzyjał tworzeniu się takich grup-kompletów napływ ludności polskiej ze wschodu, uciekającej przed rzezią band ukraińskich. Często były to rodziny nauczycielskie […]. Tajne nauczanie w szkole powszechnej postawiło sobie za cel uzupełnienie braków programowych oraz wytwarzanie ducha oporu wobec wroga u dzieci, a przez dzieci u rodziców. Do tego celu służyły uroczystości szkolne, rodzinne i patriotyczne […]. Wychowawcy duchowni dostarczali tematów, rozszerzali je i pogłębiali. Nauczanie religii miało w owych czasach charakter narodowy. Starzy wypróbowani woźni, pełni odwagi i spokoju, współpracowali z gronem, opiekowali się materiałem zakazanym i czuwali nad spokojem budynku. Nauczycieli przydzielanych do każdej szkoły oficjalnie przez władze – szpicli – woźni umieli otoczyć specjalną opieką i wywieść w miarę potrzeby w pole. Czuwali nad rozmowami takiego «nauczyciela» z uczniami […]. Brześć posiadał […] ośrodek biblioteczny – kościół. Podziemia kościoła [przy dawnej ulicy Unii Lubelskiej – obecnie przerobionego na muzeum – przyp. Cz.H.’] kryły w sobie naprawdę skarby kultury polskiej i dobytku narodowego […]. Tajne nauczanie ma tej bibliotece wiele do zawdzięczenia […]. Na wsiach z reguły nauczyciel był wędrowny. Mało, że wędrował po zaścianku czy wsi, ale często od chutoru do chutoru. Starsza młodzież była wysyłana na okres kilkudniowy, a nawet tygodniowy do miast lub ośrodków, gdzie stale przebywała siła fachowa nauczycielska w celu przeegzaminowania i dania wskazówek do dalszej pracy […]. Siły fachowe rozrzucone w terenie dostawały miesięczne pobory do czasu objęcia tajnej oświaty przez Delegaturę, tj. od 1943 roku […]. Szkolnictwo średnie napotykało na znacznie większe trudności niż podstawowe, a i młodzieży było stosunkowo niewiele. Problemem nie do rozwiązania […] był niedostatek sił pedagogicznych. Z grona nauczycielskiego uczącego w kilkunastu szkołach średnich na terenie całego Polesia (27) szacunkowo połowa ubyła w pierwszym okresie wojny, a pozostali rozproszeni byli w szeregu miast i miasteczek”.

Na Polesiu w okresie okupacji niemieckiej nauczyciele szkół średnich musieli pracować poza szkolnictwem, przede wszystkim z uwagi na konieczność posiadania autentycznych zaświadczeń. Tu większość ludzi znała się, wiedziała dużo, zbyt dużo o sobie i nawet „najmocniejsze”, ale fałszywe papiery nie zapewniały bezpieczeństwa z uwagi na niespotykane w innych regionach nasycenie konfidentami, których liczba z każdym miesiącem okupacji rosła.

Komplety szkoły średniej organizowane były z reguły w grupach 7-10 osób. Początkowo nauczyciele gromadzili wokół siebie grupy uczniów, które kształcili w zakresie swoich specjalności, co powodowało luki w całokształcie wykształcenia. Taki stan istniał do chwili powstania BTN, które regulowało rotację wykładowców. Szczególne braki odczuwano w obsadzeniu przedmiotów ścisłych: matematyki, fizyki i chemii.

Znane są przypadki, że nauczyciele narodowości niepolskiej, a tym samym nie wtajemniczeni, przyczyniali się do wypełnienia luk kadrowych. Po prostu młodzież umawiała się z takim wykładowcą na prywatne nauczanie przedmiotu za wynagrodzeniem, które było asygnowane na ten cel z kasy BTN.

W miarę trwania nauki i coraz lepszego zrozumienia konsekwencji w razie dekonspiracji młodzież starała się w myśl wskazań nauczycieli zachować możliwie największą ostrożność. Powróćmy jeszcze raz do wspomnień Bronisławy Dobrowolskiej: „Komplet dziewcząt klasy drugiej licealnej – osiem uczennic wraz z nauczycielką skupione w małym pokoiku pracują gorliwie. W sąsiedniej kuchni czuwa nad bezpieczeństwem zebranych matka Hani, właścicielka mieszkania. Tutaj co piątek gromadzą się dziewczęta na trzy, cztery godziny. Książki i zeszyty przynoszą bardzo dyskretnie ukryte w koszyczkach czy pod paltami. Zresztą odnosi się to głównie do zeszytów; książek niestety mamy bardzo mało. Nowych nie ma, a starych dostać niełatwo […]. Tematem dzisiejszej lekcji jest walka Bolesława Krzywoustego z Niemcami. Z jakąż rozkoszą my w niewoli wspominamy dumną odpowiedź polskiego księcia na propozycję Henryka V i śledzimy odwrót najeźdźcy po sromotnej klęsce na Psim Polu. W zapale zapominamy o chwili obecnej – okno do połowy zakryte firanką, nic z zewnątrz nie widać, my jednak widzimy przechodniów. Do obowiązków Hani należy spoglądanie od czasu do czasu na ulicę, czy nie czeka na nas jaka niespodzianka. I nagle dziewczyna woła: gestapowiec zatrzymał się pod drzwiami […]. Chwila milczenia […]. Patrzymy na skuloną przy oknie koleżankę. Nauczycielka zrywa się, idzie szybko do kuchni, za nią wysuwa się Hania. Trzeba opóźnić wejście Niemca do pokoju. Za chwilę wracają uspokojone. Gestapowiec pomylił się w adresie i poszedł dalej. Lecz gdzie są dziewczynki? – w pokoju nie ma nikogo. Książki, mapa, zeszyty – wszystko znikło. Drzwi są tylko jedne do kuchni, okno zamknięte – wszak to zima. Pokój nie zdradza niczyjej obecności. Otwieram szafę, w głębi pod ubraniami – niewidoczne przy pobieżnym spojrzeniu trzy dziewczynki, dwie ukryły się pod łóżkiem, ostatnia wreszcie znalazła schronienie pod stołem Dziewczęta były na ogół bardziej przewidujące i ostrożniejsze od chłopców, którym się zdawało, że ostrożność jest przeciwna męskiej ambicji i odwadze. Trzeba było ciągłe walczyć z tym przekonaniem […]. Dlatego też lekcje tej grupy (mówię o komplecie młodszych w liczbie dziesięciu uczniów) odbywały się przeważnie na peryferiach miasta w coraz innym mieszkaniu. Dwa razy w tygodniu zbierali się chłopcy w mieszkaniu dwóch braci Zygmunta i Jurka. Na przerwę wypuszczało się ich na podwórko, po lekcjach trzeba było pilnować rozchodzenia się pojedynczo. Lokal ten, choć nieopisanie zimny, bo uczyliśmy się w pokoju nie opalanym, zapewniał względny spokój i bezpieczeństwo, do czasu jednak.

Okazało się, że w tym samym domku mieszkał młody działacz-konspirator, którego wyśledziło Gestapo i pewnej nocy otoczyło domek. Zygmunt i Jurek zdołali się wymknąć, ale o dalszej nauce tam nie było mowy. Stało się to przed ogólną ewakuacją, gdy warunki egzystencji stawały się coraz cięższe. Z grupy młodszych pamiętam inny moment. Zaczyna się lekcja na tzw. kolonii urzędniczej. Tym razem przytułku udzieliła nam matka małego Tadzia. Miejsce dobre, spokojne, trochę na uboczu. Kilka razy lekcje odbywały się tu szczęśliwie. Niestety w pobliżu zaczyna kręcić się tajniak […]. Cóż robić – rozchodzimy się grupkami. Lekcji tego dnia już nie będzie. Trzeba szukać nowego schronienia […]. Komplety starszych chłopców odbywały się przeważnie wieczorami w znacznie mniejszych grupach – czterech, pięciu, w mieszkaniu jednego, do którego przychodzili koledzy i nauczyciel czy nauczycielka. Ci starsi, już pracujący na kolei czy w warsztatach – bardzo poważnie traktowali naukę i robili duże postępy. Potrzebę ostrożności rozumieli dobrze, chociaż w niej nie przesadzali. W ich ówczesnym życiu przyłapanie przy nauce byłoby zapewne najmniejszym przestępstwem. Ogarnęła ich już konspiracja”.

Tak więc nauczyciel tajnego nauczania musiał być nie tylko wychowawcą, pedagogiem, przyjacielem i opiekunem młodzieży, lecz także dbać o ich bezpieczeństwo, sam niejednokrotnie będąc bardziej od nich zagrożony z racji zadań wykonywanych w konspiracji.

W pierwszej połowie kwietnia 1944 r. ofensywa radziecka od południa dotarła do Prypeci, gdzie ustaliła się linia frontu. Brześć i pozostała część województwa stanowiła teraz bezpośrednie zaplecze frontu, co przyniosło dalsze nasilenie terroru w postaci masowych aresztowań, łapanek ulicznych i egzekucji.

Coraz częstsze i intensywniejsze były nocne naloty lotnictwa radzieckiego, wobec czego Niemcy rozkwaterowali swoje jednostki po mieszkaniach prywatnych, zwłaszcza na przedmieściach, co w stopniu krańcowym zaostrzyło i tak trudne problemy lokalowe tajnego szkolnictwa. Wreszcie w połowie maja Niemcy przystąpili do akcji przymusowej ewakuacji ludności Polesia. Młodzież wyjeżdżała bądź była wyłapywana do obozów pracy, starsi odeszli do działających bądź nowo powstałych oddziałów partyzanckich. Nauczyciele otrzymali z BTN polecenie wyjazdu oraz trzymiesięczne pobory z funduszów organizacyjnych. Każdy z nauczycieli zobowiązany został do podjęcia tajnego nauczania w nowym miejscu pobytu. Większość kierowano do Warszawy lub jej najbliższej okolicy, gdzie z polecenia Departamentu Oświaty Delegatury Rządu stworzono warunki podjęcia przerwanej przez ewakuację działalności. Wobec zaginięcia dokumentacji BTN w Brześciu oraz zniszczenia kartotek osobowych w Departamencie Oświaty Delegatury w czasie Powstania Warszawskiego trudno precyzyjniej określić liczbę zawodowych pedagogów zaangażowanych w tajnym nauczaniu (28). W ocenie szacunkowej kierownika BTN mgr Bronisławy Dobrowolskiej wynosiła ona ponad 230 osób, a Bronisława Perdenia, płatnik BTN, potwierdza tę liczbę. Liczba młodzieży, korzystającej w rozmaitych formach z nauki organizowanej przez tajną oświatę na terenie Polesia, trudna jest do oceny.

————————————————————————————————————————————————

(1) Pristaw (ros.) – carski policjant.

(2) P. Sarnakowski – relacja. Arch. aut.

(3) Po aresztowaniu przez NKGB w 1946 r. wszystkich brzeskich księży kościół zamknięto, a następnie przebudowano na muzeum. Losy księgozbioru nie są znane.

(4) Bezpośrednią przyczyną aresztowania była pomoc uciekającym z getta Żydom, a zwłaszcza wydawanie świadectw chrztu, które stanowiły podstawę do wyrobienia autentycznych „aryjskich” dokumentów.

(5) Cyt. za T. Krakowski, Gdyby Hitler zwyciężył, Warszawa 1959, s. 33.

(6) B. Brydak-Dobrowolska – relacja. Arch. aut.

(7) J. Jahołkowski – relacja. Arch. aut.

(8) G. Horeglad – relacja. Arch. aut.

(9) B. Dobrowolska – relacja. Arch. aut.

(10) Nazwisko nie znane.

(11) Nazwiska zidentyfikowanych nauczycieli tajnego nauczania z I nspektoratu Kobryń: Paweł Sarnakowski, Tadeusz Wojtowicz, Maria Szurbacz, Emilia i Józef Jahołkowscy, Stanisław Bożek, Mieczysław Zdrojewski, Paweł Lasunkowski, Stanisław Ścibłosza, Stanisława i Mieczysław Gronostajscy, Maria i Mieczysław Nestera, Mieczysław Kolanek.

(12) P. Sarnakowski – relacja. Arch. aut.

(13) Na początku 1943 r.

(14) Na początku 1943 r.

(15) A. Paszkowicz, Tajne nauczanie i G. Horeglad – relacja. Arch. aut.

(16) F. i S. Jankowscy – rozmowa z aut. – notowana. Arch. aut.

(17) Zidentyfikowane nazwiska rodzin uczestniczących w akcji tajnego nauczania: Romanowscy, Ostrowscy, Czermakowie, Galuchowie, Bieleccy, Zającowie, Nieckiewiczowie.

(18) Spadochroniarz kpt. NKWD Jewgieni Afanasjew był dowódcą oddziału partyzanckiego „Za pobiedu”.

(19) Michał Wróblewski przed wojną kierownik szkoły w Szczerbowie – komendant Rejonu AK w Kamieńcu Litewskim, jego żona Adela – nauczycielka, Zbigniew Hedrych – nauczyciel, komendant Obwodu AK Prużana.

(20) Początkowo był to ogólnoorganizacyjny punkt kontaktowy, a następnie, w celu zmniejszenia ryzyka dekonspiracji, ograniczony do spraw tajnej oświaty.

(21) Nazwiska zidentyfikowanych nauczycieli tajnego nauczania z terenów włączonych do Prus Wschodnich (Bezirk Białystok): Elżbieta Leżuchowska – aresztowana, po zwolnieniu podjęła dalszą działalność; Leżuchowski (imię nie znane) – aresztowany i stracony; Mieczysław Staranowicz; Maria Narkiewicz; Sabina Lorenc – aresztowana, dalsze losy nie znane; Irena Stankiewicz – aresztowana, wywieziona do obozu w Ravensbriick; Helena Szmurło – aresztowana i zamordowana w Ravensbriick; Józefa Rybołowicz – aresztowana, obóz Ravensbriick; Kazimierz Rybołowicz – aresztowany, obóz Dachau; Kazimierz Sołtan – aresztowany, dalsze losy nie znane; Maria Strzelecka – aresztowana – obóz w Ravensbriick; Leokadia Rybkowa.

(22) Kancelarie parafialne zmieniały zapisy w księgach metrykalnych, wydając nowe świadectwa urodzenia i chrztu.

(23) B. Dobrowolska, J. Ostaniewicz – relacje. Arch. aut.

(24) Na początku 1943 r. okręgowym delegatem rządu na teren zachodniego Polesia został mgr Stanisław Szopa ps. „Przedborski”. Przed wojną był inspektorem szkolnym w Kossowie Poleskim. Aresztowany w styczniu 1944 r. i stracony.

(25) Skład WTN Okręgu Poleskiego przy Departamencie Oświaty Delegatury Rządu w Warszawie: kierownik – Wacław Polakowski, sekretarz (po ewakuacji z Brześcia wiosną 1944 r.) – Jadwiga Osiecka.

(26) Skład BTN na Okręg Poleski w latach 1943/1944: kierownik – mgr Bronisława Brydak-Dobrowolska ps. „Roma”, dział szkół powszechnych – Jadwiga Osiecka, dział szkół średnich i księgowość biura – Jan Perdenia, płatnik i sekretariat – Bronisława Perdenia.

(27) Wg Rocznika Statystycznego z 1938 r. stan oświaty na Polesiu w roku szkolnym 1936/1937 przedstawiał się następująco (Liczba szkół / Liczba uczniów):

Przedszkola: 37 /1 200
Szkoły powszechne: 1247 /184400. W tym:
w miastach: 74 / 25 200
na wsi: 1173 / 159 200
Szkoły średnie: 13 / 3600
Szkoły zawodowe: 21 / 2 300
Szkoły rolnicze: 5 / 200
Szkoły zawodowe dokszt.: 6 / 500
Przeciętna liczba uczniów na 1 nauczyciela na Polesiu wynosiła w mieście 56,1, na wsi 71,0.

(28) Nazwiska zidentyfikowanych nauczycieli tajnego nauczania z I nspektoratu Brześć n. Bugiem: Bronisława Dobrowolska, Jadwiga Osiecka, Jadwiga Ostaniewicz, Anna i Piotr Jewtuchowicz, Antoni Porębski, Władysław Kotarba, Maria Pietrusińska, Jadwiga Langiewicz, Wiktoria i Helena Paramończyk, Aleksandra Dudzińska, Janina Skwarecka, Franciszka Śliwińska, Zofia Otdytowska, Zofia Sierantówna, Maria Sicińska, Maria Zajdel, Bronisława i Jan Perdenia, Maria i Felicjan Gładysz, Maria Kędzieżawska, Szymon Kamiński (zm. w 1943 r.), ks. dziekan Jerzy Urbanowicz (aresztowany i stracony w 1943 r.), Szymon Mruk, Zawiślan (imię nie znane), Sindera (imię nie znane), Julian Szpunar, ks. Jerzy Lazar, Teodozja i Stefan Nikitiuk, Szeidowa (imię nie znane), Jadwiga Suszyńska, Antonina Wąsowicz, Elżbieta Makowska, Irena Porębska, Stanisława Strzelecka (aresztowana i stracona w 1944 r.), Maria Szubowicz, Stanisław Bożek, Maria Nestorowicz, Irena i Aleksander Sienkiewicz.

 

Fragment z książki Czesława Hołuba

pt. „Okręg Poleski ZWZ-A w latach 1939-1944”,

PWN, 1991, str. 59-75

Udostępnij na: