Jesteśmy w Wielkim Dworze – dawnym majątku rodziny Brochockich znanym jako Horodziej. Jak wyglądał Horodziej w XIX w. – wiemy dzięki litografii Napoleona Ordy. Po latach i zawirowaniach historii wygląda inaczej, ale i tak ma szczęscie, że ocalał – w porównaniu do większości siedzib ziemiańskich i magnackich na Białorusi. Po II wojnie światowej w majątku rozmieścili szkołę średnią, która funkcjonyje do dziś. Na teren szkolny ochrona nas nie wspuściła, więc robiliśmy zdjęcia budynku zza płotu.

W czasach dawniejszych, od XVI do końca XVIII w., dobra i wieś Horodziej, położone przy szlaku wiodącym z Nowogródka do Nieświeża, wchodziły w skład dóbr radziwiłłówskich, nie objętych ordynacją. W I połowie XIX w. Horodziej był już dziedzictwem rodziny Brochockich herbu Prawdzic. Synowie Brochockich brali udział w wojnach napoleońskich i w obu powstaniach. Najbardziej odznaczyli się Walenty (1782-1856) – powstaniec 1831 r. i emigrant, Władysław (1810—1890) – powstaniec 1863 r., zesłany do Permu, Antoni – marszałek oszmiański, powstaniec styczniowy i zesłaniec.
XIX w. – czas rozkwitu majątku Horodziej. Przez służbę i okoliczną ludność pułkownik Adam Brochocki uważany był za gospodarza doskonałego, ale surowego dla służby i poddanych. Był on wyznania kalwińskiego, a że długo wieczorami czytywał w swym gabinecie – uznano, że interesował się jakimiś księgami „czarnymi”, jego samego zaś określano jako „czarnownika”. Na starość, jako człowiek schorowany, noszony był do ogrodu na ławeczkę. Po śmierci czwórka karawaniarzy koni odwoziła ciało zmarłego do odległej o ponad 1 km kaplicy. Później zarówno jego ciało, jak i ciało córki Emilji przeniesione zostały do mauzoleum na Rossie.
Po śmierci A.Brochockiego w 1858 r., Horodziej odziedziczyła jedna z dwóch córek pułkownika – Emilia, która do końca życia pozostała niezamężna. Druga córka – Maria, poślubiwszy wbrew woli ojca zatrudnionego przez niego ogrodnika, prawdopodobnie przybysza z zaboru pruskiego, została przez ojca wydziedziczona. Dopiero po śmierci jego oraz siostry, majątek stał się własnością Marii Brochockiej. Jak wyglądał dwór, jak toczyło się życie codzienne Brochockich – o tym dowiadujemy się od Romana Aftanazego (Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej) oraz ze wspomnień Olgerda Stankiewicza, którego dziadek pracował w majątku.
„Dwór w Horodzieju budowany został na niewielkim wzniesieniu sztucznego nasypu, mieszczący się w otaczającym go bagna. Miejsce to miało więc zapewne przed wiekami znaczenie obronne. Od strony wjazdu znajdował się gazon, obsadzony niskimi drzewami i krzewami. Stare drzewa rosły po obu bokach pałacu. Malowniczość parku horodzijskiego doskonale oddaje rysunek Ordy.

Układ kondygnacji suterenowej pałacu był dwutraktowy, z korytarzem dzielącym trakty, biegnącym przez środek budynku. Przy ścianach wschodniej i zachodniej znajdowały się wejście boczne, gospodarcze. Osoby związane niegdyś z pałacem dolną część hallu nazywały „rozbieralnią”, służył więc on równocześnie jako przedsionek. Duże pomieszczenie od strony południowej, odpowiednie jako jadalnia, schodziło się do niego przejściem, wykorzystywane było jako przechowalnia owoców, niewielkie zaś — wzdłuż północno-wschodniego odcinka korytarza — nazywano „skarbczyk”. Wbrew nazwie nie trzymano tam złota, kosztowności czy pieniędzy, lecz narzędzia, kosze, produkty żywnościowe, jak najrozmaitsze bakalie, korzenie, przyprawy, kakao, czekoladę, suszone śliwki, rodzynki, migdały, orzechy, figi i daktyle, cukier, kawałki czekolady w blokach i w tabliczkach. Niektóre służyły jako składki. Pod korytarzem hali sieniowej znajdowały się piwnice, w których przechowywano, a zimą rącono i wędzono mięsiwa. Wystrój wszystkich wnętrz prezentował się stosunkowo skromnie. Mogło to świadczyć, że nie zostały one wykończone zgodnie z projektem. Posadzki tworzyły klepki parkietu dębowego w wymiarach 15 x 30 cm, układanego parami po dwie prostopadle i dwie równolegle do siebie, do podłogi „spleśne” przybite gwoździami roboty kowalskiej. Pokoje opalano piecami kaflowymi, w okresie międzywojennym zastąpionymi zwykłymi. Przewody kominowe mieściły się całkowicie w grubości ścian.
Kominki murowane i otynkowane znajdowały się jedynie w gabinecie Adama Brochockiego i pokoju jego córki Emilii. Miały one także wygląd skromny. Kanelowane wgłębienia ściany nawierzchni zgrywały do konsol. Nadproże wieńczył poziomy gzyms. Dolna część kominka przesłaniała wysoką blachę ochronną. Jako ciekawostkę wspomnieć jeszcze warto, iż każde z okien, umieszczonych w głębokich wnękach, jedno z dolnych szybek miało kolorową; w gabinecie była ona fioletowa, natomiast w pokoju przylegającym do salonu z lewej strony — pomarańczowa.
Cały park o powierzchni około 10–15 ha obejmował pagórki, ogrody warzywne oraz sad owocowy. Prowadziły do niego dwie wysadzane drzewami drogi, jedna od wsi Horodziej, druga od wschodniej strony przez przedmieście i miasto. Wiódł do niego również trakt z Miru przez most na rzece Ptycz, drogą od Worotyczszc. Dopiero przed bramą wjazdową obie te drogi łączyły się w jedną, skręcając w kierunku północnym, biegnąc równolegle do miasteczka Mir. Za bramą pałacową alejami od strony wschodniej prowadziły do zabudowań gospodarczych, wewnątrz zaś wydłużonego, jajowatego kształtu rozwidlenia, rozszerzający się stopniowo trawnik. Zasadzone na nim koliste krzewy, z jednym drzewem pośrodku niby dachem, tworzyły zaciszną altanę.
Tuż obok pałacu, po prawej, zachodniej stronie trawnika, stał niewielki oryginalnego kształtu, zaledwie dwusłowiowy pawilonik, służący jako oficyna. Jego wystrój zewnętrzny nawiązywał do wystroju głównego domu mieszkalnego. Wewnątrz mieściła się tylko jedna obszerna izba, służąca jako pomieszczenie dla gości, wyłącznie mężczyzn.
Ogrodzony drewnianymi sztachetami, wprawionymi w murowane słupy park, rozciągał się głównie po stronie południowej pałacu, jakkolwiek w drzewach i krzewach, m.in. bzów i spirei, tonęły wszystkie zabudowania dworskie. Ogród krajobrazowy od wschodu i zachodu zamykały regularne aleje lipowe. Drzewa, poza lipami, głównie kilkusetletnie dęby, dalej modrzewie, kasztanowce, jesiony, topole i brzozy, rosły zarówno w skupiskach, jak i pojedynczo. Duży, otwarty, owalnego kształtu gazon z klombami kwiatowymi i krzewami dekoracyjnymi, założony był od strony południowej pałacu. W pobliżu pawilonu oficyny znajdował się inspekt oraz oranżeria, w której hodowano m.in. drzewa pomarańczowe. Latem ustawiano je nie tylko na froncie pałacowego tarasu, ale również i wewnątrz, przy alejkach spacerowych. Oranżeria ze stajni końmi wyścigowymi znajdowała się po stronie zachodniej parku, oddalona na 20 m. Malowniczość parku podnosiły trzy sadzawki: mniejsza w części wschodniej, druga obok niej o kształcie wydłużonym, nieregularnym, natomiast trzecia, na jezioru „starym”, i trzecia, największa, sztucznie kolistym o nazwie jeziora „nowego”, także usytuowana obok dworu. Sadzawki wypełniały trzy rzeczki. Połączone razem, przechodziły potem w następnie większą rzekę Horodziejkę, aż wreszcie wpadały w ciek do Ussy. Wszystkie rzeczki i sadzawki przecinające się ze sobą, w tym obejście aż do 1914 r., były często groczane, a park utrzymywany z dużą starannością.
Już poza obrębem parku, w kierunku południowo-wschodnim od pałacu, przy drodze do Dereczyna, stała kaplica przeznaczona przez Brochockich na ich mauzoleum rodzinne. Ale zamieniła się ona w ruinę już pod koniec XIX w. Przed 1939 r. widoczne były po niej tylko fundamenty.
Oprócz złożonych z kilku folwarków dóbr Horodziej, do Adama Brochockiego należały jeszcze majątki Usza, Cetra i Piaseczno, położone na zachód od Mira. W samym Horodzieju działały browar, olejarnia i aż do wybuchu II wojny światowej wytwórnia serów holenderskich.” (Aftanazy)

Pod koniec XIX w. dla jednego ze swych braci kupił Horodziej Michał ks. Światopełk-Mirski. W tym czasie, aż do 1914 r., cały majątek był jeszcze dobrze administrowany, choć właściciele tam nigdy na dłużej nie mieszkali. Ks. Michał Mirski rezydował bowiem w swym ukochanym Mirze, odbudowując stopniowo tamtejszy zamek, brat jego zaś najchętniej przebywał zagranicą, niewiele wykazując zainteresowania ani gospodarstwem, ani rezydencja. Dopiero w czasie I wojny światowej Horodziej popadł w niemal całkowitą ruinę. Po 1920 r. z powodu zniszczeń wojennych i braku środków na odbudowę, zaczęto dobra stopniowo parcelować. Przed 1939 r. z rozległych niegdyś włości w ręku Mirskich pozostał tylko ośrodek zajmujący ok. 100 ha z dawną siedzibą Brochockich.

W okresie międzywojennym majątek ograniczony do 100 ha, z używanych w latach 1914–1920 przez zmieniające się wojska zaborcze, a później nie zamieszkanym pałacem, nosił już tylko ślady dawnej świetności. Zaadaptowano do użytku mieszkalnego dawną siedzibę Adama Brochockiego, a w roku 1930 skonfiskowano przez państwo i oddano ją sierocińcowi prowadzonemu, który otwarto w czerwcu 1935 r. W okresie międzywojennym władze polskie zdecydowały się uporządkować nazewnictwo Horodzieja i okolicy. Od dawna bowiem, w przeciwieństwie do miasteczka przylegającego do niego Górnym i Dolnym Horodziejem, siedzibę Brochockich okoliczna ludność nazywała Wielkim Dworem. Taka też nazwa otrzymał on wówczas oficjalnie. Miasteczko natomiast pozostało Horodziejem.


Po II wojnie światowej dobudowano dwa dodatkowe jednak skrzydła, co całkowicie zmieniło zabytkowy charakter budowli. W większości wypadków, z powierzchni ziemi zniknęły pawilon-oficyna i wiele budynków gospodarczych.

Dziś Wielki Dwór to zwykła wieś, w której mieszka około 200 mieszkańców. We wsi jest szkoła i cerkiew prawosławna – blisko trasy Mińsk-Brześć.
Red.